Mass Effect 2
2011-07-03 00:43:48 - M.G.
estetyka jako całość.
To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-03 13:16:06 - Doomin
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>
> :-)
>
A ja tego nigdy nie zrozumiem - tak jak w dziecinstwie
Star Trek, tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
nic z tego typu przezyc. Ta gra jest fenomenem chyba
tylko dlatego, ze nie ma konkurencji, no bo jaka?
Kotor dawno temu wyszedl.
Swoja droga sa jakies godne polecenia crpg w kosmosie?
Poza Albion :)
Data nie gra roli.
Re: Mass Effect 2
2011-07-03 14:53:45 - BrunoN Bluthgeld
>
> Swoja droga sa jakies godne polecenia crpg w kosmosie?
> Poza Albion :)
> Data nie gra roli.
Muszą być do końca crpg?
Ukraińskie studio Deep Shadows znane z paru komicznie zabugowanych gier
popełniło niezbyt dawno coś takiego jak The Precursors, które prawdę
mówiąc w ogóle nie jest wcale takie złe. Generalnie to RPG/FPS plus
kosmiczny symulator i trochę handlu, wszystko na raz. Nie wiem, czy w
ogóle kiedykolwiek widziałem FPSa z takim rozmachem - cała akcja
rozgrywa się na kilku różnych planetach, między którymi poruszamy się
własnym statkiem kosmicznym. Po planetach można poruszać się z buta i
różnymi pojazdami jeżdząco-biegająco-latającymi, jest rzecz jasna system
levelowania, polityka (chyba z 6 frakcji między którymi można/trzeba
manewrować), wódka, dragi, ulepszenia do broni, nieoczekiwane wydarzenia
i tona innego kolorowego fajansu. No i w kosmosie można sobie polatać,
ulepszyć statek, powozić towar między różnymi stacjami, postrzelać do
piratów i takie tam.
Widać, że gra jest robiona przez biednego developera i miejscami puszcza
w szwach, ale istnieje nieoficjalny patch który pozwala doprowadzić grę
do strawności. Chciałem kiedyś nawet napisać wielkiego posta o niej, bo
to taka prawie undergroundowa, ambitna ciekawostka, ale nie chciałem się
wyrywać jako nowy na grupie :>
Szkoda tylko, że jest głupio droga (na Gamersgate ze 30 ojro).
Re: Mass Effect 2
2011-07-03 15:42:15 - M.G.
> W dniu 2011-07-03 00:43, M.G. pisze:
>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>> estetyka jako całość.
>>
>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>
>> :-)
>>
>
> A ja tego nigdy nie zrozumiem - tak jak w dziecinstwie
> Star Trek,
OMG. To wszystko tłumaczy ;-)
> tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
> nic z tego typu przezyc.
Ale jakie przeżycia dawał Star Trek? Gdy byłem młody i w TV leciało TNG,
w zasadzie jedynymi interesującymi momentami były te, w których jeden
statek strzelał do drugiego. Ekipa Kirka miała jeszcze jakieś przebłyski
humoru i dystansu, za to załoga Picarda zachowywała się jak banda
misjonarskich nudziarzy.
Nowa BSG była ogólnie świetna ale się popsuła przez ostatecznie
niedorzeczny mistycyzm.
> Ta gra jest fenomenem chyba
> tylko dlatego, ze nie ma konkurencji, no bo jaka?
> Kotor dawno temu wyszedl.
Mmm, nie. Jest po prostu dopracowana w takim samym sensie jak Dead Space. W
obu przypadkach widać, że same gry są wynikiem długiego procesu budowania
jakiegoś świata, który został dość solidnie przemyślany, designersko,
politycznie, klimatycznie. Praktycznie każdy szczegół ma jakieś
uzasadnienie. Zerknąłem do Kodeksu i sprawdziłem czemu w dwójce pojawiło
sie coś na kształt magazynków, choć przedtem nie było ograniczenia
amunicji (co również miało uzasadnienie). Wiadomo, że chodzi o zmianę w
gameplayu ale powstało pytanie czy Bioware jakoś to wyjaśni. Okazuje się,
że to wszystko ma sens, a techniczny pretekst dla zmiany wprowadzonej w
dwójce nawiązuje do wydarzeń z jedynki. Nie musieli tego robić ale zrobili
by tacy kolesie jak byli zadowoleni, że ktoś o tym pomyślał.
Podobnie jest ze wszystkim innym - wchodzisz na Omegę i nawet pył w
powietrzu czy subtelnie rozmyte flary od świetlówek sugerują, że jesteś w
brudynym miejscu o minimalnych standardach co do jakości otoczenia. Zamiast
całkowicie losowych NPCów - czasem pojawi się ktoś ubrany zwyczajnie, a
czasem najemnik w kombinezonie Blue Suns. I już wiesz, że oni tu są i
prowadzą swoje interesy. Nie musisz, choć możesz, dostawać w twarz wielkim
transparentem, który mówi, że bodaj najpotężniejsza grupa najemników w
świecie ME jest w pobliżu. Możesz obserwować wszystkie te detale i zawsze
czegoś się dowiesz, zbudujesz sobie jakiś obraz rzeczywistości, po której
się poruszasz. Wszystko ma znaczenie. Nawet jeśli nie popycha fabuły, to
uwarygadnia i rozbudowuje jej kontekst.
Dalej - postacie. Każda ma swój wiarygodny charakter, historię, motywy i
jest doskonale zagrana. Joker ma nieco kwaśne i zawadiackie poczucie
humoru, Tali najwyraźniej dojrzała i widać, że zakończyła swą pielgrzymkę,
a Miranda, która chce brzmieć przede wszystkim rzeczowo i sucho, bardzo
często nie może ukryć w tonie swojego głosu subtelnej ironii podszytej
poczuciem wyższości, do którego sama się przyznaje (i ma powody). Chwilę po
tym jak kończysz dialog z dobrze poukładanym Jacobem, rozmawiasz o nim z
Jokerem, który mówi, że gość jest podejrzanie uprzejmy jak na kolesia
znającego tyle sposobów na zabicie kogoś innego. To jest *dokładnie* to co
mnie zaniepokoiło wcześniej, co sprawiło, że kolejna trójwymiariowa
kukiełka nabrała życia. Wszyscy w jakiś sposób są wielowymiarowi i
pozostawiają ślad. Nie są tylko chodzącymi workami na wiki o świecie gry.
To wszystko są bardzo delikatne elementy, które czasem trudno wyłapać ale
które składają się ostatecznie na grę, która po prostu promieniuje
jakością. Coś jak z obrazem, który robi wrażenie ale gdybyś miał
odpowiedzieć na pytanie czemu, to niespecjalnie będziesz w stanie to
zrobić. Żadne pojedyncze pociągnięcie pędzla nie stanowi o jego jakości,
dopiero wszystkie razem splatają się w coś, co odróżnia całość od
kolejnego, przeciętnego jelenia na rykowisku.
ME 2 konkurencję ma olbrzymią, przynajmniej na moim dysku. Gdyby była po
prostu słabą space operą, sięgnąłbym raczej po Batmana albo Far Cry 2.
Space operowośc by jej nie pomogła w żaden sposób.
[...]
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-03 23:54:51 - Doomin
> On Sun, 03 Jul 2011 13:16:06 +0200, Doomin wrote:
>
>> W dniu 2011-07-03 00:43, M.G. pisze:
>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>> estetyka jako całość.
>>>
>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>
>>> :-)
>>>
>>
>> A ja tego nigdy nie zrozumiem - tak jak w dziecinstwie
>> Star Trek,
>
> OMG. To wszystko tłumaczy ;-)
Ale to jak mialem z 8-11 lat... jak powtarzali to
gdy mialem z 14 to zauwazylem pierwszy raz jak
bardzo czlowiek sie z czasem zmienia :)
>> tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
>> nic z tego typu przezyc.
>
> Ale jakie przeżycia dawał Star Trek? Gdy byłem młody i w TV leciało TNG,
> w zasadzie jedynymi interesującymi momentami były te, w których jeden
> statek strzelał do drugiego. Ekipa Kirka miała jeszcze jakieś przebłyski
> humoru i dystansu, za to załoga Picarda zachowywała się jak banda
> misjonarskich nudziarzy.
A to mnie strzelajace statki chyba mniej interesowaly, ale
juz nie pamietam :)
> Nowa BSG była ogólnie świetna ale się popsuła przez ostatecznie
> niedorzeczny mistycyzm.
Tak daleko w fabule nie zaszedlem, dopiero sie zaczynaly rozne
dziwa dziac (dolatywali do Ziemi bodajze).
> (...)ME 2 konkurencję ma olbrzymią, przynajmniej na moim dysku. Gdyby była po
> prostu słabą space operą, sięgnąłbym raczej po Batmana albo Far Cry 2.
> Space operowośc by jej nie pomogła w żaden sposób.
>
Chodzilo mi o bezposrendnia konkurencje - crpg w kosmosie.
Ja bym chetnie w takie rzeczy pogral, moze nawet chetniej niz w
ciagle walkowane sredniowiecze.
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 14:18:09 - M.G.
[...]
>> OMG. To wszystko tłumaczy ;-)
>
> Ale to jak mialem z 8-11 lat... jak powtarzali to
> gdy mialem z 14 to zauwazylem pierwszy raz jak
> bardzo czlowiek sie z czasem zmienia :)
Bo w wieku 14 lat to już czas na Babylon 5!
>>> tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
>>> nic z tego typu przezyc.
>>
>> Ale jakie przeżycia dawał Star Trek? Gdy byłem młody i w TV leciało TNG,
>> w zasadzie jedynymi interesującymi momentami były te, w których jeden
>> statek strzelał do drugiego. Ekipa Kirka miała jeszcze jakieś przebłyski
>> humoru i dystansu, za to załoga Picarda zachowywała się jak banda
>> misjonarskich nudziarzy.
>
> A to mnie strzelajace statki chyba mniej interesowaly, ale
> juz nie pamietam :)
Ej, to poza statkami nic tam nie było ;-)
>> Nowa BSG była ogólnie świetna ale się popsuła przez ostatecznie
>> niedorzeczny mistycyzm.
>
> Tak daleko w fabule nie zaszedlem, dopiero sie zaczynaly rozne
> dziwa dziac (dolatywali do Ziemi bodajze).
Nie no, oglądaj, ogólnie bardzo dobra rzecz.
>> (...)ME 2 konkurencję ma olbrzymią, przynajmniej na moim dysku. Gdyby była po
>> prostu słabą space operą, sięgnąłbym raczej po Batmana albo Far Cry 2.
>> Space operowośc by jej nie pomogła w żaden sposób.
>>
>
> Chodzilo mi o bezposrendnia konkurencje - crpg w kosmosie.
> Ja bym chetnie w takie rzeczy pogral, moze nawet chetniej niz w
> ciagle walkowane sredniowiecze.
No pewnie. Ale IMHO to nie jest tak, że ME jest popularny bo jest jedyny.
Jest po prostu dobry. Zresztą prawdziwi twardziele i tak uważają, że to nie
RPG.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 16:20:15 - Cezar Matkowski
Użytkownik Doomin
news:iupjjp$vqr$1@mx1.internetia.pl...
> Star Trek, tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
> nic z tego typu przezyc.
Może jesteś za stary? Bo ME to jednak gra dla nastolatków jest :8P
> Swoja droga sa jakies godne polecenia crpg w kosmosie?
> Data nie gra roli.
A to zależy, bo godnych polecenia to ja nie znam żadnej (może poza ME,
ale tej grę nie polecałbym każdemu). Jeżeli chcesz, możesz sięgnąć po
serię Buck Rogers i Megatraveller (ta druga jest moim zdaniem duzo
lepsza), ale tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli naprawdę w pełni akceptujesz
stwierdzenie Data nie gra roli :8]
Są też Space 1889 i Martian Dreams (seria Worlds of Ultima), ale to
gry równie stare, co wspomniane wyżej i do tego osadzone w realiach
verne'owskich, co nie dla każdego spełnia warunek gry w kosmosie.
Pozdrawiam
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 17:49:13 - Doomin
>
> Użytkownik Doomin
> news:iupjjp$vqr$1@mx1.internetia.pl...
>> Star Trek, tak potem BG lubilem to ME w ogole nie daje
>> nic z tego typu przezyc.
>
> Może jesteś za stary? Bo ME to jednak gra dla nastolatków jest :8P
Moze ;P Przede wszystkim mialem wrazenie, ze to jednak dla tych
ktorzy lubia poszczelac a nie prawdziwe crpg.
>> Swoja droga sa jakies godne polecenia crpg w kosmosie?
>> Data nie gra roli.
>
> A to zależy, bo godnych polecenia to ja nie znam żadnej (może poza ME,
> ale tej grę nie polecałbym każdemu). Jeżeli chcesz, możesz sięgnąć po
> serię Buck Rogers i Megatraveller (ta druga jest moim zdaniem duzo
> lepsza), ale tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli naprawdę w pełni
> akceptujesz stwierdzenie Data nie gra roli :8]
Gra tylko taka role, ze moze miec znaczenie czy sie uruchomi :P
Ale w tym wypadku pewnie Dosbox da rade.
A Megatraveller widze nie ma recki na JRK to bedzie powod, bo sie
ciagle odgrazalem ze napisze piata, ale ciagle cos przeszkadzalo
(np. jezyk czeski w grze xd)
> Są też Space 1889 i Martian Dreams (seria Worlds of Ultima), ale
> to gry równie stare, co wspomniane wyżej i do tego osadzone w realiach
> verne'owskich, co nie dla każdego spełnia warunek gry w kosmosie.
>
Hmm, to worlds of ultima chyba bylo wspominane u Spoonyego, przy
okazji czesci w ktorej narzekal bardzo na interfejs - a akurat o ile
co do grafy mam duza tolerancje, to do miedzymordzia niekoniecznie.
> Pozdrawiam
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 19:40:17 - Cezar Matkowski
Użytkownik Doomin
news:iusnvu$jre$1@mx1.internetia.pl...
>> Może jesteś za stary? Bo ME to jednak gra dla nastolatków jest :8P
> Moze ;P Przede wszystkim mialem wrazenie, ze to jednak dla tych
> ktorzy lubia poszczelac a nie prawdziwe crpg.
A czym się charakteryzuje prawdziwe crpg? :8]
> Hmm, to worlds of ultima chyba bylo wspominane u Spoonyego, przy
> okazji czesci w ktorej narzekal bardzo na interfejs - a akurat o ile
> co do grafy mam duza tolerancje, to do miedzymordzia niekoniecznie.
No, do starszych gier mnie zraża przede wszystkim międzymordzie. Ale o ile
pamiętam, w Martian Dreams interfejs przypominał SCUMM i do tego
uwzględniał skróty klawiszowe.
Pozdrawiam
Re: Mass Effect 2
2011-07-05 16:30:43 - M.G.
> Użytkownik Doomin
> news:iusnvu$jre$1@mx1.internetia.pl...
>>> Może jesteś za stary? Bo ME to jednak gra dla nastolatków jest :8P
>> Moze ;P Przede wszystkim mialem wrazenie, ze to jednak dla tych
>> ktorzy lubia poszczelac a nie prawdziwe crpg.
>
> A czym się charakteryzuje prawdziwe crpg? :8]
Jeśli celujesz to jest strzelanka, a jeśli klikasz i czekasz na efekt to
jest crpg ;-)
[...]
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-05 21:13:46 - Doomin
>
> Użytkownik Doomin
> news:iusnvu$jre$1@mx1.internetia.pl...
>>> Może jesteś za stary? Bo ME to jednak gra dla nastolatków jest :8P
>> Moze ;P Przede wszystkim mialem wrazenie, ze to jednak dla tych
>> ktorzy lubia poszczelac a nie prawdziwe crpg.
>
> A czym się charakteryzuje prawdziwe crpg? :8]
Ok, usiadz wygodnie i sluchaj ;)
Po pierwsze musi miec eksploracje pozbawiona smyczy.
Prezentowac ducha, ktory byl widoczny nie tylko w BaK,
ale nawet tych wszystkich labiryntach M&M, EoB itp.
Nawet jesli jest liniowa fabularnie, to powinna dawac swobode
odkrywania, a co rowne wazne takze mozliwosc zgubienia sie :P
W ME swiat jest kompletnie rozbity (przynajmniej te 2h ktore
gralem :D) na sekcje zbojecko-napadalskie, dialogowe (po misji -
choc w czasie misji tez gadaja, wiem) i zdaje sie ze
jakies podroze po planetach wystepuja - tego
juz nie widzialem na zywo i zdaje sie ze wiele nie stracilem :P
To mi przypomina gry doomopodobne z ich levelami i tyle - odprawa,
misja, rozkmina, misja - ok, ubarwione dialogami, moze i ciekawa
fabula ale dla mnie to i tak kloci sie z sednem crpg.
Odgrywanie roli moze i jest, ale bardziej przypomina to gry fmv
ze wstawkami celowniczka :>
Co niekoniecznie jest zlym pomyslem, ale nie jest to w pelni
crpg imo...
Poza tym w ME mialem poczucie ze swiat przedstawiony jest
w sposob zbyt zdawkowy. Generalnie podobne odczucie do
Beyond Good and Evil i podobny wniosek - to co bylo na sile
przedstawiane spacerem po lokacji wystarczylo podac w filmiku.
Danie mozliwosci sugeruje ze bedzie w niej cos ciekawego, a
wlasnie w ME byly pustki, a jak pojawialo sie cos intrygujacego
to potraktowane po lebkach. I to powoduje zawod i zniecierpliwienie.
Np. w jrpg tez jest tego typu konstrukcja zazwyczaj, tyle
ze tam nadrobione jest to kompletna nieprzewidywalnoscia
tego co sie napotka.
Z reszta w porownaniu do Wiedzmina pierwszego w drugim tez
mam odczucie, ze poszli bardziej w tym kierunku, niestety,
mimo ze lokacje wieksze itp. bla bla.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 02:41:15 - Cezar Matkowski
Użytkownik Doomin
news:iuvobh$n4o$1@mx1.internetia.pl...
> Po pierwsze musi miec eksploracje pozbawiona smyczy.
Czemu?
> Prezentowac ducha, ktory byl widoczny nie tylko w BaK,
> ale nawet tych wszystkich labiryntach M&M, EoB itp.
BaK od biedy rozumiem, ale w EoB ducha nie zauważyłem. Może dlatego, że ja
racjonalista jestem i w duchy nie wierzę :8] Naprawdę sensowne cRPG moim
zdaniem zaczęły się gdzieś w okolicach 1997 roku, chociaż wcześniej też
bylo parę perełek.
> W ME swiat jest kompletnie rozbity (przynajmniej te 2h ktore
> gralem :D) na sekcje zbojecko-napadalskie, dialogowe (po misji -
> choc w czasie misji tez gadaja, wiem) i zdaje sie ze
> jakies podroze po planetach wystepuja - tego
> juz nie widzialem na zywo i zdaje sie ze wiele nie stracilem :P
Nieno, co chcesz, klasyka Bioware'u. Ja to akurat kupuję, bo w ME postać
jest narzucona z góry (podobnie jak w wielu innych grach, ale w ME jest to
bardziej widoczne), więc postać wykonuje rozkazy. Niemniej nie zauważyłem,
aby była uboższa niż inne gry tego typu. Główny bohater jest żołnierzem,
więc wykonuje misje. Jasne, struktura gry jest bardziej widoczna
(przypomina mocno Bloodlines), ale fabularnie dzieje się sporo. Wpływ na
świat jest taki, jak w większości innych gier. Jasne, to nie Fallout,
ale w porównaniu z BG czy NWN nie ma się czego wstydzić.
> To mi przypomina gry doomopodobne z ich levelami i tyle - odprawa,
> misja, rozkmina, misja - ok, ubarwione dialogami, moze i ciekawa
> fabula ale dla mnie to i tak kloci sie z sednem crpg.
Mnie nie. Dla mnie sednem cRPG jest wpływ na świat, dlatego ME stawiam na
równi z większością gier tego typu (nie jest to komplement, niestety) i
bardzo ubolewam, że cała gra nie wyglądała jak ostatnia misja w ME2, gdzie
powodzenie misji zależy m.in.: od doboru postaci, relacji z nimi i
poprzednich wyborów. Pomysł świetny, wykonanie średnie, ale i tak odstajca
na plus od większości tego, co widziałem gdzie indziej. Szkoda, że całość
tak nie wyglądała.
> Poza tym w ME mialem poczucie ze swiat przedstawiony jest
> w sposob zbyt zdawkowy.
Ja miałem nieco inaczej. Informacji o świecie było całkiem sporo, ale,
podobnie jak w Dragon Age, nie widziałem sensu w zapoznawaniu się z
nimi. Owszem, fajnie, że autorzy się postarali, ale gdybym chciał czytać o
świecie, to bym sobie kupił książkę pana Karpyshyna. Od gry oczekuję...
gry, czyli poznawania świata przez działanie w nim. Co mnie obchodzi, że
istnieją różne ekipy najemników, skoro nie mam ani questa z nimi
związanego, ani nie mogę nic z tą informacją zrobić? Aczkolwiek tak mam w
większości cRPG, więc ME nie jest tu wyjątkiem.
> Np. w jrpg tez jest tego typu konstrukcja zazwyczaj, tyle
> ze tam nadrobione jest to kompletna nieprzewidywalnoscia
> tego co sie napotka.
Graliśmy chyba w inne jRPG, ale rozumiem, o co chodzi. Inna sprawa, że w
tych, w które grałem, dużo informacji pojawiało się w dialogach, co
rozumiem i popieram - dialogi są fajne, bo poza przekazywaniem informacji
o świecie często też budują charakter postaci etc.
> Z reszta w porownaniu do Wiedzmina pierwszego w drugim tez
> mam odczucie, ze poszli bardziej w tym kierunku, niestety,
> mimo ze lokacje wieksze itp. bla bla.
Jeszcze nie grałem w Wiedźmina 2, więc się nie wypowiem.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 09:03:27 - Doomin
>
> Użytkownik Doomin
> news:iuvobh$n4o$1@mx1.internetia.pl...
>> Po pierwsze musi miec eksploracje pozbawiona smyczy.
>
> Czemu?
Tak zostalem wychowany ;)
A serio to dosc subiektywne moze, ale tak mam, ze bez tego warunku
gra przypomina przygodowke grana z solucja.
To jest tez sprawa... pieniedzy - kupic tutaj bron, czy odkladac
na cos lepszego, a moze zobaczyc w innym miescie itp.
