Kandydaci na prezydenta o KRRiT: jest głosem polityków, a nie odbiorców
Portal Wirtualnemedia.pl zapytał kandydatów startujących w wyborach prezydenckich o to, jak oceniają działalność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zauważają oni, że system wyboru członków organu sprawia, że KRRiT „jest głosem władzy”. Niektórzy chcą zlikwidować tę instytucję jako przestarzałą.
O ocenę KRRiT zapytaliśmy wszystkich kandydatów na prezydenta, a odpowiedzi nadesłało nam ośmiu: Andrzej Duda, Paweł Kukiz, Janusz Korwin-Mikke, Adam Jarubas, Jacek Wilk, Janusz Palikot, Paweł Tanajno oraz Magdalena Ogórek. Obecny prezydent Bronisław Komorowski, który ubiega się o reelekcję, nie odpowiedział na nasze pytania mimo zapewnień sztabu, że otrzymamy jego komentarz.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - zgodnie z Konstytucją - stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji. Czy w Pana / Pani opinii KRRiT w obecnym składzie prawidłowo realizuje swoje główne zadania?
Andrzej Duda, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, uważa, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w obecnym składzie nie spełnia w oczekiwany sposób stawianych przed nią zadań. Zwraca uwagę na to, że KRRiT w tej kadencji miała okazję, by dobrze wypełnić treścią cyfrową telewizję naziemną oraz spluralizować ofertę programową. - W pierwszej sprawie postawiono przede wszystkim na prymitywną rozrywkę (a za skandal uważam 2-letnie utrudnianie wejścia w ten obszar nadawczy TV Trwam), w drugiej zaś decyzje KRRiT nie wyszły w gruncie rzeczy poza podział właścicielski panującego już od lat w Polsce triopolu - podkreśla Andrzej Duda.
Podobne zdanie ma Jacek Wilk wystawiony do wyborów przez Kongres Nowej Prawicy, który jako przykład ograniczenia wolności słowa i prawa do informacji podaje uniemożliwienie przez Krajową Radę nadawania TV Trwam na kanałach cyfrowego multipleksu. - Skład KRRiT jest wybierany przez Senat, Sejm i Prezydenta RP. Nie ma szans, aby skład takiej instytucji, powoływany przez organy władzy państwowej stał na straży wolności słowa i prawidłowo realizował swoje zadania. Taka grupa decydentów będzie zawsze głosem władzy, a nie głosem odbiorców - twierdzi Wilk.
Zdaniem Janusza Korwin-Mikkego, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zamiast stać na straży wolności słowa i prawa do informacji, prowadzi działalność, której skutki są „zaprzeczeniem pierwotnych celów”, bo - jak twierdzi kandydat Partii KORWiN - ogranicza tę wolność. Korwin-Mikke wskazuje tu na jedną z kompetencji organu jaką jest karanie stacji telewizyjnych czy radiowych i przywołuje przykład nałożenia 50 tys. zł. kary za pokazywanie w serialu „Malanowski i Partnerzy” sztucznych odciętych palców w garnku. - Jestem, oczywiście - za likwidacją KRRiT jako zbędnego, a ponadto - potencjalnie groźnego, narzędzia politycznego, które może służyć cenzurze oraz łamaniu wolności słowa - zapowiada Korwin-Mikke.
Zlikwidować KRRiT chce również Janusz Palikot z Twojego Ruchu. W jego opinii jest to instytucja przestarzała i niedostosowana do współczesnej techniki. - Konwencjonalne częstotliwości mogą być wystawiane na licytację przez Ministerstwo Skarbu, a ściganiem za treści obraźliwe mogą się zająć sądy z powództwa cywilnego. W dobie Internetu pluralizm informacyjny i tak mamy zapewniony - uważa Palikot. Z kolei Popierany przez Demokrację Bezpośrednią Paweł Tanajno nazywa organ „reliktem przeszłości”.
Zadowolony z obecnego funkcjonowania KRRiT nie jest również Paweł Kukiz. Nadmienia, że chciałby tę instytucję zmienić tak, aby rzeczywiście stała na straży wolności słowa, prawa do informacji czy też interesu publicznego. - KRRiT dzisiaj jest częścią systemu, który my chcemy zmienić. Przede wszystkim jest łupem dla klanów politycznych, a jej praca jest pochodną tego pierwszego aspektu - ocenia bezpartyjny kandydat Paweł Kukiz.
Zastrzeżeń do pracy KRRiT nie mają natomiast Adam Jarubas z PSL oraz niezależna kandydatka Magdalena Ogórek, którą w wyborach popiera SLD.
- Do tego gremium nie weszli przecież przypadkowi ludzie, lecz osoby legitymujące się zarówno przygotowaniem merytorycznym, jak też doświadczeniem wieloletniej w pracy w mediach, w tym - a może szczególnie - w telewizji, eksperci Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu m.in. w zakresie prawa medialnego - uważa Jarubas. - Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podlega ocenie ze strony parlamentu. Prezydent ma jedynie wpływ na wybór części jej składu. Nie mamy sygnałów aby obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie wywiązywała się ze swoich konstytucyjnych obowiązków - zwraca uwagę sztab wyborczy Magdaleny Ogórek.
