czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:01:41 - Bart Ogryczak
kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
EA zdarzają się doskonałe gry.
Na urządzeniach przenośnych króluje Angry Birds, gierka na poziomie
flashowych darmówek (idea bardzo podobna do Crush the Castle z
ArmorGames).
Wii mimo swej gniotowatości nadal sprzedaje się dwa razy lepiej niż
X360 i PS3.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:20:13 - dziki
> Wii mimo swej gniotowatości nadal sprzedaje się dwa razy lepiej niż
> X360 i PS3.
nie demonizuj. IMO to dzieki nintendo, ktore robi sprzet dla casuali
gry staja sie coraz popularniejsze, bo taka przygoda ze sprzetem
nintendo to czesto 1szy krok do tego, zeby w przyszlosci siegnac po
gry z glownego nurtu.
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:26:22 - Bart Ogryczak
> On 25 Lis, 15:01, Bart Ogryczak
>
> > Wii mimo swej gniotowatości nadal sprzedaje się dwa razy lepiej niż
> > X360 i PS3.
>
> nie demonizuj. IMO to dzieki nintendo, ktore robi sprzet dla casuali
> gry staja sie coraz popularniejsze, bo taka przygoda ze sprzetem
> nintendo to czesto 1szy krok do tego, zeby w przyszlosci siegnac po
> gry z glownego nurtu.
Zdefiniuj główny nurt. Bo wychodzi na to, że aktualnie główny nurt to
Farmville i Angry Birds.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 18:04:19 - dziki
> Zdefiniuj główny nurt. Bo wychodzi na to, że aktualnie główny nurt to
> Farmville i Angry Birds.
precyzuje: glowny-wlasciwy nurt', czyli ten, w ktorym zawieraja sie
doskonalosci od EA :P
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 20:59:46 - Bart Ogryczak
> On 25 Lis, 15:26, Bart Ogryczak
>
> > Zdefiniuj główny nurt. Bo wychodzi na to, że aktualnie główny nurt to
> > Farmville i Angry Birds.
>
> precyzuje: glowny-wlasciwy nurt', czyli ten, w ktorym zawieraja sie
> doskonalosci od EA :P
Główny nurt, czyli EA, THQ, Take-Two itd. również wzieli się za
robienie crapów na Facebooka i na telefony. Biorąc pod uwagę, że daje
to przychody porównywalne z prawdziwymi grami za ułamek promila
nakładów, w co będą głównie inwestować.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 08:41:38 - Jader
>
> Główny nurt, czyli EA, THQ, Take-Two itd. również wzieli się za
> robienie crapów na Facebooka i na telefony. Biorąc pod uwagę, że daje
Ehe, włączyli się w nurt gówna...
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 14:42:45 - dziki
> > precyzuje: glowny-wlasciwy nurt', czyli ten, w ktorym zawieraja sie
> > doskonalosci od EA :P
>
> Główny nurt, czyli EA, THQ, Take-Two itd. również wzieli się za
> robienie crapów na Facebooka i na telefony. Biorąc pod uwagę, że daje
> to przychody porównywalne z prawdziwymi grami za ułamek promila
> nakładów, w co będą głównie inwestować.
marudny jestes. Poza tym rozmawiamy o grach (tych PRAWDZIWYCH,
DOSKONALOSCIACH), nie wydawcach.
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:30:27 - Goomich
4113-b788-53dd36fea993@p38g2000vbn.googlegroups.com:
A w czym te kaziualowe popierdółki nie są prawdziwe?
> Miesiąc temu Zygna wyprzedziła EA i jest teraz największym (licząc wg
> kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> EA zdarzają się doskonałe gry.
So łat? 30 lat temu EA wupuszczała takie popierdółki, za 30, może Zyndze
będą się zdarzac dokonałe gry, zaś największym wydawcą bedzie jakaś
Dupinga wypuszczająca prymitywne gnioty na Eyephona.
> Wii mimo swej gniotowatości nadal sprzedaje się dwa razy lepiej niż
> X360 i PS3.
Jasne. www.vgchartz.com/#graph_menu
XO - 441k
Wii - 420k
PS3 - 370k
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:54:35 - Bart Ogryczak
> Bart Ogryczak
> 4113-b788-53dd36fea...@p38g2000vbn.googlegroups.com:
>
> A w czym te kaziualowe popierdłki nie są prawdziwe?
Tym, że nie bardzo są grami. Nie da się przegrać, nie da się wygrać,
wynik nie zależy od umiejętności, jedynym celem jest spamowanie
znajomych i wyciąganie kasy od frajerów.
> > Miesi c temu Zygna wyprzedzi a EA i jest teraz najwi kszym (licz c wg
> > kapita u) wydawc gier. Mimo i Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> > EA zdarzaj si doskona e gry.
>
> 30 lat temu EA wupuszczała takie popierdółki,
30 lat temu wypuszczali gry, które były doskonałe, jak na ówczesne
warunki techniczne.
Natomiast taki np. Farmville to nawet jak na możliwości Flasha sprzed
5 lat jest wyjątkowo prymitywny i wyjątkowo beznadziejnie napisany
(jest to chyba jedyna flashowa aplikacja jaką znam, która była mi w
stanie zeżreć 100% procesora).
> za 30, może Zyndze bądą się zdarzac dokonałe gry
Po pierwzze EA nie było warte 5 miliardów dolarów po trzech latach
działalności, EA musiało ciągle udoskonalać produkty przez 30 lat,
żeby do tego dojść. Po drugie EA zawsze wydawało gry, a nie maszynki
do wyciągania kasy od naiwnych.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 15:58:16 - Goomich
news:33f77f06-d336-4136-86be-df0a6322f039@b25g2000vbz.googlegroups.com:
> Tym, że nie bardzo są grami. Nie da się przegrać, nie da się wygrać,
> wynik nie zależy od umiejętności, jedynym celem jest spamowanie
> znajomych i wyciąganie kasy od frajerów.
Czyli jak wszystkie gry. :P
> Po pierwzze EA nie było warte 5 miliardów dolarów po trzech latach
> działalności,
EA nie startowało w takich samych warunkach.
> EA musiało ciągle udoskonalać produkty przez 30 lat,
To poczekaj na Farmville 2040 i wtedy się wypowiadaj, czy jest krapowate.
> żeby do tego dojść. Po drugie EA zawsze wydawało gry, a nie maszynki
> do wyciągania kasy od naiwnych.
No, tu się trochę zapędziłeś.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 16:16:03 - Bart Ogryczak
> Bart Ogryczak
>
> > Tym, e nie bardzo s grami. Nie da si przegra , nie da si wygra ,
> > wynik nie zale y od umiej tno ci, jedynym celem jest spamowanie
> > znajomych i wyci ganie kasy od frajer w.
>
> Czyli jak wszystkie gry. :P
Wszystkie? Co do wyciągania kasy, to z takich co normalniejszych, to
tylko Valve zaczął z kapeluszami w TF2.
Co do niemożliwości wygrania czy przegrania -- podaj parę przykładów.
> > Po pierwzze EA nie by o warte 5 miliard w dolar w po trzech latach
> > dzia alno ci,
>
> EA nie startowa o w takich samych warunkach.
Ale EA jak najbardziej istniała 3 lata temu.
> > EA musia o ci gle udoskonala produkty przez 30 lat,
>
> To poczekaj na Farmville 2040 i wtedy się wypowiadaj, czy jest krapowate.
Zupenie nie rozumiesz. Farmville z 2010 jest krapowate w 2010. Nawet
jak na grę casualową, flaszową, whatever.
I nigdy krapowate być nie przestanie, bo Zynga nie ma żadnej motywacji
do tworzenia niekrapowatych gier.
> > eby do tego doj . Po drugie EA zawsze wydawa o gry, a nie maszynki
> > do wyci gania kasy od naiwnych.
>
> No, tu się trochę zapędziłeś.
Doprawdy? Podaj mi przykłąd gry EA, która jest darmowa, a zrabia na na
5% frajerów, którzy w dodatku za darmo robią tej grze reklamę?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 16:28:47 - Goomich
news:f917db21-12bc-4471-b0ac-d962b73a35ff@i41g2000vbn.googlegroups.com:
> Co do niemożliwości wygrania czy przegrania -- podaj parę
> przykładów.
Dowolne MMO.
> Ale EA jak najbardziej istniała 3 lata temu.
I też wystartowała 3 lata temu?
> Doprawdy? Podaj mi przykłąd gry EA, która jest darmowa, a zrabia na
> na 5% frajerów, którzy w dodatku za darmo robią tej grze reklamę?
Jak ci odpowieadałem, to chodziło mi oczywiście o FIFy i inne ebijaje,
ale prosze bardzo: Battlefield Heroes, a wkrótce Battlefield Play for
Free i Dragon Age cośtam na Facebooku.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 16:58:39 - Bart Ogryczak
> Bart Ogryczak
>
> > Co do niemożliwości wygrania czy przegrania -- podaj parę
> > przykładów.
>
> Dowolne MMO.
Doprawdy nie można przegrać i awansowanie nie zależy od umiejętności,
tylko od spamowania znajomych?
> > Ale EA jak najbardziej istniała 3 lata temu.
>
> I też wystartowała 3 lata temu?
Ale co właściwie chcesz powiedzieć? Że $5mld można zarobić wyłącznie
*na początku* istnienia firmy?
> > Doprawdy? Podaj mi przykłąd gry EA, która jest darmowa, a zrabia na
> > na 5% frajerów, którzy w dodatku za darmo robią tej grze reklamę?
>
> Jak ci odpowieadałem, to chodziło mi oczywiście o FIFy i inne ebijaje,
> ale prosze bardzo: Battlefield Heroes,
Ok, dobry przykład. Czy tak twoim zdaniem powinna wyglądać przyszłość
gier?
BTW. czy twoim zdaniem BF:H jest na takim samym poziomie ja Farmville?
No i gdzie w BF:H widzisz piramidę? Gracz BF:H dostaje jakieś bonusy
za przyciąganie kolejnych użytkowników?
> a wkrótce Battlefield Play for Free i Dragon Age cośtam na Facebooku.
Czyli aby udowodnić, że nie mam racji wyciągasz przykłady na to, że
rację mam? ;-)
Jak widać z tych przykładów, EA przerzuca się na robienie crapów na
Facebooka.
Ich tradycyjna konkurecja zresztą też, robią np. Civilization na
Facebooka.
A co do BF Play4Free, to robią to na bazie BF1, ale nadal wypuszczą
normalne BF3.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 15:12:42 - Goomich
news:0beea76d-cd80-47b1-bec5-cd3dc7dc279c@l8g2000yqh.googlegroups.com:
> Doprawdy nie można przegrać
A jak chcesz wygrać w MMO?
> i awansowanie nie zależy od
> umiejętności, tylko od spamowania znajomych?
support.eveonline.com/Pages/KB/Article.aspx?id=58
Może jak przestaniesz dodwac nowe warunki, ilekroć ktoś zbije twój
argument, to ludzie zaczną cie traktowac powaznie.
> Ale co właściwie chcesz powiedzieć? Że $5mld można zarobić wyłącznie
> *na początku* istnienia firmy?
Nie, chcę powiedzieć, że jak EA powstawała, to nie było tylu
potencjalnych klientów jak teraz Zynga ma Facebooku, nie mieli tak łatwej
drogi dystrybucji jak teraz Zynga itd., itp. W skrócie, różne warunki
startowe prowadzą do różnych wyników.
> Ok, dobry przykład. Czy tak twoim zdaniem powinna wyglądać
> przyszłość gier?
Dlaczego tak ma wyglądać przyszłość gier? Na rynku jest dość miejsca i na
Farmville i na doskonałe fify.
> BTW. czy twoim zdaniem BF:H jest na takim samym poziomie ja
> Farmville? No i gdzie w BF:H widzisz piramidę? Gracz BF:H dostaje
> jakieś bonusy za przyciąganie kolejnych użytkowników?
www.battlefieldheroes.com/en/recruit-a-friend
> Czyli aby udowodnić, że nie mam racji wyciągasz przykłady na to, że
> rację mam? ;-)
Ale oczywiście, że nie.
Ty twierdzisz, że wszystko dąży do Farmville i powtórki z ET, ja
twierdzę, że oprócz chłamu, który był, jest i będzie, były, są i będą też
dobre gry.
> Jak widać z tych przykładów, EA przerzuca się na robienie crapów na
> Facebooka.
EA rozszeża swą ofertę na nową platformę.
> Ich tradycyjna konkurecja zresztą też, robią np. Civilization na
> Facebooka.
No more turns, no more turns, no more turns...
> A co do BF Play4Free,
WaitAFuckingMoment.
Battlefield play FOR FREE? Four Three? Battlefield 43?
BASTAAAAAAAAAAAAARDSSSSSSS!!!!!!!!
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 15:40:38 - Jader
>
> A jak chcesz wygrać w MMO?
Chyba generalnie tak samo jak w każdą inną, tyle że zwykle częściej się
to powtarza.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 15:49:19 - Goomich
news:icogsk$agl$1@inews.gazeta.pl:
>> A jak chcesz wygrać w MMO?
> Chyba generalnie tak samo jak w każdą inną, tyle że zwykle częściej
> się to powtarza.
No nie wiem, MMO są tak projektowane, żeby utrzymać ludzi jak najdłużej.
Dawanie jakiegoś celu do wygrania byłoby trochę przeciwko idei gry za
którą cały czas płacisz.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 22:02:43 - Przemysław Ryk
> No nie wiem, MMO są tak projektowane, żeby utrzymać ludzi jak najdłużej.
> Dawanie jakiegoś celu do wygrania byłoby trochę przeciwko idei gry za
> którą cały czas płacisz.
Się wypuszcza dodatek... Nowe tereny, podwyższony poziom, nowe questy...
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ Gentleman broni kobiety tak długo, dopóki z nią nie zostanie sam na sam. ]
[ (Benicio Del Toro) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-27 00:26:32 - Goomich
>> No nie wiem, MMO są tak projektowane, żeby utrzymać ludzi jak
>> najdłużej. Dawanie jakiegoś celu do wygrania byłoby trochę
>> przeciwko idei gry za którą cały czas płacisz.
> Się wypuszcza dodatek... Nowe tereny, podwyższony poziom, nowe
> questy...
egzaktli
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 09:03:09 - Jader
> No nie wiem, MMO są tak projektowane, żeby utrzymać ludzi jak najdłużej.
> Dawanie jakiegoś celu do wygrania byłoby trochę przeciwko idei gry za
> którą cały czas płacisz.
Nie o to chodzi. Jak w ogóle można wygrać w grę? W single dojść do końca
historii, co w MMO jak najbardziej występuje - co najwyżej istnieją
mechanizmy zachęcające Cię do powtarzania tej historii. A w multi,
pokonanie przeciwników (powtarzalne niejako z założenia), co w przypadku
pvp w MMO wygląda akurat dokładnie identycznie.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 12:29:38 - Goomich
news:icvmna$a7e$1@inews.gazeta.pl:
> Nie o to chodzi. Jak w ogóle można wygrać w grę? W single dojść do
> końca historii, co w MMO jak najbardziej występuje - co najwyżej
> istnieją mechanizmy zachęcające Cię do powtarzania tej historii. A w
> multi, pokonanie przeciwników (powtarzalne niejako z założenia), co
> w przypadku pvp w MMO wygląda akurat dokładnie identycznie.
Za duzo w Eve gram.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 12:49:46 - Jader
>
> Za duzo w Eve gram.
Aaa, no Eve jest w sumie trochę inne...
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 20:27:36 - Goomich
> W dniu 11/29/2010 12:29 PM, Goomich pisze:
>>
>> Za duzo w Eve gram.
>
> Aaa, no Eve jest w sumie trochę inne...
img530.imageshack.us/img530/4402/lolsz.png
theskyunion.com/triscreenscreen.jpg
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry? [ORT]
2010-11-26 22:02:43 - Przemysław Ryk
(ciach...)
> EA rozszeża swą ofertę na nową platformę.
^^^^^^^^
A żeby Cię Kaczyński pocałował...
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ Work hard. Play hard. Die young. Leave a good looking corpse. ]
[ (Gil Grissom, CSI 4x20 Dead Ringer) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry? [ORT]
2010-11-27 00:26:13 - Goomich
> A żeby Cię Kaczyński pocałował...
A który? :P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry? [ORT]
2010-11-27 15:12:41 - Przemysław Ryk
> You have one message from: Przemysław Ryk
>> A żeby Cię Kaczyński pocałował...
>
> A który? :P
Obojętnie...
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ Kobiety pracują obecnie jak dżokeje, przewodzą firmom i prowadzą badania ]
[ z fizyki atomowej. Czemuż nie miałyby kiedyś się nauczyć parkować tyłem? ]
[ (Bill Vaughan) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 17:20:32 - Cezar Matkowski
Użytkownik Bart Ogryczak
news:33f77f06-d336-4136-86be-df0a6322f039@b25g2000vbz.googlegroups.com...
> Tym, że nie bardzo są grami.
Są zabaw(k)ami. Tyz piknie.
> Nie da się przegrać, nie da się wygrać
Zupełnie jak w SimCity
> wynik nie zależy od umiejętności
Jak w wielu grach losowych.
> jedynym celem jest spamowanie znajomych i wyciąganie kasy od frajerów.
Jak w każdym działaniu komercyjnym.
> Natomiast taki np. Farmville to nawet jak na możliwości Flasha
> sprzed 5 lat jest wyjątkowo prymitywny i wyjątkowo
> beznadziejnie napisany
No i co z tego? Niby dlaczego branża rozrywki elektronicznej ma się rządzić
innymi prawami, niż inne branże rozrywkowe? Popularne a proste towary i
usługi to zwykle niezłe maszynki do zarabiania pieniędzy.
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 18:15:59 - Bart Ogryczak
wrote:
> > wynik nie zależy od umiejętności
>
> Jak w wielu grach losowych.
W większości jednak zależy od znajomości rachunku prawdopodobieństwa.
> > jedynym celem jest spamowanie znajomych i wyci ganie kasy od frajer w.
>
> Jak w każdym działaniu komercyjnym.
Bzdura. Taka Zynga czy np. z innej beczki król dopalaczy szybko się
dorabiają dlatego, że ich biznes jest moralnie wątpliwy.
> > Natomiast taki np. Farmville to nawet jak na mo liwo ci Flasha
> > sprzed 5 lat jest wyj tkowo prymitywny i wyj tkowo
> > beznadziejnie napisany
>
> No i co z tego? Niby dlaczego branża rozrywki elektronicznej ma się rządzi
> innymi prawami, niż inne branże rozrywkowe?