Wlasciwie to chyba dosc lekcewazone, a bardzo wazne dla mnie
- to zeby nie bylo oczywistego wyboru : nie tylko
przedmiotu zakupu ale i CZASU zakupu. Tak, zeby byla jak najszersza
oferta rzeczy, na ktore mozesz wydac pieniadze.
A najlepiej, zeby pojawiali sie tez naciagacze, sprzedajacy
kopytko z osiolka na ktorym jechal Jezus.
I to tez element smyczy uwierajacy, gdy jest oczywiste, co masz
kupic nastepne a pieniadze nie sa problemem.
Pieniadze MAJA byc problemem i tyle :P
>> Prezentowac ducha, ktory byl widoczny nie tylko w BaK,
>> ale nawet tych wszystkich labiryntach M&M, EoB itp.
>
> BaK od biedy rozumiem, ale w EoB ducha nie zauważyłem. Może dlatego, że
> ja racjonalista jestem i w duchy nie wierzę :8] Naprawdę sensowne cRPG
> moim zdaniem zaczęły się gdzieś w okolicach 1997 roku, chociaż wcześniej
> też bylo parę perełek.
W EoB nie gralem ;P Tylko czytalem, ogladalem... Ale ma na pewno
ten pierwiastek wlasnorecznego odkrywania, mimo ze to labiryntowka.
> Nieno, co chcesz, klasyka Bioware'u. Ja to akurat kupuję, bo w ME postać
> jest narzucona z góry (podobnie jak w wielu innych grach, ale w ME jest
> to bardziej widoczne), więc postać wykonuje rozkazy. Niemniej nie
> zauważyłem, aby była uboższa niż inne gry tego typu. Główny bohater jest
> żołnierzem, więc wykonuje misje. Jasne, struktura gry jest bardziej
> widoczna (przypomina mocno Bloodlines), ale fabularnie dzieje się
> sporo.
To inaczej - nie misje, a levele. Co z tego, ze fabularnie
wiele sie dzieje, jak nawet w Doomie mialem wieksze poczucie
jednosci czasu i przestrzeni.
>> To mi przypomina gry doomopodobne z ich levelami i tyle - odprawa,
>> misja, rozkmina, misja - ok, ubarwione dialogami, moze i ciekawa
>> fabula ale dla mnie to i tak kloci sie z sednem crpg.
>
> Mnie nie. Dla mnie sednem cRPG jest wpływ na świat, dlatego ME stawiam
> na równi z większością gier tego typu (nie jest to komplement, niestety)
A dla mnie liczy sie zarowno ten swiat jak i wplyw na niego.
Takze to, ze niektorych npc moge po prostu zignorowac, czego
w ME chyba za bardzo nie ma.
>> Poza tym w ME mialem poczucie ze swiat przedstawiony jest
>> w sposob zbyt zdawkowy.
>
> Ja miałem nieco inaczej. Informacji o świecie było całkiem sporo, ale,
> podobnie jak w Dragon Age, nie widziałem sensu w zapoznawaniu się z
> nimi. Owszem, fajnie, że autorzy się postarali, ale gdybym chciał czytać
> o świecie, to bym sobie kupił książkę pana Karpyshyna.Od gry
> oczekuję... gry, czyli poznawania świata przez działanie w nim. Co mnie
> obchodzi, że istnieją różne ekipy najemników, skoro nie mam ani questa z
> nimi związanego, ani nie mogę nic z tą informacją zrobić? Aczkolwiek tak
> mam w większości cRPG, więc ME nie jest tu wyjątkiem.
A ja tak nie mam w wiekszosci crpg i dlatego wrecz mnie ME
uderzyl ta lakonicznoscia. Zwlaszcza w kontrascie do miejsc,
ktore kreowal - chodze po tej bazie z jedynki, jedno wielkie
łooooo, wchodze do pomieszczenia, widze w biurze dwie
postaci dziwnych ras, ale jakos niewiele o nich sie dowiaduje
a juz prawie nic ciekawego. Tak samo dwojka - duzy statek kosmiczny,
kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
nastepnego levelu. No Beyond Good and Evil znowu :)
Chyba przy zadnej grze nie mialem takiego poczucia jak przy ME,
ze barwna to i owszem, gra ma byc, ale tylko w swojej formie
a nie tresci. Troche jak wycieczka do ZOO - z tym ze
ZOO jest fajne :)
>> Np. w jrpg tez jest tego typu konstrukcja zazwyczaj, tyle
>> ze tam nadrobione jest to kompletna nieprzewidywalnoscia
>> tego co sie napotka.
>
> Graliśmy chyba w inne jRPG, ale rozumiem, o co chodzi. Inna sprawa, że w
> tych, w które grałem, dużo informacji pojawiało się w dialogach, co
> rozumiem i popieram - dialogi są fajne, bo poza przekazywaniem
> informacji o świecie często też budują charakter postaci etc.
Hm, no w jrpg niby czesto masz chodzenie po mapie
swiata, wiec niby mozna uznac to za eksploracje, ale w sumie
tez sprowadza sie to troche do tego, ze jest lokacja z fabula
a potem lazisz wybijac stworki, by znalezc sie w kolejnej
lokacji z fabula... Taka sama smycz w sumie. W Finalach,
w Chrono Trigger, Tales of Destiny... No nie wiem, nie przypominam
sobie jrpg zeby tak nie bylo.
A co do dialogow oczywiscie sie zgadzam, choc nie tylko bo rownie
dobrze moga to byc np. ksiazki jak w Morrowindzie czy Daggerfall.
Ale to musi byc cos poznawanego w grze, a nie z encyklopedii w menu.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 09:47:00 - M.G.
[...]
> Pieniadze MAJA byc problemem i tyle :P
Rety, to by rozbiło całkowicie konstrukcję gry. Jesteś widmem, elitarnym,
działającym poza prawem agentem pod jurysdykcją najpotężniejszego ciała
politycznego w galaktyce. Dostałeś od ziemskiego rządu wypasioną brykę i
wykwalifikowaną załogę bo pierwsze ludzkie widmo to nie przelewki i trzeba
mu sprawić statek. Podobnie jest w dwójce - Cerberus pakuje w Ciebie
gigantyczne sumy bo masz gigantyczne zadanie. Pieniądze nie są tu, z tego
co widzę, problemem chyba, że chcesz wcześniej sobie zrobić jakieś droższe
upgrady. Musisz ich szukać by mieć wypasik ale bez nich też sobie
poradzisz, byle starczyło na paliwo.
To nie jest historia o Józku z Radłowa, który okazuje się być półbogiem,
tylko o już wykwalifikowanym oficerze, który udowodnił wielokrotnie, że
daje radę. Teraz musi tylko dać radę bardziej.
[...]
>> Nieno, co chcesz, klasyka Bioware'u. Ja to akurat kupuję, bo w ME postać
>> jest narzucona z góry (podobnie jak w wielu innych grach, ale w ME jest
>> to bardziej widoczne), więc postać wykonuje rozkazy. Niemniej nie
>> zauważyłem, aby była uboższa niż inne gry tego typu. Główny bohater jest
>> żołnierzem, więc wykonuje misje. Jasne, struktura gry jest bardziej
>> widoczna (przypomina mocno Bloodlines), ale fabularnie dzieje się
>> sporo.
>
> To inaczej - nie misje, a levele. Co z tego, ze fabularnie
> wiele sie dzieje, jak nawet w Doomie mialem wieksze poczucie
> jednosci czasu i przestrzeni.
Jeśli odwołujesz się do zasady trzech jedności, to w grach raczej jej nie
napotkasz.
[...]
> A ja tak nie mam w wiekszosci crpg i dlatego wrecz mnie ME
> uderzyl ta lakonicznoscia. Zwlaszcza w kontrascie do miejsc,
> ktore kreowal - chodze po tej bazie z jedynki, jedno wielkie
> łooooo, wchodze do pomieszczenia, widze w biurze dwie
> postaci dziwnych ras, ale jakos niewiele o nich sie dowiaduje
> a juz prawie nic ciekawego. Tak samo dwojka - duzy statek kosmiczny,
Mały. Bardzo mały. To jest fregata, której główną siłą jest system
maskowania. Musi być mała. Normandia 2 i tak jest wyraźnie większa od
pierwowzoru (stąd wahadłowiec na pokładzie). To nie jest drednot.
> kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
> ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
> ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
> nastepnego levelu.
Mówisz, że grałeś dwie godziny? To właśnie na tym statku budujesz relacje
ze swoją drużyną, odbierasz wiadomości, dozbrajasz ludzi. Kurczę, w dwójce
masz nawet trzy postaci konkretnie pod to by pogadać o reszcie załogi. Tam
się dzieje cholernie dużo.
> No Beyond Good and Evil znowu :)
> Chyba przy zadnej grze nie mialem takiego poczucia jak przy ME,
> ze barwna to i owszem, gra ma byc, ale tylko w swojej formie
> a nie tresci. Troche jak wycieczka do ZOO - z tym ze
> ZOO jest fajne :)
Grałeś dwie godziny, mówisz?
[...]
>> Graliśmy chyba w inne jRPG, ale rozumiem, o co chodzi. Inna sprawa, że w
>> tych, w które grałem, dużo informacji pojawiało się w dialogach, co
>> rozumiem i popieram - dialogi są fajne, bo poza przekazywaniem
>> informacji o świecie często też budują charakter postaci etc.
>
> Hm, no w jrpg niby czesto masz chodzenie po mapie
> swiata, wiec niby mozna uznac to za eksploracje, ale w sumie
> tez sprowadza sie to troche do tego, ze jest lokacja z fabula
> a potem lazisz wybijac stworki, by znalezc sie w kolejnej
> lokacji z fabula... Taka sama smycz w sumie. W Finalach,
> w Chrono Trigger, Tales of Destiny... No nie wiem, nie przypominam
> sobie jrpg zeby tak nie bylo.
Chrono Trigger zamieniał się w pewnym momencie de facto w grę o swobodnej
eksploracji.
> A co do dialogow oczywiscie sie zgadzam, choc nie tylko bo rownie
> dobrze moga to byc np. ksiazki jak w Morrowindzie czy Daggerfall.
> Ale to musi byc cos poznawanego w grze, a nie z encyklopedii w menu.
I to jest taka różnica? Przecież wpisy do Kodeksu w ME zdobywasz poprzez
eksplorację właśnie, przez wykonywanie jak największej liczby zadań,
przyglądanie się elementom wyposażenia itp. Doktryna militarna salarian,
historia krogan, taktyka bitew kosmicznych (a przecież w takowych aktywnie
w ogóle nie uczetniczysz), opisy każdej planety (niezależnie czy można na
niej wylądować czy nie) oraz, hm, pisemka pornograficznego dla ksenofilów.
W dodatku wszystko to widać w samej grze. Jeśli czytasz, że salarianie żyją
krótko i mają błyskawiczny metabolizm, odwozorowane zostaje to w sposobie,
w jaki mówią. Konflikt batarian z ludźmi? Dostaniesz go nawet w przygodnej
rozmowie z losowym batariańskim zbirem. Rosnące napięcie pomiędzy rasami
cytadeli? Wystarczy posłuchać newsa o tym, że turiańska Hierarchia
postanowiła olać limity na budowę drednotów dla swojej floty. Tyle, że
znaczenie tego newsa można zrozumieć tylko wtedy, gdy wcześniej poczytało
się o tym, jakie proporcje drednotów pomiędzy flotami poszczególnych ras
cytadeli owe rasy zgodziły się utrzymywać by uniknąć wyścigu zbrojeń. I
dlaczego w przypadku turian jest to szczególnie groźne (co wymaga
doczytania o ich pozycji i roli w galaktyce).
To wszystko naprawdę daje więcej niż kolejna jaskinia z pająkami i liczem
na końcu. Tylko trzeba mierzyć treść inaczej niż kilometrami kwadratowymi
lasu wokół jeziora. Czasem o charakterze świata więcej powie zdawkowa uwaga
Jokera niż to, że możesz swobodnie przemaszerować za wzgórze.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 10:15:52 - Piotr Kapis
>> kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
>> ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
>> ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
>> nastepnego levelu.
>
> Mówisz, że grałeś dwie godziny? To właśnie na tym statku budujesz relacje
> ze swoją drużyną, odbierasz wiadomości, dozbrajasz ludzi. Kurczę, w dwójce
> masz nawet trzy postaci konkretnie pod to by pogadać o reszcie załogi. Tam
> się dzieje cholernie dużo.
Ja pograłem trochę dłużej i jednak to budowanie relacji z załogą jest w
typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. Gram facetem, więc do
Alenko nie mam się po co odzywać, bo po pierwszej rozmowie nie ma mi nic do
powiedzenia. U innych co jakiś czas odblokowuje się nowa opcja dialogowa,
ale po jej przejściu i tak do wyboru są już tylko te same co na początku.
Normandy jest fajna za pierwszym razem, robi wtedy wrażenie. Jak już się
człowiek raz przejdzie i pogada z wszystkimi, to praktycznie może sobie
darować, poza okresowym sprawdzaniem czy się nie pojawił nowy wątek u kogoś
z drużyny.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 10:31:23 - Doomin
> typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. (...) Jak już się
> człowiek raz przejdzie i pogada z wszystkimi, to praktycznie może sobie
> darować, poza okresowym sprawdzaniem czy się nie pojawił nowy wątek u kogoś
> z drużyny.
>
No i prosze, dobrze wyczulem styl.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 10:46:58 - M.G.
> On Wed, 6 Jul 2011 09:47:00 +0200, M.G. wrote:
>
>>> kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
>>> ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
>>> ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
>>> nastepnego levelu.
>>
>> Mówisz, że grałeś dwie godziny? To właśnie na tym statku budujesz relacje
>> ze swoją drużyną, odbierasz wiadomości, dozbrajasz ludzi. Kurczę, w dwójce
>> masz nawet trzy postaci konkretnie pod to by pogadać o reszcie załogi. Tam
>> się dzieje cholernie dużo.
>
> Ja pograłem trochę dłużej i jednak to budowanie relacji z załogą jest w
> typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. Gram facetem, więc do
> Alenko nie mam się po co odzywać, bo po pierwszej rozmowie nie ma mi nic do
> powiedzenia. U innych co jakiś czas odblokowuje się nowa opcja dialogowa,
> ale po jej przejściu i tak do wyboru są już tylko te same co na początku.
Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
odczytuje. Popatrz na ogół gier i z tym porównuj. Dialogi na tym poziomie i
z tyloma odcieniami (intonacja, sposób wysławiania się, drobne elementy jak
ironia) co w ME są praktycznie nie do spotkania nigdzie indziej. Grim
Fandango (zupełnie inna konwencja), może Gothiki, choć w tych drugich mało
kto miał w sobie tyle życia co Wrex. Wiedźmin się tu nieźle sprawił, trzeba
przyznać. Bohaterowie z historią i jakąś tam, często zaskakującą
przeszłością i teraźniejszością (Talar!). To zdecydowanie dawało radę, a w
dwójce jest pewnie jeszcze lepiej. Tyle, że klimat ten został zbudowany już
wcześniej przez Sapkowskiego.
W ME ważne są niezliczone detale. To, że Tali, będąc młodą quarianką (co
praktycznie implikuje poczucie niższości i winy) wypowiada się tak jakby
była wycofana i niepewna, choć widać, że w walce radzi sobie świetnie
(kosmiczna cyganka jak w pysk strzelił). Że Alenko jest introwertykiem,
min. przez to co przeszedł jako biotyk. Że Garrus próbuje jakoś rozwiązać
wewnętrzny konflikt pomiędzy zamiłowaniem do porządku, chęcią działania, a
inercją biurokracji, w ramach której funkcjonował.
O to właśnie chodzi, że wszystko (i wszyscy) w tej grze mają jakąś historię
i charakter i że widać je nie tylko w tym co można przeczytać ale w
sposobie w jaki się zachowują. Patrzysz na postać i możesz o niej wiele
powiedzieć bo wiele przekazuje, także niewerbalnie. Bioware dopieszcza tę
formułę z gry na grę i udało im się nią pozytywnie zainfekować nawet taki
świat jak Star Wars, gdzie jakakolwiek głębsza analiza postaci jest niemal
zawsze skazana na porażkę, bo nawet ciekawy temat (jak przemiana Anakina)
zostaje nie tyle ukazany co wbity odbiorcy w głowę z subtelnością
buldożera. Pod tym względem Jade Empire było zaskakująco słabe z kolei.
> Normandy jest fajna za pierwszym razem, robi wtedy wrażenie. Jak już się
> człowiek raz przejdzie i pogada z wszystkimi, to praktycznie może sobie
> darować, poza okresowym sprawdzaniem czy się nie pojawił nowy wątek u kogoś
> z drużyny.
Ale to nie jest coś wyjątkowego dla ME. Trudno znaleźć grę, w której dana
lokacja nie zaczyna trącić rutyną. Może poza Tetrisem, bo tam zawsze klocki
układają się inaczej :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 19:10:20 - diuka
> Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
> opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
> odczytuje. Popatrz na ogół gier i z tym porównuj. Dialogi na tym poziomie i
> z tyloma odcieniami (intonacja, sposób wysławiania się, drobne elementy jak
> ironia) co w ME są praktycznie nie do spotkania nigdzie indziej. Grim
> Fandango (zupełnie inna konwencja), może Gothiki, choć w tych drugich mało
> kto miał w sobie tyle życia co Wrex.
?
E tam.
Ale każda sroczka swój ogonek, jak widzę. Każdemu jego niebo.
--
pozdrawiam
diuka
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:34:19 - M.G.
> Am Wed, 6 Jul 2011 10:46:58 +0200 schrieb M.G.:
>
>> Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
>> opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
>> odczytuje. Popatrz na ogół gier i z tym porównuj. Dialogi na tym poziomie i
>> z tyloma odcieniami (intonacja, sposób wysławiania się, drobne elementy jak
>> ironia) co w ME są praktycznie nie do spotkania nigdzie indziej. Grim
>> Fandango (zupełnie inna konwencja), może Gothiki, choć w tych drugich mało
>> kto miał w sobie tyle życia co Wrex.
>
> ?
> E tam.
>
> Ale każda sroczka swój ogonek, jak widzę. Każdemu jego niebo.
Większość postaci była w Gothikach fajnie zagrana i w dialogach bardzo żywa
ale rzadko która miała tak skomplikowany zestaw motywacjy czy zaszłości jak
te w ME. Nie przypominam sobie np. sytuacji porównywalnej z tą, w której
znalazł się Wrex gdy okazało się, że w ramach misji z Shepardem będzie
musiał zniszczyć laboratorium, które mogłoby wyleczyć krogan.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:53:34 - Piotr Kapis
>> Ja pograłem trochę dłużej i jednak to budowanie relacji z załogą jest w
>> typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. Gram facetem, więc do
>> Alenko nie mam się po co odzywać, bo po pierwszej rozmowie nie ma mi nic do
>> powiedzenia. U innych co jakiś czas odblokowuje się nowa opcja dialogowa,
>> ale po jej przejściu i tak do wyboru są już tylko te same co na początku.
>
> Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
> opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
> odczytuje.
Skądże. Oczekuję tylko czegoś zrobionego trochę porządniej. Nie podoba mi
się to, że twórcy gry zrobili założenie - Alenko to NPC do romansu z
kobiecą postacią, męska nie ma z nim o czym rozmawiać.
Nie podoba mi się to, że z Ashley za każdym razem wpadam w tekst o tym, że
wini się za śmierć swojego oddziału. A robię to, bo ta jedna opcja w
dialogach wygląda na taką, którą można rozwinąć w kilka innych i zupełnie
nie sugeruje takiej wypowiedzi Sheparda. I za każdym razem wchodzę w to
myśląc O, ciekawe co będę mógł sobie wybrać tutaj, po czym robię
facepalma, bo on znowu jej mówi, żeby się nie przejmowała, bo to nie jej
wina.
Come on, dialogi w ME są bardzo ograniczone i nie wiem jak możesz w ogóle
mówić o budowaniu relacji z drużyną w tej grze. Relację to się budowało w
KotOR, zwłaszcza w dwójce (co swoją drogą pokazuje ładnie, jak schematy
innych potrafi usprawniać Obsidian).
> Popatrz na ogół gier i z tym porównuj. Dialogi na tym poziomie i
> z tyloma odcieniami (intonacja, sposób wysławiania się, drobne elementy jak
> ironia) co w ME są praktycznie nie do spotkania nigdzie indziej.
Que? Chyba w inne gry graliśmy. W ME jest raptem kilka niezłych dialogów, w
których faktycznie widać jakieś emocje, pojawiają się elementy
dwuznaczności, etc. Ale jest ich niewiele.
> Grim
> Fandango (zupełnie inna konwencja), może Gothiki, choć w tych drugich mało
> kto miał w sobie tyle życia co Wrex.
NPCe to inna sprawa. IMO wcześniej Bioware dużo lepszych NPCów. Wrex i
Garrus są nieźli, Tali, Joker i może Ashley trzymają jako taki poziom, ale
to w zasadzie tyle. Więcej ciekawych postaci miałeś w KotOR czy obu
Baldurach - a piszę teraz wyłącznie o grach Bioware.
Jak dla mnie podstawowym problemem ME jest to, że tutaj z postaciami w
interakcję wchodzi tylko Shepard, a dialogów jest mało. Tymczasem charakter
NPCów IMO lepiej budują interakcje pomiędzy nimi samymi, jak w KotOR czy
DA. Alistair co prawda jest nudny, ale jego przepychanki i docinki z
Morrigan są dobre, w odróżnieniu od stukania w dokładnie tą samą wypowiedź
w rozmowie z NPCem w ME, bo nic nowego nie doszło.
> W ME ważne są niezliczone detale. To, że Tali, będąc młodą quarianką (co
> praktycznie implikuje poczucie niższości i winy) wypowiada się tak jakby
> była wycofana i niepewna, choć widać, że w walce radzi sobie świetnie
> (kosmiczna cyganka jak w pysk strzelił).
Ale w czym to się różni od NPCów w KotOR, którzy też mieli swój background
i styl? Czym Tali różni się od Bastili, która zachowywała się jakby
połknęła kij i była lepsza od innych, ale dawało się dostrzec że to fasada,
bo tak naprawdę jest młodą i niedoświadczoną jedi, na którą spadła zbyt
duża odpowiedzialność?
Mówisz, że w ME ważne są detale? Mnie jeden detal bardzo mocno tam
zirytował. Od początku widać, że trzy rasy rady traktują inne z wyższością.
