Dziennikarzy „Gazety Wyborczej” nie wpuszczono na konferencję z prezesem NBP. Czuchnowski: uzasadniono to brakiem miejsc
Trojgu dziennikarzom „Gazety Wyborczej”, m.in. Wojciechowi Czuchnowskiemu i Agnieszce Kublik, którzy opisali aferę KNF, odmówiono wstępu na konferencję prasową po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej kierowanej przez prezesa Narodowego Banku Polskiego. Według Czuchnowskiego uzasadniono to brakiem wolnych miejsc, według działu prasowego NBP dziennikarze za późno złożyli wnioski o akredytację.
Konferencje prasowe Rady Polityki Pienionej są organizowane w siedzibie Narodowego Banku Polskiego co miesiąc po posiedzeniu RPP, na którym ustalane są stopy procentowe. W czwartek w południe podano, że kolejny miesiąc z rzędu stopy pozostawiono bez zmian.
Konferencja zaczęła się w środę od godz. 16:00, w serwisie NBP udostępniono jej transmisję.
Po godz. 14 Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” poinformował, że jemu i dwojgu innych dziennikarzy „GW” odmówiono wstępu na konferencję. Dodał, że chodzi o niego i Agnieszkę Kublik oraz osobę z działu gospodarczego. - Ciekawe jak w tej sytuacji się zachowają inne redakcje, które będę dopuszczone? - zapytał.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Wojciech Czuchnowski opisał, że na konferencje RPP nie trzeba się osobno akredytować. - W zasadzie dla formalności napisaliśmy wczoraj maile do NBP, że zgłaszamy nasze przyjście. Dwie godziny przed konferencją dostaliśmy informację, że nie zostaniemy wpuszczeni ze względu na brak miejsc - stwierdził.
Narodowy Bank Polski odmówił dziś wpuszczenia na konferencję o godz. 16 dziennikarzy Gazety Wyborczej. Nie tylko Kublik i Czuchnowski ale też dziennikarza działu gospodarczego. Ciekawe jak w tej sytuacji się zachowają inne redakcje, które będę dopuszczone?
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) 5 grudnia 2018
Natomiast Maciej Antes, dyrektor biura prasowego NBP, pod koniec konferencji na pytania wyjaśnił, że od początku ub.r. dziennikarze muszą akredytować się na konferencje Rady Polityki Pieniężnej z minimum dwudniowym wyprzedzeniem. Dodał, że jest to spowodowane kwestiami bezpieczeństwa. Taka informacja jest dostępna w serwisie NBP.
Do słów Macieja Antesa szybko odniosła się na Twitterze Patrycja Maciejewicz z działu gospodarczego „Gazety Wyborczej”. - Kłamstwo, nasz dziennikarz wysłał w poniedziałek zgłoszenie. Dziś dostał odmowę. Pytanie do dziennikarzy obecnych na konfie: Ilu z Was dopełniło tego w poniedziałek rano? - zapytała.
Maciej Antes z @nbppl: Każdy kto akredytuje się w terminie, jest wpuszczany na konferencję.
— Patrycja Maciejewicz (@P_Maciejewicz) 5 grudnia 2018
Kłamstwo, nasz dziennikarz wysłał w poniedziałek zgłoszenie. Dziś dostał odmowę.
Pytanie do dziennikarzy obecnych na konfie: Ilu z Was dopełniło tego w poniedziałek rano?
NBP chce usunięcia tekstów sugerujących związki Glapińskiego z aferą KNF
Przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej jest prezes NBP Adam Glapiński. Na konferencjach on i kilka innych osób z Rady zazwyczaj odpowiadają na pytania dotyczące sytuacji makroekonomicznej i związanych z nią działań RPP i NBP.
W ostatnich kilku tygodniach dużo więcej mówiło się o Glapińskim w kontekście afery w KNF, którą jako pierwsi opisali Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik - 13 listopada ujawnili w „Gazecie Wyborczej” nagraną przez Leszka Czarneckiego (właściciela Getin Noble Banku i Idea Banku) rozmowę z ówczesnym szefem Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim. Podczas rozmowy Chrzanowski zasugerował Czarneckiemu zatrudnienie konkretnego prawnika, sugerując w zamian przychylność KNF, mówił też o wizji szefa BFG, żeby jego banki przejąć za złotówkę. W dniu ujawnienia nagrania Chrzanowski zrezygnował z kierowania KNF, tydzień temu został aresztowany pod zarzutem przekroczenia uprawnień.
Analizując tę sprawę, media dużo uwagi poświęcały też Adamowi Glapińskiemu, ponieważ był uważany za mentora Marka Chrzanowskiego, ponadto już po ujawnieniu nagrania bronił go, przekonując, że to „człowiek niezwykle uczciwy, szlachetny, honorowy i wybitny profesjonalnie”.
W zeszłym tygodniu Narodowy Bank Polski skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie sześć wniosków o zabezpieczenie roszczeń procesowych. Wnioski dotyczą siedmiu artykułów z „Gazety Wyborczej” (autorstwa Wojciecha Czuchnowskiego, Agnieszki Kublik, Dominiki Wielowieyskiej, Jarosława Kurskiego i Rafała Wójcika) oraz dwóch z „Newsweeka” (napisanych przez Cezarego Michalskiego i Radosław Omachela). Według NBP w artykułach bezpodstawnie sugerowano, że prezes tej instytucji Adam Glapiński był zaangażowany w tzw. aferę KNF, a tym samym organa NBP działały niezgodnie z prawem. Sąd ma 7 dni na rozpatrzenie tych wniosków.