Ok, weźmy np. taką branżę filmową -- czy zdarzyło się kiedykolwiek,
żeby jakiś filmy produkowane przez Hallmark zarobiły grube setki
milionów dolarów, a sam Hallmark stał się potężniejszy niż Warner
Bros.?
Albo książki: Harlequin jest może większy niż Penguin i Random House?
Nie? To może muzyka: kto zarabił więcej, Shazza czy Metallica?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:10:36 - dziki
> Bzdura. Taka Zynga czy np. z innej beczki król dopalaczy szybko się
> dorabiają dlatego, że ich biznes jest moralnie wątpliwy.
tzn co jest moralnie watpliwego w grach Zyngi?
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:47:27 - Bart Ogryczak
> On 29 Lis, 18:15, Bart Ogryczak
>
> > Bzdura. Taka Zynga czy np. z innej beczki król dopalaczy szybko się
> > dorabiają dlatego, że ich biznes jest moralnie wątpliwy.
>
> tzn co jest moralnie watpliwego w grach Zyngi?
lmgtfy.com/?q=scamville
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-25 20:04:14 - Tiber
> na Eyephona.
ROTFL :)
--
Tiber
judelawfan@gmail.com
Evolution doesn't take prisoners. (Discordian Quotes)
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 01:09:55 - knrdz
>> na Eyephona.
>
> ROTFL :)
en.wikipedia.org/wiki/Attack_of_the_Killer_App
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-26 11:09:36 - Tiber
>>> na Eyephona.
>>
>> ROTFL :)
>
> en.wikipedia.org/wiki/Attack_of_the_Killer_App
No, tej, wiem.
--
Tiber
judelawfan@gmail.com
Bullshit makes the flowers grow and
that's beautiful. (Discordian Quotes)
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 17:27:14 - gacek
> Miesiąc temu Zygna wyprzedziła EA i jest teraz największym (licząc wg
> kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> EA zdarzają się doskonałe gry.
IMHO to liczenie według kapitału jest błędem (w kontekście tematu
wątku). A tym bardziej wnioskowanie, że skoro A się bardziej opłaca od
B, to B już nikt nie będzie robił.
Poza tym pchnięcie dużej kasy na development gier webowo/socjalnych
spowoduje że poziom produkcji będzie musiał się podnieść. Chyba są
bardziej wyrafinowane socjalno-przeglądarkowe niż Farmville (patrz
minecraft).
> Na urządzeniach przenośnych króluje Angry Birds, gierka na poziomie
> flashowych darmówek (idea bardzo podobna do Crush the Castle z
> ArmorGames).
Bo granie mobilne na telefonie ma zupełnie inny wymiar niż desktop czy
choćby konsola przenośna. Odpalić, 5 min. poklikać, zapomnieć. W takim
trybie ciężko o ambitne podejście.
Kino jakoś nie sprawiło, że teatry zamknęli. Trochę ich ubyło, ale
pewnie poziom publiczności i przedstawień wzrósł.
Ja chciałbym żeby studia typu EA się odpiórkowały od produkcji gier.
Te z menedżmentem, ficzerami i marketingiem kosztującym dwa razy tyle
co development. Niech se wyliczą że na fejsbuka jest lepiej i
odpuszczą ten rynek.
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 17:35:34 - Michał Gancarski
[...]
> Ja chciałbym żeby studia typu EA się odpiórkowały od produkcji gier.
> Te z menedżmentem, ficzerami i marketingiem kosztującym dwa razy tyle
> co development. Niech se wyliczą że na fejsbuka jest lepiej i
> odpuszczą ten rynek.
Ale czemu? Źle Ci, że dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 19:04:29 - gacek
> On Mon, 29 Nov 2010 08:27:14 -0800 (PST), gacek wrote:
>
> [...]
>
> > Ja chciałbym żeby studia typu EA się odpiórkowały od produkcji gier.
> > Te z menedżmentem, ficzerami i marketingiem kosztującym dwa razy tyle
> > co development. Niech se wyliczą że na fejsbuka jest lepiej i
> > odpuszczą ten rynek.
>
> Ale czemu? Źle Ci, że dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
Dostaję? Mogę kupić.
Mi tam wystarczą 3 dobre gry na rok. Naprawdę kwestia Farmville a
Mafia Wars jest mi równie odległa jak np. kwestia FIFA/PES.
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 19:05:58 - Michał Gancarski
> On Nov 29, 5:35 pm, Michał Gancarski
>> On Mon, 29 Nov 2010 08:27:14 -0800 (PST), gacek wrote:
>>
>> [...]
>>
>>> Ja chciałbym żeby studia typu EA się odpiórkowały od produkcji gier.
>>> Te z menedżmentem, ficzerami i marketingiem kosztującym dwa razy tyle
>>> co development. Niech se wyliczą że na fejsbuka jest lepiej i
>>> odpuszczą ten rynek.
>>
>> Ale czemu? Źle Ci, że dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
>
> Dostaję? Mogę kupić.
>
> Mi tam wystarczą 3 dobre gry na rok. Naprawdę kwestia Farmville a
> Mafia Wars jest mi równie odległa jak np. kwestia FIFA/PES.
I to źle, że masz do wyboru więcej gier, spośród których wybierasz te trzy?
Nie rozumiem.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 19:53:22 - gacek
> On Mon, 29 Nov 2010 10:04:29 -0800 (PST), gacek wrote:
> > On Nov 29, 5:35 pm, Micha Gancarski
> >> On Mon, 29 Nov 2010 08:27:14 -0800 (PST), gacek wrote:
>
> >> [...]
>
> >>> Ja chcia bym eby studia typu EA si odpi rkowa y od produkcji gier.
> >>> Te z mened mentem, ficzerami i marketingiem kosztuj cym dwa razy tyle
> >>> co development. Niech se wylicz e na fejsbuka jest lepiej i
> >>> odpuszcz ten rynek.
>
> >> Ale czemu? le Ci, e dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
>
> > Dostaj ? Mog kupi .
>
> > Mi tam wystarcz 3 dobre gry na rok. Naprawd kwestia Farmville a
> > Mafia Wars jest mi r wnie odleg a jak np. kwestia FIFA/PES.
>
> I to le, e masz do wyboru wi cej gier, spo r d kt rych wybierasz te trzy?
> Nie rozumiem.
Właśnie to więcej kwestionuję. Gier jest kilka tysięcy rocznie, więc
różnicy nie będzie dużej.
Wierzę że lepiej by było, gdyby studia deweloperskie, które teraz są
pod skrzydłami EA były niezależne. Podejście EA oznacza, że oni mogą
założyć, że kilka gier marketingowanych jako AAA będzie totalnymi
gniotami. Małego studia na to nie stać. Ale że to niesprawdzalne - to
możemy tylko gdybać
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 10:32:52 - Bart Ogryczak
> On Nov 29, 7:05 pm, Michał Gancarski
>
>
>
>
>
>
>
>
>
> > On Mon, 29 Nov 2010 10:04:29 -0800 (PST), gacek wrote:
> > > On Nov 29, 5:35 pm, Micha Gancarski
> > >> On Mon, 29 Nov 2010 08:27:14 -0800 (PST), gacek wrote:
>
> > >> [...]
>
> > >>> Ja chcia bym eby studia typu EA si odpi rkowa y od produkcji gier.
> > >>> Te z mened mentem, ficzerami i marketingiem kosztuj cym dwa razy tyle
> > >>> co development. Niech se wylicz e na fejsbuka jest lepiej i
> > >>> odpuszcz ten rynek.
>
> > >> Ale czemu? le Ci, e dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
>
> > > Dostaj ? Mog kupi .
>
> > > Mi tam wystarcz 3 dobre gry na rok. Naprawd kwestia Farmville a
> > > Mafia Wars jest mi r wnie odleg a jak np. kwestia FIFA/PES.
>
> > I to le, e masz do wyboru wi cej gier, spo r d kt rych wybierasz te trzy?
> > Nie rozumiem.
>
> Właśnie to więcej kwestionuję. Gier jest kilka tysięcy rocznie,
Że co? Gier wydanych na PC w tym roku było ze 100-150.
> Wierzę że lepiej by było, gdyby studia deweloperskie, które teraz są
> pod skrzydłami EA były niezależne. Podejście EA oznacza, że
.... trzeba będzie ciąć koszty. Co odbije się na jakości gier.
BTW. podaj mi przykład dobrej gry z tego roku wydanej przez
niezależnego dystrybutora.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:37:08 - gacek
> On Nov 29, 7:53 pm, gacek
>
>
>
>
>
> > On Nov 29, 7:05 pm, Michał Gancarski
>
> > > On Mon, 29 Nov 2010 10:04:29 -0800 (PST), gacek wrote:
> > > > On Nov 29, 5:35 pm, Micha Gancarski
> > > >> On Mon, 29 Nov 2010 08:27:14 -0800 (PST), gacek wrote:
>
> > > >> [...]
>
> > > >>> Ja chcia bym eby studia typu EA si odpi rkowa y od produkcji gier..
> > > >>> Te z mened mentem, ficzerami i marketingiem kosztuj cym dwa razy tyle
> > > >>> co development. Niech se wylicz e na fejsbuka jest lepiej i
> > > >>> odpuszcz ten rynek.
>
> > > >> Ale czemu? le Ci, e dostajesz Mass Effect albo Prince of Persia?
>
> > > > Dostaj ? Mog kupi .
>
> > > > Mi tam wystarcz 3 dobre gry na rok. Naprawd kwestia Farmville a
> > > > Mafia Wars jest mi r wnie odleg a jak np. kwestia FIFA/PES.
>
> > > I to le, e masz do wyboru wi cej gier, spo r d kt rych wybierasz te trzy?
> > > Nie rozumiem.
>
> > Właśnie to więcej kwestionuję. Gier jest kilka tysięcy rocznie,
>
> Że co? Gier wydanych na PC w tym roku było ze 100-150.
Ok, jeśli zamykasz się tylko w obrębie PC to jest ich mniej. Ale
naprawdę nie widzę powodu, żeby kurczowo trzymać się jednej platformy.
> > Wierzę że lepiej by było, gdyby studia deweloperskie, które teraz są
> > pod skrzydłami EA były niezależne. Podejście EA oznacza, że
>
> ... trzeba będzie ciąć koszty. Co odbije się na jakości gier.
odróżniłbym jakość od zarządzania jakością. tendencje cywilizacyjne są
takie, że to dugie idzie do góry, pierwsze niekoniecznie. Nowa gra nie
ma być świetna i zmieść rynku, nowa gra ma się sprzedać na założonym
poziomie.
> BTW. podaj mi przykład dobrej gry z tego roku wydanej przez
> niezależnego dystrybutora.
a co to są ci niezależni dystrybutorzy?
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:57:45 - Bart Ogryczak
> On Nov 30, 10:32 am, Bart Ogryczak
> > > > > Mi tam wystarcz 3 dobre gry na rok. Naprawd kwestia Farmville a
> > > > > Mafia Wars jest mi r wnie odleg a jak np. kwestia FIFA/PES.
>
> > > > I to le, e masz do wyboru wi cej gier, spo r d kt rych wybierasz te trzy?
> > > > Nie rozumiem.
>
> > > Właśnie to więcej kwestionuję. Gier jest kilka tysięcy rocznie,
>
> > Że co? Gier wydanych na PC w tym roku było ze 100-150.
>
> Ok, jeśli zamykasz się tylko w obrębie PC to jest ich mniej. Ale
> naprawdę nie widzę powodu, żeby kurczowo trzymać się jednej platformy.
Ja nie widzę powodu, aby np. F:NV na PC, F:NV na X360 i F:NV na PS3
liczyć jako 3 różne gry.
> > > Wierzę że lepiej by było, gdyby studia deweloperskie, które teraz są
> > > pod skrzydłami EA były niezależne. Podejście EA oznacza, że
>
> > ... trzeba będzie ciąć koszty. Co odbije się na jakości gier.
>
> odróżniłbym jakość od zarządzania jakością. tendencje cywilizacyjne są
> takie, że to dugie idzie do góry, pierwsze niekoniecznie. Nowa gra nie
> ma być świetna i zmieść rynku, nowa gra ma się sprzedać na założonym
> poziomie.
Na rynku, na którym panuje konkurencja osiągnąć wysoką sprzedaż można
na dwa sposoby:
1) mieć produkt lepszy niż konkurencja;
2) mieć produkt tańszy niż konkurencja.
Dziwnym trafem najlepiej się sprzedają najlepsze gry.
> > BTW. podaj mi przykład dobrej gry z tego roku wydanej przez
> > niezależnego dystrybutora.
>
> a co to są ci niezależni dystrybutorzy?
Niezwiązani z wielkimi typu EA, TakeTwo, Ubisoft, THQ itd.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:40:44 - gacek
> Ja nie widzę powodu, aby np. F:NV na PC, F:NV na X360 i F:NV na PS3
> liczyć jako 3 różne gry.
A ja coś takiego napisałem?
> > odróżniłbym jakość od zarządzania jakością. tendencje cywilizacyjne są
> > takie, że to dugie idzie do góry, pierwsze niekoniecznie. Nowa gra nie
> > ma być świetna i zmieść rynku, nowa gra ma się sprzedać na założonym
> > poziomie.
>
> Na rynku, na którym panuje konkurencja osiągnąć wysoką sprzedaż można
> na dwa sposoby:
> 1) mieć produkt lepszy niż konkurencja;
> 2) mieć produkt tańszy niż konkurencja.
To nie jest chleb, że każdemu jeden bochenek dziennie i jak kupisz u
jednego, to nie masz po co u drugiego. Poza tym firmom nie zależy na
wysokiej sprzedaży, zależy na stabilnych zyskach.
Aha, i 3) można mieć słaby/przeciętny produkt i wydać więcej kasy na
marketing niż konkurencja.
> Dziwnym trafem najlepiej się sprzedają najlepsze gry.
O gustach się nie dyskutuje.
No ale mówiąc w skrócie - to nie jest prawda. Patrz www.vgchartz.com/yearly.php
> > > BTW. podaj mi przykład dobrej gry z tego roku wydanej przez
> > > niezależnego dystrybutora.
>
> > a co to są ci niezależni dystrybutorzy?
>
> Niezwiązani z wielkimi typu EA, TakeTwo, Ubisoft, THQ itd.
No ale gdzie konkretnie chcesz odciąć? 10 największych? to czemu nie
20?
Czy wiedźmin robiony za pieniądze CDP, ale wydany na świecie przez
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 17:27:17 - Bart Ogryczak
> On Nov 30, 11:57 am, Bart Ogryczak
>
> > Ja nie widzę powodu, aby np. F:NV na PC, F:NV na X360 i F:NV na PS3
> > liczyć jako 3 różne gry.
>
> A ja coś takiego napisałem?
Exclusive na jedną platformę (inną niż PC) można policzyć na palcach
jednej ręki miłośnika chińskich petard.
Bez liczenia różnych wydań tej samej gry, to wątpię czy uda ci się
przekroczyć 300 tytułów. Trochę daleko temu do kilku tysięcy o których
piszesz.
> > > odróżniłbym jakość od zarządzania jakością. tendencje cywilizacyjne są
> > > takie, że to dugie idzie do góry, pierwsze niekoniecznie. Nowa gra nie
> > > ma być świetna i zmieść rynku, nowa gra ma się sprzedać na założonym
> > > poziomie.
>
> > Na rynku, na którym panuje konkurencja osiągnąć wysoką sprzedaż można
> > na dwa sposoby:
> > 1) mieć produkt lepszy niż konkurencja;
> > 2) mieć produkt tańszy niż konkurencja.
>
> To nie jest chleb, że każdemu jeden bochenek dziennie i jak kupisz u
> jednego, to nie masz po co u drugiego.
Nie jest też tak, że nagle zaczniesz 20 gier dziennie kupować.
> Poza tym firmom nie zależy na
> wysokiej sprzedaży, zależy na stabilnych zyskach.
Zależy na dużych zyskach. W przypadku software, koszt wyprodukowania
nie zależy od ilości, natomiast przychód wprost proporcjonalnie.
> Aha, i 3) można mieć słaby/przeciętny produkt i wydać więcej kasy na
> marketing niż konkurencja.
Teoretycznie można, aczkolwiek przeciętne gry, które się dobrze
sprzedają, to sequele dobrych gier, które się dobrze sprzedawały.
> > Dziwnym trafem najlepiej się sprzedają najlepsze gry.
>
> O gustach się nie dyskutuje.
> No ale mówiąc w skrócie - to nie jest prawda. Patrz www.vgchartz.com/yearly.php
Z wyjątkiem sytuacji o której wspominam powyżej, to sprzedaż na każdą
z platform w dużym stopniu pokrywa się z wynikami w MC.
> > > > BTW. podaj mi przykład dobrej gry z tego roku wydanej przez
> > > > niezależnego dystrybutora.
>
> > > a co to są ci niezależni dystrybutorzy?
>
> > Niezwiązani z wielkimi typu EA, TakeTwo, Ubisoft, THQ itd.
>
> No ale gdzie konkretnie chcesz odciąć? 10 największych? to czemu nie
> 20?
>
> Czy wiedźmin robiony za pieniądze CDP, ale wydany na świecie przez
>
Nie, bo został wydany przez Atari.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-02 06:26:35 - gacek
> On Nov 30, 12:40 pm, gacek
>> On Nov 30, 11:57 am, Bart Ogryczak
>>
>>> Ja nie widzę powodu, aby np. F:NV na PC, F:NV na X360 i F:NV na PS3
>>> liczyć jako 3 różne gry.
>>
>> A ja coś takiego napisałem?
>
> Exclusive na jedną platformę (inną niż PC) można policzyć na palcach
> jednej ręki miłośnika chińskich petard.
> Bez liczenia różnych wydań tej samej gry, to wątpię czy uda ci się
> przekroczyć 300 tytułów. Trochę daleko temu do kilku tysięcy o których
> piszesz.
Na wiki jest wpisane 500 tytułów. Dodaj appstora. Zresztą - nawet jeśli
to tylko kilkaset, to i tak o rząd wielkości więcej niż pograsz.
Ale to jest zupełnie na boku. Najważniejsze jest to, że nawet jak EA
pójdzie, to ktoś gry będzie robić, i będzie w czym wybierać.
>> No ale gdzie konkretnie chcesz odciąć? 10 największych? to czemu nie
>> 20?
>>
>> Czy wiedźmin robiony za pieniądze CDP, ale wydany na świecie przez
>>
>
> Nie, bo został wydany przez Atari.
To poza małymi indy, dystrybuowanymi elektronicznie nie ma takich gier.