Gdy w końcu dochodzi do mianowania Sheparda na spectre, mi było nawet nie
wszystko jedno. Miałem olbrzymią ochotę powiedzieć im Walcie się. Nie będę
waszym pieskiem na posyłki. Tylko że takiej opcji nie ma. Można albo
przyjąć postawę ku chwale ojczyzny, albo stwierdzić Whatever will let me
get Saren. I zauważ, że to kreacja świata i obcych skłania do takiego
podejścia, a jednocześnie zaimplementowanie tego byłoby proste. Jedyne co
wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
(tyle że innym, wolą cytadeli). Można było dać ścieżkę Sheparda renegata,
który działa całkiem poza prawem (faktycznie, albo za cichym przyzwoleniem
rady, która w ten sposób mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu). To
byłby wybór, który faktycznie by wpłynął znacząco na dalszą rozgrywkę.
Tylko że Bioware nie potrafi tak projektować gier, więc zwyczajnie olało
taką opcję.
> Że Alenko jest introwertykiem, min. przez to co przeszedł jako biotyk.
Alenko jest takim introwertykiem, że nie ma z nim o czym gadać. Nawet opcje
dialogowe mu się nie zmieniają.
> O to właśnie chodzi, że wszystko (i wszyscy) w tej grze mają jakąś historię
> i charakter i że widać je nie tylko w tym co można przeczytać ale w
> sposobie w jaki się zachowują. Patrzysz na postać i możesz o niej wiele
> powiedzieć bo wiele przekazuje, także niewerbalnie.
Nie wszyscy. Raptem kilkunastu NPCów, a i tak naprawdę większość jest
poniżej przeciętnej dla Bioware. W Gothikach nawet NPCe robiący za tło mają
własne życie.
> Bioware dopieszcza tę
> formułę z gry na grę i udało im się nią pozytywnie zainfekować nawet taki
> świat jak Star Wars, gdzie jakakolwiek głębsza analiza postaci jest niemal
> zawsze skazana na porażkę, bo nawet ciekawy temat (jak przemiana Anakina)
> zostaje nie tyle ukazany co wbity odbiorcy w głowę z subtelnością
> buldożera. Pod tym względem Jade Empire było zaskakująco słabe z kolei.
Nie dopieszcza. Bioware stosuje od lat te sam schematy. Tyle że czasami
wymyślą ciekawszy zestaw NPCów, a czasami słabszy. I ME jest słabszy
właśnie. Poza tym właśnie wspomniane JE jak i ME charakteryzują się tym, że
NPCe nie mają żadnych interakcji między sobą.
>> Normandy jest fajna za pierwszym razem, robi wtedy wrażenie. Jak już się
>> człowiek raz przejdzie i pogada z wszystkimi, to praktycznie może sobie
>> darować, poza okresowym sprawdzaniem czy się nie pojawił nowy wątek u kogoś
>> z drużyny.
>
> Ale to nie jest coś wyjątkowego dla ME. Trudno znaleźć grę, w której dana
> lokacja nie zaczyna trącić rutyną.
Sorry. Po jednorazowym przejściu się po lokacji możesz ją sobie już
darować, poza paroma dialogami z NPCami z drużyny - chcesz to określić jako
zaczyna trącić rutyną? Istnieje prosty sposób żeby ważna lokacja była
ciekawa przez cały czas - musi się w niej coś zmieniać. A na Normandii
zmiany są kosmetyczne - w miarę dołączania członków drużyny, trafiają oni
na swoje miejsca i co jakiś czas dochodzi im jedna opcja dialogowa. Nooo,
zmiany iście kosmiczne. Adams czy pani doktor po pierwszym podejściu nie
mają już nic więcej do powiedzenia, powtarzają to samo. Czy to takie trudne
zmienić im kompletnie wypowiedzi co misję czy dwie? Albo żeby Adams dawał
prostego questa, bo coś się na statku dzieje nie tak? Normandia to statek
pełen manekinów.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 08:40:33 - M.G.
> On Wed, 6 Jul 2011 10:46:58 +0200, M.G. wrote:
>
>>> Ja pograłem trochę dłużej i jednak to budowanie relacji z załogą jest w
>>> typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. Gram facetem, więc do
>>> Alenko nie mam się po co odzywać, bo po pierwszej rozmowie nie ma mi nic do
>>> powiedzenia. U innych co jakiś czas odblokowuje się nowa opcja dialogowa,
>>> ale po jej przejściu i tak do wyboru są już tylko te same co na początku.
>>
>> Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
>> opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
>> odczytuje.
>
> Skądże. Oczekuję tylko czegoś zrobionego trochę porządniej.
Tzn. jak?
> Nie podoba mi
> się to, że twórcy gry zrobili założenie - Alenko to NPC do romansu z
> kobiecą postacią, męska nie ma z nim o czym rozmawiać.
Może go źle potraktowałeś w jakimś momencie? Nie opowiadał o tym jak to się
żyło biotykowi i o swoich implantach? Ja grałem kobietą i miałem o czym
rozmawiać także z kobietami.
> Nie podoba mi się to, że z Ashley za każdym razem wpadam w tekst o tym, że
> wini się za śmierć swojego oddziału. A robię to, bo ta jedna opcja w
> dialogach wygląda na taką, którą można rozwinąć w kilka innych i zupełnie
> nie sugeruje takiej wypowiedzi Sheparda. I za każdym razem wchodzę w to
> myśląc O, ciekawe co będę mógł sobie wybrać tutaj, po czym robię
> facepalma, bo on znowu jej mówi, żeby się nie przejmowała, bo to nie jej
> wina.
Czekaj, nie pamiętasz o czym wcześniej gadałeś?
> Come on, dialogi w ME są bardzo ograniczone i nie wiem jak możesz w ogóle
> mówić o budowaniu relacji z drużyną w tej grze.
Ale ograniczone w porównaniu z czym? Z jaką grą? Tylko porównaj z jakąś z
dialogami, a nie wypluwaniem wiki.
> Relację to się budowało w
> KotOR, zwłaszcza w dwójce (co swoją drogą pokazuje ładnie, jak schematy
> innych potrafi usprawniać Obsidian).
W ME2 też usprawnili, dodając misje lojalnościowe. Romanse też są ważne,
ostatecznie od tego masz tę opcję byś mógł coś jako gracz wyrazić.
>> Popatrz na ogół gier i z tym porównuj. Dialogi na tym poziomie i
>> z tyloma odcieniami (intonacja, sposób wysławiania się, drobne elementy jak
>> ironia) co w ME są praktycznie nie do spotkania nigdzie indziej.
>
> Que? Chyba w inne gry graliśmy. W ME jest raptem kilka niezłych dialogów, w
> których faktycznie widać jakieś emocje, pojawiają się elementy
> dwuznaczności, etc. Ale jest ich niewiele.
Może w inne gry graliśmy.
>> Grim
>> Fandango (zupełnie inna konwencja), może Gothiki, choć w tych drugich mało
>> kto miał w sobie tyle życia co Wrex.
>
> NPCe to inna sprawa. IMO wcześniej Bioware dużo lepszych NPCów. Wrex i
> Garrus są nieźli, Tali, Joker i może Ashley trzymają jako taki poziom, ale
> to w zasadzie tyle. Więcej ciekawych postaci miałeś w KotOR czy obu
> Baldurach - a piszę teraz wyłącznie o grach Bioware.
W KotoR? Nawet z drużyny nie pamiętam nikogo poza Bastilą, HK-47 i Jolee
Bindo. Bindo był bardzo mass effectowy, wyłamując się całkowicie (jako
Jedi!) poza etyczny schemat stron mocy i olewając system. Pokochał kobietę,
przeżył tragedię, pojechał w Bieszczady. Świetna postać.
> Jak dla mnie podstawowym problemem ME jest to, że tutaj z postaciami w
> interakcję wchodzi tylko Shepard, a dialogów jest mało. Tymczasem charakter
> NPCów IMO lepiej budują interakcje pomiędzy nimi samymi, jak w KotOR czy
> DA. Alistair co prawda jest nudny, ale jego przepychanki i docinki z
> Morrigan są dobre, w odróżnieniu od stukania w dokładnie tą samą wypowiedź
> w rozmowie z NPCem w ME, bo nic nowego nie doszło.
Ale w ME postaci uczestniczą przecież w także w scenkach i dostaniesz coś
innego od każdej z nich. Choć może rzadziej.
>> W ME ważne są niezliczone detale. To, że Tali, będąc młodą quarianką (co
>> praktycznie implikuje poczucie niższości i winy) wypowiada się tak jakby
>> była wycofana i niepewna, choć widać, że w walce radzi sobie świetnie
>> (kosmiczna cyganka jak w pysk strzelił).
>
> Ale w czym to się różni od NPCów w KotOR, którzy też mieli swój background
> i styl?
Realizacja jest IMHO lepsza. Znacznie ciężej było mi poczuć to co mówią
postaci z KotoRa.
> Czym Tali różni się od Bastili, która zachowywała się jakby
> połknęła kij i była lepsza od innych, ale dawało się dostrzec że to fasada,
> bo tak naprawdę jest młodą i niedoświadczoną jedi, na którą spadła zbyt
> duża odpowiedzialność?
Za Bastilą nie stało tyle historii związanej np. z jej rasą. Nie było widać
w niej niepewności związanej ze swoim pochodzeniem - nie mogłeś próbować
domyślić się jak
> Mówisz, że w ME ważne są detale? Mnie jeden detal bardzo mocno tam
> zirytował. Od początku widać, że trzy rasy rady traktują inne z wyższością.
> Gdy w końcu dochodzi do mianowania Sheparda na spectre, mi było nawet nie
> wszystko jedno. Miałem olbrzymią ochotę powiedzieć im Walcie się. Nie będę
> waszym pieskiem na posyłki.
We are, therefore, revoking your spectre status. Thank you, commandor
Shepard, for the shortest service a spectre has had in her career throught
the Council's history.
Game over.
> Tylko że takiej opcji nie ma. Można albo
> przyjąć postawę ku chwale ojczyzny, albo stwierdzić Whatever will let me
> get Saren.
No ale nie rozumiem co to ma wspólnego z detalami.
> I zauważ, że to kreacja świata i obcych skłania do takiego
> podejścia, a jednocześnie zaimplementowanie tego byłoby proste.
Stworzenie osobnej gry jest proste?
> Jedyne co
> wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
> (tyle że innym, wolą cytadeli).
Np. Saren.
> Można było dać ścieżkę Sheparda renegata,
> który działa całkiem poza prawem (faktycznie, albo za cichym przyzwoleniem
> rady, która w ten sposób mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu).
No więc to właśnie robią widma. Działają poza prawem za cichym
przyzwoleniem rady.
> To
> byłby wybór, który faktycznie by wpłynął znacząco na dalszą rozgrywkę.
Nadal nie rozumiem na czym miałby on polegać.
> Tylko że Bioware nie potrafi tak projektować gier, więc zwyczajnie olało
> taką opcję.
Chyba rzeczywiście graliśmy w dwie różne gry. Shepard nagina sytuację i
swoje relacje z radą, bo jej nie wierzą.
>> Że Alenko jest introwertykiem, min. przez to co przeszedł jako biotyk.
>
> Alenko jest takim introwertykiem, że nie ma z nim o czym gadać. Nawet opcje
> dialogowe mu się nie zmieniają.
No to albo coś zrobiłeś nie tak albo rzeczywiście granie facetem ssie tak
mocno jak podejrzewałem :-)
>> O to właśnie chodzi, że wszystko (i wszyscy) w tej grze mają jakąś historię
>> i charakter i że widać je nie tylko w tym co można przeczytać ale w
>> sposobie w jaki się zachowują. Patrzysz na postać i możesz o niej wiele
>> powiedzieć bo wiele przekazuje, także niewerbalnie.
>
> Nie wszyscy. Raptem kilkunastu NPCów, a i tak naprawdę większość jest
> poniżej przeciętnej dla Bioware.
Mmm, nie? Praktycznie każda postać spoza drużyny może być podpytana dalej.
> W Gothikach nawet NPCe robiący za tło mają
> własne życie.
Siedzą przy ognisku albo ładują w kowadło.
>> Bioware dopieszcza tę
>> formułę z gry na grę i udało im się nią pozytywnie zainfekować nawet taki
>> świat jak Star Wars, gdzie jakakolwiek głębsza analiza postaci jest niemal
>> zawsze skazana na porażkę, bo nawet ciekawy temat (jak przemiana Anakina)
>> zostaje nie tyle ukazany co wbity odbiorcy w głowę z subtelnością
>> buldożera. Pod tym względem Jade Empire było zaskakująco słabe z kolei.
>
> Nie dopieszcza. Bioware stosuje od lat te sam schematy. Tyle że czasami
> wymyślą ciekawszy zestaw NPCów, a czasami słabszy. I ME jest słabszy
> właśnie.
No ja nie wiem, po raz pierwszy w grze Bioware na ponad rok po przejściu
gry pamiętam całą drużynę i historie za nimi stojące.
> Poza tym właśnie wspomniane JE jak i ME charakteryzują się tym, że
> NPCe nie mają żadnych interakcji między sobą.
Ale nie to wypominam JE. JE wypomniałem to, że już kompletnie kompletnie
kompletnie nikogo nie pamiętam. Prócz jakiejś brunetki.
>>> Normandy jest fajna za pierwszym razem, robi wtedy wrażenie. Jak już się
>>> człowiek raz przejdzie i pogada z wszystkimi, to praktycznie może sobie
>>> darować, poza okresowym sprawdzaniem czy się nie pojawił nowy wątek u kogoś
>>> z drużyny.
>>
>> Ale to nie jest coś wyjątkowego dla ME. Trudno znaleźć grę, w której dana
>> lokacja nie zaczyna trącić rutyną.
>
> Sorry. Po jednorazowym przejściu się po lokacji możesz ją sobie już
> darować, poza paroma dialogami z NPCami z drużyny - chcesz to określić jako
> zaczyna trącić rutyną? Istnieje prosty sposób żeby ważna lokacja była
> ciekawa przez cały czas - musi się w niej coś zmieniać. A na Normandii
> zmiany są kosmetyczne
Bo to, hm, statek służący do poruszania się, a nie dzielnica Krakowa
wybebeszona koparkami za unijne pieniądze? Mieli przemalować ściany po
każdej misji?
> - w miarę dołączania członków drużyny, trafiają oni
> na swoje miejsca i co jakiś czas dochodzi im jedna opcja dialogowa. Nooo,
> zmiany iście kosmiczne. Adams czy pani doktor po pierwszym podejściu nie
> mają już nic więcej do powiedzenia, powtarzają to samo. Czy to takie trudne
> zmienić im kompletnie wypowiedzi co misję czy dwie?
Na tym poziomie realizacji? Podejrzewam, że sporo zasobów by w to weszło.
Mają za każdym razem odpowiadać inaczej na pytanie o dokładnie tę samą
rzecz? Komentują inaczej to co się rzeczywiście zmienia - status misji,
ostanie wydarzenia.
> Albo żeby Adams dawał
> prostego questa, bo coś się na statku dzieje nie tak?
Jak w ME2?
> Normandia to statek
> pełen manekinów.
Bo nie dają questów dotyczących naprawy poszycia na starburcie? :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 22:47:00 - Piotr Kapis
> On Wed, 6 Jul 2011 22:53:34 +0200, Piotr Kapis wrote:
>
>> On Wed, 6 Jul 2011 10:46:58 +0200, M.G. wrote:
>>
>>>> Ja pograłem trochę dłużej i jednak to budowanie relacji z załogą jest w
>>>> typowy dla Bioware sposób płytkie i schematyczne. Gram facetem, więc do
>>>> Alenko nie mam się po co odzywać, bo po pierwszej rozmowie nie ma mi nic do
>>>> powiedzenia. U innych co jakiś czas odblokowuje się nowa opcja dialogowa,
>>>> ale po jej przejściu i tak do wyboru są już tylko te same co na początku.
>>>
>>> Ale to brzmi tak, jakbyś oczekiwał modelu psycholigcznego, który tworzy
>>> opcje dialogowe na bieżąco i w dodatku je ładnie, aktorskim głosem,
>>> odczytuje.
>>
>> Skądże. Oczekuję tylko czegoś zrobionego trochę porządniej.
>
> Tzn. jak?
Piszę o tym niżej. Część NPCów - na przykład członkowie załogi,
przewijający się przez długi czas, ma drzewka dialogowe składające się z
pięciu kwestii. Mają je identyczne przez cały czas, mimo że nie są to NPCe
pojawiający się na chwilę.
>> Nie podoba mi
>> się to, że twórcy gry zrobili założenie - Alenko to NPC do romansu z
>> kobiecą postacią, męska nie ma z nim o czym rozmawiać.
>
> Może go źle potraktowałeś w jakimś momencie? Nie opowiadał o tym jak to się
> żyło biotykowi i o swoich implantach? Ja grałem kobietą i miałem o czym
> rozmawiać także z kobietami.
Nie wiem jak bym miał go źle potraktować. Zachowuje się tak od Eden Prime.
A jako konkretnie to poniżej będzie.
>
>
>> Nie podoba mi się to, że z Ashley za każdym razem wpadam w tekst o tym, że
>> wini się za śmierć swojego oddziału. A robię to, bo ta jedna opcja w
>> dialogach wygląda na taką, którą można rozwinąć w kilka innych i zupełnie
>> nie sugeruje takiej wypowiedzi Sheparda. I za każdym razem wchodzę w to
>> myśląc O, ciekawe co będę mógł sobie wybrać tutaj, po czym robię
>> facepalma, bo on znowu jej mówi, żeby się nie przejmowała, bo to nie jej
>> wina.
>
> Czekaj, nie pamiętasz o czym wcześniej gadałeś?
Nie pamiętam jaki dialog stał za konkretną opcją wyklikaną na drzewku.
Biorąc pod uwagę, że tutaj to co jest napisane na drzewku potrafi się
znacząco różnić od tego, co powie Shepard, nie powinno to dziwić. Dodaj do
tego fakt, że ja nie siedzę nad ME non-stop. Ta gra mi się nie podoba,
przechodzę ją jedynie po to żeby poznać historię. Gram misję czy dwie,
wyłączam i pykam w coś innego (np. czołgiem sobie pojeżdżę), więc
następnego dnia mogę nie pamiętać że ten tekst powodował daną reakcję - w
końcu gadam z każdym NPC z drużyny po każdej misji, żeby zobaczyć czy mają
coś nowego.
W przypadku Ashley wygląda to tak: Na drzewku oprócz goodbye jest jeszcze
stale How are we doing?. Jak dla mnie to wygląda jak typowe zagajenie, po
którym można pogadać o wszystkim. No to klikam, żeby sobie z nią pogadać (w
końcu można mieć z nią romans, trzebaby rozwijać znajomość, nie?) a Shepard
wypala What's your opinion of last mission. I to last mission odnosi się
do Eden Prime, chociaż Ashely była ze mną już na kilkunastu innych. Dobry
przykład na dopracowanie detali w ME :-P
Na to świetne zagajenie Sheparda Ashley odpowiada że żałuje, że nie udało
się uratować oddziału, a Shepard ma parę opcji które różnią się jedynie
nastawieniem, od miłego po takie niezbyt. POtem jest kolejne poddrzewko z
trzema tekstami, od Nie mogłaś nic zrobić po następnym razem bądź
bardziej czujna, a wszystkie prowadzą do tego samego - powrotu do dialogu
głównego, czyli wyłącznie How are we doing?/Goodbye chyba że pojawia
się u niej jakaś dodatkowa opcja. Ładnych parę razy naciąłem się w ten
sposób, że myślałem, że może w tym how are we doing? będzie coś więcej,
będzie można z nią pogadać o czymś innym niż o ostatniej misji, że coś
się rozwinie. Za każdym razem muszę ją pocieszać. Gdyby zrobiono to z
głową, ten dialog pojawiłby się raz, ewentualnie byłby potem wciśnięty
gdzieś z boku na zasadzie Williams, chciałem wrócić do tej sprawy.
>> Come on, dialogi w ME są bardzo ograniczone i nie wiem jak możesz w ogóle
>> mówić o budowaniu relacji z drużyną w tej grze.
>
> Ale ograniczone w porównaniu z czym?
Ograniczone ogólnie. Dialog w postaci pięciu kwestii na krzyż to krótka
pogawędka, a nie rozmowa.
Zobacz jak wygląda opisany powyżej dialog z Ashley
Rozpoczęcie -> WYbór między X (koniec) a A, które rozwija się na B1, B2 i
B3, ale wszystkie one prowadzą do jednego punktu B, który rozwija się na
C1, C2 i C3, które wszystkie prowadzą do Wyboru między X a A. Czasami
dodatkowo pojawia się tam jakaś fabularna gałąź, ale to przecież członek
załogi, opcja romansowa, itd. Dialogi z nią powinny być dużo bardziej
rozbudowane.
Jest parę lepszych dialogów, np. bardzo podobała mi się opowieść Garrusa o
tym śledztwie dotyczącym handlu organami, czy historie Wrexa. No właśnie,
ale to Garrus i Wrex - dwóch faktycznie dobrych i dopracowanych NPCów.
> Z jaką grą? Tylko porównaj z jakąś z dialogami, a nie wypluwaniem wiki.
Porównaj sobie te dialogi chociażby z takimi stareńkimi grami jak Fallout,
czy Baldur's Gate. Okaże się wtedy, że większość dialogów z ME jest
najwyżej tak samo skomplikowana, a to współczesna gra.
Przypomniała mi się taka stara, hentaiowa gierka Seasons of Sakura, ale
możliwe że nie znasz. Dialogi w niej były ciekawsze i dużo bardziej
istotne. Do tego stopnia, że jednego z zakończeń nie mogłem obejrzeć mimo
kilkukrotnych prób, bo źle rozumiałem jedną z wypowiedzi pewnej bohaterki i
zawsze odpowiadałem przecząco, co zamykało mi pewne opcje. Dopiero po
jakimś czasie olśniło mnie, że jej wypowiedź można odczytać inaczej. Do
dzisiaj pamiętam że to zdanie brzmiało Do you want to make everyone like
you? :-)
> W ME2 też usprawnili, dodając misje lojalnościowe. Romanse też są ważne,
> ostatecznie od tego masz tę opcję byś mógł coś jako gracz wyrazić.
No to fajnie, ja w ME2 nie grałem i nie wiem czy zagram, biorąc pod uwagę
jaką cienizną jest dla mnie ME1. Może kiedyś, dla fabuły.
>> Que? Chyba w inne gry graliśmy. W ME jest raptem kilka niezłych dialogów, w
>> których faktycznie widać jakieś emocje, pojawiają się elementy
>> dwuznaczności, etc. Ale jest ich niewiele.
