W USA blokowanie reklam traci na popularności, bo wydawcy użytkownikom adbocków zamykają dostęp do treści
Według badań amerykańskiego oddziału IAB rośnie w tym kraju liczba użytkowników, którzy wcześniej korzystali z adlockerów i z tego zrezygnowali. Choć internautów wciąż drażnią agresywne formaty reklamowe, to wyłączają oni blokowanie reklam, by mieć dostęp do treści oferowanych przez wydawców.
Dołącz do dyskusji: W USA blokowanie reklam traci na popularności, bo wydawcy użytkownikom adbocków zamykają dostęp do treści
Niemożność wyłączenia reklam w telewizji byłaby przez wszystkich od razu zakrzyczana i wszyscy krzyczeliby, że to gwałt na wolności. Wyobrażacie sobie sytuację, gdy w momencie zaczynania reklamy telewizor by się blokował na danym kanale i nieaktywny stawałby się wyłącznik i "mute"? Za to w Internecie zdarzają się osobnicy, którzy twierdzą, że istnieje obowiązek oglądania reklam...
Na szczęście wszystko da się obejść. Satkuriera i wszystkie inne strony, które stosują tę sztuczkę da się wyświetlić bez reklam. Ja od lat używam adblokerów (w tej chwili ublock origin z websocet, tampermonkey i userscript oraz systemowo Ad Muncher) i nie wyobrażam sobie przeglądania internetu bez blokowania niechcianych treści.
Są strony, gdzie reklamy mi nie przeszkadzają (na przykład na dobreprogramy.pl) i tam nie ma potrzeby włączania blokerów, ale gro internetu jest po prostu kompletnie nieużywalna z zalewem upierdliwej i wszelkiej możliwej reklamy.
A tak swoją drogą, to jaką korzyść ma reklamodawca z wyświetlenia mi / nam reklamy, która i tak nie jest przeze mnie ani czytana, ani nigdy nie zwrócę uwagi na produkt, który jest w ten sposób wciskany?
Co więcej - gdy zobaczę nachalną reklamę produktu "X" czy firmy "Y", to ten produkt i producent już od razu trafiają u mnie na listę tych, które nie są godne zaufania i mając możliwość wyboru w sklepie ominę go szerokim łukiem. Toż lepiej by dla niego było, gdyby mi tej durnej reklamy nie wyświetlił - wówczas być może bym go kupił trafiając na niego w sklepie.
Uważam, że tak powinno być. Po co udawać że coś jest za darmo skoro nie jest ? Za gazetę w kiosku też trzeba zapłacić. Nie stać mnie ? Nie kupuję. Internet niby za darmo, ale słowo klucz to "NIBY". Dopóki po wpisaniu adresu w przeglądarce otrzymuję treść nie uważam się za złodzieja. Oczywiście nie muszę tego czytać tylko ciekawe czemu w skrzynce pocztowej mam tysiące zaproszeń do czytania różnych portali. Sami proszą abym tam wchodził. Nie ma nic o obowiązku czytania reklam.
Więc jak ? Jestem złodziejem czy nie jestem ?