Tylko czego to ma dowodzić? Bo dla mnie tylko tego, że producentom
bardziej opłaca się dogadać z jednym z istniejących
wydawców/dystrybutorów, niż samemu sprzedawać pudełka na cały świat. To
logiczne, ale dokąd zmierza w kontekście opłacalności robienia gier?
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 16:06:35 - Przemysław Ryk
>>> Właśnie to więcej kwestionuję. Gier jest kilka tysięcy rocznie,
>>
>> Że co? Gier wydanych na PC w tym roku było ze 100-150.
>
> Ok, jeśli zamykasz się tylko w obrębie PC to jest ich mniej. Ale
> naprawdę nie widzę powodu, żeby kurczowo trzymać się jednej platformy.
Gacek - ale tak prawdę mówiąc, to ile jest rzeczywiście exclusive'ów
dostępnych tylko na jedną platformę?
(ciach...)
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ House: There's a lot of porn piling up on the Internet. Doesn't download ]
[ itself. (House M.D. 3x20 House Training) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:41:08 - Michał Gancarski
[...]
> Wierzę że lepiej by było, gdyby studia deweloperskie, które teraz są
> pod skrzydłami EA były niezależne. Podejście EA oznacza, że oni mogą
> założyć, że kilka gier marketingowanych jako AAA będzie totalnymi
> gniotami. Małego studia na to nie stać. Ale że to niesprawdzalne - to
> możemy tylko gdybać
Ale bez kasy EA nie miałbyś żadnych tytułów AAA. W ogóle specyfika
działania w branży rozrywkowej na poziomie superprodukcji jest taka, że
musisz mieć duży kapitał, który odpali kilka drogich wpadek, na które
zarobi film czy gra sprzedająca się akurat dobrze. Gdyby duże firmy sobie
poszły, to zostałyby jedynie produkcje malutkie, stosunkowo niedrogie do
stworzenia. Osobiście się w nie zagrywam ale to nie jest wszystko. Czasem
trzeba po prostu pograć efektownie i nowocześnie.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 18:35:58 - Bart Ogryczak
> On Nov 25, 3:01 pm, Bart Ogryczak
>
> > Miesiąc temu Zygna wyprzedziła EA i jest teraz największym (licząc wg
> > kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> > EA zdarzają się doskonałe gry.
>
> IMHO to liczenie według kapitału jest błędem (w kontekście tematu
> wątku). A tym bardziej wnioskowanie, że skoro A się bardziej opłaca od
> B, to B już nikt nie będzie robił.
Takie np. EA ma mnóstwo oddziałów. Powiedzmy, że są dwa oddziały, X i
Y, oba mają 300mln przychodu. Tyle, X ma koszty na pozomie 2mln
rocznie, a Y na poziomie 200mln rocznie. Zgadnij który z tych dwóch
oddziałów zlikwiduja wcześniej.
> Poza tym pchnięcie dużej kasy na development gier webowo/socjalnych
> spowoduje że poziom produkcji będzie musiał się podnieść.
Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
gier?
> Chyba są
> bardziej wyrafinowane socjalno-przeglądarkowe niż Farmville
O tak, Frontierville i Treasure Isle ;-P
> > Na urządzeniach przenośnych króluje Angry Birds, gierka na poziomie
> > flashowych darmówek (idea bardzo podobna do Crush the Castle z
> > ArmorGames).
>
> Bo granie mobilne na telefonie ma zupełnie inny wymiar niż desktop czy
> choćby konsola przenośna. Odpalić, 5 min. poklikać, zapomnieć. W takim
> trybie ciężko o ambitne podejście.
Współczesny smartfon możliwościami hardware przewyższa PSP i DS.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-29 19:12:17 - gacek
> On Nov 29, 5:27 pm, gacek
>
> > On Nov 25, 3:01 pm, Bart Ogryczak
>
> > > Miesiąc temu Zygna wyprzedziła EA i jest teraz największym (licząc wg
> > > kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> > > EA zdarzają się doskonałe gry.
>
> > IMHO to liczenie według kapitału jest błędem (w kontekście tematu
> > wątku). A tym bardziej wnioskowanie, że skoro A się bardziej opłaca od
> > B, to B już nikt nie będzie robił.
>
> Takie np. EA ma mnóstwo oddziałów. Powiedzmy, że są dwa oddziały, X i
> Y, oba mają 300mln przychodu. Tyle, X ma koszty na pozomie 2mln
> rocznie, a Y na poziomie 200mln rocznie. Zgadnij który z tych dwóch
> oddziałów zlikwiduja wcześniej.
A ci ludzie, którzy tam pracowali i lubili robienie gier się rozpłyną
i znikną. Jeśli działalność Y sama z siebie nie jest pod kreską to
może nie pod szyldem EA - ale pod jakimś będzie funkcjonować.
> > Poza tym pchnięcie dużej kasy na development gier webowo/socjalnych
> > spowoduje że poziom produkcji będzie musiał się podnieść.
>
> Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
> gier?
Bardziej chodziło mi o wejście konkurentów z dużą kasą, niż samą kasę.
Monopoliści mają w nosie.
> > Bo granie mobilne na telefonie ma zupełnie inny wymiar niż desktop czy
> > choćby konsola przenośna. Odpalić, 5 min. poklikać, zapomnieć.. W takim
> > trybie ciężko o ambitne podejście.
>
> Współczesny smartfon możliwościami hardware przewyższa PSP i DS..
no i co to ma do tego, że demografia i zaangażowanie/długość rozrywki
jest zupełnie inna?
gacek
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 10:21:21 - Bart Ogryczak
> On Nov 29, 6:35 pm, Bart Ogryczak
> > On Nov 29, 5:27 pm, gacek
>
> > > On Nov 25, 3:01 pm, Bart Ogryczak
>
> > > > Miesiąc temu Zygna wyprzedziła EA i jest teraz największym (licząc wg
> > > > kapitału) wydawcą gier. Mimo iż Zynga produkuje prymitywne gnioty, a
> > > > EA zdarzają się doskonałe gry.
>
> > > IMHO to liczenie według kapitału jest błędem (w kontekście tematu
> > > wątku). A tym bardziej wnioskowanie, że skoro A się bardziej opłaca od
> > > B, to B już nikt nie będzie robił.
>
> > Takie np. EA ma mnóstwo oddziałów. Powiedzmy, że są dwa oddziały, X i
> > Y, oba mają 300mln przychodu. Tyle, X ma koszty na pozomie 2mln
> > rocznie, a Y na poziomie 200mln rocznie. Zgadnij który z tych dwóch
> > oddziałów zlikwiduja wcześniej.
>
> A ci ludzie, którzy tam pracowali i lubili robienie gier się rozpłyną
> i znikną.
Zajmą się czymś innym.
> Jeśli działalność Y sama z siebie nie jest pod kreską to
> może nie pod szyldem EA - ale pod jakimś będzie funkcjonować.
Możesz podać przykład jakiegoś małego, niezależnego dystrybutora,
który by doskonałe gry sprzedawał?
> > > Poza tym pchnięcie dużej kasy na development gier webowo/socjalnych
> > > spowoduje że poziom produkcji będzie musiał się podnieść.
>
> > Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
> > gier?
>
> Bardziej chodziło mi o wejście konkurentów z dużą kasą, niż samą kasę.
> Monopoliści mają w nosie.
Zynga nie jest monopolistą. Ba, ich gry są jedynie kopiami (FarmVille
to kopia Farm Town, Mafia Wars to kopia Mob Wars itd). Po prostu byli
jedynymi, którzy przymykali oko na phishing wśród swoich
reklamodawców, więc mieli więcej kasy niż inni, którą przeznaczali na
spamowanie na FB, dzięki czemu mieli jeszcze więcej kasy i
klientów.
> > > Bo granie mobilne na telefonie ma zupełnie inny wymiar niż desktop czy
> > > choćby konsola przenośna. Odpalić, 5 min. poklikać, zapomnieć. W takim
> > > trybie ciężko o ambitne podejście.
>
> > Współczesny smartfon możliwościami hardware przewyższa PSP i DS.
>
> no i co to ma do tego, że demografia i zaangażowanie/długość rozrywki
> jest zupełnie inna?
Moim zdaniem mylisz skutek z przyczyną.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:17:28 - gacek
> Zajmą się czymś innym.
Albo tym samym gdzie indziej. Jak patrzę na nową CIV to naprawdę
wierzę że lepiej jakby ten zespół rozpędzić, niech 80% zajmie się
czymś innym, a reszta zrobi dobrą grę.
> > Jeśli działalność Y sama z siebie nie jest pod kreską to
> > może nie pod szyldem EA - ale pod jakimś będzie funkcjonować.
>
> Możesz podać przykład jakiegoś małego, niezależnego dystrybutora,
> który by doskonałe gry sprzedawał?
Sierra, Microprose, Westwood Studios, Blizzard, ...
Pomijając wzloty i upadki to były dobrze działające przedsiębiorstwa,
które ktoś po prostu kupił dla konsolidacji rynku.
> > > > Poza tym pchnięcie dużej kasy na development gier webowo/socjalnych
> > > > spowoduje że poziom produkcji będzie musiał się podnieść.
>
> > > Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
> > > gier?
>
> > Bardziej chodziło mi o wejście konkurentów z dużą kasą, niż samą kasę.
> > Monopoliści mają w nosie.
>
> Zynga nie jest monopolistą. Ba, ich gry są jedynie kopiami (FarmVille
> to kopia Farm Town, Mafia Wars to kopia Mob Wars itd). Po prostu byli
> jedynymi, którzy przymykali oko na phishing wśród swoich
> reklamodawców, więc mieli więcej kasy niż inni, którą przeznaczali na
> spamowanie na FB, dzięki czemu mieli jeszcze więcej kasy i
> klientów.
ok, podmiotem dominującym na tym rynku. i czy mógłbyś w temacie
(wejście na ten rynek poważnych graczy z milionami, chcącymi skopać
zyngę), a nie opowiadać swoją wersję historii?
> Moim zdaniem mylisz skutek z przyczyną.
przyczyna: posiadaczami telefonów są osoby niezainteresowane długimi,
angażującymi grami
skutek: najlepiej sprzedaje się angry-birds
widzisz to jakoś inaczej?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:21:02 - Michał Gancarski
[...]
> przyczyna: posiadaczami telefonów są osoby niezainteresowane długimi,
> angażującymi grami
Bo przecież posiadacze telefonów i posiadacze konsol/komputerów to
zbiory rozłączne.
[...]
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:00:58 - dziki
> Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
> gier?
IMO to calkiem fajne, ze znalezli sie ludzie, ktorzy wygospodarowali
dla siebie nisze i o ironio wychodza na tym lepiej niz starzy
wyjadacze. To dowodzi, ze wciaz w wiekszej cenie jest dobry pomysl niz
kuuuuupa kasy, zeby odniesc sukces. Poza tym oni ani z EA, ani z Ubi
czy innymi wielkimi graczami nie konkuruja, takze nie ma tu co
porownywac ich gier tak jak nie ma sensu porownywac Fiata Pande do
Audi R8.
> Współczesny smartfon możliwościami hardware przewyższa PSP i DS..
no i co to ma do rzeczy? psp przegralo z ds'em a dc z psx'em. To gry i
marketing decyduja o tym, ktora platforma odniesie sukces.
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:07:56 - Bart Ogryczak
> On 29 Lis, 18:35, Bart Ogryczak
>
> > Zynga ma 600mln $ przychodu rocznie. Gdzie widzisz poprawę jakości ich
> > gier?
>
> IMO to calkiem fajne, ze znalezli sie ludzie, ktorzy wygospodarowali
> dla siebie nisze i o ironio wychodza na tym lepiej niz starzy
> wyjadacze. To dowodzi, ze wciaz w wiekszej cenie jest dobry pomysl niz
> kuuuuupa kasy, zeby odniesc sukces.
Dobry pomysł? Przecież oni stworzyli klony gier konkurencji. Jedyne
czym się różnili od konkurencji, to przyzwolenie dla reklamodawców na
phishing i spamming.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:29:07 - dziki
> > IMO to calkiem fajne, ze znalezli sie ludzie, ktorzy wygospodarowali
> > dla siebie nisze i o ironio wychodza na tym lepiej niz starzy
> > wyjadacze. To dowodzi, ze wciaz w wiekszej cenie jest dobry pomysl niz
> > kuuuuupa kasy, zeby odniesc sukces.
>
> Dobry pomysł? Przecież oni stworzyli klony gier konkurencji. Jedyne
> czym się różnili od konkurencji, to przyzwolenie dla reklamodawców na
> phishing i spamming.
widzisz, skoro takie sobie pomysly odnosza duuuuzy sukces to w takim
razie nic nie stoi na przeszkodzie, zeby wymyslic cos lepszego. Takze
do boju; uruchom wyobraznie :P
Prawda jest taka, ze gdyby nie oni to o tej konkurencji nigdy bys nie
uslyszal. Poza tym IMO firmy stajace pierwotnie za tymi crapami i tak
wyszly lepiej na procesie z Zynga niz na sprzedazy swoich gier. IMO
sukces Zyngi nie opiera sie na skopiowanym pomysle tylko na jego
dostosowaniu do facebooka i zastosowaniu mikroplatnosci co pozwolilo
im na blyskawiczna propagacje i duze zyski swoich gier.
pozdrawiam,
dziki.
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:36:09 - Michał Gancarski
[...]
> widzisz, skoro takie sobie pomysly odnosza duuuuzy sukces to w takim
> razie nic nie stoi na przeszkodzie, zeby wymyslic cos lepszego. Takze
> do boju; uruchom wyobraznie :P
> Prawda jest taka, ze gdyby nie oni to o tej konkurencji nigdy bys nie
> uslyszal. Poza tym IMO firmy stajace pierwotnie za tymi crapami i tak
> wyszly lepiej na procesie z Zynga niz na sprzedazy swoich gier. IMO
> sukces Zyngi nie opiera sie na skopiowanym pomysle tylko na jego
> dostosowaniu do facebooka i zastosowaniu mikroplatnosci co pozwolilo
> im na blyskawiczna propagacje i duze zyski swoich gier.
Si. Pomysły są przereklamowane i tanie - każdy może mieć ich na pęczki,
dziesiątkami w ciągu miesiąca. Znacznie trudniej jest je dobrze wdrożyć,
dostarczyć tak by przekonać do nich odbiorców i jeszcze tak skonstruować
system opłat by dobrze na tym wyjść.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 11:51:17 - Jader
> IMO to calkiem fajne, ze znalezli sie ludzie, ktorzy wygospodarowali
....
> porownywac ich gier tak jak nie ma sensu porownywac Fiata Pande do
> Audi R8.
Postępująca pauperyzacja. A czy to zjawisko szkodliwe, to pewnie kwestia
oceny indywidualnej. Dla mnie to szkodliwe, aczkolwiek z wiekiem
zaczynam mieć to coraz bardziej w tylnych rejonach.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:00:39 - Michał Gancarski
> W dniu 11/30/2010 11:00 AM, dziki pisze:
>> IMO to calkiem fajne, ze znalezli sie ludzie, ktorzy wygospodarowali
> ...
>> porownywac ich gier tak jak nie ma sensu porownywac Fiata Pande do
>> Audi R8.
>
> Postępująca pauperyzacja. A czy to zjawisko szkodliwe, to pewnie kwestia
> oceny indywidualnej. Dla mnie to szkodliwe, aczkolwiek z wiekiem
> zaczynam mieć to coraz bardziej w tylnych rejonach.
Ale co jest szkodliwe? To, że powstają nowe rodzaje gier dla nowej
publiczności? I dlaczego pauperyzacja?
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:26:52 - Jader
> Ale co jest szkodliwe? To, że powstają nowe rodzaje gier dla nowej
> publiczności? I dlaczego pauperyzacja?
Równanie w dół i zadowalanie mas przy pomocy coraz mniej wyrafinowanych
koncepcji i produktów.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 12:29:38 - Michał Gancarski
> W dniu 11/30/2010 12:00 PM, Michał Gancarski pisze:
>> Ale co jest szkodliwe? To, że powstają nowe rodzaje gier dla nowej
>> publiczności? I dlaczego pauperyzacja?
>
> Równanie w dół i zadowalanie mas przy pomocy coraz mniej wyrafinowanych
> koncepcji i produktów.
I gdzie to niby widzisz?
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 14:13:39 - Jader
>
> I gdzie to niby widzisz?
Wszędzie dookoła i dalsze www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 15:10:00 - Michał Gancarski
> W dniu 11/30/2010 12:29 PM, Michał Gancarski pisze:
>>
>> I gdzie to niby widzisz?
>
> Wszędzie dookoła i dalsze www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs
>
> Jader
Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku. Leć w prawo i
strzelaj. Idź w prawo i strzelaj. Biegnij w prawo i skacz. Przesuń tę
paletkę by odbić kulkę. Dziś jest jedwabiście - chcesz gry prostej,
uruchamiasz grę prostą. Chcesz skomplikowanej - bierzesz Hearts Of Iron.
Chcesz skomplikowanej przerażająco - kupujesz konto Eve Online. Grasz na
dużym komputerze, grasz na netbooku, grasz na komórce i konsoli przenośnej
(także w tytuły przeniesione ze starszych konsol stacjonarnych), kupujesz w
sklepie albo przez sieć, kupujesz za sto dolców nowy hit z dodatkami albo
za dwadzieścia hit sprzed dwóch lat. Chyba, że akurat zdarzy się promocja
albo jaja w EA Store, to wtedy za piątkę.
Każdemu według potrzeb. Nigdy nie było tak dobrze. Zynga to nie jest
równanie w dół tylko poszerzenie gier o obszar, który do tej pory był słabo
rozwinięty (gry przeglądarkowe). Oczywiście warto zauważyć, że ciągle
poszerza się katalog gier już dostępnych. Ostatecznie one zazwyczaj nie
giną, czasem tylko trudno je uruchomić, jeśli akurat są starsze.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 15:49:56 - Saiko Kila
>>> I gdzie to niby widzisz?
>>
>> Wszędzie dookoła i dalsze www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs
>>
>> Jader
>
> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku.
Gothic 1 -> Gothic 4
--
Saiko Kila
What happened to the squirrels?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 15:58:52 - Michał Gancarski
> Proces Michał Gancarski
>
>>>> I gdzie to niby widzisz?
>>>
>>> Wszędzie dookoła i dalsze www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs
>>>
>>> Jader
>>
>> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku.