>
> Może w inne gry graliśmy.
Ok, to podaj mi ze dwa takie dialogi (ale nie scenki filmowe, bo takie to
ja mogę pokazać w tuzinie gier od ręki), byle nie z Garrusem i Wrexem. Jak
już pisałem, to osobna jakość. BTW, ja też ze dwa takie potrafię wskazać.
> W KotoR? Nawet z drużyny nie pamiętam nikogo poza Bastilą, HK-47 i Jolee
> Bindo. Bindo był bardzo mass effectowy, wyłamując się całkowicie (jako
> Jedi!) poza etyczny schemat stron mocy i olewając system. Pokochał kobietę,
> przeżył tragedię, pojechał w Bieszczady. Świetna postać.
Zgoda. Jolee był moim ulubieńcem, a jego teksty to pierwsza klasa. Jak ja
żałuję, że nie mogę grać w KotOR na nowym sprzęcie, bo się wywala. Ale nie
wiem w jaki sposób Jolee był mass effectowy. Bo dla mnie w ME niewiele się
wyłamuje poza schemat.
Co do drużyny, to ciekawy był też chociażby Canderous, Carth zaś to ze
wszystkich typowych gostków stanowiących opcję romansową dla kobiety chyba
jedyny w miarę sensowny gość. Alistair i Alenko mogą się schować.
> Ale w ME postaci uczestniczą przecież w także w scenkach i dostaniesz coś
> innego od każdej z nich. Choć może rzadziej.
O ile zauważyłem, sprowadza się to do tego, że jedna z nich coś mruknie
podczas jazdy windą. Nie ma przy tym żadnej interakcji z drugą osobą.
>> Ale w czym to się różni od NPCów w KotOR, którzy też mieli swój background
>> i styl?
>
> Realizacja jest IMHO lepsza. Znacznie ciężej było mi poczuć to co mówią
> postaci z KotoRa.
No to kwestie osobiste. Ja się do tej pory zaśmiewam z Jolee, albo gdy
Bastili się wymsknęło Jestem Jedi i potrafię ukryć uczucia, jakie do
ciebie żywię.
> Za Bastilą nie stało tyle historii związanej np. z jej rasą. Nie było widać
> w niej niepewności związanej ze swoim pochodzeniem - nie mogłeś próbować
> domyślić się jak
Coś ci przerywa ;-)
Miała za to niepewności związane ze swoją mocą, z odpowiedzialnością jaka
została na nią złożona, wreszcie ze swoimi uczuciami (o ile się grało męską
postacią).
> We are, therefore, revoking your spectre status. Thank you, commandor
> Shepard, for the shortest service a spectre has had in her career throught
> the Council's history.
E nie. Ten status nigdy nie byłby granted.
>
> Game over.
No, tak właśnie podeszło do tej sprawy Bioware. Zrobiło scenę, w której aż
się prosi o taką wypowiedź, po czym uznało, że za ciężko byłoby im to
zrobić inaczej niż game over, więc nie dali graczowi wyboru.
>> Tylko że takiej opcji nie ma. Można albo
>> przyjąć postawę ku chwale ojczyzny, albo stwierdzić Whatever will let me
>> get Saren.
>
> No ale nie rozumiem co to ma wspólnego z detalami.
Detal jest taki, że w tej scenie nie masz wyboru. Najlepsze co możesz
powiedzieć to wisi mi to, ale i tak się zgadzam. Tylko że nie jest to
sytuacja, w której postać faktycznie nie ma wyboru - po prostu założenie
twórców gry jest takie, że nie odmówisz. Jak dla mnie, jeśli robią takie
założenie to powinni sprawić, że gracz faktycznie nie będzie chciał
odmówić. Tymczasem rada odrzuca od siebie i zostawanie jej specjalnym
agentem mnie mierzi, a nie cieszy.
>> I zauważ, że to kreacja świata i obcych skłania do takiego
>> podejścia, a jednocześnie zaimplementowanie tego byłoby proste.
>
> Stworzenie osobnej gry jest proste?
Dlaczego osobnej gry? Trzebaby zmienić parę elementów, ale to nie jest
trudne. Dowolna gra w której wybory postaci o czymś faktycznie decydują ma
coś takiego. Ot, szukałoby się Sarena na własną rękę - może nie dałoby się
wrócić na cytadelę przez jakiś czas, może trzebaby statek ukraść zamiast
dostać go oficjalnie, może do paru misji dostałoby się inne wprowadzenie, a
dialogi musiałyby uwzględnić to, że nie jesteś spectre. No, to ostatnie
zwłaszcza to wyczyn ponad siły Bioware. Dodatkowych kilka kwestii i
bardziej rozbudowane drzewko.
>> Jedyne co
>> wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
>> (tyle że innym, wolą cytadeli).
>
> Np. Saren.
Do czasu, tak.
>> Można było dać ścieżkę Sheparda renegata,
>> który działa całkiem poza prawem (faktycznie, albo za cichym przyzwoleniem
>> rady, która w ten sposób mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu).
>
> No więc to właśnie robią widma. Działają poza prawem za cichym
> przyzwoleniem rady.
Nie. Widma działają poza normalnym prawem, ale za jak najbardziej jawnym
przyzwoleniem rady. Rada ich chroni i dopóki nie odwoła komuś statusu, może
on robić co tylko zechce, bo jest to uzasadnione najwyższym prawem - wolą
rady. Ja mówię o sytuacji w której rada oficjalnie potępia Sheparda, a po
cichu daje mu wolną rękę, żeby wykonał robotę za nich. Po prostu mu nie
przeszkadza.
>> To
>> byłby wybór, który faktycznie by wpłynął znacząco na dalszą rozgrywkę.
>
> Nadal nie rozumiem na czym miałby on polegać.
Przede wszystkim ja bym się fajnie poczuł i uznał, że ta fabuła ma sens, a
gra daje mi wybór. Parę kwestii musiałoby się zmienić, pisałem o tym
wcześniej. No i myślę że jednak inaczej gra się kimś działającym poza
prawem, wiedząc że rada może w każdej chwili posłać za tobą agentów, a
inaczej takim właśnie agentem z licencją 00.
>> Tylko że Bioware nie potrafi tak projektować gier, więc zwyczajnie olało
>> taką opcję.
>
> Chyba rzeczywiście graliśmy w dwie różne gry. Shepard nagina sytuację i
> swoje relacje z radą, bo jej nie wierzą.
Ale Shepard nie ma wyboru w tej sytuacji w sposób sztuczny. Twórcy gry
sobie założyli, że Shepard zostanie spectre i już, on nie ma w tej sprawie
nic do powiedzenia. Typowe deus ex machina.
>> Alenko jest takim introwertykiem, że nie ma z nim o czym gadać. Nawet opcje
>> dialogowe mu się nie zmieniają.
>
> No to albo coś zrobiłeś nie tak albo rzeczywiście granie facetem ssie tak
> mocno jak podejrzewałem :-)
Ma dwie wypowiedzi. Tactical appraisal po której stwierdza że nie sądzi,
by na Eden Prime można było coś zrobić lepiej niż zrobiliśmy, oraz
Personal input na które nieodmiennie stwierdza mi, że na osobiste gadki
to przyjdzie czas później. A przepraszam, ma jeszcze Goodbye
>> Nie wszyscy. Raptem kilkunastu NPCów, a i tak naprawdę większość jest
>> poniżej przeciętnej dla Bioware.
>
> Mmm, nie? Praktycznie każda postać spoza drużyny może być podpytana dalej.
No nie każda. Masz NPCów stanowiących tło i NPCów drugoplanowych jak doktor
czy Pressly na statku. Ci pierwsi nie mogą zostać zagadani, drudzy mają
bardzo ograniczone dialogi. Nawet pierwszoplanowi NPCe jak postacie z
drużyny bazowy dialog mają niewielki, a ewentualnie coś ciekawszego im
dochodzi fabularnie (albo i nie, jak pokazuje przykład Alenko).
>> W Gothikach nawet NPCe robiący za tło mają
>> własne życie.
>
> Siedzą przy ognisku albo ładują w kowadło.
Ale żyją. Chodzą, ruszają się, uciekają przed deszczem. Tam świat żyje. A
jak już masz z kim pogadać, to masz o czym pogadać. Podobnie w wiedźminie.
> No ja nie wiem, po raz pierwszy w grze Bioware na ponad rok po przejściu
> gry pamiętam całą drużynę i historie za nimi stojące.
Kwestie osobiste widocznie. BTW, w ME masz tylko siedem osób w drużynie, w
Kotorach było więcej.
>> Poza tym właśnie wspomniane JE jak i ME charakteryzują się tym, że
>> NPCe nie mają żadnych interakcji między sobą.
>
> Ale nie to wypominam JE. JE wypomniałem to, że już kompletnie kompletnie
> kompletnie nikogo nie pamiętam. Prócz jakiejś brunetki.
Dla mnie JE i ME to dowód na to, że Bioware nie potrafi robić mechaniki
gier w czasie rzeczywistym.
> Bo to, hm, statek służący do poruszania się, a nie dzielnica Krakowa
> wybebeszona koparkami za unijne pieniądze? Mieli przemalować ściany po
> każdej misji?
Nie. Ale postaciom znaczącym mogli rozwinąć dialogi i dać jakieś zmiany.
Fabularnie załoga statku powinna być nawet bliższa Shepardowi, w końcu
znają się od jakiegoś czasu, są członkami tej samej załogi, odpowiadają
przed nim. A drużyna to tacy najemnicy.
> Na tym poziomie realizacji? Podejrzewam, że sporo zasobów by w to weszło.
E tam. Zrobienie zmiennych drzewek to kwestia napisania tych drzewek i
wprowadzenia zmiennej, która ustali kiedy które jest przypisane do postaci.
Z programistycznego punktu widzenia banał.
> Mają za każdym razem odpowiadać inaczej na pytanie o dokładnie tę samą
> rzecz? Komentują inaczej to co się rzeczywiście zmienia - status misji,
> ostanie wydarzenia.
Nie bałdzo. Przeszedłem już spory kawałek gry, a NPC na statku mają stale
ten sam zestaw wypowiedzi.
Pressly może być zapytany tylko o to, jak trafił na Normandię (z
rozwinięciem I teraz jesteś tu?) i co sądzi o obcych na statku. Łącznie
trzy kwestie.
Doktor ma pytanie o osobisty background (z jednym rozwinięciem) i o Alenko
(z dwoma, można się dopytać co to L2 i jakie kłopoty ma Alenko). Pięć
kwestii.
>> Albo żeby Adams dawał
>> prostego questa, bo coś się na statku dzieje nie tak?
>
> Jak w ME2?
Nie grałem. Nie porównuję ME1 z ME2 obecnie. Uważam, że normalnym jest
oczekiwać od kontynuacji, że będzie przynajmniej tak samo zaawansowana co
część pierwsza.
>> Normandia to statek
>> pełen manekinów.
>
> Bo nie dają questów dotyczących naprawy poszycia na starburcie? :-)
Bo wszystko co dają, dają na samym początku gry i do końca już pozostają
dokładnie tacy sami. Nawet gdy załoga ma już wylatanych wiele godzin z
Shepardem jako kapitanem, ileś tam misji zaliczonych, on nadal będzie ich
pytał To opowiedz mi jak trafiłeś na Normandię a Joker będzie po raz
kolejny dziwił się Nie wiedziałeś że jestem chory?. No, chyba że nie
będzie to po raz nasty dlatego, że sobie darujemy rozmowy z nimi. W sumie
to nowatorskie podejście do RPG - olej dialogi z NPCami, po pierwszym razie
i tak już nic ciekawego nie powiedzą.
Zobacz, niby świat się zmienia, fabuła posuwa się do przodu, ale ci NPCe
nie rozwijają ani trochę. Są identyczni na początku gry i pod jej koniec.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 09:50:40 - M.G.
[...]
>>> Nie podoba mi się to, że z Ashley za każdym razem wpadam w tekst o tym, że
>>> wini się za śmierć swojego oddziału. A robię to, bo ta jedna opcja w
>>> dialogach wygląda na taką, którą można rozwinąć w kilka innych i zupełnie
>>> nie sugeruje takiej wypowiedzi Sheparda. I za każdym razem wchodzę w to
>>> myśląc O, ciekawe co będę mógł sobie wybrać tutaj, po czym robię
>>> facepalma, bo on znowu jej mówi, żeby się nie przejmowała, bo to nie jej
>>> wina.
>>
>> Czekaj, nie pamiętasz o czym wcześniej gadałeś?
>
> Nie pamiętam jaki dialog stał za konkretną opcją wyklikaną na drzewku.
> Biorąc pod uwagę, że tutaj to co jest napisane na drzewku potrafi się
> znacząco różnić od tego, co powie Shepard, nie powinno to dziwić. Dodaj do
> tego fakt, że ja nie siedzę nad ME non-stop. Ta gra mi się nie podoba,
> przechodzę ją jedynie po to żeby poznać historię. Gram misję czy dwie,
> wyłączam i pykam w coś innego (np. czołgiem sobie pojeżdżę), więc
> następnego dnia mogę nie pamiętać że ten tekst powodował daną reakcję - w
> końcu gadam z każdym NPC z drużyny po każdej misji, żeby zobaczyć czy mają
> coś nowego.
Ale w taki sposób to nie warto. Jeśli nie zapamiętujesz nawet o czym z nimi
rozmawiałeś albo gra Cię nie wciągnęła, to ogólnie tym gorzej będzie. To
jest tytuł mało odporny na częściowe wciągnięcie. Jeśli nie grasz z pełnią
uwagi to następuje błyskawiczna degradacja doznań.
> W przypadku Ashley wygląda to tak: Na drzewku oprócz goodbye jest jeszcze
> stale How are we doing?. Jak dla mnie to wygląda jak typowe zagajenie, po
> którym można pogadać o wszystkim. No to klikam, żeby sobie z nią pogadać (w
> końcu można mieć z nią romans, trzebaby rozwijać znajomość, nie?) a Shepard
> wypala What's your opinion of last mission. I to last mission odnosi się
> do Eden Prime, chociaż Ashely była ze mną już na kilkunastu innych. Dobry
> przykład na dopracowanie detali w ME :-P
No te rzeczy dotyczą misji fabularnych związanych z główną osią historii,
to fakt.
> Na to świetne zagajenie Sheparda Ashley odpowiada że żałuje, że nie udało
> się uratować oddziału, a Shepard ma parę opcji które różnią się jedynie
> nastawieniem, od miłego po takie niezbyt. POtem jest kolejne poddrzewko z
> trzema tekstami, od Nie mogłaś nic zrobić po następnym razem bądź
> bardziej czujna, a wszystkie prowadzą do tego samego - powrotu do dialogu
> głównego, czyli wyłącznie How are we doing?/Goodbye chyba że pojawia
> się u niej jakaś dodatkowa opcja. Ładnych parę razy naciąłem się w ten
> sposób, że myślałem, że może w tym how are we doing? będzie coś więcej,
> będzie można z nią pogadać o czymś innym niż o ostatniej misji, że coś
> się rozwinie. Za każdym razem muszę ją pocieszać. Gdyby zrobiono to z
> głową, ten dialog pojawiłby się raz, ewentualnie byłby potem wciśnięty
> gdzieś z boku na zasadzie Williams, chciałem wrócić do tej sprawy.
OK
>>> Come on, dialogi w ME są bardzo ograniczone i nie wiem jak możesz w ogóle
>>> mówić o budowaniu relacji z drużyną w tej grze.
>>
>> Ale ograniczone w porównaniu z czym?
>
> Ograniczone ogólnie. Dialog w postaci pięciu kwestii na krzyż to krótka
> pogawędka, a nie rozmowa.
> Zobacz jak wygląda opisany powyżej dialog z Ashley
> Rozpoczęcie -> WYbór między X (koniec) a A, które rozwija się na B1, B2 i
> B3, ale wszystkie one prowadzą do jednego punktu B, który rozwija się na
> C1, C2 i C3, które wszystkie prowadzą do Wyboru między X a A. Czasami
> dodatkowo pojawia się tam jakaś fabularna gałąź, ale to przecież członek
> załogi, opcja romansowa, itd. Dialogi z nią powinny być dużo bardziej
> rozbudowane.
> Jest parę lepszych dialogów, np. bardzo podobała mi się opowieść Garrusa o
> tym śledztwie dotyczącym handlu organami, czy historie Wrexa. No właśnie,
> ale to Garrus i Wrex - dwóch faktycznie dobrych i dopracowanych NPCów.
Dlatego tak często mówię o Wreksie :-)
>> Z jaką grą? Tylko porównaj z jakąś z dialogami, a nie wypluwaniem wiki.
>
> Porównaj sobie te dialogi chociażby z takimi stareńkimi grami jak Fallout,
> czy Baldur's Gate. Okaże się wtedy, że większość dialogów z ME jest
> najwyżej tak samo skomplikowana, a to współczesna gra.
Bo para poszła w realizajcę, IMHO słusznie.
> Przypomniała mi się taka stara, hentaiowa gierka Seasons of Sakura, ale
> możliwe że nie znasz. Dialogi w niej były ciekawsze i dużo bardziej
> istotne. Do tego stopnia, że jednego z zakończeń nie mogłem obejrzeć mimo
> kilkukrotnych prób, bo źle rozumiałem jedną z wypowiedzi pewnej bohaterki i
> zawsze odpowiadałem przecząco, co zamykało mi pewne opcje.
A to jest IMHO błąd konstrukcyjny gry, coś jak przygodówka z niezbędnym
przedmiotem, którego nie podniosłeś, a po który nie możesz już wrócić.
> Dopiero po
> jakimś czasie olśniło mnie, że jej wypowiedź można odczytać inaczej. Do
> dzisiaj pamiętam że to zdanie brzmiało Do you want to make everyone like
> you? :-)
Au :-)
>> W ME2 też usprawnili, dodając misje lojalnościowe. Romanse też są ważne,
>> ostatecznie od tego masz tę opcję byś mógł coś jako gracz wyrazić.
>
> No to fajnie, ja w ME2 nie grałem i nie wiem czy zagram, biorąc pod uwagę
> jaką cienizną jest dla mnie ME1. Może kiedyś, dla fabuły.
Nie rób tego, serio. Nawet nie dla fabuły, bo z tej też nie wyciągniesz
zbyt wiele przyjemności jeśli się do tej pory nie wciągnąłeś. To jest taka
sytuacja, w której ME w ogóle nie polecam. Dopóki IMHO nie osiągnąłeś
stanu, w którym na widok AI zamontowanej na statku myśleć WTF jak to
możliwe, ej! jeszcze zanim ktokolwiek wyjaśni Ci, że powinieneś tak
zareagować, to będzie to trochę bez sensu. Sam bym olał całą serię gdyby
nie to, że jedynka skłoniła mnie do głębszego wejścia w jej świat, łącznie
z powieściami.
>>> Que? Chyba w inne gry graliśmy. W ME jest raptem kilka niezłych dialogów, w
>>> których faktycznie widać jakieś emocje, pojawiają się elementy
>>> dwuznaczności, etc. Ale jest ich niewiele.
>>
>> Może w inne gry graliśmy.
>
> Ok, to podaj mi ze dwa takie dialogi (ale nie scenki filmowe, bo takie to
> ja mogę pokazać w tuzinie gier od ręki), byle nie z Garrusem i Wrexem. Jak
> już pisałem, to osobna jakość. BTW, ja też ze dwa takie potrafię wskazać.
Ale teraz nie pokażę Ci konkretnego dialogu bo grałem w jedynkę na końcu
2009. Mogę tylko stwierdzić to co poniżej napisałem, że pamiętam do tej
pory każdą postać i historie za nią stojącą. Nawet imiona i nazwiska
pamiętam (nie tylko drużyny ale większości postaci spoza, jak Udina). W
większości powieści czy filmów takie rzeczy ulatują mi bardzo szybko.
>> W KotoR? Nawet z drużyny nie pamiętam nikogo poza Bastilą, HK-47 i Jolee
>> Bindo. Bindo był bardzo mass effectowy, wyłamując się całkowicie (jako
>> Jedi!) poza etyczny schemat stron mocy i olewając system. Pokochał kobietę,
>> przeżył tragedię, pojechał w Bieszczady. Świetna postać.
>
> Zgoda. Jolee był moim ulubieńcem, a jego teksty to pierwsza klasa. Jak ja
> żałuję, że nie mogę grać w KotOR na nowym sprzęcie, bo się wywala.
Też tak masz? Ja muszę jeszcze raz spróbować z dwójką bo stoi na półce.
Ponoć się da ale żaden tutorial w sieci nie okazał się skuteczny.
> Ale nie
> wiem w jaki sposób Jolee był mass effectowy. Bo dla mnie w ME niewiele się
> wyłamuje poza schemat.
Był bardziej mass effectowy niż star warsowy. Tzn. różnica jest taka, że w
Star Wars jest bardzo wiele postaci, które ogólnie walczą o jakąś stronę
mocy, są stronnikami ponadnaturalnych sił, mistycznej równowagi
wszechświata itp. Mass Effect to ten rodzaj uniwersum, który w ogóle nie
uznaje istnienia takich motywów. Wszystko jest naturalistyczne, nawet jeśli
działa jak magia. Coś jak Wiedźmin kontra Władca pierścieni.
> Co do drużyny, to ciekawy był też chociażby Canderous,
To ten mandalorianin? Fajnie opowiadał o radości z uczestnictwa w brutalnej
bitwie. Wrex jest mu najbliższy.
> Carth zaś to ze
> wszystkich typowych gostków stanowiących opcję romansową dla kobiety chyba
> jedyny w miarę sensowny gość. Alistair i Alenko mogą się schować.
Ja tam się rifififi z Liarą. Założę się, że asari to rasa, która zrodziła
wśród graczy nowe pokolenie ksenofilów :-)
>> Ale w ME postaci uczestniczą przecież w także w scenkach i dostaniesz coś
>> innego od każdej z nich. Choć może rzadziej.
>
> O ile zauważyłem, sprowadza się to do tego, że jedna z nich coś mruknie
> podczas jazdy windą. Nie ma przy tym żadnej interakcji z drugą osobą.
Bywają w trakcie scenek ale nie jest to ogólnie tak częste jak w KoToR.
>>> Ale w czym to się różni od NPCów w KotOR, którzy też mieli swój background
>>> i styl?
>>
>> Realizacja jest IMHO lepsza. Znacznie ciężej było mi poczuć to co mówią
>> postaci z KotoRa.