W poniedziałek Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik zażartowali z tego, że wnioski NBP zakładają usunięcie tekstów także z drukowanej wersji „Gazety Wyborczej”. Wycięli te artykuły z papierowych wydań dziennika i wysłali prezesowi NBP. Natomiast we wtorkowym wydaniu „GW” wicenaczelny Jarosław Kurski ocenił, że działania prawne podjęte przez NBP to „cenzura, której zakazuje konstytucja, i element strategii nękania mediów”.
Zaniepokojenie wnioskami skierowanymi przez NBP do sądu wyraził też Rzecznik Praw Obywatelskich. - Wnioski NBP mogą uniemożliwiać realizację interesu publicznego w postaci transparentności debaty publicznej oraz praw obywatelskich, związanych z wolnością prasy i wypowiedzi. Organ władzy publicznej powinien uwzględniać, że kierując taki wniosek do sądu, może wywrzeć tzw. efekt mrożący (uznawany w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka za naruszający art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) w odniesieniu do debaty publicznej o sprawach ważnych dla społeczeństwa, państwa i gospodarki. Może to być równie z uznane za naruszenie Prawa prasowego, które zakazuje tłumienia krytyki prasowej - wyliczono w oświadczeniu RPO.
Czuchnowski: konferencja to jedyna okazja do zadania pytań prezesowi NBP
Wojciech Czuchnowski nie ukrywa, że chcieli z Agnieszką Kublik i operatorem wideo pójść na konferencję Rady Polityki Pieniężnej, żeby zadać Adamowi Glapińskiemu pytania związane z aferą KNF. -
- W związku z tym, że od 12 listopada NBP nie odpowiada na nasze podstawowe pytania, a jednocześnie straszy nas nakazem usunięcia tekstów, stwierdziliśmy, że konferencja może być okazją, żeby zadać te pytania. No ale jak widać, nie możemy z tej okazji skorzystać - uzasadnia.
Dziennikarz „GW” nie wie, czy złoży w tej sprawie skargę lub zawiadomienie do prokuratury, bo mimo wszystko środowa konferencja jest transmitowana w internecie. - To na pewno utrudnianie pracy, bo jedną rzeczą jest transmisja konferencji, a inną pytania, które chce się zadać. Generalnie można pomyśleć o skardze nie tylko na to, że NBP nie wpuszcza na konferencję, ale też przekroczył ustawowy termin odpowiedzi na przesłane pytania - stwierdza Czuchnowski.
Dziennikarze: decyzja NBP to skandal
Odmowę wstępu dla reporterów „Gazety Wyborczej” na konferencję RPP skrytykowali niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze. - Skandaliczne zachowanie - ocenił Paweł Sołtys z „Pulsu Biznesu”. - Szaleństwo - skomentował Krzysztof Berenda z RMF FM. - Chyba się prezes NBP A. Glapiński czegoś bardzo boi - stwierdził Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
- W ramach solidarności z dziennikarzami GW nie pójdę dziś na konferencję NBP. Nigdy nie byłem na konferencji NBP, więc się i tak nie wybierałem; ale tak na serio - uważam, że to skandal, NBP nie jest od cenzurowania dostępu do informacji - napisał Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - To jest skandal i utrudnianie dostępu do informacji publicznej! A 4 dni temu premier Morawiecki mówił, że rządy PiS dają Polakom wolność... - skomentował Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
Odmowę wpuszczenia dziennikarzy @gazeta_wyborcza na konferencję NBP mogę tylko skwitować tak: pic.twitter.com/nfcqFa2hx8
— Przemek Barankiewicz (@Barankiewicz) 5 grudnia 2018
- Ciekawią mnie też dalsze kroki GW. Glapińskiego i NBP trzeba pozwać do sądu. Zarówno Konstytucja, jak i ustawa o dostępie do informacji publicznej zakazują takich działań, są one całkowicie bezprawne. Powinniście dochodzić swoich praw w sądzie - zasugerowała Eliza Michalik z Superstacji.
Na konferencje prasowe nie wpuszczali też Trybunał Konstytucyjny i Jerzy Owsiak
Na początku br. na konferencję organizowaną przez Trybunał Konstytucyjny (uczestniczył w niej m.in. premier) wpuszczono tylko ekipy reporterskie Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, mimo że kancelaria premiera wysłała zaproszenie dziennikarzom z wszystkich ważnych redakcji ogólnopolskich.
- Ze względu na ograniczone możliwości techniczne i brak miejsca nie było możliwe zagwarantowanie udziału większej liczby ekip telewizyjnych - uzasadnił rzecznik prasowy Trybunału Konstytucyjnego. Zaznaczył, że przedstawiciele innych stacji telewizyjnych mogli uczestniczyć w konferencji, ale bez kamer.
Towarzystwo Dziennikarskie złożyło w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury okręgowej w Warszawie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Julię Przyłębską, prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Z kolei w styczniu 2015 roku z konferencji prasowej Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na polecenie Jerzego Owsiaka wyrzucono Michała Rachonia, wówczas dziennikarza Telewizji Republika. Owsiaka oburzyło pytanie reportera o jego prywatną firmę.
Zachowanie szefa WOŚP skrytykowało wielu dziennikarzy, m.in. z „Wprost”, „Rzeczpospolitej”, „Gazety Wyborczej”, RMF FM i TVN24. Natomiast TV Republika zapowiedziała pozwanie WOŚP i Owsiaka za naruszenie przepisu Prawa prasowego mówiącego o stosowaniu „przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej”.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarzy „Gazety Wyborczej” nie wpuszczono na konferencję z prezesem NBP. Czuchnowski: uzasadniono to brakiem miejsc