>
> Gothic 1 -> Gothic 4
A Gothic 3 > Gothic 2 > Gothic 1. Naprawdę chcesz się bawić w pojedyncze
przykłady? To tylko pokaże, że spodziewasz się, że ciągle będzie więcej,
lepiej i szybciej dokładnie tak jak Tobie by się podobało, a jeśli
cokolwiek zmieni się w jednej serii w sposób negatywny, to od razu nastąpi
równanie w dół. Ja nie pisałem o historii jednej serii tylko o rynku jako
o całości. Nigdy do tej pory nie było można grać w tyle różniących się od
siebie gier na tak wiele sposobów.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 16:15:40 - Saiko Kila
>>>>> I gdzie to niby widzisz?
>>>>
>>>> Wszędzie dookoła i dalsze www.youtube.com/watch?v=ZOkhslPrNPs
>>>>
>>>> Jader
>>>
>>> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku.
>>
>> Gothic 1 -> Gothic 4
>
> A Gothic 3 > Gothic 2 > Gothic 1. Naprawdę chcesz się bawić w pojedyncze
> przykłady?
Nie, ale to piękny przykład.
> To tylko pokaże, że spodziewasz się, że ciągle będzie więcej,
> lepiej i szybciej dokładnie tak jak Tobie by się podobało, a jeśli
> cokolwiek zmieni się w jednej serii w sposób negatywny, to od razu nastąpi
> równanie w dół. Ja nie pisałem o historii jednej serii tylko o rynku jako
> o całości. Nigdy do tej pory nie było można grać w tyle różniących się od
> siebie gier na tak wiele sposobów.
Obawiam się że się z Tobą nigdy nie zgodzę. Myślę że jesteś niepoprawnym
optymistą :P To że gry się różnią wynika z tego, że po prostu to co już
zostało osiągnięte, często bywa używane powtórnie, to jak eksplozja
życia w kambrze i w tym momencie, a ściślej blisko jego końca IMO,
jesteśmy. Tyle że podobnie jak z życiem, na dłużej utrzymają się tylko
najbardziej efektywne formy, nawet jeśli będą nudne jak flaki. Więcej
niż połowa gier w które gram teraz to indies, bo AAA są coraz bardziej
do kupy. Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
formatu. Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
mogłoby się wydawać.
--
Saiko Kila
What happened to the squirrels?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 16:59:08 - Michał Gancarski
[...]
>>>> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku.
>>>
>>> Gothic 1 -> Gothic 4
>>
>> A Gothic 3 > Gothic 2 > Gothic 1. Naprawdę chcesz się bawić w pojedyncze
>> przykłady?
>
> Nie, ale to piękny przykład.
To nie jest żaden przykład, bo serie się zmieniają. Rodzą się, umierają,
żadna nie świadczy o kierunku całej branży. To może Fallout Vegas i Fallout
3? Albo, hm, Guild Wars 2 i Guild Wars? Dwójka wygląda póki co na
kompletnego miażdżyciela jedynki.
>> To tylko pokaże, że spodziewasz się, że ciągle będzie więcej,
>> lepiej i szybciej dokładnie tak jak Tobie by się podobało, a jeśli
>> cokolwiek zmieni się w jednej serii w sposób negatywny, to od razu nastąpi
>> równanie w dół. Ja nie pisałem o historii jednej serii tylko o rynku jako
>> o całości. Nigdy do tej pory nie było można grać w tyle różniących się od
>> siebie gier na tak wiele sposobów.
>
> Obawiam się że się z Tobą nigdy nie zgodzę. Myślę że jesteś niepoprawnym
> optymistą :P To że gry się różnią wynika z tego, że po prostu to co już
> zostało osiągnięte, często bywa używane powtórnie, to jak eksplozja
> życia w kambrze i w tym momencie, a ściślej blisko jego końca IMO,
> jesteśmy. Tyle że podobnie jak z życiem, na dłużej utrzymają się tylko
> najbardziej efektywne formy, nawet jeśli będą nudne jak flaki. Więcej
> niż połowa gier w które gram teraz to indies, bo AAA są coraz bardziej
> do kupy.
To jest typowa reakcja wyrobionego odbiorcy. Większość muzyki, którą teraz
słucham jest muzyką niszową. Nie dlatego, że mainstream zrobił się gorszy
(zazwyczaj jest zły tak czy siak) ale dlatego, że ciągle szukam. W indiesy
gram bo są pomysłowe i oszczędnymi środkami często wyłamują mi dolną
szczękę. Natomiast w AAA ciągle lubię grać (albo zacznę znowu lubić bo na
razie sprzęt nie ten).
> Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
> percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
> formatu. Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
> ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
> mogłoby się wydawać.
A kiedyś były? Tak naprawdę? Przygodówek tak naprawdę może były dwa rodzaje
- te Sierry i te LucasArtsu. Zresztą nie każde ujednolicenie jest złe.
Formaty niech sobie będą dopóki istnieje niezależna scena studiów indie.
Jest i ma się dobrze.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 20:59:58 - Saiko Kila
> [...]
>>>> Gothic 1 -> Gothic 4
>>>
>>> A Gothic 3 > Gothic 2 > Gothic 1. Naprawdę chcesz się bawić w pojedyncze
>>> przykłady?
>>
>> Nie, ale to piękny przykład.
>
> To nie jest żaden przykład, bo serie się zmieniają. Rodzą się, umierają,
> żadna nie świadczy o kierunku całej branży. To może Fallout Vegas i Fallout
> 3? Albo, hm, Guild Wars 2 i Guild Wars? Dwójka wygląda póki co na
> kompletnego miażdżyciela jedynki.
Nieważne jaka seria. Chodzi o powód dlaczego tak się stało. O Falloucie
ani o GW2 nie wiem, bo jeszcze w nie nie grałem, ale wygląda że w ich
wypadku (na pewno GW2) twórcy nie musieli słuchać działu marketingu
jakiejś evil-korporacji.
Jeśli chodzi o FNV to może być wyjątek od reguły. Zobacz że zarówno on,
jak i Gothic 4, zostały zrobione przez inne zespoły niż poprzednie
części. Tyle że zespół od FNV uchodzi za jeden z lepszych w swojej
branży. Bioware dało im NWN, poprawili. Bethesda dała im Fallouta,
poprawili. KOTOR2 też uchodzi za lepszego od poprzednika, tylko
pośpieszonego (znów się wydawca wtrącał). Co do ich gier, to w Alpha
Protocol nie mam czasu zagrać na razie, i swojego zdania nie mam, ale po
przeczytaniu wątku o promocjach (bo był w promo Staema i Gamersgate) to
powtarza się nie rozumiem tych złych recenzji, przecież to świetna
gra!. Ilu właścicieli licencji wynajmie tańszy zespół, który
przypadkiem będzie jeszcze lepszy niż pierwotny?
>>> To tylko pokaże, że spodziewasz się, że ciągle będzie więcej,
>>> lepiej i szybciej dokładnie tak jak Tobie by się podobało, a jeśli
>>> cokolwiek zmieni się w jednej serii w sposób negatywny, to od razu nastąpi
>>> równanie w dół. Ja nie pisałem o historii jednej serii tylko o rynku jako
>>> o całości. Nigdy do tej pory nie było można grać w tyle różniących się od
>>> siebie gier na tak wiele sposobów.
>>
>> Obawiam się że się z Tobą nigdy nie zgodzę. Myślę że jesteś niepoprawnym
>> optymistą :P To że gry się różnią wynika z tego, że po prostu to co już
>> zostało osiągnięte, często bywa używane powtórnie, to jak eksplozja
>> życia w kambrze i w tym momencie, a ściślej blisko jego końca IMO,
>> jesteśmy. Tyle że podobnie jak z życiem, na dłużej utrzymają się tylko
>> najbardziej efektywne formy, nawet jeśli będą nudne jak flaki. Więcej
>> niż połowa gier w które gram teraz to indies, bo AAA są coraz bardziej
>> do kupy.
>
> To jest typowa reakcja wyrobionego odbiorcy. Większość muzyki, którą teraz
> słucham jest muzyką niszową. Nie dlatego, że mainstream zrobił się gorszy
> (zazwyczaj jest zły tak czy siak) ale dlatego, że ciągle szukam. W indiesy
> gram bo są pomysłowe i oszczędnymi środkami często wyłamują mi dolną
> szczękę. Natomiast w AAA ciągle lubię grać (albo zacznę znowu lubić bo na
> razie sprzęt nie ten).
A ja lubię wracać do tego co już słyszałem - nie tylko te same utwory,
ale ci sami autorzy i ten sam gatunek. Który się w międzyczasie mógł
trochę zmienić, i to mnie albo pociąga albo odrzuca. AAA nieraz
przechodzę tylko dlatego, że zbieram Live Achievementa o nazwie
Completionist ;) Wielu dużych gier także nie kończę (ale dochodzę do
ostatnich momentów przed końcem), albo kończę byle szybciej. Kiedyś
podawałem przykład ME - zainteresował mnie na tyle że skończyłem, ale
gra zajęła tylko 70+ godzin, podczas gdy w Oblivionie było to kilka razy
więcej. Fallout 3 też krócej grałem niż Obliviona, nie dlatego że słaby,
tylko dlatego że za dużo tego co już było, wcale nie lepiej.
Ale będziemy grali w to, co będzie się podobać większościom, bo tylko
takie rzeczy będą. Taki jest plan Ostatecznego Rozwiązania.
>> Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
>> percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
>> formatu. Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
>> ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
>> mogłoby się wydawać.
>
> A kiedyś były? Tak naprawdę? Przygodówek tak naprawdę może były dwa rodzaje
> - te Sierry i te LucasArtsu. Zresztą nie każde ujednolicenie jest złe.
> Formaty niech sobie będą dopóki istnieje niezależna scena studiów indie.
> Jest i ma się dobrze.
No ale nie skaczmy może 20 lat do tyłu, wystarczy mniej więcej 2002, gdy
technika była już rozwinięta. Teraz wiesz o innych grach bo są sposoby
żeby o nich się dowiedzieć. Kiedyś nie było, albo były mniej efektywne.
Nie masz takich gier starszych niż kilka lat, o których dowiedziałeś się
dopiero niedawno? Bo ja mam. Gram i się cieszę, ale one nie były
zaprojektowane i zrobione AD 2010. A jeśli chodzi o indiesy, i nie
tylko, to nieraz na forum znajduję porównanie do tytułu z którego
czerpały. Tytułu, który słyszę pierwszy raz (albo i nie, ale nigdy nie
widziałem gameplaya). Teraz koszty developerskie bywają niższe niż
kiedyś, i są platformy sprzedaży, to i więcej pomysłów jest realizowane
i doczeka się jakiegoś tam uznania, ale to nadal nie wpłynie pozytywnie
na przyszłość, jeśli coś co ciągnie rynek nie nadąży.
Większość gier dużych np. nastawiona jest na multiplayer, wystarczy
spojrzeć w statystyki Steama. Dzisiaj więcej osób grał w Mount&Blade
Warband niż w COD MW2 single. Ale w multi tego ostatniego grało kilka
razy więcej. Multi rzadko są nośnikiem nowej jakości, zwykle to kopie
czegoś co już było. Poza tym coś co nie ma sensownej fabuły musi się
przebić tylko techniką, a to wiadomo że będzie lepsze niż 5 lat temu, a
tym bardziej 10. Waga technicznej strony gry jest jednak dla mnie dość
niska. Multi rzadko są ambitne.
Indies mogą być czymś odświeżającym, ale nie w multi - większość ginie
po roku. Wyjątki, takie jak Altitude z ostatniego indie packa, mają
stale na serwerach jakieś 200 osób, wedle autora. A osoby które w to
grają miewają po 700 h in game (!). Tylko który z graczy o tym słyszał,
żeby się zainteresować, a ten co się zainteresował nie został
odstraszony przez image gry (taki dla dzieci)? Dlatego przyszłość nie
leży w indies, tylko w dużych produkcjach.
I tu jest problem, który jest poruszany w tym wątku, że się nie opłaca.
Nie chcę już pisać o sprawozdaniach korporacji (jeśli są akcjonariatami
to można znaleźć w sieci, np. od UBI), i o tym co dla nich najważniejsze
(a to co innego niż dla graczy), ale im naprawdę nie zależy na dobrych,
prawdziwych grach. Im zależy żeby jak najmniej zainwestować i jak
najwięcej za to dostać, a także żeby mieć markę (IP) która się dobrze
będzie kojarzyć, i w razie wpadki można ją było dobrze sprzedać. Na
jakości zależy devsom, którzy często są na pasku prowadzeni, więc chęć
nie przekłada się na czyny. Zresztą to wiemy. Mnie niepokoi, że do
powiedzenia mają najwięcej ci, którym nie zależy na jakości, a wychodzą
z założenia że klient wszystko kupi, jeśli się dobrze sprzedaje. Czyli
zamknięte platformy, jak konsolowe albo mobilne, są do tego wymarzone.
Stąd rodzą się decyzje takie, żeby na PC nie wydać. Przykład to Burnout
Paradise. Devsi mieli wielkie plany, część z tego zrealizowali, a EA
zdecydowało, że nie można dać wszystkiego klientom - i część z nowszych
DLC jest tylko na konsole, mimo że sama gra, jako bodajże siódma w
cyklu, została wydana na PC po raz pierwszy. Jak dla mnie to oczywista
próba przesunięcia pececiarzy do znacznie potulniejszej grupki klientów,
konsolarzy.
A czemu zamknięta platforma jest zła? Mniejszy aspekt to technikalia,
jak GFWL, który potrafi się zawiesić 3 razy w ciągu pobierania jednej
gry, a większy, to cenzura. Są gry, które nie są wydawane na XBL z tego
powodu. Ba, niedawno zmieniły się reguły, i trochę gier wręcz wypadło z
planów, są tylko na PC. A jak coś jest wydawane, to cenzurowane, jak np.
Borderlands czy Fallout 3, i to nie zawsze w Germanii i Kangurii, ale w
ogóle. A ludzie z tych dwóch wspomnianych krajów mogą poprosić kogoś o
gifta wersji niecenzurowanej na Steamie, i dostaną - na PC. Na
zamkniętej platformie (XBL) zapomnij. A kiedy już wszystko będzie
zamknięte, to nie będzie się opłacało robić prawdziwych gier, bo nie
będzie dla kogo.
--
Saiko Kila
What happened to the squirrels?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 23:05:22 - Michał Gancarski
> Proces Michał Gancarski
>
>> [...]
>>>>> Gothic 1 -> Gothic 4
>>>>
>>>> A Gothic 3 > Gothic 2 > Gothic 1. Naprawdę chcesz się bawić w pojedyncze
>>>> przykłady?
>>>
>>> Nie, ale to piękny przykład.
>>
>> To nie jest żaden przykład, bo serie się zmieniają. Rodzą się, umierają,
>> żadna nie świadczy o kierunku całej branży. To może Fallout Vegas i Fallout
>> 3? Albo, hm, Guild Wars 2 i Guild Wars? Dwójka wygląda póki co na
>> kompletnego miażdżyciela jedynki.
>
> Nieważne jaka seria. Chodzi o powód dlaczego tak się stało. O Falloucie
> ani o GW2 nie wiem, bo jeszcze w nie nie grałem, ale wygląda że w ich
> wypadku (na pewno GW2) twórcy nie musieli słuchać działu marketingu
> jakiejś evil-korporacji.
Oj no. NCSoft to małe studio indie? Przecież to jest korp. A Bethesda?
> Jeśli chodzi o FNV to może być wyjątek od reguły. Zobacz że zarówno on,
> jak i Gothic 4, zostały zrobione przez inne zespoły niż poprzednie
> części. Tyle że zespół od FNV uchodzi za jeden z lepszych w swojej
> branży. Bioware dało im NWN, poprawili. Bethesda dała im Fallouta,
> poprawili. KOTOR2 też uchodzi za lepszego od poprzednika, tylko
> pośpieszonego (znów się wydawca wtrącał).
No tak ale na co to jest dowód? Że wcześniej nie było pośpieszanych gier?
> Co do ich gier, to w Alpha
> Protocol nie mam czasu zagrać na razie, i swojego zdania nie mam, ale po
> przeczytaniu wątku o promocjach (bo był w promo Staema i Gamersgate) to
> powtarza się nie rozumiem tych złych recenzji, przecież to świetna
> gra!. Ilu właścicieli licencji wynajmie tańszy zespół, który
> przypadkiem będzie jeszcze lepszy niż pierwotny?
Nie wiem, Saiko ale nie rozumiem tezy :-) Może wynajmą, może nie.
[...]
>> To jest typowa reakcja wyrobionego odbiorcy. Większość muzyki, którą teraz
>> słucham jest muzyką niszową. Nie dlatego, że mainstream zrobił się gorszy
>> (zazwyczaj jest zły tak czy siak) ale dlatego, że ciągle szukam. W indiesy
>> gram bo są pomysłowe i oszczędnymi środkami często wyłamują mi dolną
>> szczękę. Natomiast w AAA ciągle lubię grać (albo zacznę znowu lubić bo na
>> razie sprzęt nie ten).
>
> A ja lubię wracać do tego co już słyszałem - nie tylko te same utwory,
> ale ci sami autorzy i ten sam gatunek. Który się w międzyczasie mógł
> trochę zmienić, i to mnie albo pociąga albo odrzuca. AAA nieraz
> przechodzę tylko dlatego, że zbieram Live Achievementa o nazwie
> Completionist ;)
Hah, widzisz. Ja się boję, że ME się za bardzo rozrośnie i nie będę mógł
przejść wszysrtkiego. Już teraz musiałem prosić kumpla by na swojego iPhone
zamówił ME Galaxy.
> Wielu dużych gier także nie kończę (ale dochodzę do
> ostatnich momentów przed końcem), albo kończę byle szybciej. Kiedyś
> podawałem przykład ME - zainteresował mnie na tyle że skończyłem, ale
> gra zajęła tylko 70+ godzin, podczas gdy w Oblivionie było to kilka razy
> więcej.
Tylko? Ja bym chyba odpuścił, nawet ME, gdyby miało mi zająć 200 godzin.
Są jeszcze inne światy, inne przeżycia.
> Fallout 3 też krócej grałem niż Obliviona, nie dlatego że słaby,
> tylko dlatego że za dużo tego co już było, wcale nie lepiej.
>
> Ale będziemy grali w to, co będzie się podobać większościom, bo tylko
> takie rzeczy będą. Taki jest plan Ostatecznego Rozwiązania.
I takowy plan nigdy się nie spełnił. Przecież to właśnie teraz wybór jest
najszerszy i najwięcej jest nie tylko indiesów ale i różnych underdogów,
często darmowych albo taniuśkich. Oszczędnych ale świetnych. Małych,
krótkich ale zapisujących się w pamięci.