>
> No to kwestie osobiste.
Jasne.
> Ja się do tej pory zaśmiewam z Jolee, albo gdy
> Bastili się wymsknęło Jestem Jedi i potrafię ukryć uczucia, jakie do
> ciebie żywię.
:-)
>> Za Bastilą nie stało tyle historii związanej np. z jej rasą. Nie było widać
>> w niej niepewności związanej ze swoim pochodzeniem - nie mogłeś próbować
>> domyślić się jak
>
> Coś ci przerywa ;-)
Nom. Konsekwencja nieliniowego odpowiadania na długie posty :-)
> Miała za to niepewności związane ze swoją mocą, z odpowiedzialnością jaka
> została na nią złożona, wreszcie ze swoimi uczuciami (o ile się grało męską
> postacią).
Pewnie. KoToR jest dla mnie pod tym względem na drugim miejscu wśród
produkcji Bioware. Z Tali chodziło mi o to, o czym pisałem powyżej, czyli
szerszy kontekst. Gdy weźmiesz wszystko co jest w ME - dialogi, otoczenie,
zachowanie NPCów, newsy, skrawki informacji z misji, Kodeks, to dostajesz
ogólnie spójny i dobrze rozpisany, logiczny obraz całkiem ciekawego, żywego
i wiarygodnego świata. Na tyle, na ile wiarygodna może być space opera.
Trzeba na to poświęcić czas ale to się zwraca. Rzadko kiedy w innej grze
mam ochotę zadawać pytania w stylu moment, Shepard rozbija się teraz po
przestrzeni Cytadeli zaawansowaną bojową fregatą, która nie jest już
jednostką Przymierza Systemu i ktoś jej na to pozwala?. Nie macham ręką
nad niejasnościami i idę strzelać dalej tylko próbuję je jakoś tłumaczyć bo
do tego ME mnie przyzwyczaiło. Tak jak z ograniczeniem amunicji w dwójce,
którego w jedynce nie było. Wszystko jest wyjaśnione.
>> We are, therefore, revoking your spectre status. Thank you, commandor
>> Shepard, for the shortest service a spectre has had in her career throught
>> the Council's history.
>
> E nie. Ten status nigdy nie byłby granted.
No to nie dostaniesz nawet Normandii :/
>>
>> Game over.
>
> No, tak właśnie podeszło do tej sprawy Bioware. Zrobiło scenę, w której aż
> się prosi o taką wypowiedź, po czym uznało, że za ciężko byłoby im to
> zrobić inaczej niż game over, więc nie dali graczowi wyboru.
Bo to byłaby druga gra, kompletnie :-)
>>> Tylko że takiej opcji nie ma. Można albo
>>> przyjąć postawę ku chwale ojczyzny, albo stwierdzić Whatever will let me
>>> get Saren.
>>
>> No ale nie rozumiem co to ma wspólnego z detalami.
>
> Detal jest taki, że w tej scenie nie masz wyboru. Najlepsze co możesz
> powiedzieć to wisi mi to, ale i tak się zgadzam. Tylko że nie jest to
> sytuacja, w której postać faktycznie nie ma wyboru - po prostu założenie
> twórców gry jest takie, że nie odmówisz. Jak dla mnie, jeśli robią takie
> założenie to powinni sprawić, że gracz faktycznie nie będzie chciał
> odmówić. Tymczasem rada odrzuca od siebie i zostawanie jej specjalnym
> agentem mnie mierzi, a nie cieszy.
Ale to jest IMHO zaleta tego świata i sposobu w jaki ME działa. Pomijam
realizacyjną trudność objęcia w ramach jednej gry tak szerokiego pola
wyboru i drzewka konsekwencji przy utrzymanym poziomie technicznym. Chodzi
o to, że w ME nie kierujesz światem tylko nakreślasz wybory swojej postaci.
Nie oznacza to, że reakcja świata na ten wybór będzie zgodna z Twoimi
oczekiwaniami. To jest dobre.
>>> I zauważ, że to kreacja świata i obcych skłania do takiego
>>> podejścia, a jednocześnie zaimplementowanie tego byłoby proste.
>>
>> Stworzenie osobnej gry jest proste?
>
> Dlaczego osobnej gry? Trzebaby zmienić parę elementów, ale to nie jest
> trudne.
Nie dostajesz Normandii :/
> Dowolna gra w której wybory postaci o czymś faktycznie decydują ma
> coś takiego. Ot, szukałoby się Sarena na własną rękę - może nie dałoby się
> wrócić na cytadelę przez jakiś czas, może trzebaby statek ukraść zamiast
> dostać go oficjalnie, może do paru misji dostałoby się inne wprowadzenie, a
> dialogi musiałyby uwzględnić to, że nie jesteś spectre. No, to ostatnie
> zwłaszcza to wyczyn ponad siły Bioware. Dodatkowych kilka kwestii i
> bardziej rozbudowane drzewko.
Hej, nie jesteś widmem, prawdopodobnie olewasz też karierę militarną, nie
masz Normandii. Można by było ale można też było na tej samej zasadzie w
KoToRze.
>>> Jedyne co
>>> wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
>>> (tyle że innym, wolą cytadeli).
>>
>> Np. Saren.
>
> Do czasu, tak.
A tu się przydaje pierwsza powieść, Revelation. Saren relatywnie długo
działał na własną rękę, w sekrecie przed radą. Ta historia rozciąga się
jeszcze od momentu gdy to Anderson miał szansę być pierwszym ludzkim
widmem.
>>> Można było dać ścieżkę Sheparda renegata,
>>> który działa całkiem poza prawem (faktycznie, albo za cichym przyzwoleniem
>>> rady, która w ten sposób mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu).
>>
>> No więc to właśnie robią widma. Działają poza prawem za cichym
>> przyzwoleniem rady.
>
> Nie. Widma działają poza normalnym prawem, ale za jak najbardziej jawnym
> przyzwoleniem rady.
Tylko jeśli zdefiniujesz prawo jako to co powie rada, co pakuje nas w
kwestie filozoficzne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że rada jednocześnie
ma i nie ma realnej władzy.
> Rada ich chroni i dopóki nie odwoła komuś statusu, może
> on robić co tylko zechce, bo jest to uzasadnione najwyższym prawem - wolą
> rady.
Wola rady nie jest najwyższym prawem w żaden sposób, co pokazali
batarianie.
> Ja mówię o sytuacji w której rada oficjalnie potępia Sheparda, a po
> cichu daje mu wolną rękę, żeby wykonał robotę za nich. Po prostu mu nie
> przeszkadza.
Przecież to byłoby dokładnie to samo - działanie za pozwoleniem rady. Tak
zresztą to wyglądało w ME1 - do tego stopnia, że nikt nie wie co tak
naprawdę się wydarzyło. Kurczę, nawet rada tak naprawdę nie wie :-)
>>> To
>>> byłby wybór, który faktycznie by wpłynął znacząco na dalszą rozgrywkę.
>>
>> Nadal nie rozumiem na czym miałby on polegać.
>
> Przede wszystkim ja bym się fajnie poczuł i uznał, że ta fabuła ma sens, a
> gra daje mi wybór. Parę kwestii musiałoby się zmienić, pisałem o tym
> wcześniej. No i myślę że jednak inaczej gra się kimś działającym poza
> prawem, wiedząc że rada może w każdej chwili posłać za tobą agentów, a
> inaczej takim właśnie agentem z licencją 00.
Ale to przesunęłoby balans gry w stronę stylu falloutowego. Nie ten
charakter IMHO.
>>> Tylko że Bioware nie potrafi tak projektować gier, więc zwyczajnie olało
>>> taką opcję.
>>
>> Chyba rzeczywiście graliśmy w dwie różne gry. Shepard nagina sytuację i
>> swoje relacje z radą, bo jej nie wierzą.
>
> Ale Shepard nie ma wyboru w tej sytuacji w sposób sztuczny. Twórcy gry
> sobie założyli, że Shepard zostanie spectre i już, on nie ma w tej sprawie
> nic do powiedzenia. Typowe deus ex machina.
Ależ skąd. W każdym momencie możesz powiedzieć, że w tej czy innej scence
chciałoby się coś wybrać ale takiej możliwości nie ma. Tylko, że to nie
oznacza deus ex machina. W ramach świata ME Shepard pozostająca widmem jest
bardzo sensowna. Nie pozostająca? Ciążko powiedzieć, zwłaszcza, że mówimy o
sytuacji, w której ona sama jeszcze nie wie co się dzieje, a od lat jest
oficerem działającym w ramach marynarki Przymierza. Zapewne po drodze
zdarzyło się wiele sytuacji, w których mogłaby powiedzieć chrzanię to,
lecę na Omegę, będę najemnikiem. Nie zrobiła tego do tej pory, dlaczego
miałaby teraz? Dostaje statek, zasoby i swobodę działania, może więc
rozwiązywać sprawę. Słuszny wybór. Na głębszy bunt jest moment nieco
później, gdy Shepard mówi radzie co się dzieje, a rada, też słusznie, olewa
to co ona mówi bo nie ma dowodów. Jedynie wizje.
Nie wiem jak jest w innych liniach fabularnych ale w dwójce poleciałem na
Cytadelę i rada nawet się ze mną nie spotkała. Do biura Andersona wpadł
Udina, powiedział Shepard, GTFO i tyle.
>>> Alenko jest takim introwertykiem, że nie ma z nim o czym gadać. Nawet opcje
>>> dialogowe mu się nie zmieniają.
>>
>> No to albo coś zrobiłeś nie tak albo rzeczywiście granie facetem ssie tak
>> mocno jak podejrzewałem :-)
>
> Ma dwie wypowiedzi. Tactical appraisal po której stwierdza że nie sądzi,
> by na Eden Prime można było coś zrobić lepiej niż zrobiliśmy, oraz
> Personal input na które nieodmiennie stwierdza mi, że na osobiste gadki
> to przyjdzie czas później. A przepraszam, ma jeszcze Goodbye
U mnie rozwijał się o kiepskości implantów drugiej generacji. W dwójce jest
news o tym, że biotycy z tą generacją wywalczyli sobie odszkodowania :-)
>>> Nie wszyscy. Raptem kilkunastu NPCów, a i tak naprawdę większość jest
>>> poniżej przeciętnej dla Bioware.
>>
>> Mmm, nie? Praktycznie każda postać spoza drużyny może być podpytana dalej.
>
> No nie każda. Masz NPCów stanowiących tło i NPCów drugoplanowych jak doktor
> czy Pressly na statku. Ci pierwsi nie mogą zostać zagadani, drudzy mają
> bardzo ograniczone dialogi. Nawet pierwszoplanowi NPCe jak postacie z
> drużyny bazowy dialog mają niewielki, a ewentualnie coś ciekawszego im
> dochodzi fabularnie (albo i nie, jak pokazuje przykład Alenko).
Ale to mnie autentycznie zaskoczyło. To tak jakby Shepardowa miała więcej
opcji. W sumie ma, bo może figlować z Liarą.
>>> W Gothikach nawet NPCe robiący za tło mają
>>> własne życie.
>>
>> Siedzą przy ognisku albo ładują w kowadło.
>
> Ale żyją. Chodzą, ruszają się, uciekają przed deszczem. Tam świat żyje. A
> jak już masz z kim pogadać, to masz o czym pogadać. Podobnie w wiedźminie.
>
>> No ja nie wiem, po raz pierwszy w grze Bioware na ponad rok po przejściu
>> gry pamiętam całą drużynę i historie za nimi stojące.
>
> Kwestie osobiste widocznie. BTW, w ME masz tylko siedem osób w drużynie, w
> Kotorach było więcej.
Ale odnoszę wrażenie, że po dopakowaniu kolejnych postaci w dwójce nadal
będę wiedział i pamiętał.
>>> Poza tym właśnie wspomniane JE jak i ME charakteryzują się tym, że
>>> NPCe nie mają żadnych interakcji między sobą.
>>
>> Ale nie to wypominam JE. JE wypomniałem to, że już kompletnie kompletnie
>> kompletnie nikogo nie pamiętam. Prócz jakiejś brunetki.
>
> Dla mnie JE i ME to dowód na to, że Bioware nie potrafi robić mechaniki
> gier w czasie rzeczywistym.
A dla mnie przeciwnie, naparzanie i style walki w JE były świetne. Trzeba
było się napocić ale i trochę pomyśleć, bo inaczej się niektórych walk po
prostu nie dało wygrać. W ME2 podkręciłem trudność od razu na H/C i jest
świetnie.
>> Bo to, hm, statek służący do poruszania się, a nie dzielnica Krakowa
>> wybebeszona koparkami za unijne pieniądze? Mieli przemalować ściany po
>> każdej misji?
>
> Nie. Ale postaciom znaczącym mogli rozwinąć dialogi i dać jakieś zmiany.
> Fabularnie załoga statku powinna być nawet bliższa Shepardowi, w końcu
> znają się od jakiegoś czasu, są członkami tej samej załogi, odpowiadają
> przed nim. A drużyna to tacy najemnicy.
No to masz Jokera choćby. Ale kto jest bliższy to bym dyskutował.
Ostatecznie to drużyna sprawdza się w każdej misji w ogniu.
>> Na tym poziomie realizacji? Podejrzewam, że sporo zasobów by w to weszło.
>
> E tam. Zrobienie zmiennych drzewek to kwestia napisania tych drzewek i
> wprowadzenia zmiennej, która ustali kiedy które jest przypisane do postaci.
> Z programistycznego punktu widzenia banał.
Ale ja mówię o zasobach. Technicznie to sobie łatwo wyobrazić ale gdyby
produkcja gier ograniczała się do tylko do rozwiązywania problemów
technicznych, to żylibyśmy w świecie ogólnej obfitości. Przecież to nie
programiści piszą te drzewka, analizują ich sensowność, tworzą dialogi,
nagrywają głosy, dbają o nagłośnienie i całą tę resztę. Programiści to
pewnie już w ogóle nie mieliby nic do roboty bo silnik jest gotowy,
stosowne edytory również.
>> Mają za każdym razem odpowiadać inaczej na pytanie o dokładnie tę samą
>> rzecz? Komentują inaczej to co się rzeczywiście zmienia - status misji,
>> ostanie wydarzenia.
>
> Nie bałdzo. Przeszedłem już spory kawałek gry, a NPC na statku mają stale
> ten sam zestaw wypowiedzi.
> Pressly może być zapytany tylko o to, jak trafił na Normandię (z
> rozwinięciem I teraz jesteś tu?) i co sądzi o obcych na statku. Łącznie
> trzy kwestie.
> Doktor ma pytanie o osobisty background (z jednym rozwinięciem) i o Alenko
> (z dwoma, można się dopytać co to L2 i jakie kłopoty ma Alenko). Pięć
> kwestii.
>
>
>>> Albo żeby Adams dawał
>>> prostego questa, bo coś się na statku dzieje nie tak?
>>
>> Jak w ME2?
>
> Nie grałem. Nie porównuję ME1 z ME2 obecnie. Uważam, że normalnym jest
> oczekiwać od kontynuacji, że będzie przynajmniej tak samo zaawansowana co
> część pierwsza.
Jest i nie jest jednocześnie. Dwójka jest inną grą, która tym bardziej Cię
odrzuci. Jest mniej tego co oczekujesz i więcej tego, czego nie oczekujesz.
>>> Normandia to statek
>>> pełen manekinów.
>>
>> Bo nie dają questów dotyczących naprawy poszycia na starburcie? :-)
>
> Bo wszystko co dają, dają na samym początku gry i do końca już pozostają
> dokładnie tacy sami. Nawet gdy załoga ma już wylatanych wiele godzin z
> Shepardem jako kapitanem, ileś tam misji zaliczonych, on nadal będzie ich
> pytał To opowiedz mi jak trafiłeś na Normandię a Joker będzie po raz
> kolejny dziwił się Nie wiedziałeś że jestem chory?. No, chyba że nie
> będzie to po raz nasty dlatego, że sobie darujemy rozmowy z nimi. W sumie
> to nowatorskie podejście do RPG - olej dialogi z NPCami, po pierwszym razie
> i tak już nic ciekawego nie powiedzą.
> Zobacz, niby świat się zmienia, fabuła posuwa się do przodu, ale ci NPCe
> nie rozwijają ani trochę. Są identyczni na początku gry i pod jej koniec.
Kurczę, jak my to zupełnie inaczej odbieramy :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-10 15:57:25 - Piotr Kapis
> On Thu, 7 Jul 2011 22:47:00 +0200, Piotr Kapis wrote:
>
> Ale w taki sposób to nie warto. Jeśli nie zapamiętujesz nawet o czym z nimi
> rozmawiałeś albo gra Cię nie wciągnęła, to ogólnie tym gorzej będzie.
Nie, nie. Ja pamiętam o czym z nimi rozmawiałem. Tylko nie pamiętam która
konkretnie opcja w dialogu do czego prowadziła we wszystkich przypadkach. A
w tym dialogu to co masz do wyboru w drzewku jest bardzo odległe od tego,
co Shepard naprawdę mówi, przez co parę pary dałem się nabrać. Teraz już o
tym pamiętam.
Serio, system dialogów w ME jest IMO niedopracowany. Jeśli wybieram opcję
Hej, jak leci? Co słychać? to oczekuję, że postać zagai właśnie w taki
sposób, a nie w zupełnie innym tonie odezwie się Porozmawiajmy o tym co
się stało podczas ostatniej misji.
> To jest tytuł mało odporny na częściowe wciągnięcie. Jeśli nie grasz z pełnią
> uwagi to następuje błyskawiczna degradacja doznań.
Emmm, nie mogę się zgodzić. ME był robiony jako gra casualowa. Z definicji
nie może wymagać pełni uwagi.
> No te rzeczy dotyczą misji fabularnych związanych z główną osią historii,
> to fakt.
No właśnie. Jak sam mówiłeś, w ME ważne są detale. Dla mnie fakt, że ktoś
nie dopracował dialogu z dość ważną postacią, to detal wpływający
negatywnie na rozgrywkę. Jak mam się wczuć w postać, gdy trafiają się takie
zgrzyty?
>> Porównaj sobie te dialogi chociażby z takimi stareńkimi grami jak Fallout,
>> czy Baldur's Gate. Okaże się wtedy, że większość dialogów z ME jest
>> najwyżej tak samo skomplikowana, a to współczesna gra.
>
> Bo para poszła w realizajcę, IMHO słusznie.
Ja bym jednak chciał, żeby trochę więcej pary poszło w realizację
porządnych dialogów, dzięki którym faktycznie mógłbym się wczuć w postać.
No i żeby gry jednak nie reklamowano jak cRPG, gdy de facto jest to
strzelanka.
> A to jest IMHO błąd konstrukcyjny gry, coś jak przygodówka z niezbędnym
> przedmiotem, którego nie podniosłeś, a po który nie możesz już wrócić.
Nie błąd. Założenie gry. Ona miała kilka różnych zakończeń, w tym również
takie, w których nie udawało ci się zdobyć żadnej dziewczyny. Dla mnie
całkiem fajny pomysł, wynik gry zależał od twoich decyzji. No i żeby
dziewczyna chciała być z tobą, trzeba było się starać o nią przez dłuższy
czas. Ja po prostu zawalałem kluczowy dialog z jedną z nich.
> Nie rób tego, serio. Nawet nie dla fabuły, bo z tej też nie wyciągniesz
> zbyt wiele przyjemności jeśli się do tej pory nie wciągnąłeś. To jest taka
> sytuacja, w której ME w ogóle nie polecam. Dopóki IMHO nie osiągnąłeś
> stanu, w którym na widok AI zamontowanej na statku myśleć WTF jak to
> możliwe, ej! jeszcze zanim ktokolwiek wyjaśni Ci, że powinieneś tak
> zareagować, to będzie to trochę bez sensu.
Spokojnie. Jeśli piszę o fabule, to mam ją na myśli całościowo, w
kontekście świata w jakim się rozgrywa. NIe gram tylko po to żeby zaliczyć
Ashley i załatwić Sarena ;-) Wczytuję się w dialogi, poznaję historię
świata, wiem jak wygląda sprawa z AI, różnymi rasami w tym świecie i nie
mam zamiaru tego ignorować. Dlatego tym bardziej irytują mnie babole w
wykonaniu, które wytrącają mnie z wczuwania się w postać.
> Ale teraz nie pokażę Ci konkretnego dialogu bo grałem w jedynkę na końcu
> 2009. Mogę tylko stwierdzić to co poniżej napisałem, że pamiętam do tej
> pory każdą postać i historie za nią stojącą. Nawet imiona i nazwiska
> pamiętam (nie tylko drużyny ale większości postaci spoza, jak Udina). W
> większości powieści czy filmów takie rzeczy ulatują mi bardzo szybko.
Ok. Mnie pewne rzeczy za mocno zgrzytają w ME i dlatego się na nim
zawiodłem - oczekiwałem czegoś lepszego po prostu. Ale rozumiem, że dla
ciebie to może być świetna gra, bo sam widzę w niej elementy bardzo fajne.
>> Zgoda. Jolee był moim ulubieńcem, a jego teksty to pierwsza klasa. Jak ja
>> żałuję, że nie mogę grać w KotOR na nowym sprzęcie, bo się wywala.
>
> Też tak masz? Ja muszę jeszcze raz spróbować z dwójką bo stoi na półce.
> Ponoć się da ale żaden tutorial w sieci nie okazał się skuteczny.
Ostatnio udało mi się nawet jedynkę uruchomić. Niestety nie zdążyłem nawet
opuścić statku, gdy się wywaliła. Próbowałem paru różnych sztuczek, można
np. ustawić ją tak, żeby korzystała tylko z jednego rdzenia na sztywno, ale
i to niewiele daje.
> Był bardziej mass effectowy niż star warsowy. Tzn. różnica jest taka, że w
> Star Wars jest bardzo wiele postaci, które ogólnie walczą o jakąś stronę
> mocy, są stronnikami ponadnaturalnych sił, mistycznej równowagi
Ok, że nie był typowo starwarsowy się zgodzę. :-)
>> Carth zaś to ze
>> wszystkich typowych gostków stanowiących opcję romansową dla kobiety chyba
>> jedyny w miarę sensowny gość. Alistair i Alenko mogą się schować.
>
> Ja tam się rifififi z Liarą. Założę się, że asari to rasa, która zrodziła
> wśród graczy nowe pokolenie ksenofilów :-)
Jak twierdzi moja dziewczyna, to samo się tyczy Turian. Podobno Bioware
samo się zdziwiło popularnością Garrusa i na życzenie graczy (a może raczej
graczek) wprowadziło opcję romansu z nim w ME2 :-)
>> O ile zauważyłem, sprowadza się to do tego, że jedna z nich coś mruknie
>> podczas jazdy windą. Nie ma przy tym żadnej interakcji z drugą osobą.