Pełne wypowiedzi ośmiu kandydatów na prezydenta na temat funkcjonowania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Andrzej Duda
Niestety nie. W obecnej kadencji władz KRRiT, miała ona przede wszystkim za zadanie dobre wykorzystanie rewolucji nadawczej w przestrzeni telewizyjnej w postaci wypełnienia treścią cyfrowej telewizji naziemnej. Była to okazja do spluralizowania oferty programowej docierającej do masowego odbiorcy, a także zdywersyfikowania mocy struktury właścicielskiej polskich telewizji. W pierwszej sprawie postawiono przede wszystkim na prymitywną rozrywkę (a za skandal uważam 2-letnie utrudnianie wejścia w ten obszar nadawczy TV Trwam), w drugiej zaś decyzje KRRiT nie wyszły w gruncie rzeczy poza podział właścicielski panującego już od lat w Polsce triopolu. Prawo do nadawania w technice naziemnej cyfrowej otrzymały przede wszystkim programy związane z TVP, Polsatem i TVN.
Adam Jarubas
Nie mam uwag do pracy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Do tego gremium nie weszli przecież przypadkowi ludzie, lecz osoby legitymujące się zarówno przygotowaniem merytorycznym, jak też doświadczeniem wieloletniej w pracy w mediach, w tym - a może szczególnie - w telewizji, eksperci Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu m.in. w zakresie prawa medialnego. To osoby z ogromnym doświadczeniem, którym na pewno nie sposób zarzucić brak fachowości. Członkowie KRRiT są właściwie przygotowani do zadań, jakie ma realizować, a przy tym skład rady odzwierciedla też funkcjonujący w kraju układ sił politycznych.
Janusz Korwin-Mikke
KRRiT, która według Konstytucji powinna stać na straży wolności słowa i prawa do informacji, w rzeczywistości prowadzi działalność, której skutki są zaprzeczeniem pierwotnych celów, bo ogranicza tę wolność, karząc choćby stacje telewizyjne czy radiowe (przykładem niech będzie 50 tys. zł. kary za pokazywanie „obrazów okrucieństwa” w 553. odcinku serialu „Malanowski i Partnerzy”, w którym były tak „szokujące” obrazy jak.. sztuczne, odcięte palce w garnku).
Podobnie jak TVP - jest to organ upolityczniony. Pięciu członków KRRiT jest wybieranych nie w drodze konkursów na realizację zadań publicznych, a kolejno: przez Sejm (2 członków), Senat (1 członek) oraz Prezydenta RP (2 członków).
Nie dziwi zatem fakt, że Misja obserwacyjna OBWE w raporcie dotyczącym przebiegu wyborów parlamentarnych w Polsce w 2007 roku, opublikowanym 22 października 2007 przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka - zarzuciła KRRiT upartyjnienie i niezdolność do właściwego wywiązania się ze swojej konstytucyjnej odpowiedzialności.
KRRiT posiada również uprawnienia do kontrolowania treści audycji udostępnianych w internecie, które to zostały jej nadane w 2011 r. przez rząd PO.
Juliusz Braun, przewodniczący KRRiT w 2002 r. powiedział tak: „Internet traktowany jest dziś jak utopia. Wszyscy oczekują maksymalnej dostępności informacji zamieszczanych w sieci i całkowitej suwerenności Internetu. Doświadczenie jednak wskazuje, że utopie istnieć nie mogą. Internet pozbawiony możliwości regulacji - może stanowić społeczne zagrożenie. Sieć pozwala na zachowanie anonimowości, stając się forum dla działalności przestępczej”. Obecnie, z ramienia PO - jest dyrektorem DSiA w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Jestem, oczywiście - za likwidacją KRRiT jako zbędnego, a ponadto - potencjalnie groźnego, narzędzia politycznego, które może służyć cenzurze oraz łamaniu wolności słowa.
Paweł Kukiz
Nie jestem zadowolony z obecnego funkcjonowania KRRiT. Chcemy ją zmienić tak, aby rzeczywiście stała na straży wolności słowa, prawa do informacji, czy też interesu publicznego.
KRRiT dzisiaj jest częścią systemu, który my chcemy zmienić. Przede wszystkim jest łupem dla klanów politycznych, a jej praca jest pochodną tego pierwszego aspektu.
Magdalena Ogórek - odpowiedzi przygotował sztab wyborczy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podlega ocenie ze strony parlamentu. Prezydent ma jedynie wpływ na wybór części jej składu. Nie mamy sygnałów aby obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie wywiązywała się ze swoich konstytucyjnych obowiązków.
Janusz Palikot
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie realizuje prawidłowo swoich głównych zadań. Dlatego jedną z proponowanych przeze mnie zmian w Konstytucji jest likwidacja KRRiTv, która jest instytucją przestarzałą, dostosowaną do XX-wiecznej techniki. Konwencjonalne częstotliwości mogą być wystawiane na licytację przez Ministerstwo Skarbu, a ściganiem za treści obraźliwe mogą się zająć sądy z powództwa cywilnego. W dobie Internetu pluralizm informacyjny i tak mamy zapewniony.
Paweł Tanajno
KRRiT to relikt przeszłości, ludzie w niej zasiadający stracili kontakt z rzeczywistością. Nie trzeba być tytanem intelektu aby dostrzec ewidentnie stronniczy charakter np. programów publicystycznych emitowanych na antenie mediów publicznych.
Jacek Wilk
Uniemożliwienie przez KRRiT nadawania Telewizji Trwam na kanałach cyfrowego multipleksu, to właśnie przykład ograniczenia wolności słowa i prawa do informacji. Skład KRRiT jest wybierany przez Senat, Sejm i Prezydenta RP. Nie ma szans, aby skład takiej instytucji, powoływany przez organy władzy państwowej stał na straży wolności słowa i prawidłowo realizował swoje zadania. Taka grupa decydentów będzie zawsze głosem władzy, a nie głosem odbiorców.
Dołącz do dyskusji: Kandydaci na prezydenta o KRRiT: jest głosem polityków, a nie odbiorców