Radio 357 z pierwszą stratą. Więcej z reklam i od patronów
Spółka zarządzająca internetowym Radiem 357 w 2023 roku zwiększyła przychody z wpłat od patronów, reklam i sprzedaży gadżetów. Natomiast przy wzroście kosztów operacyjnych o 14 proc. jej rentowność netto pogorszyła się o prawie 500 tys. zł.
Dołącz do dyskusji: Radio 357 z pierwszą stratą. Więcej z reklam i od patronów
Podzielam te uwagi. Niestety koncepcja radia przedstawiona na początku była zupełnie inna (pomijam zapowiedzi o prawdziwym radiu, a nie internetowym). Mam wrażenie, że zabrakło Tomka Michniewicza i jego wizji. Współwłaściciele radia, zaangażowani w inne projekty, chyba nie mają pomysłu co dalej. Odnośnie publicystyki - bezsprzecznie widać zjazd. Brakuje wyrazistych postaci, a nawet korespondentów. Muzycznie w radiu jest coraz więcej komercyjnej papki i polskiego popu. Lista od początku nie spełnia oczekiwań - wąska grupa głosujących wciąż oddaje głosy na te same polskie utwory. Muzycznie poza audycją Pana Piotra Kaczkowskiego, który w istocie jest obok radia, audycjami Marka Niedźwieckiego i Wiernością w stereo, może jeszcze propozycjami Marty Kuli i audycją metalową niewiele jest więcej. Irytująca Pani Redaktor Maja Piskadło (przy całym szacunku) być może jest dobrym tłumaczem wywiadów, ale nigdy nie powinna trafić na antenę, trochę zatrzymał się Antek Grudniewski, wybory Pani Budki też mnie nie przekonują. Królują zastępstwa, a często zastępujący odtwarzają cokolwiek, a nie utwory kojarzone z daną audycją (powinni brać przykład z Pana Niedźwieckiego). Jedna z niewielu prawdziwie autorskich audycji - czyli Prognozy, chyba uwierała pierwszego kibica Arsenalu i wyleciała - ma wrócić w grudniu po protestach słuchaczy. Do tego radio obrzydziło mi kompletnie Męskie Granie, bezkrytycznie chwalone i wręcz nachalnie promowane niemal w każdej audycji jednego ze współwłaścicieli. Pomijam niejasne powiązania pomiędzy tym co dzieje się na antenie (radio miał być bez reklam) i innymi aktywnościami niektórych prowadzących. Zrezygnowałem po niemal trzech latach z patronowania, zastanawiam się nad jego wznowieniem, ale coraz rzadziej słucham (niestety) 357 - projekt ewidentnie przestał się rozwijać, zamiast skupiać się na tworzeniu dobrego radia osoby z nim związane skupiają się na innych projektach (festiwal), i innych aktywnościach - zapominając o głównym celu radia. Trochę też irytują ciągłe bliższe i dalsze wyjazdy , rzekomo w celu relacji (pomijam znakomite materiały Pana Gorazdowskiego), czy w celu kupna płyt (naprawdę w obecnej dobie wszystkie nowości można kupić w sieci i nie trzeba czasami co tydzień ruszać do Londynu). Nadal kibicuję radiu, ale chyba wszyscy przegrywamy ten mecz w karnych. Sądzę, żę jedyną szansą radia jest znalezienie partnera, który wsparłby ten projekt finansowo i powalczenie o FM. Inaczej to jednak będzie nie prawdziwe radio a internetowe radyjko.
Podzielam te uwagi. Niestety koncepcja radia przedstawiona na początku była zupełnie inna (pomijam zapowiedzi o prawdziwym radiu, a nie internetowym). Mam wrażenie, że zabrakło Tomka Michniewicza i jego wizji. Współwłaściciele radia, zaangażowani w inne projekty, chyba nie mają pomysłu co dalej. Odnośnie publicystyki - bezsprzecznie widać zjazd. Brakuje wyrazistych postaci, a nawet korespondentów. Muzycznie w radiu jest coraz więcej komercyjnej papki i polskiego popu. Lista od początku nie spełnia oczekiwań - wąska grupa głosujących wciąż oddaje głosy na te same polskie utwory. Muzycznie poza audycją Pana Piotra Kaczkowskiego, który w istocie jest obok radia, audycjami Marka Niedźwieckiego i Wiernością w stereo, może jeszcze propozycjami Marty Kuli i audycją metalową niewiele jest więcej. Irytująca Pani Redaktor Maja Piskadło (przy całym szacunku) być może jest dobrym tłumaczem wywiadów, ale nigdy nie powinna trafić na antenę, trochę zatrzymał się Antek Grudniewski, wybory Pani Budki też mnie nie przekonują. Królują zastępstwa, a często zastępujący odtwarzają cokolwiek, a nie utwory kojarzone z daną audycją (powinni brać przykład z Pana Niedźwieckiego). Jedna z niewielu prawdziwie autorskich audycji - czyli Prognozy, chyba uwierała pierwszego kibica Arsenalu i wyleciała - ma wrócić w grudniu po protestach słuchaczy. Do tego radio obrzydziło mi kompletnie Męskie Granie, bezkrytycznie chwalone i wręcz nachalnie promowane niemal w każdej audycji jednego ze współwłaścicieli. Pomijam niejasne powiązania pomiędzy tym co dzieje się na antenie (radio miał być bez reklam) i innymi aktywnościami niektórych prowadzących. Zrezygnowałem po niemal trzech latach z patronowania, zastanawiam się nad jego wznowieniem, ale coraz rzadziej słucham (niestety) 357 - projekt ewidentnie przestał się rozwijać, zamiast skupiać się na tworzeniu dobrego radia osoby z nim związane skupiają się na innych projektach (festiwal), i innych aktywnościach - zapominając o głównym celu radia. Trochę też irytują ciągłe bliższe i dalsze wyjazdy , rzekomo w celu relacji (pomijam znakomite materiały Pana Gorazdowskiego), czy w celu kupna płyt (naprawdę w obecnej dobie wszystkie nowości można kupić w sieci i nie trzeba czasami co tydzień ruszać do Londynu). Nadal kibicuję radiu, ale chyba wszyscy przegrywamy ten mecz w karnych. Sądzę, żę jedyną szansą radia jest znalezienie partnera, który wsparłby ten projekt finansowo i powalczenie o FM. Inaczej to jednak będzie nie prawdziwe radio a internetowe radyjko.
Świetnie napisane. W punkt. Ale obawiam się, że tak obszerne wpisy przekraczają możliwości percepcyjne osób odpowiedzialnych za radio, o ile w ogóle tu zaglądają i czytają krytyczne komentarze. Przecież o wiele łatwiej jest klikać kopij-wklej w social mediach odpowiadając po milion razy dzień dobry i wstawiając emotki do każdego wpisu. Patronajta radio już w ogóle nie obsługuje, newslettery porzucone, aktualnych filmów i postów brak, na komentarze radio zasadniczo nie odpowiada, a jeśli już, to z ogromnym opóźnieniem, zdawkowo, szablonowymi regułkami. I to ma być radio społecznościowe? Zaczynam się czuć jak dojna krowa, sponsorująca wyjazdy radiowej elyty do zakopca, londka czy innej austrajiji. Zamiast radia dla słuchaczy zrobiła się sekta-piramida finansowa, gdzie guru i jego świta są utrzymywani przez patronów za dychę. A odkąd jako patron słyszę idiotyczne komunikaty po włączeniu radia, zdecydowałem o zakończeniu wsparcia; bycie nie-patronem oznacza to samo, ale za to taniej ;-)