>
> Bywają w trakcie scenek ale nie jest to ogólnie tak częste jak w KoToR.
No właśnie. Ja jednak wolę interakcje między postaciami z DA, mimo ogólnej
chałowatości tej gry. Daje to postaciom więcej życia.
>> Miała za to niepewności związane ze swoją mocą, z odpowiedzialnością jaka
>> została na nią złożona, wreszcie ze swoimi uczuciami (o ile się grało męską
>> postacią).
>
> Pewnie. KoToR jest dla mnie pod tym względem na drugim miejscu wśród
> produkcji Bioware. Z Tali chodziło mi o to, o czym pisałem powyżej, czyli
> szerszy kontekst. Gdy weźmiesz wszystko co jest w ME - dialogi, otoczenie,
> zachowanie NPCów, newsy, skrawki informacji z misji, Kodeks, to dostajesz
> ogólnie spójny i dobrze rozpisany, logiczny obraz całkiem ciekawego, żywego
> i wiarygodnego świata. Na tyle, na ile wiarygodna może być space opera.
Ok. Świat jako taki jest w ME logicznie i ciekawie opisany. Mnie też podoba
się to, że można się dowiedzieć z różnych źródeł czegoś więcej o jego
historii. Tylko zgrzytają mi te niedoróbki, jak dialog o ostatniej misji.
Zwłaszcza że jestem jednak inżynierem oprogramowania i wiem, jak łatwo
możnaby to było naprawić.
BTW, od jakiegoś czasu łazi mi po głowie koncepcja zupełnie nowego systemu
dialogów, w którym miałbyś do wyboru różne opcje w zależności od postaci w
drużynie, ich cech, etc. Trochę w podobnym kierunku zmierza TOR, gdzie
każdy z graczy może wybrać swoją wypowiedź, a potem losowane jest, która
wygrywa, tyle że ja myślę o systemie do gier singlowych.
>> E nie. Ten status nigdy nie byłby granted.
>
> No to nie dostaniesz nawet Normandii :/
Ukradłbym :-) Albo dostał od admirała. Nieistotne jak, ważne żeby wejść w
jego posiadanie, a potem musieliby mnie złapać. :-)
>> No, tak właśnie podeszło do tej sprawy Bioware. Zrobiło scenę, w której aż
>> się prosi o taką wypowiedź, po czym uznało, że za ciężko byłoby im to
>> zrobić inaczej niż game over, więc nie dali graczowi wyboru.
>
> Bo to byłaby druga gra, kompletnie :-)
Nie tak kompletnie. Byłaby to ta sama gra, z paroma innymi wątkami. Dałoby
się tak to zrobić.
> Ale to jest IMHO zaleta tego świata i sposobu w jaki ME działa. Pomijam
> realizacyjną trudność objęcia w ramach jednej gry tak szerokiego pola
> wyboru i drzewka konsekwencji przy utrzymanym poziomie technicznym. Chodzi
> o to, że w ME nie kierujesz światem tylko nakreślasz wybory swojej postaci.
> Nie oznacza to, że reakcja świata na ten wybór będzie zgodna z Twoimi
> oczekiwaniami. To jest dobre.
Ale wybory twojej postaci są czasami mocno ograniczone. Ograniczenie
logiczne w świecie gry, takie jak korytarz którym możesz pójść tylko w
jedną stronę albo drugą, ale nie przez ścianę, jest ok. Ograniczenie takie,
że gra nie daje ci mechanicznie opcji wyboru, który mógłbyś podjąć gdybyś
był naprawdę na miejscu Sheparda, jest dla mnie zła, bo rozbija immersję.
>>>> I zauważ, że to kreacja świata i obcych skłania do takiego
>>>> podejścia, a jednocześnie zaimplementowanie tego byłoby proste.
>>>
>>> Stworzenie osobnej gry jest proste?
>>
>> Dlaczego osobnej gry? Trzebaby zmienić parę elementów, ale to nie jest
>> trudne.
>
> Nie dostajesz Normandii :/
Jeśli już powiedziałem Radzie, gdzie sobie może wsadzić status specte, to
myślisz, że będę się przejmował ich prawem własności? Come on, to byłoby
właśnie świetne działanie dla postaci zmierzającej do renegade. Obecnie
nawet jako renegade i tak działasz praworządnie, słuchasz się rozkazów,
etc.
> Hej, nie jesteś widmem, prawdopodobnie olewasz też karierę militarną, nie
> masz Normandii. Można by było ale można też było na tej samej zasadzie w
> KoToRze.
W jakim sensie? W KotORrze mogłeś przecież zostać dobrym jedi, albo złym.
Ja co prawda nigdy złym nie zostałem, bo nie potrafię grać w taki sposób,
ale z tego co wiem, jest to możliwe.
>
>
>>>> Jedyne co
>>>> wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
>>>> (tyle że innym, wolą cytadeli).
>>>
>>> Np. Saren.
>>
>> Do czasu, tak.
>
> A tu się przydaje pierwsza powieść, Revelation. Saren relatywnie długo
> działał na własną rękę, w sekrecie przed radą. Ta historia rozciąga się
> jeszcze od momentu gdy to Anderson miał szansę być pierwszym ludzkim
> widmem.
Ok. Ale tu chodzi o coś innego.
Masz normalne, obowiązujące powszechnie prawo. Na jego podstawie działa
większość, np. Garrus i Shepard (do czasu).
Masz spectres, którzy działają poza tym prawem, jako słudzy rady i na
podstawie jej decyzji. Można to nazwać prawem wyższym. Mogą nie przejmować
się prawem powszechnym, jak długo rada podtrzymuje ich status i za nich
ręczy. A że rada nie o wszystkim wie, to może być tak, że ktoś działa
przeciwko niej, popełniając nadużycie.
No i masz osoby działające wbrew prawu z własnej woli, przestępców. Kimś
takim jest Saren po odebraniu mu statusu, kimś takim mógłby być Shepard
gdyby nie przyjąć pozycji spectre i zaczął działać na własną rękę. No i jak
dla mnie jedną z opcji jest to, że rada oficjalnie uznaje go za przestępcę,
a po cichu go wspiera, np. nakazując spectres by go nie ścigali, unikali
kontaktu, przymykając oko na pewne sytuacje, albo wręcz aranżując pewne
sytuacje. A wszystko po to, żeby to Shepard brudził sobie ręce i dopadł
Sarena, po czym możnaby i jego zlikwidować. Dwie pieczenie przy jednym
ogniu, Zdrajca Saren ginie, ludzie nie dostają swojego pierwszego spectre,
którego rada przecież wcale tak naprawdę nie chce im dać.
>
>> Nie. Widma działają poza normalnym prawem, ale za jak najbardziej jawnym
>> przyzwoleniem rady.
>
> Tylko jeśli zdefiniujesz prawo jako to co powie rada, co pakuje nas w
> kwestie filozoficzne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że rada jednocześnie
> ma i nie ma realnej władzy.
No właśnie. Law is what enforcement enforces. Z jakiegoś powodu spectres
mogą działać poza prawem powszechnym, ergo rada jednak ma posłuch
wystarczający by coś tak mocnego narzucić.
> Wola rady nie jest najwyższym prawem w żaden sposób, co pokazali
> batarianie.
Batarian nie pamiętam akurat, ale Kroganie też próbowali i okazało się, że
wyszli na tym kiepsko.
>> Ja mówię o sytuacji w której rada oficjalnie potępia Sheparda, a po
>> cichu daje mu wolną rękę, żeby wykonał robotę za nich. Po prostu mu nie
>> przeszkadza.
>
> Przecież to byłoby dokładnie to samo - działanie za pozwoleniem rady.
Za nieoficjalnym przyzwoleniem. Oficjalnie rada by go potępiała. Spectres
mają oficjalnie potwierdzony status i robią wszystko na podstawie tego.
> Ale to przesunęłoby balans gry w stronę stylu falloutowego. Nie ten
> charakter IMHO.
No właśnie. Bioware nie zrobi takiej gry. Chyba mało kto obecnie by
spróbował.
>> Ale Shepard nie ma wyboru w tej sytuacji w sposób sztuczny. Twórcy gry
>> sobie założyli, że Shepard zostanie spectre i już, on nie ma w tej sprawie
>> nic do powiedzenia. Typowe deus ex machina.
>
> Ależ skąd. W każdym momencie możesz powiedzieć, że w tej czy innej scence
> chciałoby się coś wybrać ale takiej możliwości nie ma.
Ograniczenie mechaniczne. Dopóki nie będziemi mieli czegoś bliskiego AI, co
potrafiłoby zdać test Turinga, musimy się pogodzić z tym, że nie da się
mieć dowolnych wypowiedzi.
Dla mnie to że zostajesz spectre jest bardzo istotną kwestią i chciałbym
mieć tu coś do powiedzenia.
> Tylko, że to nie
> oznacza deus ex machina. W ramach świata ME Shepard pozostająca widmem jest
> bardzo sensowna. Nie pozostająca? Ciążko powiedzieć, zwłaszcza, że mówimy o
> sytuacji, w której ona sama jeszcze nie wie co się dzieje, a od lat jest
> oficerem działającym w ramach marynarki Przymierza.
Ale i to dałoby się bardzo łatwo zrobić. Można tak, jak pisałem wcześniej,
ale można inaczej - bardzo prosto i w sposób jednak fabularny. Dajesz
graczowi do wyboru Nie chcę być spectre. Gracz wybiera, Shepard zaczyna
mówić Ten swój status możecie zwinąć w ciasny rulonik i roz... po czym
przerywa mu ambasador, który bierze go na stronę i wyjaśnia, że to bardzo
ważne dla Ziemi i że jeśli Shepard zawali teraz wysiłki całej kampanii by
ludzie mieli większy udział w działaniach sojuszu, to może zapomnieć o
karierze militarnej czy jakiejkolwiek innej, bo do końca życia będzie
czyścił kible w najbardziej zapadłej dziurze, jaką tylko uda się znaleźć. I
już wybór znika, ale w sposób fabularnie uzasadniony.
Co mi tu przeszkadza przede wszystkim, to że najpierw buduje się wizerunek
rady jako bardzo aroganckiej, traktującej inne rasy z pogardą. Ten status
spectre dla Sheparda to właściwie taki ochłap rzucony ludziom. Jedną z
naturalnych reakcji jest uniesienie się honorem, a gra na to nie pozwala.
> U mnie rozwijał się o kiepskości implantów drugiej generacji. W dwójce jest
> news o tym, że biotycy z tą generacją wywalczyli sobie odszkodowania :-)
Ale grałeś kobietą, tak?
>> Dla mnie JE i ME to dowód na to, że Bioware nie potrafi robić mechaniki
>> gier w czasie rzeczywistym.
>
> A dla mnie przeciwnie, naparzanie i style walki w JE były świetne.
Byłby świetne, gdyby znowu pewne mechaniczne rozwiązania nie zostały
skopane. Pamiętasz na samym początku walkę przy statku? Najpierw jest
scenka, której nie da się przeskoczyć. Potem wyskakuje kilku przeciwników,
kolejnych kilku, bodajże jeszcze trzecia walka i dopiero potem interweniuje
mistrz. Jeśli zginiesz gdziekolwiek w trakcie, cofa cię do momentu sprzed
pierwszej scenki, którą znowu trzeba obejrzeć. Dla mnie już same scenki
których nie da się olać jednym kliknięciem są niedopuszczalne, a to, że gra
wymaga żebyś stoczył kilka walk pod rząd bez jakiegokolwiek save między
nimi też mi się nie podoba (chociaż jestem w stanie to łyknąć, jak np. w
Prototype). Z tego samego powodu skasowałem ostatnio z dysku Prince of
Persia: Warrior Within. Za dużo tam było momentów, w których jeden błąd
cofał cię spory kawałek gry, a nawet na poziomie easy było bardzo ciężko.
> Trzeba
> było się napocić ale i trochę pomyśleć, bo inaczej się niektórych walk po
> prostu nie dało wygrać. W ME2 podkręciłem trudność od razu na H/C i jest
> świetnie.
To swoją drogą ciekawe. Są gry, w które gram na średnim albo i wyższym
poziomie trudności i nie mam z nimi problemów, mimo że są wymagające. Ale
są i takie, w których olewam to, biorę najłatwiejszy i chcę je tylko
przejść, bo mechanicznie mnie frustrują.
>> Zobacz, niby świat się zmienia, fabuła posuwa się do przodu, ale ci NPCe
>> nie rozwijają ani trochę. Są identyczni na początku gry i pod jej koniec.
>
> Kurczę, jak my to zupełnie inaczej odbieramy :-)
:-) W sumie to dobrze. Świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 17:35:38 - M.G.
[...]
>> To jest tytuł mało odporny na częściowe wciągnięcie. Jeśli nie grasz z pełnią
>> uwagi to następuje błyskawiczna degradacja doznań.
>
> Emmm, nie mogę się zgodzić. ME był robiony jako gra casualowa. Z definicji
> nie może wymagać pełni uwagi.
Ja nie wiem, szczerze mówiąc, co to jest gra casualowa. Może poza
pasjansem w Windows.
>> No te rzeczy dotyczą misji fabularnych związanych z główną osią historii,
>> to fakt.
>
> No właśnie. Jak sam mówiłeś, w ME ważne są detale. Dla mnie fakt, że ktoś
> nie dopracował dialogu z dość ważną postacią, to detal wpływający
> negatywnie na rozgrywkę. Jak mam się wczuć w postać, gdy trafiają się takie
> zgrzyty?
No to w takim razie w nic się nie będziesz w stanie wczuć, bo nie ma chyba
gry, w której postaci sypią zupełnie nowymi komentarzami za każdym razem.
>>> Porównaj sobie te dialogi chociażby z takimi stareńkimi grami jak Fallout,
>>> czy Baldur's Gate. Okaże się wtedy, że większość dialogów z ME jest
>>> najwyżej tak samo skomplikowana, a to współczesna gra.
>>
>> Bo para poszła w realizajcę, IMHO słusznie.
>
> Ja bym jednak chciał, żeby trochę więcej pary poszło w realizację
> porządnych dialogów, dzięki którym faktycznie mógłbym się wczuć w postać.
> No i żeby gry jednak nie reklamowano jak cRPG, gdy de facto jest to
> strzelanka.
A Gothic 3 to slasher, dokładnie na tej zasadzie. W sensie, ja tam tylko
biegałem i rąbałem zręcznościowo orków, poza gadaniem i sprzedażą złomu.
>> A to jest IMHO błąd konstrukcyjny gry, coś jak przygodówka z niezbędnym
>> przedmiotem, którego nie podniosłeś, a po który nie możesz już wrócić.
>
> Nie błąd. Założenie gry. Ona miała kilka różnych zakończeń, w tym również
> takie, w których nie udawało ci się zdobyć żadnej dziewczyny. Dla mnie
> całkiem fajny pomysł, wynik gry zależał od twoich decyzji. No i żeby
> dziewczyna chciała być z tobą, trzeba było się starać o nią przez dłuższy
> czas. Ja po prostu zawalałem kluczowy dialog z jedną z nich.
Ale czy kluczowość jest jakoś sygnalizowana? Bo brak jasnego wyjaśnienia
mechaniki jest ciągle bugiem, a nie cechą.
>> Nie rób tego, serio. Nawet nie dla fabuły, bo z tej też nie wyciągniesz
>> zbyt wiele przyjemności jeśli się do tej pory nie wciągnąłeś. To jest taka
>> sytuacja, w której ME w ogóle nie polecam. Dopóki IMHO nie osiągnąłeś
>> stanu, w którym na widok AI zamontowanej na statku myśleć WTF jak to
>> możliwe, ej! jeszcze zanim ktokolwiek wyjaśni Ci, że powinieneś tak
>> zareagować, to będzie to trochę bez sensu.
>
> Spokojnie. Jeśli piszę o fabule, to mam ją na myśli całościowo, w
> kontekście świata w jakim się rozgrywa. NIe gram tylko po to żeby zaliczyć
> Ashley i załatwić Sarena ;-)
Ashley? No weź :/
[...]
>>> Zgoda. Jolee był moim ulubieńcem, a jego teksty to pierwsza klasa. Jak ja
>>> żałuję, że nie mogę grać w KotOR na nowym sprzęcie, bo się wywala.
>>
>> Też tak masz? Ja muszę jeszcze raz spróbować z dwójką bo stoi na półce.
>> Ponoć się da ale żaden tutorial w sieci nie okazał się skuteczny.
>
> Ostatnio udało mi się nawet jedynkę uruchomić. Niestety nie zdążyłem nawet
> opuścić statku, gdy się wywaliła. Próbowałem paru różnych sztuczek, można
> np. ustawić ją tak, żeby korzystała tylko z jednego rdzenia na sztywno, ale
> i to niewiele daje.
U mnie dwójka wywala się po pierwszych sekundach od uruchomienia. Ale
spróbuję na nowym sprzęcie, ponoć z nVidią łatwo.
>> Był bardziej mass effectowy niż star warsowy. Tzn. różnica jest taka, że w
>> Star Wars jest bardzo wiele postaci, które ogólnie walczą o jakąś stronę
>> mocy, są stronnikami ponadnaturalnych sił, mistycznej równowagi
>
> Ok, że nie był typowo starwarsowy się zgodzę. :-)
>
>>> Carth zaś to ze
>>> wszystkich typowych gostków stanowiących opcję romansową dla kobiety chyba
>>> jedyny w miarę sensowny gość. Alistair i Alenko mogą się schować.
>>
>> Ja tam się rifififi z Liarą. Założę się, że asari to rasa, która zrodziła
>> wśród graczy nowe pokolenie ksenofilów :-)
>
> Jak twierdzi moja dziewczyna, to samo się tyczy Turian. Podobno Bioware
> samo się zdziwiło popularnością Garrusa i na życzenie graczy (a może raczej
> graczek) wprowadziło opcję romansu z nim w ME2 :-)
Nawet nie podobno, bo opcja się u mnie pojawia po misji lojalnościowej dla
Garrusa. Nie mogłem się jednak przekonać i konsekwentnie robię Shepardową
gustującą w kobietach oraz asari. Ponoć jeśli się na Garrusa zdecydujesz,
to profesor Mordin Solus (dobra postać) przestrzega w kwestiach sanitarnych
kontaktu człowieka z turianinem :-) W dwójce te rzeczy są ogólnie opisywane
z większą otwartością.
[...]
>> Pewnie. KoToR jest dla mnie pod tym względem na drugim miejscu wśród
>> produkcji Bioware. Z Tali chodziło mi o to, o czym pisałem powyżej, czyli
>> szerszy kontekst. Gdy weźmiesz wszystko co jest w ME - dialogi, otoczenie,
>> zachowanie NPCów, newsy, skrawki informacji z misji, Kodeks, to dostajesz
>> ogólnie spójny i dobrze rozpisany, logiczny obraz całkiem ciekawego, żywego
>> i wiarygodnego świata. Na tyle, na ile wiarygodna może być space opera.
>
> Ok. Świat jako taki jest w ME logicznie i ciekawie opisany. Mnie też podoba
> się to, że można się dowiedzieć z różnych źródeł czegoś więcej o jego
> historii. Tylko zgrzytają mi te niedoróbki, jak dialog o ostatniej misji.
> Zwłaszcza że jestem jednak inżynierem oprogramowania i wiem, jak łatwo
> możnaby to było naprawić.
> BTW, od jakiegoś czasu łazi mi po głowie koncepcja zupełnie nowego systemu
> dialogów, w którym miałbyś do wyboru różne opcje w zależności od postaci w
> drużynie, ich cech, etc. Trochę w podobnym kierunku zmierza TOR, gdzie
> każdy z graczy może wybrać swoją wypowiedź, a potem losowane jest, która
> wygrywa, tyle że ja myślę o systemie do gier singlowych.
No to mogłoby zadziałać, po prostu NPC z drużyny podejmowałby podobną
decyzję co inni gracze z TOR.
[...]
>> Ale to jest IMHO zaleta tego świata i sposobu w jaki ME działa. Pomijam
>> realizacyjną trudność objęcia w ramach jednej gry tak szerokiego pola
>> wyboru i drzewka konsekwencji przy utrzymanym poziomie technicznym. Chodzi
>> o to, że w ME nie kierujesz światem tylko nakreślasz wybory swojej postaci.
>> Nie oznacza to, że reakcja świata na ten wybór będzie zgodna z Twoimi
>> oczekiwaniami. To jest dobre.
>
> Ale wybory twojej postaci są czasami mocno ograniczone. Ograniczenie
> logiczne w świecie gry, takie jak korytarz którym możesz pójść tylko w
> jedną stronę albo drugą, ale nie przez ścianę, jest ok. Ograniczenie takie,
> że gra nie daje ci mechanicznie opcji wyboru, który mógłbyś podjąć gdybyś
> był naprawdę na miejscu Sheparda, jest dla mnie zła, bo rozbija immersję.
Wiesz, do tego trzeba byłoby już AI udającego mistrza gry.
[...]
>> Nie dostajesz Normandii :/
>
> Jeśli już powiedziałem Radzie, gdzie sobie może wsadzić status specte, to
> myślisz, że będę się przejmował ich prawem własności? Come on, to byłoby
> właśnie świetne działanie dla postaci zmierzającej do renegade. Obecnie
> nawet jako renegade i tak działasz praworządnie, słuchasz się rozkazów,
> etc.
Ale wtedy nawet nie wylądowałbyś ponownie na Cytadeli czy gdziekolwiek
gdzie władzę ma co najmniej Sojusz albo Hierarchia. Stajesz się kimś, kto
nie może po prostu bezpiecznie i legalnie poruszać się po przestrzeni ras
Cytadeli. Inne widma za Tobą ruszają, w dodatku nie wiadomo kogo mógłbyś
zrekrutować. Bo wiesz, Ashley i Kaidan odpadają. Garrus też, bo to póki co
turianin systemu. Tali? Może. Wrex? On mógłby zostać.
Druga gra, a przynajmniej z pół drugiej gry, bo można sobie wyobrazić, że
skradzioną bryką wreszcie odzyskujesz zaufanie rady itp. Ale na litość,
jesteś jednak oficerem Sojuszu, z historią skutecznych akcji, bez wyskoków.
A tu nagle takie coś.