>>> Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
>>> percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
>>> formatu. Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
>>> ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
>>> mogłoby się wydawać.
>>
>> A kiedyś były? Tak naprawdę? Przygodówek tak naprawdę może były dwa rodzaje
>> - te Sierry i te LucasArtsu. Zresztą nie każde ujednolicenie jest złe.
>> Formaty niech sobie będą dopóki istnieje niezależna scena studiów indie.
>> Jest i ma się dobrze.
>
> No ale nie skaczmy może 20 lat do tyłu, wystarczy mniej więcej 2002, gdy
> technika była już rozwinięta. Teraz wiesz o innych grach bo są sposoby
> żeby o nich się dowiedzieć. Kiedyś nie było, albo były mniej efektywne.
Kurczę, o czym nie wiedziałeś w 2002?
> Nie masz takich gier starszych niż kilka lat, o których dowiedziałeś się
> dopiero niedawno? Bo ja mam. Gram i się cieszę, ale one nie były
> zaprojektowane i zrobione AD 2010.
Mam, inaczej nie miałbym ich kupionych na GOGu albo Steamie. O niektórych
dowiaduję się dzięki promosom ale nie sądzę by wiedza o nich była trudna do
zdobycia 10 lat temu. Po prostu się nie szukało. O ile wtedy miałem więcej
czasu i mniej gier (co się jakoś wyrównywało), o tyle dziś mam mniej czasu
i więcej gier do przejścia. Jestem też mocniej zorientowany w rynku nie
tyle dlatego, że to łatwiejsze ale dlatego, że na starość głupieję i
wciągam się w granie na poziomie nieco wyższym. Przeżywam i przeżuwam.
Myślę o konstrukcji gry, o narracji. Kiedyś biegłem z giwerą i wystarczało,
więc nie szukałem niczego ponad to.
> A jeśli chodzi o indiesy, i nie
> tylko, to nieraz na forum znajduję porównanie do tytułu z którego
> czerpały. Tytułu, który słyszę pierwszy raz (albo i nie, ale nigdy nie
> widziałem gameplaya). Teraz koszty developerskie bywają niższe niż
> kiedyś, i są platformy sprzedaży, to i więcej pomysłów jest realizowane
> i doczeka się jakiegoś tam uznania, ale to nadal nie wpłynie pozytywnie
> na przyszłość, jeśli coś co ciągnie rynek nie nadąży.
Nie rozumiem. Niższe koszty, więcej indiesów, większa dostępność, a Ty
piszesz, że jest gorzej.
> Większość gier dużych np. nastawiona jest na multiplayer, wystarczy
> spojrzeć w statystyki Steama. Dzisiaj więcej osób grał w Mount&Blade
> Warband niż w COD MW2 single. Ale w multi tego ostatniego grało kilka
> razy więcej. Multi rzadko są nośnikiem nowej jakości, zwykle to kopie
> czegoś co już było. Poza tym coś co nie ma sensownej fabuły musi się
> przebić tylko techniką, a to wiadomo że będzie lepsze niż 5 lat temu, a
> tym bardziej 10. Waga technicznej strony gry jest jednak dla mnie dość
> niska. Multi rzadko są ambitne.
Ale fabuły też są coraz lepsze, przynajmniej realizacyjnie. Wiesz, ja
ostatnio skończyłem SiN, więc mam pewne porównanie :-)
> Indies mogą być czymś odświeżającym, ale nie w multi - większość ginie
> po roku. Wyjątki, takie jak Altitude z ostatniego indie packa, mają
> stale na serwerach jakieś 200 osób, wedle autora. A osoby które w to
> grają miewają po 700 h in game (!). Tylko który z graczy o tym słyszał,
> żeby się zainteresować, a ten co się zainteresował nie został
> odstraszony przez image gry (taki dla dzieci)? Dlatego przyszłość nie
> leży w indies, tylko w dużych produkcjach.
Przyszłość leży we wszystkim co się chce tworzyć i wypuszczać na rynek.
Indies nie muszą osiągać takich wyników jak duże tytuły bo są indies
właśnie. Zwracają się przy mniejszej sprzedaży. Wiesz, ja to obserwuję na
rynku muzyki, trend jest bardzo podobny. Z jednej strony coraz droższe i
coraz większe show na żywo dla supergwiazd, z drugiej jakaś zupełnie
niepojęta mnogość produkcji dosłownie z garażu, które brzmią w pełni
profesjonalnie. Już nawet nie nadążam z przesłuchiwaniem nawet stricte
darmowych albumów. Kto chce, ten znajdzie, a im bardziej się zajawiasz i
więcej słuchasz, tym muzyki wydaje się być jeszcze więcej. Dosłownie na
drzewach rośnie. Podobnie z grami. W tym momencie instalek do różnych
indiesów na dysku mam chyba ze dwadzieścia i nawet nie wiem kiedy to ruszę.
To jest okrutnie obfity świat. Wieczny lunapark.
> I tu jest problem, który jest poruszany w tym wątku, że się nie opłaca.
Opłaca się. Dlatego indiesów jest coraz więcej, nie tylko na PC. Ostatnio
był raban bo na XBL po jakiejś zmianie indiesy były nieco ukryte. MS
przeprosił, naprawili. Tak przynajmniej czytałem bo nie mam Xboksa.
> Nie chcę już pisać o sprawozdaniach korporacji (jeśli są akcjonariatami
> to można znaleźć w sieci, np. od UBI), i o tym co dla nich najważniejsze
> (a to co innego niż dla graczy), ale im naprawdę nie zależy na dobrych,
> prawdziwych grach. Im zależy żeby jak najmniej zainwestować i jak
> najwięcej za to dostać, a także żeby mieć markę (IP) która się dobrze
> będzie kojarzyć, i w razie wpadki można ją było dobrze sprzedać.
No to raj dla Ciebie - ciągle to samo :-) Natomiast kiedy to działało
inaczej? Rynek jest jaki jest, jeśli chcesz włożyć duże pieniądze w grę, to
musisz mieć dużą sprzedaż. Jeśli chcesz włożyć małe, to możesz mieć
sprzedaż mniejszą, a zwroty ciągle wyższe. Dziś dobrze wyglądającą grę
można zrobić w trzy osoby, jeśli tylko nie uprą się one, że idą na czołówkę
z EA.
> Na
> jakości zależy devsom, którzy często są na pasku prowadzeni, więc chęć
> nie przekłada się na czyny. Zresztą to wiemy. Mnie niepokoi, że do
> powiedzenia mają najwięcej ci, którym nie zależy na jakości, a wychodzą
> z założenia że klient wszystko kupi, jeśli się dobrze sprzedaje. Czyli
> zamknięte platformy, jak konsolowe albo mobilne, są do tego wymarzone.
No tu akurat zamknięcie nie ma nic do rzeczy. Albo się dobrze sprzedaje
albo nie. Tak samo jest na PC i tak samo na konsolach. Z drugiej strony
jeśli chcesz by ktoś wyłożył na produkcję gry 100 mln dolarów to wokół tego
musi zostać obudowana korporacyjna struktura. Po prostu. Marketing musi być
rozbudowany i intensywny, bo sprzedaż musi być równie wielka. Im ładniejszą
grę chcesz sobie zaserwować, tym bardziej skomplikowaną organizację trzeba
będzie wokół jej produkcji stworzyć. Większa organizacja to także więcej
formalizmu.
> Stąd rodzą się decyzje takie, żeby na PC nie wydać. Przykład to Burnout
> Paradise. Devsi mieli wielkie plany, część z tego zrealizowali, a EA
> zdecydowało, że nie można dać wszystkiego klientom - i część z nowszych
> DLC jest tylko na konsole, mimo że sama gra, jako bodajże siódma w
> cyklu, została wydana na PC po raz pierwszy. Jak dla mnie to oczywista
> próba przesunięcia pececiarzy do znacznie potulniejszej grupki klientów,
> konsolarzy.
To niech sobie przesuwają - ustąpią miejsca innym.
> A czemu zamknięta platforma jest zła? Mniejszy aspekt to technikalia,
> jak GFWL, który potrafi się zawiesić 3 razy w ciągu pobierania jednej
> gry, a większy, to cenzura. Są gry, które nie są wydawane na XBL z tego
> powodu. Ba, niedawno zmieniły się reguły, i trochę gier wręcz wypadło z
> planów, są tylko na PC. A jak coś jest wydawane, to cenzurowane, jak np.
> Borderlands czy Fallout 3, i to nie zawsze w Germanii i Kangurii, ale w
> ogóle. A ludzie z tych dwóch wspomnianych krajów mogą poprosić kogoś o
> gifta wersji niecenzurowanej na Steamie, i dostaną - na PC. Na
> zamkniętej platformie (XBL) zapomnij. A kiedy już wszystko będzie
> zamknięte, to nie będzie się opłacało robić prawdziwych gier, bo nie
> będzie dla kogo.
Ale nie rozumiem po czym wnosisz, że kiedyś wszystko będzie już
zamknięte. Przecież zamknięte konsole były bastionem gier od lat - rynkiem
rozległym i dochodowym, pełnym tytułów, które wychodziły tylko na nie, a o
których pececiarze mogli tylko pomarzyć. Ile Final Fantasy wyszło na PC?
Niewiele. I co? I nic, PC ciągle jest rynkiem mniejszym i ciągle jest też
rynkiem prężnym, twórczym i ciągle zmieniającym się. Ośmielę się
stwierdzić, że dziś jest więcej tytułów międzyplatformowych niż kiedyś.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-02 16:36:03 - Saiko Kila
>>> [tnę, bo nie cierpię długich postów ale pod koniec mi się nie chciało]
>>>
>>> To nie jest żaden przykład, bo serie się zmieniają. Rodzą się, umierają,
>>> żadna nie świadczy o kierunku całej branży. To może Fallout Vegas i Fallout
>>> 3? Albo, hm, Guild Wars 2 i Guild Wars? Dwójka wygląda póki co na
>>> kompletnego miażdżyciela jedynki.
>>
>> Nieważne jaka seria. Chodzi o powód dlaczego tak się stało. O Falloucie
>> ani o GW2 nie wiem, bo jeszcze w nie nie grałem, ale wygląda że w ich
>> wypadku (na pewno GW2) twórcy nie musieli słuchać działu marketingu
>> jakiejś evil-korporacji.
>
> Oj no. NCSoft to małe studio indie? Przecież to jest korp. A Bethesda?
Chodzi o to że to nie jest zewnętrzne studio, tylko domowe. Nie robi
sobie jakiś dev świetnej giery i szuka do tego wydawcy i musi iśc na
kompromisy żeby gra pojawiła się na rynku. NCSoft sam sobie robi.
>> Jeśli chodzi o FNV to może być wyjątek od reguły. Zobacz że zarówno on,
>> jak i Gothic 4, zostały zrobione przez inne zespoły niż poprzednie
>> części. Tyle że zespół od FNV uchodzi za jeden z lepszych w swojej
>> branży. Bioware dało im NWN, poprawili. Bethesda dała im Fallouta,
>> poprawili. KOTOR2 też uchodzi za lepszego od poprzednika, tylko
>> pośpieszonego (znów się wydawca wtrącał).
>
> No tak ale na co to jest dowód? Że wcześniej nie było pośpieszanych gier?
>
>> Co do ich gier, to w Alpha
>> Protocol nie mam czasu zagrać na razie, i swojego zdania nie mam, ale po
>> przeczytaniu wątku o promocjach (bo był w promo Staema i Gamersgate) to
>> powtarza się nie rozumiem tych złych recenzji, przecież to świetna
>> gra!. Ilu właścicieli licencji wynajmie tańszy zespół, który
>> przypadkiem będzie jeszcze lepszy niż pierwotny?
>
> Nie wiem, Saiko ale nie rozumiem tezy :-) Może wynajmą, może nie.
Teza jest taka, że gry korporacyjne są mniej ambitne i mniej
prawdziwe, w rozumieniu z tytułu wątku. Takie gry jak Mass Effect to
pulp fiction, i im bardziej będą massowe tym bardziej będą pulpowe.
Uważam że najlepsze gry w tej chwili to takie w których korporacja
wydaje i opłaca developerów (co daje dużo kasy) ale jeszcze nie jest za
duża i nie może wymóc wszystkich głupich decyzji prezesa i działu
marketingu tylko po to, żeby więcej sprzedać. Czyli taki złoty środek.
Jeśli już wszystkie korporacje growe będą duże, naprawdę duże, to
wszystkie duże gry będą mniej dobre, naprawdę mniej dobre, żeby trafić
do szerszego grona odbiorców. Odbiorców z INT i WIS na poziomie 10.
> [...]
>>
>> A ja lubię wracać do tego co już słyszałem - nie tylko te same utwory,
>> ale ci sami autorzy i ten sam gatunek. Który się w międzyczasie mógł
>> trochę zmienić, i to mnie albo pociąga albo odrzuca. AAA nieraz
>> przechodzę tylko dlatego, że zbieram Live Achievementa o nazwie
>> Completionist ;)
>
> Hah, widzisz. Ja się boję, że ME się za bardzo rozrośnie i nie będę mógł
> przejść wszysrtkiego. Już teraz musiałem prosić kumpla by na swojego iPhone
> zamówił ME Galaxy.
To już wpadłeś. Ja tak nie wpadam :) No ale dokąd nie będzie to
dotyczyło każdej marki jaką napotkasz to nie jest tragedia :P
Z wyjątkiem tego, że któreś tam części ME będą wydawać tylko na ajfona,
a nie na PC a może i nie na konsole (a nawet jak na konsole, następnej
generacji, to już tak przytną zawartość, że będziesz grał tylko z
obowiązku).
>> Wielu dużych gier także nie kończę (ale dochodzę do
>> ostatnich momentów przed końcem), albo kończę byle szybciej. Kiedyś
>> podawałem przykład ME - zainteresował mnie na tyle że skończyłem, ale
>> gra zajęła tylko 70+ godzin, podczas gdy w Oblivionie było to kilka razy
>> więcej.
>
> Tylko? Ja bym chyba odpuścił, nawet ME, gdyby miało mi zająć 200 godzin.
> Są jeszcze inne światy, inne przeżycia.
Ależ ja nie muszę gry skończyć w jeden miesiąc. Są gry w które grałem
przedostatni raz w roku 2008, a ostatni w 2010 i mnie z tym dobrze.
Wystarczy chwila w grze żeby sobie przypomnieć klimat i wrażenia.
>> Fallout 3 też krócej grałem niż Obliviona, nie dlatego że słaby,
>> tylko dlatego że za dużo tego co już było, wcale nie lepiej.
>>
>> Ale będziemy grali w to, co będzie się podobać większościom, bo tylko
>> takie rzeczy będą. Taki jest plan Ostatecznego Rozwiązania.
>
> I takowy plan nigdy się nie spełnił.
No nie, bo mówimy o przyszłości.
> Przecież to właśnie teraz wybór jest najszerszy i najwięcej jest nie
> tylko indiesów ale i różnych underdogów, często darmowych albo
> taniuśkich. Oszczędnych ale świetnych. Małych, krótkich ale
> zapisujących się w pamięci.
Nie jestem pewien tego wielkiego wyboru, ale możliwe - ostatecznie ludzi
jest więcej, graczy jest więcej, developerów jest więcej, wzorów do
naśladowania i kopiowania jest więcej, no i jest archiwum.
>>>> Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
>>>> percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
>>>> formatu. Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
>>>> ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
>>>> mogłoby się wydawać.
>>>
>>> A kiedyś były? Tak naprawdę? Przygodówek tak naprawdę może były dwa rodzaje
>>> - te Sierry i te LucasArtsu. Zresztą nie każde ujednolicenie jest złe.
>>> Formaty niech sobie będą dopóki istnieje niezależna scena studiów indie.
>>> Jest i ma się dobrze.
>>
>> No ale nie skaczmy może 20 lat do tyłu, wystarczy mniej więcej 2002, gdy
>> technika była już rozwinięta. Teraz wiesz o innych grach bo są sposoby
>> żeby o nich się dowiedzieć. Kiedyś nie było, albo były mniej efektywne.
>
> Kurczę, o czym nie wiedziałeś w 2002?
Sporo. Kilka bardziej znanych to Morrowind, NWN, Baldur's Gat, Serious
Sam, SoF, Deus Ex, Civ3 (co mnie dziwi z perspektywy czasu, ale
faktycznie później poznałem), System Shock, GTA (w sumie to tego
ostatniego nadal nie znam, tylko ze słyszenia). Fallouty właściwie też,
bo o ile o nich słyszałem, i wiedziałem że ludzie się zachwycają, to ani
na screenshotach ani w reckach nigdy nie chwyciłem o co im chodzi.
>> Nie masz takich gier starszych niż kilka lat, o których dowiedziałeś się
>> dopiero niedawno? Bo ja mam. Gram i się cieszę, ale one nie były
>> zaprojektowane i zrobione AD 2010.
>
> Mam, inaczej nie miałbym ich kupionych na GOGu albo Steamie. O niektórych
> dowiaduję się dzięki promosom ale nie sądzę by wiedza o nich była trudna do
> zdobycia 10 lat temu. Po prostu się nie szukało.
Się nie miało pompowane go łepetyny pod dużym ciśnieniem, a nie się nie
szukało.
> O ile wtedy miałem więcej czasu i mniej gier (co się jakoś
> wyrównywało), o tyle dziś mam mniej czasu i więcej gier do przejścia.
> Jestem też mocniej zorientowany w rynku nie tyle dlatego, że to
> łatwiejsze ale dlatego, że na starość głupieję i wciągam się w granie
> na poziomie nieco wyższym. Przeżywam i przeżuwam. Myślę o konstrukcji
> gry, o narracji. Kiedyś biegłem z giwerą i wystarczało, więc nie
> szukałem niczego ponad to.
Ciekawe, bo ja teraz poznaję czasem strzelanki, kiedyś mnie w ogóle nie
interesowały. Zupełnie.
>> A jeśli chodzi o indiesy, i nie
>> tylko, to nieraz na forum znajduję porównanie do tytułu z którego
>> czerpały. Tytułu, który słyszę pierwszy raz (albo i nie, ale nigdy nie
>> widziałem gameplaya). Teraz koszty developerskie bywają niższe niż
>> kiedyś, i są platformy sprzedaży, to i więcej pomysłów jest realizowane
>> i doczeka się jakiegoś tam uznania, ale to nadal nie wpłynie pozytywnie
>> na przyszłość, jeśli coś co ciągnie rynek nie nadąży.
>
> Nie rozumiem. Niższe koszty, więcej indiesów, większa dostępność, a Ty
> piszesz, że jest gorzej.
