Naczelny „Gazety Lubuskiej” robi Jadczakowi zarzut z wywiadu dla magazynu samorządowego o sprawie Mejzy
„Osoba pana redaktora została cynicznie wykorzystana do uwiarygodnienia jednej ze stron” - napisał w mailu do Szymona Jadczaka redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej” (Polska Press), Janusz Życzkowski. Chodziło o tekst o dotacji na szkolenia dla firmy Łukasza Mejzy, którą wiceminister musi zwrócić. Jadczak zarzuca w odpowiedzi Życzkowskiemu działania odwetowe, a portalowi Wirtualnemedia.pl mówi, że szef dziennika "zachowuje się jak słaby stażysta".
Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak w artykule na Wirtualnej Polsce opisali parę dni temu, że firma Łukasza Mejzy w wyniku kontroli Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego musi oddać minimum 664 tys. zł dotacji przyznanych na organizację szkoleń.
„W ubiegłym roku jego spółka "Future Wolves Łukasz Mejza" zarobiła niemal milion złotych na uczeniu marketingu, obsługi mediów społecznościowych i kursach o kontaktach z klientem” - czytamy w tekście. To kolejna już odsłona cyklu o zatrzeżeniach wobec działalności biznesowej Łukasza Mejzy.
Dwa pytania i "szeroki kontekst"
Już po opublikowaniu tekstu, Jadczak udzielił wywiadu dla Lubuskiego Centrum Informacyjnego, w którym omawiał kwestię dotacji na szkolenia, przyznanych przez województwo. Po tym wywiadzie do dziennikarza WP odezwał się Janusz Życzkowski, redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej”, pisząc maila z dwoma pytaniami o ten właśnie wywiad. Ale zamieszczając też szerszy kontekst, w którym osadził owe pytania.
„Operatorem (Lubuskich Bonów Wsparcia - to za ich pośrednictwem udzielono dotacji Mejzie - JK) jest Agencja Rozwoju Regionalnego. To spółka, którą powołał i kontroluje Urząd Marszałkowski. Można podejrzewać, że wskutek błędów proceduralnych i nadzoru, Urząd Marszałkowski nie jest bez winy i jest również stroną w sprawie (rozliczenia dotacji wiceministra – przyp. JK)” - czytamy w mailu.
Redaktor @SzJadczak opublikował przesłane do niego pytania, jednak bez uzasadnienia. Ma ono kluczowe znaczenie dla zrozumienia naszych intencji dlatego zamieszczam całość maila. To nie kontratak, ale próba pokazania szerszego kontekstu opisywanej przez Pana redaktora sprawy. pic.twitter.com/H7t3baU0AJ
— Janusz Życzkowski (@zyczkowski) December 12, 2021
„Osoba pana redaktora została wykorzystana”
Dalej szef „Kuriera Lubuskiego” pisze o rzekomym zacieraniu śladów w UM. „Dzieje się tak, bo z bonów korzystają szeroko firmy związane z politykami koalicji rządzącej regionem Platformy, SLD, Bezpartyjnych Samorządowców i PSL”. Zadaje też pytanie: w jakich okolicznościach Szymon Jadczak został zaproszony do wywiadu w Lubuskim Centrum Informacyjnym, oraz” „czy wiedział pan, że to biuletyn informacyjny urzędu?”.
Dlaczego Janusz Życzkowski pyta o to dziennikarza Wirtualnej Polski? Wyjaśnia to we wcześniejszej części maila: „Niestety, w moim odczuciu osoba Pana redaktora została cynicznie wykorzystana do uwiarygodnienia jednej ze stron. Udzielił Pan bowiem wywiadu Lubelskiemu Centrum Informacyjnemu, urzędowemu biuletynowi Urzędu Marszałkowskiego” – wyjaśnia redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej”. – Urząd wykorzystał Pana obecność, by budować wrażenie bezstronności i obiektywizmu - precyzuje.
Jadczak: zachowanie słabego stażysty
Na maila z pytaniami zareagował na Twitterze Szymon Jadczak, publikując link do wzmiankowanego wywiadu i fragment wiadomości od Życzkowskiego. „Należąca do Orlenu @gazetalubuska kontratakuje w sprawie Ł. Mejzy” – napisał, dodając: „Sami wyciągnijcie wnioski”.
‼️PODAJ DALEJ‼️ Należąca do Orlenu @gazetalubuska kontratakuje w sprawie Ł. Mejzy. Naczelny @zyczkowski wysłał nam te pytania, wklejam też nasze odpowiedzi i link do wywiadu. Sami wyciągnijcie wnioski ‼️https://t.co/k1xQsgQZUg pic.twitter.com/xAsWZEtUfk
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) December 12, 2021
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jadczak komentuje: - Życzkowski zachowuje się jak bardzo słaby stażysta, który usłyszał od szefa, że jak czegoś zaraz nie zrobi, to wyleci z redakcji. A że nie umie zrobić dobrze, to robi jak umie. Popełnia żenujące błędy warsztatowe. Nie umie ustalić najprostszych faktów. Więc zamiast posługiwać się faktami, używa insynuacji. Nie umie też zarządzać zespołem, bo to nie jest normalne, że sam naczelny, a nie jego dziennikarze musi pisać teksty o Mejzie i przy okazji o mnie. Albo w redakcji nie ma dobrych dziennikarzy, albo Życzkowski im nie ufa.
- O tym, jak fatalnie Życzkowski zarządza redakcją najlepiej świadczą spadające wyniki sprzedaży “Lubuskiej” i miażdżące komentarze w sieci na temat jego pracy. Na jego miejscu byłoby mi po prostu wstyd - dodaje.
Zapytany przez nas Janusz Życzkowski nie chciał komentować słów Szymona Jadczaka, wskazując, że polityką wydawnictwa Polska Press jest to, iż komentarzy udziela rzecznik prasowy Adrian Majchrzak. Ten jednak nie odniósł się do wypowiedzi Jadczaka. W jednym z twittów Janusz Życzkowski napisał pod adresem Szymona Jadczaka: - To nie kontratak, ale próba pokazania szerszego kontekstu opisywanej przez Pana redaktora sprawy.
Życzkowski błędnie zasugerował współpracę Jadczaka z posłanką
To drugi już raz w krótkim czasie, gdy redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej” wchodzi w spór z Szymonem Jadczakiem. Kilka dni temu Życzkowski stwierdził, że Jadczak przy głośnych tekstach o wiceministrze Mejzie współpracował z posłanką Nowej Lewicy Anitą Kucharską-Dziedzic. Kiedy dziennikarz WP temu zaprzeczył, Życzkowski początkowo obstawał przy swoim. Po kilku godzinach redakcja przyznała jednak, że popełniła błąd, i wyraziła ubolewanie. Dementi Szymona Jadczaka szybko też zostało dodane w artykule Janusza Życzkowskiego na ten temat.
Janusz Życzkowski jest redaktorem naczelnym „Gazety Lubuskiej” od czerwca br., zastąpił na tym stanowisku Szymona Kozicę, który pozostał w redakcji jako szef działu Sport. Wcześniej Życzkowski był m.in. wicenaczelnym Polskiego Radia Zachód.
Dołącz do dyskusji: Naczelny „Gazety Lubuskiej” robi Jadczakowi zarzut z wywiadu dla magazynu samorządowego o sprawie Mejzy