Pozew Romana Giertycha ws. wpisów na Fakt.pl wraca do sądu apelacyjnego. „Wydawca portalu odpowiada za treść komentarzy”
Sąd Najwyższy uznał wniosek kasacyjny Romana Giertycha dotyczący wyroku w sprawie obraźliwych komentarzy w serwisie internetowym „Faktu” (Ringier Axel Springer Polska). Sąd ocenił, że wydawca portalu odpowiada także za treść komentarzy zamieszczanych przez internautów pod artykułami.
Roman Giertych pozwał Ringier Axel Springer Polska za naruszenie jego dóbr osobistych w komentarzach na portalu Fakt.pl pod artykułem „Giertych chce odebrać immunitet Kaczyńskiemu” zamieszczonym w 2010 roku. Giertych domagał się usunięcia wpisów, opublikowania przeprosin na portalach Fakt.pl, Interia.pl i Onet.pl oraz zadośćuczynienia w wysokości 8 tys. zł.
Ringier Axel Springer Polska tłumaczył, że działał zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną: po otrzymaniu informacji o niestosownych komentarzach (co nastąpiło dopiero po doręczeniu odpisu pozwu) szybko je usunął, natomiast wcześniej za nie odpowiadał.
Sąd Okręgowy w Warszawie podzielił argumentację wydawcy i w całości oddalił żądanie pozwu, Roman Giertych odwołał się od tego wyroku, a w październiku 2012 roku sąd apelacyjny podtrzymał orzeczenie z pierwszej instancji. Wtedy Giertych złożył skargę kasacyjną, którą w 2014 roku uwzględnił Sąd Najwyższy, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. W lutym ub.r. sąd apelacyjny ponownie oddalił odwołanie, a Giertych znów złożył skargę kasacyjną.
W piątek Roman Giertych poinformował, że Sąd Najwyższy jeszcze raz przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie apelacyjnym. - SN przesądził dwie fundamentalne rzeczy: po pierwsze, że portal prasowy odpowiada za treść komentarzy zamieszczany pod artykułami prasowymi; po drugie, że to na wydawcy gazety internetowej spoczywa obowiązek udowodnienia okoliczności, że nie wiedział o komentarzu naruszającym dobra osobiste - opisał Giertych. - Dotychczasowa linia wszystkich sądów była taka, że portale nie odpowiadają za treść komentarzy ze względu na treść art. 14 ustawy o świadczeniach usług drogą elektroniczną, która zakłada brak odpowiedzialności, jeżeli portal nie miał wiedzy o treści komentarzy. Otóż powoływanie się na art. 14 jest od dziś możliwe tylko w sytuacji, gdy portal udowodni, że nie miał wiedzy o treści komentarza - dodał.
Zaznaczył, że Sąd Najwyższy przesądził ostatecznie roszczenie w pozwie co do zasady, pozostawiając sądowi apelacyjnemu określenie wysokości tego roszczenia.
- Muszę powiedzieć z dumą, że odniosłem największe zwycięstwo w mojej karierze adwokackiej i cieszę się, że to precedensowe orzeczenie ograniczy trochę hejt w sieci, przynajmniej pod artykułami w gazetach internetowych. Ten wyrok będzie miał wpływ na wszystkie następne sprawy o komentarze (w tym w pierwszej kolejności sprawę Radka Sikorskiego, która czeka na rozpoznanie kasacji) - uważa Roman Giertych.
Dołącz do dyskusji: Pozew Romana Giertycha ws. wpisów na Fakt.pl wraca do sądu apelacyjnego. „Wydawca portalu odpowiada za treść komentarzy”