Jest gorzej, bo to sytuacja przejściowa. Uważam, i mam nadzieję że się
nie spełni, że indies i ambitne zostaną wycięte, jak się to już teraz
dzieje. Teraz indiesy muszą być też wydawane na platformy konsolowe żeby
przynieść naprawdę dużo kasy, a te platformy mają bardzo restrykcyjne
zasady dotyczące zawartości i gameplaya, i mogą grę wyłączyć z obiegu
zanim się tam znajdzie. Zwłaszcza platforma amerykańska, znaczy XBL, w
tym celuje. Co mi po tym, że na świecie jest 1000 gier które by mnie
mogły zainteresować, a kiedyś było 100, jeśli kiedyś usłyszałem o 50 (i
zagrałem we wszystkie), a teraz usłyszę o 100, a zagram w trzy? Bo te 97
to kiszka albo klon klona? Większość się nie przebije do mojej
świadomości. Kiedyś nie będę mógł nabyć nawet jak się przebiją, bo nie
będzie ich na Platformie, nieważne jaka to będzie platforma. Nie będzie
w wykazie kanałów.
Zresztą ważniejsza jest niewidzialna cenzura, o której nawet się nie
dowiesz. Australijczycy i Germanie mają dobrze, oni wiedzą że jest
cenzura i mogą prosić Amerykanów o pomoc w zakupie lepszej wersji gier.
A kogo mają prosić Amerykanie? Co najwyżej dowiedzą się z newsa co
developer planował, i będą żałować że nie zostało to wdrożone, ale nic
więcej nie zrobią.
Poza tym, przykro mi, ale ja gier typu ME2 nie uważam za ambitne, i
myślę że ME3 będzie gorszy, a później to już upadek w przepaść, ale
zobaczymy.
>> Większość gier dużych np. nastawiona jest na multiplayer, wystarczy
>> spojrzeć w statystyki Steama. Dzisiaj więcej osób grał w Mount&Blade
>> Warband niż w COD MW2 single. Ale w multi tego ostatniego grało kilka
>> razy więcej. Multi rzadko są nośnikiem nowej jakości, zwykle to kopie
>> czegoś co już było. Poza tym coś co nie ma sensownej fabuły musi się
>> przebić tylko techniką, a to wiadomo że będzie lepsze niż 5 lat temu, a
>> tym bardziej 10. Waga technicznej strony gry jest jednak dla mnie dość
>> niska. Multi rzadko są ambitne.
>
> Ale fabuły też są coraz lepsze, przynajmniej realizacyjnie. Wiesz, ja
> ostatnio skończyłem SiN, więc mam pewne porównanie :-)
SiN mnie jakoś nie zainteresował. Mam obiekcje do co lepszych fabuł,
zresztą ja nie chcę, kurde, filmu. Nie cierpię gier-filmów. Chcę żeby
jak najwięcej w grze można było zrobić, jak się chce, a nie żeby jak
najlepiej odegrać rolę, którą ktoś napisał.
>> Indies mogą być czymś odświeżającym, ale nie w multi - większość ginie
>> po roku. Wyjątki, takie jak Altitude z ostatniego indie packa, mają
>> stale na serwerach jakieś 200 osób, wedle autora. A osoby które w to
>> grają miewają po 700 h in game (!). Tylko który z graczy o tym słyszał,
>> żeby się zainteresować, a ten co się zainteresował nie został
>> odstraszony przez image gry (taki dla dzieci)? Dlatego przyszłość nie
>> leży w indies, tylko w dużych produkcjach.
>
> Przyszłość leży we wszystkim co się chce tworzyć i wypuszczać na rynek.
> Indies nie muszą osiągać takich wyników jak duże tytuły bo są indies
> właśnie. Zwracają się przy mniejszej sprzedaży.
Tylko że sprzedaż kilku tysięcy nawet nie musi zwrócić kosztów samego
wprowadzenia do sklepu. Muszą dotrzeć do większej grupy, i np. wyrzucić
ten żart o księżach pedofilach, albo przykryć trochę wdzięki tej
postaci. Aplikację ajfona wprowadzasz za $100, aplikację na PSN i xboksa
wprowadzasz za więcej, poza tym na PSN musisz płacić więcej żeby sieć
udostępniła więcej dem (dlatego na PSN tak mało gier ma dema, w
odróżnieniu od XBL, że autorzy gry muszą płacić za każdy pobrany
gigabajt), a na xboksie musisz dawać patche w postaci DLC i ściągać za
to kasę. Taki dev może dojść do wniosku, że może taniej będzie wypuścić
mniej dem, i może lepiej będzie się wstrzymać z tym patchem, bo ludzie
jeszcze rewolucji nie wszczynają a trochę nerwów im nie zaszkodzi. Poza
tym w żadnym z tych sklepów nie będą przyjęte gry, które nie spełniają
bardzo restrykcyjnych warunków dotyczących zawartości, a warunku te mogą
ulec zmianie w dowolnym momencie, i giera może wylecieć z rynku zanim
się zwróciła.
Jakbym był devem, to naprawdę dziesięć razy bym się zastanowił czy chcę
tę grę aż tak ambitną, czy może lepiej nie ryzykować, i postawić na
kopię setną jakiegoś hitu.
> Wiesz, ja to obserwuję na rynku muzyki, trend jest bardzo podobny. Z
> jednej strony coraz droższe i coraz większe show na żywo dla
> supergwiazd, z drugiej jakaś zupełnie niepojęta mnogość produkcji
> dosłownie z garażu, które brzmią w pełni profesjonalnie. Już nawet
> nie nadążam z przesłuchiwaniem nawet stricte darmowych albumów. Kto
> chce, ten znajdzie, a im bardziej się zajawiasz i więcej słuchasz,
> tym muzyki wydaje się być jeszcze więcej. Dosłownie na drzewach
> rośnie. Podobnie z grami. W tym momencie instalek do różnych indiesów
> na dysku mam chyba ze dwadzieścia i nawet nie wiem kiedy to ruszę.
>
> To jest okrutnie obfity świat. Wieczny lunapark.
Tylko czy jesteś pewien że te garażowe produkcje, te które robisz, nie
są po prostu powtórzeniem czegoś co nie znałeś? Zresztą, w muzyce pewnie
dokładnie tak jest. Najczęściej ludzie zaczynają muzykować jak im się
coś spodoba i chcą tak samo, takie mam wrażenie czytając wspomnienia. W
grach myślę że częściej jest tak że coś im się spodoba, i chcą poprawić
(życie w formie wydawcy weryfikuje, poprawki lądują w koszu)
>> I tu jest problem, który jest poruszany w tym wątku, że się nie opłaca.
>
> Opłaca się. Dlatego indiesów jest coraz więcej, nie tylko na PC. Ostatnio
> był raban bo na XBL po jakiejś zmianie indiesy były nieco ukryte. MS
> przeprosił, naprawili. Tak przynajmniej czytałem bo nie mam Xboksa.
Microsoft zmienia reguły dość często, o czym wspomniałem wyżej. Wiem też
o jeszcze jednej grze, która będzie na PC ale nie na xboksie, z powodu
zmian reguł. Jak wiem o jednej (kolejnej) to o ilu nie wiem, heh.
>> Nie chcę już pisać o sprawozdaniach korporacji (jeśli są akcjonariatami
>> to można znaleźć w sieci, np. od UBI), i o tym co dla nich najważniejsze
>> (a to co innego niż dla graczy), ale im naprawdę nie zależy na dobrych,
>> prawdziwych grach. Im zależy żeby jak najmniej zainwestować i jak
>> najwięcej za to dostać, a także żeby mieć markę (IP) która się dobrze
>> będzie kojarzyć, i w razie wpadki można ją było dobrze sprzedać.
>
> No to raj dla Ciebie - ciągle to samo :-) Natomiast kiedy to działało
> inaczej? Rynek jest jaki jest, jeśli chcesz włożyć duże pieniądze w grę, to
> musisz mieć dużą sprzedaż. Jeśli chcesz włożyć małe, to możesz mieć
> sprzedaż mniejszą, a zwroty ciągle wyższe. Dziś dobrze wyglądającą grę
> można zrobić w trzy osoby, jeśli tylko nie uprą się one, że idą na czołówkę
> z EA.
Kiedy działało inaczej? Kiedy studia i wydawcy upadały jeśli gra się nie
sprzedała. Nie sprzedała bo była za dobra. Teraz nie upadną (tzn. studio
może, jako kontraktor, ale nie wydawca, wydawcę przejmą jak Sierrę), bo
są za duzi i będą się zabezpieczać. Zabezpieczanie będzie polegało na
wycięciu bardziej kontrowersyjnych, w domyśle robiących grę lepszą,
prawdziwszą, rozwiązań i przyjęciu rozwiązań sprawdzonych, ale wtórnych.
Chodzi też o koszt jaki musisz przeznaczyć na poszczególne elementy.
Jeśli koszty marketingu nie tylko przekraczają koszty developerki, ale
wręcz proporcjonalnie rosną, to coś jest nie tak. W którymś momencie na
zrobienie dobrej gry zabraknie.
>> jakości zależy devsom, którzy często są na pasku prowadzeni, więc chęć
>> nie przekłada się na czyny. Zresztą to wiemy. Mnie niepokoi, że do
>> powiedzenia mają najwięcej ci, którym nie zależy na jakości, a wychodzą
>> z założenia że klient wszystko kupi, jeśli się dobrze sprzedaje. Czyli
>> zamknięte platformy, jak konsolowe albo mobilne, są do tego wymarzone.
>
> No tu akurat zamknięcie nie ma nic do rzeczy. Albo się dobrze sprzedaje
> albo nie. Tak samo jest na PC i tak samo na konsolach. Z drugiej strony
> jeśli chcesz by ktoś wyłożył na produkcję gry 100 mln dolarów to wokół tego
> musi zostać obudowana korporacyjna struktura. Po prostu. Marketing musi być
> rozbudowany i intensywny, bo sprzedaż musi być równie wielka. Im ładniejszą
> grę chcesz sobie zaserwować, tym bardziej skomplikowaną organizację trzeba
> będzie wokół jej produkcji stworzyć. Większa organizacja to także więcej
> formalizmu.
Na PC możesz sprzedawać co chcesz. Na zamkniętej konsoli co oni chcą.
>> Stąd rodzą się decyzje takie, żeby na PC nie wydać. Przykład to Burnout
>> Paradise. Devsi mieli wielkie plany, część z tego zrealizowali, a EA
>> zdecydowało, że nie można dać wszystkiego klientom - i część z nowszych
>> DLC jest tylko na konsole, mimo że sama gra, jako bodajże siódma w
>> cyklu, została wydana na PC po raz pierwszy. Jak dla mnie to oczywista
>> próba przesunięcia pececiarzy do znacznie potulniejszej grupki klientów,
>> konsolarzy.
>
> To niech sobie przesuwają - ustąpią miejsca innym.
Uważam że pula klientów jest ograniczona.
>> A czemu zamknięta platforma jest zła? Mniejszy aspekt to technikalia,
>> jak GFWL, który potrafi się zawiesić 3 razy w ciągu pobierania jednej
>> gry, a większy, to cenzura. Są gry, które nie są wydawane na XBL z tego
>> powodu. Ba, niedawno zmieniły się reguły, i trochę gier wręcz wypadło z
>> planów, są tylko na PC. A jak coś jest wydawane, to cenzurowane, jak np.
>> Borderlands czy Fallout 3, i to nie zawsze w Germanii i Kangurii, ale w
>> ogóle. A ludzie z tych dwóch wspomnianych krajów mogą poprosić kogoś o
>> gifta wersji niecenzurowanej na Steamie, i dostaną - na PC. Na
>> zamkniętej platformie (XBL) zapomnij. A kiedy już wszystko będzie
>> zamknięte, to nie będzie się opłacało robić prawdziwych gier, bo nie
>> będzie dla kogo.
>
> Ale nie rozumiem po czym wnosisz, że kiedyś wszystko będzie już
> zamknięte.
PC też będzie zamknięty, bo format z narzuconymi ścisłymi regułami, o
czym tu pisałem, jest bezpieczniejszy (przynajmniej w oczach wydawców).
Mniejsze ryzyko biznesowe. Zwiększenie zysków, zmniejszenie kosztów.
> Przecież zamknięte konsole były bastionem gier od lat - rynkiem
> rozległym i dochodowym, pełnym tytułów, które wychodziły tylko na nie, a o
> których pececiarze mogli tylko pomarzyć. Ile Final Fantasy wyszło na PC?
> Niewiele. I co? I nic, PC ciągle jest rynkiem mniejszym i ciągle jest też
> rynkiem prężnym, twórczym i ciągle zmieniającym się. Ośmielę się
> stwierdzić, że dziś jest więcej tytułów międzyplatformowych niż kiedyś.
Jakim kosztem są one międzyplatformowe? Ja uważam, że kosztem
kompromisów. Nie ma żadnej gry konsolowej o której marzę. Boję się, że
gry pecetowe będą tylko takie jak konsolowe. Wtedy przestanę też marzyć
o grach pecetowych.
--
Saiko Kila
What happened to the squirrels?
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-09 11:35:34 - Michał Gancarski
[...]
>> Oj no. NCSoft to małe studio indie? Przecież to jest korp. A Bethesda?
>
> Chodzi o to że to nie jest zewnętrzne studio, tylko domowe. Nie robi
> sobie jakiś dev świetnej giery i szuka do tego wydawcy i musi iśc na
> kompromisy żeby gra pojawiła się na rynku. NCSoft sam sobie robi.
Ale to nadal nie zmienia faktu, że musi przejąć na siebie to ryzyko, które
przejmuje normalnie wydawca i inwestor. Czyli mechanizm jest łącznie
podobny, reakcja na ryzyko również, tylko tutaj system składa się z jednej
firmy.
[...]
>>> Co do ich gier, to w Alpha
>>> Protocol nie mam czasu zagrać na razie, i swojego zdania nie mam, ale po
>>> przeczytaniu wątku o promocjach (bo był w promo Staema i Gamersgate) to
>>> powtarza się nie rozumiem tych złych recenzji, przecież to świetna
>>> gra!. Ilu właścicieli licencji wynajmie tańszy zespół, który
>>> przypadkiem będzie jeszcze lepszy niż pierwotny?
>>
>> Nie wiem, Saiko ale nie rozumiem tezy :-) Może wynajmą, może nie.
>
> Teza jest taka, że gry korporacyjne są mniej ambitne i mniej
> prawdziwe, w rozumieniu z tytułu wątku.
Mniej ambitne tak. Mniej prawdziwe - nie. To są dominujące gry, więc
ciężko je nazwać mniej prawdziwymi.
> Takie gry jak Mass Effect to
> pulp fiction, i im bardziej będą massowe tym bardziej będą pulpowe.
> Uważam że najlepsze gry w tej chwili to takie w których korporacja
> wydaje i opłaca developerów (co daje dużo kasy) ale jeszcze nie jest za
> duża i nie może wymóc wszystkich głupich decyzji prezesa i działu
> marketingu tylko po to, żeby więcej sprzedać. Czyli taki złoty środek.
> Jeśli już wszystkie korporacje growe będą duże, naprawdę duże, to
> wszystkie duże gry będą mniej dobre, naprawdę mniej dobre, żeby trafić
> do szerszego grona odbiorców. Odbiorców z INT i WIS na poziomie 10.
Nigdy nie będzie tak, że wszystkie korporacje growe będą duże. Od tego
masz dopływ nowych firm by jacyś średniacy ciągle na rynku istnieli.
Pomijasz też to, że duże korpy mogą obsługiwać rynki niszowe poprzez
specjalnie do tego celu tworzone jednostki.
>> [...]
>>>
>>> A ja lubię wracać do tego co już słyszałem - nie tylko te same utwory,
>>> ale ci sami autorzy i ten sam gatunek. Który się w międzyczasie mógł
>>> trochę zmienić, i to mnie albo pociąga albo odrzuca. AAA nieraz
>>> przechodzę tylko dlatego, że zbieram Live Achievementa o nazwie
>>> Completionist ;)
>>
>> Hah, widzisz. Ja się boję, że ME się za bardzo rozrośnie i nie będę mógł
>> przejść wszysrtkiego. Już teraz musiałem prosić kumpla by na swojego iPhone
>> zamówił ME Galaxy.
>
> To już wpadłeś. Ja tak nie wpadam :)
Ja na ogół też nie, to pierwsza franczyza, którą staram się kompletować.
Na szczęście jeszcze nie jest tak duża. Trzy gry, trzy książki, krótki
komiks. Zobaczymy co za dwa dni na VGA pokaże EA.
> No ale dokąd nie będzie to
> dotyczyło każdej marki jaką napotkasz to nie jest tragedia :P
> Z wyjątkiem tego, że któreś tam części ME będą wydawać tylko na ajfona,
> a nie na PC a może i nie na konsole (a nawet jak na konsole, następnej
> generacji, to już tak przytną zawartość, że będziesz grał tylko z
> obowiązku).
Gdy już będę obrzydliwie bogaty to i tak będę miał praktycznie każde
urządzenie służące do grania, którego nie da się dobre emulować na PC ;-)
Niemniej ta fragmentacja mnie z jednej strony cieszy, z drugiej wkurza. Np.
nie wiem czy pogram w Dead Space: Extraction. Nawet jeśli to jest rail
shooter to patrząc na gameplay, chciałbym po prostu tę grę obejrzeć, jak
film. Uzupełniłoby to moje info o tym świecie. Są też franczyzy
nieogarnialne z założenia, jak Star Wars. Nie sądzę by istniał ktokolwiek
kto zetknął się z każdą grą, filmem, serialem, komiksem czy książką z tego
universum.
>>> Wielu dużych gier także nie kończę (ale dochodzę do
>>> ostatnich momentów przed końcem), albo kończę byle szybciej. Kiedyś
>>> podawałem przykład ME - zainteresował mnie na tyle że skończyłem, ale
>>> gra zajęła tylko 70+ godzin, podczas gdy w Oblivionie było to kilka razy
>>> więcej.
>>
>> Tylko? Ja bym chyba odpuścił, nawet ME, gdyby miało mi zająć 200 godzin.
>> Są jeszcze inne światy, inne przeżycia.
>
> Ależ ja nie muszę gry skończyć w jeden miesiąc. Są gry w które grałem
> przedostatni raz w roku 2008, a ostatni w 2010 i mnie z tym dobrze.
> Wystarczy chwila w grze żeby sobie przypomnieć klimat i wrażenia.
