Robert Biedroń na tekst o zarzutach sprzed lat odpowiedział w oświadczeniach, „SE” i „Faktach”, dziennikarze podzieleni w ocenach
„Warszawska Gazeta” opublikowała tekst o tym, że Robert Biedroń prawie 20 lat temu miał zarzuty pobicia swojej matki i młodszego brata. Publikację uprzedził jednak „Super Express”, w którym już w czwartek ukazał się artykuł o przemocy w rodzinie polityka. Na Roberta Biedronia z jednej strony spłynęła fala krytyki - niektórzy uznali go za hipokrytę, który dziś mówi o tolerancji. Kilkoro dziennikarzy i polityków stanęło w obronie lidera Wiosny uznając wywlekanie takich spraw za obrzydliwe.
Dołącz do dyskusji: Robert Biedroń na tekst o zarzutach sprzed lat odpowiedział w oświadczeniach, „SE” i „Faktach”, dziennikarze podzieleni w ocenach
Zagranice pojedzie, trochę liźnie lepszego życia.
Kasa łagodzi obyczaje. We wszystkich środowiskach. Tutaj są jaja tylko takie, że to ludzie LGBTQ zwykle ustawiają się po stronie ofiar, rozgrywają swoje interesy na cierpiętniczej przeszłości w opresyjnym katolickim społeczeństwie. A kto mieszkał w sąsiedztwie - nie daj Boże - lesbijek, wie jak wyglądają u nich domowe kłótnie. Cały blok się trzęsie.
Żenujące tłumaczenie. Widać, że Robuś czuje wagę zarzutów dla swojego kandydowania,
więc szybko stworzył wersję o ojcu agresorze. Może i był nim też ojciec, ale to nie jest ta sprawa.
W tej chodzi o akta dotyczące pozwu, który złożyła przeciwko synowi!
To nie są służbowe notatki dzielnicowego! Intencjonalne, wymagające stawienia się w sądzie, opisania zarzutów
i okoliczności, działanie. Po co to robiła? Bo pobił ją mąż? Co za absurd.
Jeśli to miałoby się trzymać kupy, to ewentualnie, podkreślam ewentualnie, tak mogła zeznać Policji, ale też przecież nawet i te 19 lat temu
w takiej sytuacji wszczynane byłby działania z urzędu.
Poszła sama, mieli widocznie mocny zatarg z synem wtedy, a zanjąc takie małomiasteczkowe realia, to pewnie chodziło o wcześniejsze wypchnięcie synalka z domu.
Ojciec swoje wersji już nie przedstawi, więc przypisać mu można wszystko.