>> Hej, nie jesteś widmem, prawdopodobnie olewasz też karierę militarną, nie
>> masz Normandii. Można by było ale można też było na tej samej zasadzie w
>> KoToRze.
>
> W jakim sensie? W KotORrze mogłeś przecież zostać dobrym jedi, albo złym.
> Ja co prawda nigdy złym nie zostałem, bo nie potrafię grać w taki sposób,
> ale z tego co wiem, jest to możliwe.
Ale z tym samym statkiem, większością misji i drużyną.
>>>>> Jedyne co
>>>>> wyróżnia spectres to fakt, że działają poza prawem, ale zgodnie z prawem
>>>>> (tyle że innym, wolą cytadeli).
>>>>
>>>> Np. Saren.
>>>
>>> Do czasu, tak.
>>
>> A tu się przydaje pierwsza powieść, Revelation. Saren relatywnie długo
>> działał na własną rękę, w sekrecie przed radą. Ta historia rozciąga się
>> jeszcze od momentu gdy to Anderson miał szansę być pierwszym ludzkim
>> widmem.
>
> Ok. Ale tu chodzi o coś innego.
> Masz normalne, obowiązujące powszechnie prawo. Na jego podstawie działa
> większość, np. Garrus i Shepard (do czasu).
> Masz spectres, którzy działają poza tym prawem, jako słudzy rady i na
> podstawie jej decyzji. Można to nazwać prawem wyższym. Mogą nie przejmować
> się prawem powszechnym, jak długo rada podtrzymuje ich status i za nich
> ręczy. A że rada nie o wszystkim wie, to może być tak, że ktoś działa
> przeciwko niej, popełniając nadużycie.
Rada na wiele zapewne też się godzi, inaczej nie tworzyłaby grupy agentów z
takimi uprawnieniami.
> No i masz osoby działające wbrew prawu z własnej woli, przestępców. Kimś
> takim jest Saren po odebraniu mu statusu, kimś takim mógłby być Shepard
> gdyby nie przyjąć pozycji spectre i zaczął działać na własną rękę. No i jak
> dla mnie jedną z opcji jest to, że rada oficjalnie uznaje go za przestępcę,
> a po cichu go wspiera, np. nakazując spectres by go nie ścigali, unikali
> kontaktu, przymykając oko na pewne sytuacje, albo wręcz aranżując pewne
> sytuacje.
Ale czemu mieliby to robić? Shepard ukradła brykę i jej odbiło, tyle widzi
rada. Nie można komuś takiemu ufać, a tym bardziej po cichu wspierać.
Ostatecznie wszystkie widma są wspierane po cichu, nawet jeśli robią rzeczy
kontrowersyjne. Od tego są by mogli.
> A wszystko po to, żeby to Shepard brudził sobie ręce i dopadł
> Sarena, po czym możnaby i jego zlikwidować.
Przecież ręce może sobie brudzić tak czy siak, jako widmo. Zresztą na
początku nie było żadnego wskazania, że akurat Shepard będzie w stanie
Sarena dopaść.
> Dwie pieczenie przy jednym
> ogniu, Zdrajca Saren ginie, ludzie nie dostają swojego pierwszego spectre,
> którego rada przecież wcale tak naprawdę nie chce im dać.
Ależ rada chciała, tylko kandydat musiał być pewny. Gdyby nie machinacje
Sarena, który ogólnie był turiańskim nacjonalistą, pierwszym ludzkim widmem
byłby Anderson.
>>> Nie. Widma działają poza normalnym prawem, ale za jak najbardziej jawnym
>>> przyzwoleniem rady.
>>
>> Tylko jeśli zdefiniujesz prawo jako to co powie rada, co pakuje nas w
>> kwestie filozoficzne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że rada jednocześnie
>> ma i nie ma realnej władzy.
>
> No właśnie. Law is what enforcement enforces. Z jakiegoś powodu spectres
> mogą działać poza prawem powszechnym, ergo rada jednak ma posłuch
> wystarczający by coś tak mocnego narzucić.
Narzucić nic nie może, bo Rada działa jedynie na zasadzie konsensusu.
Asari, turianie i salarianie posiadają własne jednostki specjalne i to z
nich właśnie wywodziły się pierwsze widma. Skoro wszyscy zgodzają się na
uznanie pewnych decyzji Rady (czy też jej stworzenie w ogóle), to i
powstanie widm było czymś naturalnym.
Niemniej Rada nie ma własnych sił zbrojnych czy prawdziwego aparatu
przymusu. Nie może narzucić decyzji żadnemu z rządów którejkowliek z ras,
nie może też powstrzymać żadnej rasy przed wyjściem spod swojej jurysdykcji
(patrz: batarianie). Siły zbrojne Cytadeli składają się głównie z jednostek
turiańskich i to też odbywa się na zasadzie wspólnej zgody. Niezgodna
jakiejś rasy na decyzje Rady może co najwyżej doprowadzić do separacji z
wszelkimi tego konsekwencjami dyplomatycznymi i ekonomicznymi. Rada nie
może jednak powiedzieć zostajecie, czy tego chcecie czy nie.
Widma działają za przyzwoleniem wszystkich rządów, które zrzeszają się pod
Cytadelą, a nie dlatego, że Rada tak powiedziała i egzekwuje swoją rolę.
>> Wola rady nie jest najwyższym prawem w żaden sposób, co pokazali
>> batarianie.
>
> Batarian nie pamiętam akurat, ale Kroganie też próbowali
Ale co próbowali? Przestali szanować suwerenność koloni innych ras
Cytadeli, więc dostali genetycznie po twarzy. To jednak nie to samo -
reszta ras po prostu się broniła. Tak właśnie było z batarianami - kolonie
będące przedmiotem sporu pomiędzy ludźmi i batarianmi zostały przyznane
ludziom, więc ci drudzy stwierdzili, że olewają system i schodzą do
podziemia. Wyszli spod jurysdykcji Rady i ta nie mogła nic z tym zrobić,
poza obroną przed batarianami na jej własnym obszarze. Przestrzeń batarian
przestała być przestrzenią Cytadeli.
> i okazało się, że wyszli na tym kiepsko.
Batarian nie zobaczysz jeśli nie przeszedłeś Bring down the sky.
Pojawiają się też w książkach i wszędzie indziej - w dwójce, w komiksach
itp.
>>> Ja mówię o sytuacji w której rada oficjalnie potępia Sheparda, a po
>>> cichu daje mu wolną rękę, żeby wykonał robotę za nich. Po prostu mu nie
>>> przeszkadza.
>>
>> Przecież to byłoby dokładnie to samo - działanie za pozwoleniem rady.
>
> Za nieoficjalnym przyzwoleniem. Oficjalnie rada by go potępiała. Spectres
> mają oficjalnie potwierdzony status i robią wszystko na podstawie tego.
To nadal będzie oficjalne potwierdzenie, co najwyżej nie publiczne. Tak
samo jak oficjalnie potwierdzony może być agent najtajniejszy z tajnych.
Zawsze gdzieś ktoś będzie trzymał jakiś papier.
>> Ale to przesunęłoby balans gry w stronę stylu falloutowego. Nie ten
>> charakter IMHO.
>
> No właśnie. Bioware nie zrobi takiej gry. Chyba mało kto obecnie by
> spróbował.
Bo znów - realizacja i jej koszty. Ewentualnie DF :-)
>>> Ale Shepard nie ma wyboru w tej sytuacji w sposób sztuczny. Twórcy gry
>>> sobie założyli, że Shepard zostanie spectre i już, on nie ma w tej sprawie
>>> nic do powiedzenia. Typowe deus ex machina.
>>
>> Ależ skąd. W każdym momencie możesz powiedzieć, że w tej czy innej scence
>> chciałoby się coś wybrać ale takiej możliwości nie ma.
>
> Ograniczenie mechaniczne. Dopóki nie będziemi mieli czegoś bliskiego AI, co
> potrafiłoby zdać test Turinga, musimy się pogodzić z tym, że nie da się
> mieć dowolnych wypowiedzi.
> Dla mnie to że zostajesz spectre jest bardzo istotną kwestią i chciałbym
> mieć tu coś do powiedzenia.
Ale nie masz bo to nie Twoja decyzja ogólnie, tylko Rady :-) Mógłbyś
oczywiście nabroić tak by odebrano Ci status ale naprawdę nie widzę powodu.
>> Tylko, że to nie
>> oznacza deus ex machina. W ramach świata ME Shepard pozostająca widmem jest
>> bardzo sensowna. Nie pozostająca? Ciążko powiedzieć, zwłaszcza, że mówimy o
>> sytuacji, w której ona sama jeszcze nie wie co się dzieje, a od lat jest
>> oficerem działającym w ramach marynarki Przymierza.
>
> Ale i to dałoby się bardzo łatwo zrobić. Można tak, jak pisałem wcześniej,
> ale można inaczej - bardzo prosto i w sposób jednak fabularny. Dajesz
> graczowi do wyboru Nie chcę być spectre. Gracz wybiera, Shepard zaczyna
> mówić Ten swój status możecie zwinąć w ciasny rulonik i roz... po czym
> przerywa mu ambasador, który bierze go na stronę i wyjaśnia, że to bardzo
> ważne dla Ziemi i że jeśli Shepard zawali teraz wysiłki całej kampanii by
> ludzie mieli większy udział w działaniach sojuszu, to może zapomnieć o
> karierze militarnej czy jakiejkolwiek innej, bo do końca życia będzie
> czyścił kible w najbardziej zapadłej dziurze, jaką tylko uda się znaleźć. I
> już wybór znika, ale w sposób fabularnie uzasadniony.
Tylko że nadal nie wiadomo czemu Shepard miałaby to robić. Skąd nagle taki
wyskok?
> Co mi tu przeszkadza przede wszystkim, to że najpierw buduje się wizerunek
> rady jako bardzo aroganckiej, traktującej inne rasy z pogardą. Ten status
> spectre dla Sheparda to właściwie taki ochłap rzucony ludziom. Jedną z
> naturalnych reakcji jest uniesienie się honorem, a gra na to nie pozwala.
Kurczę, to zupełnie nie pasowałoby do postaci. Oficer z dobrą historią. Zna
swoje miejsce. Nie chce zaszkodzić ludzkości, nie jest też zbuntowaną
nastolatką.
>> U mnie rozwijał się o kiepskości implantów drugiej generacji. W dwójce jest
>> news o tym, że biotycy z tą generacją wywalczyli sobie odszkodowania :-)
>
> Ale grałeś kobietą, tak?
No tak tak.
>>> Dla mnie JE i ME to dowód na to, że Bioware nie potrafi robić mechaniki
>>> gier w czasie rzeczywistym.
>>
>> A dla mnie przeciwnie, naparzanie i style walki w JE były świetne.
>
> Byłby świetne, gdyby znowu pewne mechaniczne rozwiązania nie zostały
> skopane. Pamiętasz na samym początku walkę przy statku? Najpierw jest
> scenka, której nie da się przeskoczyć. Potem wyskakuje kilku przeciwników,
> kolejnych kilku, bodajże jeszcze trzecia walka i dopiero potem interweniuje
> mistrz. Jeśli zginiesz gdziekolwiek w trakcie, cofa cię do momentu sprzed
> pierwszej scenki, którą znowu trzeba obejrzeć. Dla mnie już same scenki
> których nie da się olać jednym kliknięciem są niedopuszczalne, a to, że gra
> wymaga żebyś stoczył kilka walk pod rząd bez jakiegokolwiek save między
> nimi też mi się nie podoba (chociaż jestem w stanie to łyknąć, jak np. w
> Prototype).
No to w ME2 są od tego savy pomiędzy pojedynkami :-) A ogólnie takie błędy
wytknąć można także Wiedźminowi.
> Z tego samego powodu skasowałem ostatnio z dysku Prince of
> Persia: Warrior Within. Za dużo tam było momentów, w których jeden błąd
> cofał cię spory kawałek gry, a nawet na poziomie easy było bardzo ciężko.
Udało mi się przejść ale chyba rzeczywiście były takie momenty. Ale to nie
jest kwestia umiejętności tworzenia gry w czasie rzeczywistym tylko gry w
ogóle. Przy turowej, taktycznej rozgrywce też taki babol może mieć miejsce.
To nie jest kwestia czasu rzeczywistego.
>> Trzeba
>> było się napocić ale i trochę pomyśleć, bo inaczej się niektórych walk po
>> prostu nie dało wygrać. W ME2 podkręciłem trudność od razu na H/C i jest
>> świetnie.
>
> To swoją drogą ciekawe. Są gry, w które gram na średnim albo i wyższym
> poziomie trudności i nie mam z nimi problemów, mimo że są wymagające. Ale
> są i takie, w których olewam to, biorę najłatwiejszy i chcę je tylko
> przejść, bo mechanicznie mnie frustrują.
Ano. Trudna sprawa, tworzyć dobry wirtualny teatr z wieloma możliwościami.
Blizzard balansowł Starcrafta przez wiele lat, z kolei gracze są różni i
jedni nie widzą niczego trudnego w czymś, co przychodzi z trudnością innym.
>>> Zobacz, niby świat się zmienia, fabuła posuwa się do przodu, ale ci NPCe
>>> nie rozwijają ani trochę. Są identyczni na początku gry i pod jej koniec.
>>
>> Kurczę, jak my to zupełnie inaczej odbieramy :-)
>
> :-) W sumie to dobrze. Świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami.
!
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 18:55:21 - Piotr Kapis
>> Emmm, nie mogę się zgodzić. ME był robiony jako gra casualowa. Z definicji
>> nie może wymagać pełni uwagi.
>
> Ja nie wiem, szczerze mówiąc, co to jest gra casualowa. Może poza
> pasjansem w Windows.
Gra dla osób, które gry traktują jako czystą rozrywkę (przynajmniej te
konkretne) i nie chcą się przy nich zanadto wysilać czy zagłębiać. Czasami
będą to osoby podchodzące do gier nieufnie (np. moja mama, która jednak
zagrywa się w Zumę), czasami koleś który po powrocie do domu chce tylko
rozerwać się przez godzinkę przy padzie. Mało wymagań, po prostu relaks.
Dla mnie ME był robiony w takim kierunku.
> No to w takim razie w nic się nie będziesz w stanie wczuć, bo nie ma chyba
> gry, w której postaci sypią zupełnie nowymi komentarzami za każdym razem.
Ale nie przeszkadza mi samo to, że ta postać mówi ciągle to samo. Tylko że
jej dialog cały czas odnosi się do ważnego fabularnie wydarzenia, jakby
miało miejsce przed chwilą, w dodatku z opisem w drzewku sugerującym coś
zupełnie innego.
Nie lubię, kiedy wczuwam się w postać i nagle wyskakuje mi taki babol, bo
to mnie właśnie wybija.
>>
>> Nie błąd. Założenie gry. Ona miała kilka różnych zakończeń, w tym również
>> takie, w których nie udawało ci się zdobyć żadnej dziewczyny. Dla mnie
>> całkiem fajny pomysł, wynik gry zależał od twoich decyzji. No i żeby
>> dziewczyna chciała być z tobą, trzeba było się starać o nią przez dłuższy
>> czas. Ja po prostu zawalałem kluczowy dialog z jedną z nich.
>
> Ale czy kluczowość jest jakoś sygnalizowana? Bo brak jasnego wyjaśnienia
> mechaniki jest ciągle bugiem, a nie cechą.
Nie, to nie tak. Tam kluczowy był każdy dialog. Jeśli chciałeś poderwać
dziewczynę, musiałeś u niej zbierać punkty (przy czym nigdy nie wiedziałeś
ile ich masz i jak konkretna decyzja na to wpłynęła). Ta akurat postać była
najtrudniejsza.
>> Spokojnie. Jeśli piszę o fabule, to mam ją na myśli całościowo, w
>> kontekście świata w jakim się rozgrywa. NIe gram tylko po to żeby zaliczyć
>> Ashley i załatwić Sarena ;-)
>
> Ashley? No weź :/
Wiesz co? Ja ją faktycznie lubię. Normalna dziewczyna z charakterem i
poczuciem humoru. Nie chodzi nawet o to, żeby z nią pójść do łóżka. Przy
takich postaciach bardzo lubię interakcje między nimi a moim bohaterem.
Rozmowy, jakiś flirt, to co się między nimi tworzy.
>> Jak twierdzi moja dziewczyna, to samo się tyczy Turian. Podobno Bioware
>> samo się zdziwiło popularnością Garrusa i na życzenie graczy (a może raczej
>> graczek) wprowadziło opcję romansu z nim w ME2 :-)
>
> Nawet nie podobno, bo opcja się u mnie pojawia po misji lojalnościowej dla
> Garrusa.
Że jest w ME2 to ja wiem. Podobno odnosiło się do zdziwienia Bioware i
tego, że ten element dodano bo widzieli zainteresowanie graczek.
> No to mogłoby zadziałać, po prostu NPC z drużyny podejmowałby podobną
> decyzję co inni gracze z TOR.
Nawet nie tak. Miałbyś de facto kontrolę nad wszystkimi postaciami. Mógłbyś
grać nie jednym bohaterem tylko całą drużyną. Dostępne dialogi zależałyby
od ich cech. Decyzja nie byłaby losowa, tylko w pełni świadoma, a nawet
dałoby się robić tak, żeby postacie mówiły kilka kwestii naraz, wcinając
się sobie, etc. Póki co to luźna koncepcja i nie wiem jeszcze jak ciężka do
zrealizowania technicznie. Chciałbym napisać coś prostego, prezentującego
możliwości tego systemu, ale nie mam pojęcia w czym i jak zrobić to tak,
żeby miało jakąkolwiek grafikę. W tej dziedzinie jestem cienki.
>> Ale wybory twojej postaci są czasami mocno ograniczone. Ograniczenie
>> logiczne w świecie gry, takie jak korytarz którym możesz pójść tylko w
>> jedną stronę albo drugą, ale nie przez ścianę, jest ok. Ograniczenie takie,
>> że gra nie daje ci mechanicznie opcji wyboru, który mógłbyś podjąć gdybyś
>> był naprawdę na miejscu Sheparda, jest dla mnie zła, bo rozbija immersję.
>
> Wiesz, do tego trzeba byłoby już AI udającego mistrza gry.
Dla wszystkich decyzji owszem. Ja zakładam jednak, że twórcy wybiorą kilka
najważniejszych, najbardziej oczywistych. W tej scenie ME zabrakło mi
czegoś takiego.
> Ale wtedy nawet nie wylądowałbyś ponownie na Cytadeli czy gdziekolwiek
> gdzie władzę ma co najmniej Sojusz albo Hierarchia. Stajesz się kimś, kto
> nie może po prostu bezpiecznie i legalnie poruszać się po przestrzeni ras
> Cytadeli.
Ale masz statek ekranowany, możesz się wszędzie przemknąć :-)
> Inne widma za Tobą ruszają, w dodatku nie wiadomo kogo mógłbyś
> zrekrutować. Bo wiesz, Ashley i Kaidan odpadają. Garrus też, bo to póki co
> turianin systemu. Tali? Może. Wrex? On mógłby zostać.
Z postaciami mógłby być problem. Ashley akurat myślę że dałoby radę zabrać
ze sobą, na Alenko mi nie zależy :-)
> Druga gra, a przynajmniej z pół drugiej gry, bo można sobie wyobrazić, że
> skradzioną bryką wreszcie odzyskujesz zaufanie rady itp. Ale na litość,
> jesteś jednak oficerem Sojuszu, z historią skutecznych akcji, bez wyskoków.
> A tu nagle takie coś.
Ale możesz być też Renegade, tyle że w grze na nic się to nie przekłada,
poza byciem bucem. A że jest też już nim ambasador, drugiego nie potrzeba
;-)
> Rada na wiele zapewne też się godzi, inaczej nie tworzyłaby grupy agentów z
> takimi uprawnieniami.
Tak, ale dopóki ich działania leżą w jej interesie.
> Ale czemu mieliby to robić? Shepard ukradła brykę i jej odbiło, tyle widzi
> rada. Nie można komuś takiemu ufać, a tym bardziej po cichu wspierać.
Ale chce dorwać Sarena. Można pozwolić jej/mu to zrobić, niech jedno zabije
drugie, a potem jakiś pozostający w cieniu spectre wykończy drugiego. Po co
marnować własne zasoby, skoro można do tego wykorzystać kogoś innego?
> Ostatecznie wszystkie widma są wspierane po cichu, nawet jeśli robią rzeczy
> kontrowersyjne. Od tego są by mogli.
Spectres mają carte blanche.
>
>> A wszystko po to, żeby to Shepard brudził sobie ręce i dopadł
>> Sarena, po czym możnaby i jego zlikwidować.
>
> Przecież ręce może sobie brudzić tak czy siak, jako widmo. Zresztą na
> początku nie było żadnego wskazania, że akurat Shepard będzie w stanie
> Sarena dopaść.
Przecież zostaje Spectre właśnie po to, żeby móc go dorwać i żeby się w tym
momencie nie przejmować biurokracją. Rada w momencie przyznania statusu de
facto zleca misję schwytania Sarena.
>> Dwie pieczenie przy jednym
>> ogniu, Zdrajca Saren ginie, ludzie nie dostają swojego pierwszego spectre,
>> którego rada przecież wcale tak naprawdę nie chce im dać.
>
> Ależ rada chciała, tylko kandydat musiał być pewny. Gdyby nie machinacje
> Sarena, który ogólnie był turiańskim nacjonalistą, pierwszym ludzkim widmem
> byłby Anderson.
Ja to odebrałem inaczej. Rada jest niechętna innym rasom, trzyma je z dala
od władzy (również te, które pomagały zakładać sojusz, są w nim od początku
i w dużej mierze odpowiadają za jego rozwój, ale nie działają militarnie).
Z ludzkimi wygląda to tak, że od paru lat czynione są przez Ziemię
starania, które przynoszą efekty powoli.
> Narzucić nic nie może, bo Rada działa jedynie na zasadzie konsensusu.
> Asari, turianie i salarianie posiadają własne jednostki specjalne i to z
> nich właśnie wywodziły się pierwsze widma. Skoro wszyscy zgodzają się na
> uznanie pewnych decyzji Rady (czy też jej stworzenie w ogóle), to i
> powstanie widm było czymś naturalnym.
No i te właśnie rasy, posiadające największą prezencję militarną są w
radzie. Rada to ich przedstawiciele u władzy.