To prawda. Niemniej to nadal 200 godzin, a ciągle są do rozegrania inne
gry. Ja zresztą jestem dość łapczywy, jeśli świat mnie wciągnie to muszę
sobie ustawiać ostre limity bo inaczej gra mi się przeje i w ogóle za dużo
będę grał.
>>> Fallout 3 też krócej grałem niż Obliviona, nie dlatego że słaby,
>>> tylko dlatego że za dużo tego co już było, wcale nie lepiej.
>>>
>>> Ale będziemy grali w to, co będzie się podobać większościom, bo tylko
>>> takie rzeczy będą. Taki jest plan Ostatecznego Rozwiązania.
>>
>> I takowy plan nigdy się nie spełnił.
>
> No nie, bo mówimy o przyszłości.
>
>> Przecież to właśnie teraz wybór jest najszerszy i najwięcej jest nie
>> tylko indiesów ale i różnych underdogów, często darmowych albo
>> taniuśkich. Oszczędnych ale świetnych. Małych, krótkich ale
>> zapisujących się w pamięci.
>
> Nie jestem pewien tego wielkiego wyboru, ale możliwe - ostatecznie ludzi
> jest więcej, graczy jest więcej, developerów jest więcej, wzorów do
> naśladowania i kopiowania jest więcej, no i jest archiwum.
Ano. Jeśli jeszcze doliczyć małe produkcje na PSN czy XBL, to mamy do
czynienia z koszmarnym wręcz zalewem małego i fajnego. Ostatni indies,
który zapowiada się świetnie: The Spire. Na szczęście na PC.
[...]
>>> No ale nie skaczmy może 20 lat do tyłu, wystarczy mniej więcej 2002, gdy
>>> technika była już rozwinięta. Teraz wiesz o innych grach bo są sposoby
>>> żeby o nich się dowiedzieć. Kiedyś nie było, albo były mniej efektywne.
>>
>> Kurczę, o czym nie wiedziałeś w 2002?
>
> Sporo. Kilka bardziej znanych to Morrowind, NWN, Baldur's Gat, Serious
> Sam, SoF, Deus Ex, Civ3 (co mnie dziwi z perspektywy czasu, ale
> faktycznie później poznałem), System Shock, GTA (w sumie to tego
> ostatniego nadal nie znam, tylko ze słyszenia). Fallouty właściwie też,
> bo o ile o nich słyszałem, i wiedziałem że ludzie się zachwycają, to ani
> na screenshotach ani w reckach nigdy nie chwyciłem o co im chodzi.
Whoa, to ja chyba bardziej jednak prasę wtedy śledziłem. 2002 to był już
jednak czas stałego dostępu do netu (u mnie po raz pierwszy w 1999), więc
informacji miałem pod ręką sporo. Niekoniecznie jednak po nią sięgałem. Nie
śledziłem tego rynku jak głupi. Teraz to robię ;-) Nie wiem po co, wciąga
po prostu.
>>> Nie masz takich gier starszych niż kilka lat, o których dowiedziałeś się
>>> dopiero niedawno? Bo ja mam. Gram i się cieszę, ale one nie były
>>> zaprojektowane i zrobione AD 2010.
>>
>> Mam, inaczej nie miałbym ich kupionych na GOGu albo Steamie. O niektórych
>> dowiaduję się dzięki promosom ale nie sądzę by wiedza o nich była trudna do
>> zdobycia 10 lat temu. Po prostu się nie szukało.
>
> Się nie miało pompowane go łepetyny pod dużym ciśnieniem, a nie się nie
> szukało.
A teraz się ma? Praktycznie żadne reklamy do mnie nie docierają. Sam sobie
zasysam bo chcę. To jest kwestia wyboru, albo odpalam Google Readera albo
nie. Nie ma żadnego pompowania. Np. reklam w telewizji w ogóle nie kojarzę
bo nie chcę. Gry chcę kojarzyć, więc czytam. Ale nikt nic mi nie pompuje.
>> O ile wtedy miałem więcej czasu i mniej gier (co się jakoś
>> wyrównywało), o tyle dziś mam mniej czasu i więcej gier do przejścia.
>> Jestem też mocniej zorientowany w rynku nie tyle dlatego, że to
>> łatwiejsze ale dlatego, że na starość głupieję i wciągam się w granie
>> na poziomie nieco wyższym. Przeżywam i przeżuwam. Myślę o konstrukcji
>> gry, o narracji. Kiedyś biegłem z giwerą i wystarczało, więc nie
>> szukałem niczego ponad to.
>
> Ciekawe, bo ja teraz poznaję czasem strzelanki, kiedyś mnie w ogóle nie
> interesowały. Zupełnie.
Ja uwielbiam strzelanki, tylko nie wystarcza mi już sam fakt strzelania.
Dobrze mieć w grze coś więcej, drugie dno. Może nie narrację ale opowieść.
Niekoniecznie opowiadaną w formie fabularnej, to może być np. zestaw
sugestii co do natury świata w grze. Nie muszą się one układać w powieść
ale niech będą. Dziś Dooma bym nie zdzierżył, o czym przekonałem się po
swojej reakcji na piekielne poziomy w trójce. Ale znów - ME to przecież
strzelanka tylko z dobudowanymi elementami taktycznymi i RPG. A kocham. Mam
nadzieję, że nie zawiodę się na dwójce.
>>> A jeśli chodzi o indiesy, i nie
>>> tylko, to nieraz na forum znajduję porównanie do tytułu z którego
>>> czerpały. Tytułu, który słyszę pierwszy raz (albo i nie, ale nigdy nie
>>> widziałem gameplaya). Teraz koszty developerskie bywają niższe niż
>>> kiedyś, i są platformy sprzedaży, to i więcej pomysłów jest realizowane
>>> i doczeka się jakiegoś tam uznania, ale to nadal nie wpłynie pozytywnie
>>> na przyszłość, jeśli coś co ciągnie rynek nie nadąży.
>>
>> Nie rozumiem. Niższe koszty, więcej indiesów, większa dostępność, a Ty
>> piszesz, że jest gorzej.
>
> Jest gorzej, bo to sytuacja przejściowa. Uważam, i mam nadzieję że się
> nie spełni, że indies i ambitne zostaną wycięte, jak się to już teraz
> dzieje.
Jak się dzieje, jak jest ich coraz więcej. Gdzie widzisz wycinanie?
> Teraz indiesy muszą być też wydawane na platformy konsolowe żeby
> przynieść naprawdę dużo kasy, a te platformy mają bardzo restrykcyjne
> zasady dotyczące zawartości i gameplaya, i mogą grę wyłączyć z obiegu
> zanim się tam znajdzie.
Nie muszą. Bo nie muszą przynosić naprawdę dużo kasy.
> Zwłaszcza platforma amerykańska, znaczy XBL, w
> tym celuje. Co mi po tym, że na świecie jest 1000 gier które by mnie
> mogły zainteresować, a kiedyś było 100, jeśli kiedyś usłyszałem o 50 (i
> zagrałem we wszystkie), a teraz usłyszę o 100, a zagram w trzy? Bo te 97
> to kiszka albo klon klona? Większość się nie przebije do mojej
> świadomości. Kiedyś nie będę mógł nabyć nawet jak się przebiją, bo nie
> będzie ich na Platformie, nieważne jaka to będzie platforma. Nie będzie
> w wykazie kanałów.
E? :-)
> Zresztą ważniejsza jest niewidzialna cenzura, o której nawet się nie
> dowiesz. Australijczycy i Germanie mają dobrze, oni wiedzą że jest
> cenzura i mogą prosić Amerykanów o pomoc w zakupie lepszej wersji gier.
> A kogo mają prosić Amerykanie? Co najwyżej dowiedzą się z newsa co
> developer planował, i będą żałować że nie zostało to wdrożone, ale nic
> więcej nie zrobią.
A w międzyczasie krwi w grach jest coraz więcej. I seksu też. To co z tą
cenzurą?
> Poza tym, przykro mi, ale ja gier typu ME2 nie uważam za ambitne, i
> myślę że ME3 będzie gorszy, a później to już upadek w przepaść, ale
> zobaczymy.
Ale po cholerę komu same ambitne gry? Ambitna może równie dobrze
oznaczać kompletnie niegrywalną. Kiedyś grałeś w same ambitne? Daj
spokój.
[...]
>> Przyszłość leży we wszystkim co się chce tworzyć i wypuszczać na rynek.
>> Indies nie muszą osiągać takich wyników jak duże tytuły bo są indies
>> właśnie. Zwracają się przy mniejszej sprzedaży.
>
> Tylko że sprzedaż kilku tysięcy nawet nie musi zwrócić kosztów samego
> wprowadzenia do sklepu.
Jakie są koszty wprowadzenia czegoś na Steam? Szczerze mówiąc, nie wiem ale
patrząc na to, że komuś opłaca się sprzedawać niszowe puzzle za kilka Euro,
to podejrzewam, że minimalne.
> Muszą dotrzeć do większej grupy, i np. wyrzucić
> ten żart o księżach pedofilach, albo przykryć trochę wdzięki tej
> postaci.
Chyba odkryć. Przecież roznegliżowanych lasek jest coraz więcej, łącznie z
full frontalem. W dodatku jakby barziej realistyczne są. Zresztą jeśli
chcesz krwi, flaków i seksu jednocześnie to spróbuj The Downfall. Polak
zrobił. Narysował, napisał, wydał. Dostępne np. na D2D.
> Aplikację ajfona wprowadzasz za $100, aplikację na PSN i xboksa
> wprowadzasz za więcej, poza tym na PSN musisz płacić więcej żeby sieć
> udostępniła więcej dem (dlatego na PSN tak mało gier ma dema, w
> odróżnieniu od XBL, że autorzy gry muszą płacić za każdy pobrany
> gigabajt), a na xboksie musisz dawać patche w postaci DLC i ściągać za
> to kasę. Taki dev może dojść do wniosku, że może taniej będzie wypuścić
> mniej dem, i może lepiej będzie się wstrzymać z tym patchem, bo ludzie
> jeszcze rewolucji nie wszczynają a trochę nerwów im nie zaszkodzi. Poza
> tym w żadnym z tych sklepów nie będą przyjęte gry, które nie spełniają
> bardzo restrykcyjnych warunków dotyczących zawartości, a warunku te mogą
> ulec zmianie w dowolnym momencie, i giera może wylecieć z rynku zanim
> się zwróciła.
Ponownie - wprowadzanie na konsole to żaden mus. Wprowadza się gdy się to
może opłacić, tyle. Na PC dystrybujca kosztuje tyle ile powie Steam czy
Impulse. Albo tyle ile kosztuje hostowanie plików ściąganych we własnym
sklepie. To dlatego PC rządzi jeśli chodzi o naprawdę niszowe, oszczędne
gry.
> Jakbym był devem, to naprawdę dziesięć razy bym się zastanowił czy chcę
> tę grę aż tak ambitną, czy może lepiej nie ryzykować, i postawić na
> kopię setną jakiegoś hitu.
Na kopię hitu musisz mieć minimum kilka milionów dolarów. Gdy z kolei
robisz indiesa, musisz mieć grywalny, świetnie wykonany pomysł i kupę
inwencji na to jak nie zbankrutować na oprawie, a jednocześnie zaoferwoać
coś atrakcyjnego. I tak powstają Cave Story, Braid czy
Gratitutosusutoutsus Space Battles.
>> Wiesz, ja to obserwuję na rynku muzyki, trend jest bardzo podobny. Z
>> jednej strony coraz droższe i coraz większe show na żywo dla
>> supergwiazd, z drugiej jakaś zupełnie niepojęta mnogość produkcji
>> dosłownie z garażu, które brzmią w pełni profesjonalnie. Już nawet
>> nie nadążam z przesłuchiwaniem nawet stricte darmowych albumów. Kto
>> chce, ten znajdzie, a im bardziej się zajawiasz i więcej słuchasz,
>> tym muzyki wydaje się być jeszcze więcej. Dosłownie na drzewach
>> rośnie. Podobnie z grami. W tym momencie instalek do różnych indiesów
>> na dysku mam chyba ze dwadzieścia i nawet nie wiem kiedy to ruszę.
>>
>> To jest okrutnie obfity świat. Wieczny lunapark.
>
> Tylko czy jesteś pewien że te garażowe produkcje, te które robisz, nie
> są po prostu powtórzeniem czegoś co nie znałeś?
Nic mnie to nie interesuje. Cała kultura to jedna wielka permutacja tego co
było chwilę temu. W większości przypadków nawet to co wydaje nam się
nowatorskie, jest przetworzoną kopią motywów wcześniej już wymyślonych. Nie
zapomnę momentu gdy znajoma, która unika fantastyki, opowiadała mi o
Możliwościach wyspy Houellebecqa. Że oryginalna, że nowatorska. Książka
wydana została w 2005 roku i dla kogokolwiek, kto fantastyką się
interesował, nie będzie niczym ponad kompilację znanych i zgranych pomysłów
sprzed kilku dekad. Ważne jednak, że to nie była fantastyka tylko
mainstream. Heh.
Nie ma prawdziwej oryginalności, byłaby ona zresztą tak naprawdę zupełnie
niepożądana. Wbrew temu co twierdzisz, nie chciałbyś, jak sądzę, gier
prawdziwie oryginalnych bo ich design byłby Ci kulturowo tak obcy, że
prawdopodobnie musiałbyś wpierw wytłumaczyć sobie, że to w ogóle jest gra.
Weź sobie dowolną grę, która była uważana za przełom, a znajdziesz w niej
po prostu twórcze przetworzenie i kompilację znanych motywów, z
dokładnością do rosnących możliwości technicznych.
> Zresztą, w muzyce pewnie
> dokładnie tak jest. Najczęściej ludzie zaczynają muzykować jak im się
> coś spodoba i chcą tak samo, takie mam wrażenie czytając wspomnienia. W
> grach myślę że częściej jest tak że coś im się spodoba, i chcą poprawić
> (życie w formie wydawcy weryfikuje, poprawki lądują w koszu)
Muzyka to świetny przykład. Z jednej strony wszystko już było, z drugiej
zaś dzieje się w niej tyle, że nie da się tego ogarnąć. Dokładnie te same
mechanizmy, które umożliwają powstanie studiów indie, powodują, że na rynku
pojawiają się tysiące niszowych albumów, wprost od artystów, o których
słyszało może paręnaście tysięcy osób.
>>> I tu jest problem, który jest poruszany w tym wątku, że się nie opłaca.
>>
>> Opłaca się. Dlatego indiesów jest coraz więcej, nie tylko na PC. Ostatnio
>> był raban bo na XBL po jakiejś zmianie indiesy były nieco ukryte. MS
>> przeprosił, naprawili. Tak przynajmniej czytałem bo nie mam Xboksa.
>
> Microsoft zmienia reguły dość często, o czym wspomniałem wyżej. Wiem też
> o jeszcze jednej grze, która będzie na PC ale nie na xboksie, z powodu
> zmian reguł. Jak wiem o jednej (kolejnej) to o ilu nie wiem, heh.
Czyli jest dobrze. PC trzyma fason, platformy konkurują.
>>> Nie chcę już pisać o sprawozdaniach korporacji (jeśli są akcjonariatami
>>> to można znaleźć w sieci, np. od UBI), i o tym co dla nich najważniejsze
>>> (a to co innego niż dla graczy), ale im naprawdę nie zależy na dobrych,
>>> prawdziwych grach. Im zależy żeby jak najmniej zainwestować i jak
>>> najwięcej za to dostać, a także żeby mieć markę (IP) która się dobrze
>>> będzie kojarzyć, i w razie wpadki można ją było dobrze sprzedać.
>>
>> No to raj dla Ciebie - ciągle to samo :-) Natomiast kiedy to działało
>> inaczej? Rynek jest jaki jest, jeśli chcesz włożyć duże pieniądze w grę, to
>> musisz mieć dużą sprzedaż. Jeśli chcesz włożyć małe, to możesz mieć
>> sprzedaż mniejszą, a zwroty ciągle wyższe. Dziś dobrze wyglądającą grę
>> można zrobić w trzy osoby, jeśli tylko nie uprą się one, że idą na czołówkę
>> z EA.
>
> Kiedy działało inaczej? Kiedy studia i wydawcy upadały jeśli gra się nie
> sprzedała. Nie sprzedała bo była za dobra. Teraz nie upadną (tzn. studio
> może, jako kontraktor, ale nie wydawca, wydawcę przejmą jak Sierrę), bo
> są za duzi i będą się zabezpieczać. Zabezpieczanie będzie polegało na
> wycięciu bardziej kontrowersyjnych, w domyśle robiących grę lepszą,
> prawdziwszą, rozwiązań i przyjęciu rozwiązań sprawdzonych, ale wtórnych.
Ale dlaczego oczekujesz tego od dużej korporacji? Od małych producentów
oczekuj, bo dla nich właśnie jedynym modelem jest wyróżnienie się. Duże
firmy działają bezpieczniej, na rynkach, które znają. Małe firmy, które
chcą się przebić wyżej, muszą iść na całość. I to od nich należy oczekiwać
ciekawych pomysłów. Część z nich znajdzie odbicie w dużych produkcjach, a
część nie.
> Chodzi też o koszt jaki musisz przeznaczyć na poszczególne elementy.
> Jeśli koszty marketingu nie tylko przekraczają koszty developerki, ale
> wręcz proporcjonalnie rosną, to coś jest nie tak. W którymś momencie na
> zrobienie dobrej gry zabraknie.
Ale to bzdura jest. Nie oczekuj od EA, że będzie się bawiło w ambitne, małe
tytuły. Nie ten rynek.
[...]
>> No tu akurat zamknięcie nie ma nic do rzeczy. Albo się dobrze sprzedaje
>> albo nie. Tak samo jest na PC i tak samo na konsolach. Z drugiej strony
>> jeśli chcesz by ktoś wyłożył na produkcję gry 100 mln dolarów to wokół tego
>> musi zostać obudowana korporacyjna struktura. Po prostu. Marketing musi być
>> rozbudowany i intensywny, bo sprzedaż musi być równie wielka. Im ładniejszą
>> grę chcesz sobie zaserwować, tym bardziej skomplikowaną organizację trzeba
>> będzie wokół jej produkcji stworzyć. Większa organizacja to także więcej
>> formalizmu.
>
> Na PC możesz sprzedawać co chcesz. Na zamkniętej konsoli co oni chcą.
Dlatego PC nie zginie. Będzie malało udziałem w rynku gier (ze względu na
ekspansję zupełnie nowych platform) ale nie zginie. Nigdzie indziej nie
znajdziesz takiej kombinacji minimalnych kosztów wejścia i oddanej publiki.
