Dyrektor biura prasowego Energi odwołany po tekście „Gazety Wyborczej” o podwyżce cen prądu
Zarząd firmy Energa odwołał Andrzeja Dunajskiego z funkcji dyrektora biura prasowego, a Dariusz Falkiewicz zrezygnował ze stanowiska prezesa spółki Energa Obrót. Powód? „Gazeta Wyborcza” opisała, że Energa Obrót wysyłała firmom nowe cenniki ze stawkami o 40 proc. wyższymi niż obecnie.
W niedzielę rano na portalu „Gazety Wyborczej” zamieszczono tekst, w którym opisano przekazaną redakcji przez przedsiębiorcę z Gdańska korespondencję od Energi. Firma poinformowała, że od końca grudnia cena dostarczanej przez nią energii elektrycznej wzrośnie o 43 proc., uzasadniając to podwyżkami stawek hurtowych.
Przedsiębiorca zwrócił uwagę, że to sprzeczne z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego, że nie będzie podwyżek cen prądu. - Na ten moment informacje, na które się Pan powołuje, są wyłącznie informacjami medialnymi. Pracę nad ustawą trwają na szczeblu rządowym i jaki będzie ich końcowy charakter, obecnie nie wiadomo - odpisał pracownik Energi.
W artykule przypomniano też stanowisko w sprawie cen prądu przekazane „GW” w listopadzie przez Andrzeja Dunajskiego, dyrektora biura prasowego Grupy Energa. Dunajski podkreślił, że w całej Unii Europejskiej rosną ceny węgla, produkcji energii elektrycznej i uprawnień do emisji CO2, a Energia Obrót, funkcjonując na rynku konkurencyjnym, „dokłada wszelkich starań, aby wzrost kosztów, o którym mowa wyżej, w możliwie najmniejszym stopniu przekładał się na podniesienie cen w ofertach składanych przedsiębiorcom”.
Prezes Energa Obrót zrezygnował, Dunajski odwołany
W niedzielę po południu Grupa Energa zapewniła, że wbrew informacjom z artykułu jako firma kontrolowana przez Skarb Państwa „w pełni identyfikuje się oraz wspiera działania rządu w obszarze cen energii elektrycznej”. - Ocena dokonana przez jednego z pracowników spółki Energa Obrót, w ramach korespondencji prowadzonej z przedsiębiorcą odnośnie cen energii elektrycznej, jest jego prywatnym poglądem, który nigdy w takiej korespondencji nie powinien zaistnieć i nie jest tożsamy ze stanowiskiem Grupy Energa - zaznaczono w komunikacie.
Firma stwierdziła, że informacje w tekście na Money.pl, który omówił publikację „Gazety Wyborczej”, przyjęła „z dużym zaskoczeniem i niedowierzaniem”.
Poinformowała też, że Dariusz Falkiewicz zrezygnował ze stanowiska prezesa spółki Energa Obrót, a Andrzej Dunajski został odwołany z funkcji dyrektora biura prasowego Grupy Energa. Zapowiedziała też, że wyciągnięte zostaną konsekwencje służbowe i korporacyjne wobec innych pracowników zaangażowanych w sytuację opisaną w artykule.
Dlaczego odwołano Andrzeja Dunajskiego? Grupa Energa wyjaśniła, że jego wypowiedź z listopada zacytowana w tekście „stanowiła zbyt daleko idącą ocenę sytuacji i nie odzwierciedla ona stanowiska grupy Energa”.
Andrzej Dunajski szefem biura prasowego Grupy Energa został wiosną ub.r., jednocześnie funkcję rzecznika prasowego firmy objął Adam Kasprzyk. Dunajski wcześniej przez kilka miesięcy kierował redakcją informacji i publicystyki w TVP Gdańsk, a wcześniej przez 12 lat był rzecznikiem prasowym Kasy Krajowej SKOK.
Dodatkowe posiedzenie Sejmu ws. cen energii
W miniony piątek Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przyjęte zostaną rozwiązania prawne, które pozwolą utrzymać ceny energii elektrycznej na obecnym poziomie. Przede wszystkim akcyza za energię elektryczną ma zmaleć z 20 zł do 5 zł za megawatogodzinę (MWh).
Zakłada to rządowy projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym, którym w najbliższy piątek będą zajmować się posłowie na zwołanym dodatkowo posiedzeniu Sejmu.
Morawiecki podkreślił, że akcyza zostanie obniżona na prąd dostarczany 17,5 mln odbiorcom: zarówno gospodarstwom domowym, jak też firmom i podmiotom samorządowym.
W ostatnich tygodniach różne koncepcje, jak nie dopuścić do dużych podwyżek cen prądu, przedstawiał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Dołącz do dyskusji: Dyrektor biura prasowego Energi odwołany po tekście „Gazety Wyborczej” o podwyżce cen prądu
Centralnie sterowana fikcja zawsze bankrutuje - nie ma innej opcji.
Kraj pracujący na sukces partii rządzącej, na prawdę jesteśmy aż tak głupi?