>>> Stąd rodzą się decyzje takie, żeby na PC nie wydać. Przykład to Burnout
>>> Paradise. Devsi mieli wielkie plany, część z tego zrealizowali, a EA
>>> zdecydowało, że nie można dać wszystkiego klientom - i część z nowszych
>>> DLC jest tylko na konsole, mimo że sama gra, jako bodajże siódma w
>>> cyklu, została wydana na PC po raz pierwszy. Jak dla mnie to oczywista
>>> próba przesunięcia pececiarzy do znacznie potulniejszej grupki klientów,
>>> konsolarzy.
>>
>> To niech sobie przesuwają - ustąpią miejsca innym.
>
> Uważam że pula klientów jest ograniczona.
Zawsze jest ale nie wiem co to zmienia.
>>> A czemu zamknięta platforma jest zła? Mniejszy aspekt to technikalia,
>>> jak GFWL, który potrafi się zawiesić 3 razy w ciągu pobierania jednej
>>> gry, a większy, to cenzura. Są gry, które nie są wydawane na XBL z tego
>>> powodu. Ba, niedawno zmieniły się reguły, i trochę gier wręcz wypadło z
>>> planów, są tylko na PC. A jak coś jest wydawane, to cenzurowane, jak np.
>>> Borderlands czy Fallout 3, i to nie zawsze w Germanii i Kangurii, ale w
>>> ogóle. A ludzie z tych dwóch wspomnianych krajów mogą poprosić kogoś o
>>> gifta wersji niecenzurowanej na Steamie, i dostaną - na PC. Na
>>> zamkniętej platformie (XBL) zapomnij. A kiedy już wszystko będzie
>>> zamknięte, to nie będzie się opłacało robić prawdziwych gier, bo nie
>>> będzie dla kogo.
>>
>> Ale nie rozumiem po czym wnosisz, że kiedyś wszystko będzie już
>> zamknięte.
>
> PC też będzie zamknięty, bo format z narzuconymi ścisłymi regułami, o
> czym tu pisałem, jest bezpieczniejszy (przynajmniej w oczach wydawców).
> Mniejsze ryzyko biznesowe. Zwiększenie zysków, zmniejszenie kosztów.
W jaki sposób chcesz zamknąć PC?
>> Przecież zamknięte konsole były bastionem gier od lat - rynkiem
>> rozległym i dochodowym, pełnym tytułów, które wychodziły tylko na nie, a o
>> których pececiarze mogli tylko pomarzyć. Ile Final Fantasy wyszło na PC?
>> Niewiele. I co? I nic, PC ciągle jest rynkiem mniejszym i ciągle jest też
>> rynkiem prężnym, twórczym i ciągle zmieniającym się. Ośmielę się
>> stwierdzić, że dziś jest więcej tytułów międzyplatformowych niż kiedyś.
>
> Jakim kosztem są one międzyplatformowe? Ja uważam, że kosztem
> kompromisów. Nie ma żadnej gry konsolowej o której marzę.
A ile gier konsolowych tak naprawdę znasz? Wejdź sobie na spis gier na PSN
i z ręką na sercu powiedz ile z nich znasz.
> Boję się, że
> gry pecetowe będą tylko takie jak konsolowe. Wtedy przestanę też marzyć
> o grach pecetowych.
Nie będą, inna publika. Masówka się umasowi ale przy okazji pojawią się
nowe nisze. Dokładnie jak na rynku muzyki. A z konsolowych serii to
zagrałbym w co najmniej dziesięć, zaczynając od Front Mission i Armored
Core, przez Gears of War, Halo, Resistance, Killzone czy Metal Gear Solid,
a kończąc choćby na Uncharted. Masa dobrego, rozrywkowego towaru.
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-09 22:40:22 - Przemysław Ryk
(ciach...)
> film. Uzupełniłoby to moje info o tym świecie. Są też franczyzy
> nieogarnialne z założenia, jak Star Wars. Nie sądzę by istniał ktokolwiek
> kto zetknął się z każdą grą, filmem, serialem, komiksem czy książką z tego
> universum.
Iiii tam... Że wymienię tylko cztery postacie:
Leonard Hofstadter
Sheldon Cooper
Howard Wolowitz
Raj Koothrappali
Mwhahahahahahahaa... ;D
(ciach...)
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ You can only be free, when you have nothing to loose. ]
[ (znalezione w necie) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-10 00:29:48 - Michał Gancarski
> Dnia Thu, 9 Dec 2010 11:35:34 +0100, Michał Gancarski napisał(a):
>
> (ciach...)
>> film. Uzupełniłoby to moje info o tym świecie. Są też franczyzy
>> nieogarnialne z założenia, jak Star Wars. Nie sądzę by istniał ktokolwiek
>> kto zetknął się z każdą grą, filmem, serialem, komiksem czy książką z tego
>> universum.
>
> Iiii tam... Że wymienię tylko cztery postacie:
> Leonard Hofstadter
> Sheldon Cooper
> Howard Wolowitz
> Raj Koothrappali
>
> Mwhahahahahahahaa... ;D
>
> (ciach...)
Czepiasz sieeeeeaaa!
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-11 14:04:15 - Przemysław Ryk
> On Thu, 9 Dec 2010 22:40:22 +0100, Przemysław Ryk wrote:
>> Iiii tam... Że wymienię tylko cztery postacie:
>> Leonard Hofstadter
>> Sheldon Cooper
>> Howard Wolowitz
>> Raj Koothrappali
>>
>> Mwhahahahahahahaa... ;D
>>
>> (ciach...)
>
> Czepiasz sieeeeeaaa!
Jak byś był tym zdziwiony. ;D
--
[ Przemysław Maverick Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
[ Sooner or later, everybody gets replaced. ]
[ (Gil Grissom, CSI 4x20 Dead Ringer) ]
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-17 13:26:54 - Cezar Matkowski
Użytkownik Michał Gancarski
news:1osywrjc3jqhx$.n0xfca13ippm$.dlg@40tude.net...
> Mniej ambitne tak. Mniej prawdziwe - nie. To są dominujące gry, więc
> ciężko je nazwać mniej prawdziwymi.
Zależy od gatunku. Dawno nie widziałem ambitnego indie cRPG :8]
> film. Uzupełniłoby to moje info o tym świecie. Są też franczyzy
> nieogarnialne z założenia, jak Star Wars. Nie sądzę by istniał
> ktokolwiek
> kto zetknął się z każdą grą, filmem, serialem, komiksem czy książką z
> tego
> universum.
Nie doceniasz prawdziwych fanów :8] Zresztą, te kilkadziesiąt książek to
nieduzo - raptem dwie-trzy dłuższe serie fantasy. Komiksów też jest dużo
mniej, niż np.: komiksów o universum Marvela :8]
> To prawda. Niemniej to nadal 200 godzin, a ciągle są do rozegrania inne
> gry.
Kwestia filtracji. Jeżeli ktoś jest wybredny, to może się nagle okazać, że
rocznie gra w dwie-trzy gry, z czego tylko jedna jest dłuższa (powyżej
kilkudziesięciu godzin).
> Nie muszą. Bo nie muszą przynosić naprawdę dużo kasy.
A kiedy muszą, to przestają być indiesami :8]
> Nic mnie to nie interesuje. Cała kultura to jedna wielka permutacja tego
> co
> było chwilę temu.
A o tym to już zdaje się Arystoteles pisał :8]
> W większości przypadków nawet to co wydaje nam się
> nowatorskie, jest przetworzoną kopią motywów wcześniej już wymyślonych.
W literaturze może tak. W grach jest naprawdę sporo motywów, o których być
może każdy myślał, większość je zna (np.: z innych mediów), ale jeszcze
nie zostały zastosowane w grach. Dlatego albo ograniczami się do jednego
medium, albo zakładamy, że oryginalności w grach nie było i być nie może.
> A ile gier konsolowych tak naprawdę znasz? Wejdź sobie na spis gier na
> PSN
> i z ręką na sercu powiedz ile z nich znasz.
Coś w tym jest. Sam śledze na bieżąco większoć tego, co wychodzi i
naprawdę niewiele jest gier, w które miałbym ochotę zagrać. Prawie nic na
konsole i bardzo niewiele na PC :8]
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-17 13:25:15 - Cezar Matkowski
news:3gcx1xn5bodc.dlg@saikokila.pl...
> Jeśli już wszystkie korporacje growe będą duże, naprawdę duże, to
> wszystkie duże gry będą mniej dobre, naprawdę mniej dobre, żeby trafić
> do szerszego grona odbiorców. Odbiorców z INT i WIS na poziomie 10.
Nigdy nie będzie tak, że wszystkie korporacje będą duże, bo natura nie
lubi próżni. Na miejsce na poziomie średnim zwolnione przez rozwinięte
korporacje wejdą nowe, dotychczas małe firmy, które będą dostarczać
mniejsze, ale np.: bardziej rozbudowane gry. Rozwój wielkich wytwórni
filmowych nie powstrzymał rozwoju małych wytwórni, popualrność popu nie
sprawiła, że jazz umarł, a kino jako takie nie zabiło teatru.
Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie.
>> I takowy plan nigdy się nie spełnił.
> No nie, bo mówimy o przyszłości.
W przyszłości też się nie spełni. Przynajmniej na PC.
> Jest gorzej, bo to sytuacja przejściowa. Uważam, i mam nadzieję że się
> nie spełni, że indies i ambitne zostaną wycięte, jak się to już teraz
> dzieje.
Znaczy gdzie konkretnie?
> Teraz indiesy muszą być też wydawane na platformy konsolowe żeby
> przynieść naprawdę dużo kasy
Indiesy z zalozenia nie mają przynosić kasy. Kiedy zaczynają, to przestają
być indiesami.
> Większość się nie przebije do mojej świadomości.
> Kiedyś nie będę mógł nabyć nawet jak się przebiją, bo nie
> będzie ich na Platformie, nieważne jaka to będzie platforma.
Wystarczy, że jakiś pomysłowy, młody człowiek założy serwis Good New
Small Games i będzie. Jeżeli będziesz się interesować takimi grami, to
będziesz tam zaglądać i dowiadywać się o nowych, drobnych rzeczach. Tak
jak dzisiaj nie ma problemu ze znalezieniem oferty teatrów awangardowych.
Kto się interesuje - wie gdzie szukać. Kto się nie interesuje - i tak nie
będzie.
> SiN mnie jakoś nie zainteresował. Mam obiekcje do co lepszych fabuł,
> zresztą ja nie chcę, kurde, filmu. Nie cierpię gier-filmów.
No, ja akurat dodałbym, że te fabuły to mocno takie sobie są.
> Tylko czy jesteś pewien że te garażowe produkcje, te które robisz, nie
> są po prostu powtórzeniem czegoś co nie znałeś?
A jakie to m znaczenie? Jeżeli producent czegoś nie znal, to na pewno
znajdą się też gracze, którzy o tym nie słyszeli. I wszystko gra - jest
produkt, jest zapotrzebowanie, jest dobrze.
> Chodzi też o koszt jaki musisz przeznaczyć na poszczególne elementy.
> Jeśli koszty marketingu nie tylko przekraczają koszty developerki, ale
> wręcz proporcjonalnie rosną, to coś jest nie tak. W którymś momencie na
> zrobienie dobrej gry zabraknie.
Cały czas mówisz o dużych produkcjach, z którymi związane są bardzo duże
pieniądze.
> PC też będzie zamknięty
To raczej niemożliwe.
> bo format z narzuconymi ścisłymi regułami, o
> czym tu pisałem, jest bezpieczniejszy (przynajmniej w oczach wydawców).
> Mniejsze ryzyko biznesowe. Zwiększenie zysków, zmniejszenie kosztów.
Dokładnie z tego powodu, o którym mówisz, PC nie da się zamknąć. Bo jeżeli
koszta są przyzerowe, to i ryzyko jest przyzerowe. A na PC grę może zrobić
i wydać jeden koleś, który poświęci np.: pół roku pracy i zarobi tyle, ile
w prayc zarobiłby w rok - minimalne pieniądze z punktu widzenia dużego
producenta, ale niebanalne dla jednego człowieka. Z małym zespołem jest to
samo.
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-15 20:25:07 - Cezar Matkowski
Użytkownik Saiko Kila
news:latbncxravfq.dlg@saikokila.pl...
> Obawiam się że się z Tobą nigdy nie zgodzę. Myślę że jesteś niepoprawnym
> optymistą :P To że gry się różnią wynika z tego, że po prostu to co już
> zostało osiągnięte, często bywa używane powtórnie
Ale tak było już w latach 80-tych, nawet bardziej. Wiekszość cRPGów
opartych na silniku GoldBox są w zasadzie nieodróżnialne od siebie.
> niż połowa gier w które gram teraz to indies, bo AAA są coraz bardziej
> do kupy.
Ale takie dążenie do standardu jest czymś całkowicie naturalnym. Ty masz
doświadczenie, grałeś już w kilkaset (kilka tysięcy) gier, więc już w tym
sektorze mało Cię zaskoczy, ale na Twoje miejsce przyjdzie trzech
młodziaków, którzy w życiu nie widzieli jednej dziesiątej gier, o których
Ty już zapomniałeś. Czy w takim układzie warto się spinać i próbować
koncentrować rynek na starych wyjadaczach? Zwłaszcza że można wykupić
firmę robiącą indie i nadal ciągnąć kasę z weteranów?
> Tyle że AAA ciągną rynek. Poza tym trzeba pewnego filtru
> percepcji, żeby nie zauważyć ujednolicania się gier, w sumie każdego
> formatu.
Jasne. Tylko że to jest proces obecny od dawna. Nic nowego.
> Wiadomo że racer różni się od erpega, czy strzelanka od puzzle,
> ale gry w danym podgatunku wcale nie są tak bardzo różnorodne jak
> mogłoby się wydawać.
Mass Effect nie różni się od Wiedźmina? No ja Cię bardzo proszę...
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-15 20:19:53 - Cezar Matkowski
Użytkownik Saiko Kila
news:1xums9y3r03ez$.dlg@saikokila.pl...
>> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku.
> Gothic 1 -> Gothic 4
Hitman 1 -> Hitman: Blood Money. Bez atu.
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-01 09:10:07 - Jader
>
> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku. Leć w prawo i
Ale nie było innych, zatem nie bardzo był argument o tym, że więcej
ludzi woli te bardziej prymitywne ;)
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-01 10:34:57 - Michał Gancarski
> W dniu 11/30/2010 03:10 PM, Michał Gancarski pisze:
>>
>> Bo się starzejesz. Prymitywne to gry były na początku. Leć w prawo i
>
> Ale nie było innych, zatem nie bardzo był argument o tym, że więcej
> ludzi woli te bardziej prymitywne ;)
>
> Jader
I to dobrze podsumowuje cały problem :-)
--
Michał Gancarski
Sieeeaaaaaaaaaaa!
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-15 20:30:21 - Cezar Matkowski
Użytkownik Jader
news:id4vs5$pun$1@inews.gazeta.pl...
> Ale nie było innych, zatem nie bardzo był argument o tym, że więcej
> ludzi woli te bardziej prymitywne ;)
Oj, niedźwiedź... Ależ były. Na początku lat 80-tych było wiele ciekawych
i rozbudowanych gier planszowych (wystarczy popatrzeć chociażby na
wszystko, co bezczelnie plagiatowali ludzie z Encore), ale ludzie zamiast
dowodzić w Squad Leaderze, handlować w Star Trader czy odkrywać nowe
światy w The Journey of B.S.M Pandora woleli lecieć w prawo i naciskać
fire :8]
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-16 09:23:11 - Jader
> Oj, niedźwiedź... Ależ były. Na początku lat 80-tych było wiele
> ciekawych i rozbudowanych gier planszowych (wystarczy popatrzeć
Ej, nie mieszajmy zjawisk. Gry planszowe to jednak zupełnie inna
rozrywka od komputerowych (zwłaszcza zręcznościowych). Równie dobrze
można powiedzieć, że ludzie woleli oglądać telewizję.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-11-30 13:11:46 - Goomich
news:id2n14$et8$1@inews.gazeta.pl:
> Równanie w dół i zadowalanie mas przy pomocy coraz mniej
> wyrafinowanych koncepcji i produktów.
Nihil novi sub sole.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-15 20:18:37 - Cezar Matkowski
Użytkownik Jader
news:id2n14$et8$1@inews.gazeta.pl...
>> Ale co jest szkodliwe? To, że powstają nowe rodzaje gier dla nowej
>> publiczności? I dlaczego pauperyzacja?
> Równanie w dół i zadowalanie mas przy pomocy coraz mniej wyrafinowanych
> koncepcji i produktów.
Moment, moment. Zakładasz, że zbiór graczy komputerowych jest
niezmienny. Zauważ, że gierki flashowe z FB odciągają graczy od lepszych
gier, chociaż w reczywistości mogą po prostu przyciagać ludzi, którzy
dotychczas nie mieli nic wspólnego z grami komputerowymi. I nagle może sie
okazać, że Władek, który zagrywał się w Baldur's Gate kupi Wiedźmina
2, zaś jego dziewczyna, Frania, która dotychczas grala tylko w pasjansa,
teraz prerzuciła się na bardziej kulerskie FarmVille na FB. Tyle że
Władków mogą być miliony, a Frań - dziesiątki milionów.
O równaniu w dół można mówić w sytuacji, w której np.: nowy Wiedźmin czy
Deus Ex przypominałby flashówki. Pewnie, pewne uproszczenia są widoczne,
ale to zjawisko ma już ładnych parę lat i jakoś nie doprowadził do
strasznego zubożenia gier.
Pozdrawiam
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-16 09:25:56 - Jader
>
> Moment, moment. Zakładasz, że zbiór graczy komputerowych jest
> niezmienny. Zauważ, że gierki flashowe z FB odciągają graczy od lepszych
> gier, chociaż w reczywistości mogą po prostu przyciagać ludzi, którzy
Nawet jeśli przyciągają tylko nowych, to w końcu masa przeważy i zacznie
się wmawiać tym drugim co jest dla nich lepsze. Ale ja pesymistą
społecznym jestem.
Jader
Re: czy będzie się opłacało robić prawdziwe gry?
2010-12-16 14:52:44 - Cezar Matkowski
Użytkownik Jader
news:ieciej$gn4$2@inews.gazeta.pl...
> Nawet jeśli przyciągają tylko nowych, to w końcu masa przeważy i zacznie
> się wmawiać tym drugim co jest dla nich lepsze.
A wtedy po jakimś czasie, ktoś, korzystając ze zwolnionej niszy, zrobi coś
nowego, przełomowego, czyli kolejnego Fallouta. I będzie po staremu.
Pozdrawiam