> Niemniej Rada nie ma własnych sił zbrojnych czy prawdziwego aparatu
> przymusu. Nie może narzucić decyzji żadnemu z rządów którejkowliek z ras,
> nie może też powstrzymać żadnej rasy przed wyjściem spod swojej jurysdykcji
> (patrz: batarianie). Siły zbrojne Cytadeli składają się głównie z jednostek
> turiańskich i to też odbywa się na zasadzie wspólnej zgody. Niezgodna
> jakiejś rasy na decyzje Rady może co najwyżej doprowadzić do separacji z
> wszelkimi tego konsekwencjami dyplomatycznymi i ekonomicznymi. Rada nie
> może jednak powiedzieć zostajecie, czy tego chcecie czy nie.
Jedną z decyzji wyjścia byłby brak jakiejkolwiek ochrony militarnej, poza
własnymi jednostkami. A to rasy rady stanowią większość wojsk.
> Widma działają za przyzwoleniem wszystkich rządów, które zrzeszają się pod
> Cytadelą, a nie dlatego, że Rada tak powiedziała i egzekwuje swoją rolę.
Myślę że raczej na takiej zasadzie, że nikt nie ma odpowiedniej siły
przebicia, żeby zmusić radę do zrezygnowania ze Spectres. Poszczególne
rządy mogą najwyżej ostro protestować, ale koniec końców i tak robią to,
czego sobie życzą najsilniejsi.
> Ale co próbowali? Przestali szanować suwerenność koloni innych ras
> Cytadeli, więc dostali genetycznie po twarzy.
Po twarzy? Dostali po jajach i bynajmniej nie zwykłym kopniakiem. W
praktyce ich rasa została wyeliminowana. I to w sumie w okrutniejszy
sposób, bo oni nadal żyją ze świadomością, że niedługo wymrą.
>> Za nieoficjalnym przyzwoleniem. Oficjalnie rada by go potępiała. Spectres
>> mają oficjalnie potwierdzony status i robią wszystko na podstawie tego.
>
> To nadal będzie oficjalne potwierdzenie,
Nie, to nie będzie oficjalnie potwierdzone. To będzie jeśli mu się nie
uda, już dawno uznaliśmy go za przestępcę.
> co najwyżej nie publiczne. Tak
> samo jak oficjalnie potwierdzony może być agent najtajniejszy z tajnych.
> Zawsze gdzieś ktoś będzie trzymał jakiś papier.
Chyba że decyzja nie jest na papierze.
>> Dla mnie to że zostajesz spectre jest bardzo istotną kwestią i chciałbym
>> mieć tu coś do powiedzenia.
>
> Ale nie masz bo to nie Twoja decyzja ogólnie, tylko Rady :-) Mógłbyś
> oczywiście nabroić tak by odebrano Ci status ale naprawdę nie widzę powodu.
Ale wiesz, na tej samej zasadzie co np. gdyby mi przyznano literacką
nagrodę Nobla. Komitet sobie może przyznawać komu chce, ja nie muszę jej
przyjąć.
>> Co mi tu przeszkadza przede wszystkim, to że najpierw buduje się wizerunek
>> rady jako bardzo aroganckiej, traktującej inne rasy z pogardą. Ten status
>> spectre dla Sheparda to właściwie taki ochłap rzucony ludziom. Jedną z
>> naturalnych reakcji jest uniesienie się honorem, a gra na to nie pozwala.
>
> Kurczę, to zupełnie nie pasowałoby do postaci. Oficer z dobrą historią. Zna
> swoje miejsce.
Ale właśnie opisujesz Paragona, albo kogoś bardzo blisko. A gra daje ci
możliwość grania Renegade, który po prostu ma takie rzeczy gdzieś. Jest
bohaterem bo się znalazł w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i nie
chciał ginąć. Jest bohaterem, bo załatwia sprawy po swojemu i do tej pory
wychodził na tym lepiej. Teoretycznie możesz grać kimś takim, w praktyce
różni się to wyłącznie tym, jakie punkty dostaniesz i paroma odzywkami w
dialogach.
> No to w ME2 są od tego savy pomiędzy pojedynkami :-) A ogólnie takie błędy
> wytknąć można także Wiedźminowi.
Wiedźmina do tej pory nie przeszedłem. Jak ostatnio chciałem sobie
odświeżyć W1, okazało się, że mi się wywala, a spatchować do najnowszej
wersji nie mogę. Jest patch 1.4->1.5, ale nie można pobrać 1.3->1.4 :-)
> Udało mi się przejść ale chyba rzeczywiście były takie momenty. Ale to nie
> jest kwestia umiejętności tworzenia gry w czasie rzeczywistym tylko gry w
> ogóle.
Owszem, ale dla mnie właśnie czymś takim wykazują się w przypadku Bioware
te produkcje, które robili w czasie rzeczywistym. Jakby konieczność
zrobienia mechaniki, która wymaga od gracza natychmiastowej reakcji
przerastała ich.
> Przy turowej, taktycznej rozgrywce też taki babol może mieć miejsce.
> To nie jest kwestia czasu rzeczywistego.
Turowa rozgrywka nie wymaga zręczności i nie zależy od tego czy zdążysz
wcisnąć odpowiedni przycisk i czy spóźnisz się o pół sekundy.
>> To swoją drogą ciekawe. Są gry, w które gram na średnim albo i wyższym
>> poziomie trudności i nie mam z nimi problemów, mimo że są wymagające. Ale
>> są i takie, w których olewam to, biorę najłatwiejszy i chcę je tylko
>> przejść, bo mechanicznie mnie frustrują.
>
> Ano. Trudna sprawa, tworzyć dobry wirtualny teatr z wieloma możliwościami.
> Blizzard balansowł Starcrafta przez wiele lat, z kolei gracze są różni i
> jedni nie widzą niczego trudnego w czymś, co przychodzi z trudnością innym.
Dlatego fajnie jeśli jest kilka poziomów trudności faktycznie różniących
się od siebie. IMO na najłatwiejszym gra nie powinna sprawiać żadnych
trudności, na najtrudniejszym być bardzo wymagająca.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-17 10:55:50 - M.G.
> On Tue, 12 Jul 2011 17:35:38 +0200, M.G. wrote:
>
>>> Emmm, nie mogę się zgodzić. ME był robiony jako gra casualowa. Z definicji
>>> nie może wymagać pełni uwagi.
>>
>> Ja nie wiem, szczerze mówiąc, co to jest gra casualowa. Może poza
>> pasjansem w Windows.
>
> Gra dla osób, które gry traktują jako czystą rozrywkę (przynajmniej te
> konkretne) i nie chcą się przy nich zanadto wysilać czy zagłębiać. Czasami
> będą to osoby podchodzące do gier nieufnie (np. moja mama, która jednak
> zagrywa się w Zumę), czasami koleś który po powrocie do domu chce tylko
> rozerwać się przez godzinkę przy padzie. Mało wymagań, po prostu relaks.
> Dla mnie ME był robiony w takim kierunku.
No to każda gra jest casualowa, może poza jakimiś Hearts of Iron. Dla
każdej gry znajdziesz graczy, którzy w ten sposób chcą do niej podejść.
Mogę sobie to spokojnie wyobrazić zarówno w przypadku Gothic 3 (chcę se
pobiegać po trawie i pustyni), dowolnie trudnego slashera (chcę prać
twarzach grupy wrogów w rytminczny sposób), starego Commmandosa (chcę
sobie pobiegać chłopkami mordującymi hitlerowców) itp.
Jednocześnie każda gra jest hardcorowa. Gothic 3 (chcę odkryć dokładnie
ten świat, wypróbować różne kombinacje wyposażenia i umiejętności,
sprawdzić wszystkie zakończenia), dowolnie trudny slasher (chcę osiągnąć
mistrzostwo w rozpykiwaniu kombosów na 50 trafień), stary Commandos (chcę
przejść grę przy jak najmniejszej liczbie zabitych Niemców, a poza tym
jednocześnie czytam o alianckich oddziałach specjalnych w II WŚ) itp.
:-)
>> No to w takim razie w nic się nie będziesz w stanie wczuć, bo nie ma chyba
>> gry, w której postaci sypią zupełnie nowymi komentarzami za każdym razem.
>
> Ale nie przeszkadza mi samo to, że ta postać mówi ciągle to samo. Tylko że
> jej dialog cały czas odnosi się do ważnego fabularnie wydarzenia, jakby
> miało miejsce przed chwilą, w dodatku z opisem w drzewku sugerującym coś
> zupełnie innego.
> Nie lubię, kiedy wczuwam się w postać i nagle wyskakuje mi taki babol, bo
> to mnie właśnie wybija.
Czas w grach płynie inaczej, nie jest zazwyczaj liniowy, lecz opiera się na
triggerach. Przed chwilą jest dość wieloznacznym określeniem w tym
kontekście.
>>> Nie błąd. Założenie gry. Ona miała kilka różnych zakończeń, w tym również
>>> takie, w których nie udawało ci się zdobyć żadnej dziewczyny. Dla mnie
>>> całkiem fajny pomysł, wynik gry zależał od twoich decyzji. No i żeby
>>> dziewczyna chciała być z tobą, trzeba było się starać o nią przez dłuższy
>>> czas. Ja po prostu zawalałem kluczowy dialog z jedną z nich.
>>
>> Ale czy kluczowość jest jakoś sygnalizowana? Bo brak jasnego wyjaśnienia
>> mechaniki jest ciągle bugiem, a nie cechą.
>
> Nie, to nie tak. Tam kluczowy był każdy dialog. Jeśli chciałeś poderwać
> dziewczynę, musiałeś u niej zbierać punkty (przy czym nigdy nie wiedziałeś
> ile ich masz i jak konkretna decyzja na to wpłynęła). Ta akurat postać była
> najtrudniejsza.
No właśnie - nie wiesz ile masz punktów i jaki wpływ mają konkretne
decyzje. Jeśli gra tego nie sygnalizuje, to porusza się po bardzo śliskim
obszarze i ma dużą szansę być kiepską. Albo genialną, na dwoje babka
wróżyła.
>>> Spokojnie. Jeśli piszę o fabule, to mam ją na myśli całościowo, w
>>> kontekście świata w jakim się rozgrywa. NIe gram tylko po to żeby zaliczyć
>>> Ashley i załatwić Sarena ;-)
>>
>> Ashley? No weź :/
>
> Wiesz co? Ja ją faktycznie lubię. Normalna dziewczyna z charakterem i
> poczuciem humoru. Nie chodzi nawet o to, żeby z nią pójść do łóżka. Przy
> takich postaciach bardzo lubię interakcje między nimi a moim bohaterem.
> Rozmowy, jakiś flirt, to co się między nimi tworzy.
Nie no, żartuję :-) Przecież gdzie mi się wtryniać w czyjś sposób przejścia
gry.
>>> Jak twierdzi moja dziewczyna, to samo się tyczy Turian. Podobno Bioware
>>> samo się zdziwiło popularnością Garrusa i na życzenie graczy (a może raczej
>>> graczek) wprowadziło opcję romansu z nim w ME2 :-)
>>
>> Nawet nie podobno, bo opcja się u mnie pojawia po misji lojalnościowej dla
>> Garrusa.
>
> Że jest w ME2 to ja wiem. Podobno odnosiło się do zdziwienia Bioware i
> tego, że ten element dodano bo widzieli zainteresowanie graczek.
Widziałem jakieś romantyczne fanowskie obrazki. Niesamowite.
[...]
>>> Ale wybory twojej postaci są czasami mocno ograniczone. Ograniczenie
>>> logiczne w świecie gry, takie jak korytarz którym możesz pójść tylko w
>>> jedną stronę albo drugą, ale nie przez ścianę, jest ok. Ograniczenie takie,
>>> że gra nie daje ci mechanicznie opcji wyboru, który mógłbyś podjąć gdybyś
>>> był naprawdę na miejscu Sheparda, jest dla mnie zła, bo rozbija immersję.
>>
>> Wiesz, do tego trzeba byłoby już AI udającego mistrza gry.
>
> Dla wszystkich decyzji owszem. Ja zakładam jednak, że twórcy wybiorą kilka
> najważniejszych, najbardziej oczywistych. W tej scenie ME zabrakło mi
> czegoś takiego.
Ja z kolei zupełnie o tym nie pomyślałem. Śliska sprawa z tą oczywistością.
>> Ale wtedy nawet nie wylądowałbyś ponownie na Cytadeli czy gdziekolwiek
>> gdzie władzę ma co najmniej Sojusz albo Hierarchia. Stajesz się kimś, kto
>> nie może po prostu bezpiecznie i legalnie poruszać się po przestrzeni ras
>> Cytadeli.
>
> Ale masz statek ekranowany, możesz się wszędzie przemknąć :-)
Do doku Cytadeli? Niezbyt :-)
>> Inne widma za Tobą ruszają, w dodatku nie wiadomo kogo mógłbyś
>> zrekrutować. Bo wiesz, Ashley i Kaidan odpadają. Garrus też, bo to póki co
>> turianin systemu. Tali? Może. Wrex? On mógłby zostać.
>
> Z postaciami mógłby być problem. Ashley akurat myślę że dałoby radę zabrać
> ze sobą, na Alenko mi nie zależy :-)
Ale widzisz jak się konstrukcja historii sypie.
>> Druga gra, a przynajmniej z pół drugiej gry, bo można sobie wyobrazić, że
>> skradzioną bryką wreszcie odzyskujesz zaufanie rady itp. Ale na litość,
>> jesteś jednak oficerem Sojuszu, z historią skutecznych akcji, bez wyskoków.
>> A tu nagle takie coś.
>
> Ale możesz być też Renegade, tyle że w grze na nic się to nie przekłada,
> poza byciem bucem. A że jest też już nim ambasador, drugiego nie potrzeba
> ;-)
Ależ przekłada się, przekłada. Inne opcje dialogowe, inne dostępne misje,
inne decyzje w kluczowych sytuacjach. A już to, że możesz decydować o
przyszłości całych gatunków (w dwójce też), małą sprawą nie jest.
>> Rada na wiele zapewne też się godzi, inaczej nie tworzyłaby grupy agentów z
>> takimi uprawnieniami.
>
> Tak, ale dopóki ich działania leżą w jej interesie.
No tak, ale to jest tautologia.
>> Ale czemu mieliby to robić? Shepard ukradła brykę i jej odbiło, tyle widzi
>> rada. Nie można komuś takiemu ufać, a tym bardziej po cichu wspierać.
>
> Ale chce dorwać Sarena.
Tym bardziej powinna wysyłać kogoś, komu może ufać, a nie niestabilną
nastolatkę.
> Można pozwolić jej/mu to zrobić, niech jedno zabije
> drugie, a potem jakiś pozostający w cieniu spectre wykończy drugiego. Po co
> marnować własne zasoby, skoro można do tego wykorzystać kogoś innego?
Przecież zawsze można - wysyłając od razu kolejne widmo. Nie wiadomo nawet
czy Shepard, która jest w stanie zrobić taki numer, nie skończy u boku
Sarena.
>> Ostatecznie wszystkie widma są wspierane po cichu, nawet jeśli robią rzeczy
>> kontrowersyjne. Od tego są by mogli.
>
> Spectres mają carte blanche.
Ale to nic nie zmienia. Każde widmo jest, ostatecznie, wspierane po
cichu. Dopiero naprawdę poważne wyskoki zwracają uwagę Rady, która poza
tym się nie miesza. O tym, że któremuś agentowi należy się czapa albo
przynajmniej odwołanie statusu, Rada dowiaduje się zapewne od innego
agenta.
>>> A wszystko po to, żeby to Shepard brudził sobie ręce i dopadł
>>> Sarena, po czym możnaby i jego zlikwidować.
>>
>> Przecież ręce może sobie brudzić tak czy siak, jako widmo. Zresztą na
>> początku nie było żadnego wskazania, że akurat Shepard będzie w stanie
>> Sarena dopaść.
>
> Przecież zostaje Spectre właśnie po to, żeby móc go dorwać i żeby się w tym
> momencie nie przejmować biurokracją.
> Rada w momencie przyznania statusu de facto zleca misję schwytania Sarena.
Co niczego nie zmienia, nadal ciężko powiedzieć czy sobie poradzi :-) Aż
dziwię się, że Shepard była jedyną agentką wysłaną by przeszkodzić
Sarenowi. Choć może nie była tylko my o tym nie wiemy.
>>> Dwie pieczenie przy jednym
>>> ogniu, Zdrajca Saren ginie, ludzie nie dostają swojego pierwszego spectre,
>>> którego rada przecież wcale tak naprawdę nie chce im dać.
>>
>> Ależ rada chciała, tylko kandydat musiał być pewny. Gdyby nie machinacje
>> Sarena, który ogólnie był turiańskim nacjonalistą, pierwszym ludzkim widmem
>> byłby Anderson.
>
> Ja to odebrałem inaczej. Rada jest niechętna innym rasom, trzyma je z dala
> od władzy (również te, które pomagały zakładać sojusz, są w nim od początku
> i w dużej mierze odpowiadają za jego rozwój, ale nie działają militarnie).
> Z ludzkimi wygląda to tak, że od paru lat czynione są przez Ziemię
> starania, które przynoszą efekty powoli.
Ale przynoszą efekty tylko dlatego, że Rada widzi, że nie można ludzi
ignorować. Bo niby młokosy, a potrafiły obić twarz turianom (aczkolwiek
dłuższy konflikt z turianami raczej skończyłby się dla ludzi tragicznie).
Kto ma siłę przebicia, ten głos dostanie, w sumie jak w prawdziwej
polityce. Aż dziwię się postawie volusów - ci to dopiero traktowani są jak
rasa drugiej kategorii, a przecież to ich geniuszowi galaktyka zawdzięcza
swój system finansowy. Powinni postawić sprawę jasno - trzęsiemy
gospodarką, choć jesteśmy niepozorni. Albo dacie nam miejsce w Radzie, albo
zobaczycie jak wasza galaktyczna społeczność obędzie się bez sieci
gospodarczych powiązań, którą snujemy.
>> Narzucić nic nie może, bo Rada działa jedynie na zasadzie konsensusu.
>> Asari, turianie i salarianie posiadają własne jednostki specjalne i to z
>> nich właśnie wywodziły się pierwsze widma. Skoro wszyscy zgodzają się na
>> uznanie pewnych decyzji Rady (czy też jej stworzenie w ogóle), to i
>> powstanie widm było czymś naturalnym.
>
> No i te właśnie rasy, posiadające największą prezencję militarną są w
> radzie. Rada to ich przedstawiciele u władzy.
Ale nadal nie mogą niczego narzucić żadnej z ras Cytadeli. Mogą wejść w
otwarty konflikt z kimś, kto już nie funkcjonuje w ramach ich systemu ale
wyjście z systemu jest dobrowolne, co najwyżej kosztowne. Póki co (póki
co), Rada nie przejawia cech złego imperium.
>> Niemniej Rada nie ma własnych sił zbrojnych czy prawdziwego aparatu
>> przymusu. Nie może narzucić decyzji żadnemu z rządów którejkowliek z ras,
>> nie może też powstrzymać żadnej rasy przed wyjściem spod swojej jurysdykcji
>> (patrz: batarianie). Siły zbrojne Cytadeli składają się głównie z jednostek
>> turiańskich i to też odbywa się na zasadzie wspólnej zgody. Niezgodna
>> jakiejś rasy na decyzje Rady może co najwyżej doprowadzić do separacji z
>> wszelkimi tego konsekwencjami dyplomatycznymi i ekonomicznymi. Rada nie
>> może jednak powiedzieć zostajecie, czy tego chcecie czy nie.
>
> Jedną z decyzji wyjścia byłby brak jakiejkolwiek ochrony militarnej, poza
> własnymi jednostkami. A to rasy rady stanowią większość wojsk.
Wsparliście ludzi, to my chrzanimy ten interes. I Rada mogła co najwyżej
pomachać batarianom na pożegnanie, nic więcej.
>> Widma działają za przyzwoleniem wszystkich rządów, które zrzeszają się pod
>> Cytadelą, a nie dlatego, że Rada tak powiedziała i egzekwuje swoją rolę.
>
> Myślę że raczej na takiej zasadzie, że nikt nie ma odpowiedniej siły
> przebicia, żeby zmusić radę do zrezygnowania ze Spectres. Poszczególne
> rządy mogą najwyżej ostro protestować, ale koniec końców i tak robią to,
> czego sobie życzą najsilniejsi.
Ale to jest takie narzucanie własnej woli jak wpływ Niemiec czy Francji na
politykę UE. Wchodzisz do klubu, w którym istnieją osoby bardziej i mniej
wpływowe. Ale nie jesteś do niego wtłaczany siłą, nie jesteś też w nim siłą
trzymany. Wyjście może być kosztowne ale jest dozwolone. Wychodzisz -
możesz robić z widmami co tylko zechcesz, bo nie jesteś już pod jurydsykcją
Rady.
>> Ale co próbowali? Przestali szanować suwerenność koloni innych ras
>> Cytadeli, więc dostali genetycznie po twarzy.
>
> Po twarzy? Dostali po jajach i bynajmniej nie zwykłym kopniakiem. W
> praktyce ich rasa została wyeliminowana. I to w sumie w okrutniejszy
> sposób, bo oni nadal żyją ze świadomością, że niedługo wymrą.
Mmmm, nie. Zupełnie nie. Nie chodziło o wybicie krogan tylko o
ustabilizowanie ich populacji. Wybicie byłoby znacznie prostsze. W dwójce
jest o tym więcej, znacznie więcej. Nadal jednak nie zmienia to kwestii
narzucania czegoś w ramach systemu. Gdyby kroganie nie zaczęli zagrażać
rasom Cytadeli, nic takiego by się nie wydarzyło. W dwójce jedna z postaci
w drużynie to salarianin odpowiedzialny za genofagium. Nie ukrywam, że nie
potrafiłem się nie zgodzić z jego podejściem do tematu.
>>> Za nieoficjalnym przyzwoleniem. Oficjalnie rada by go potępiała. Spectres
>>> mają oficjalnie potwierdzony status i robią wszystko na podstawie tego.
>>
>> To nadal będzie oficjalne potwierdzenie,
>
> Nie, to nie będzie oficjalnie potwierdzone. To będzie jeśli mu się nie
> uda, już dawno uznaliśmy go za przestępcę.
To nadal niczego nie zmienia :-) Rada nie odpowiada w tej kwestii przed
innymi w takim sensie, że nie ma komisji rewizyjnej, której śle raporty i
której może ściemniać. Albo na coś danemu agentowi pozwalają albo nie. I
ostatecznie zawsze jest to przyzwolenie ciche - dopóki agent nie
przegina, pozwalamy na to co robi i pozostaje agentem.
>> co najwyżej nie publiczne. Tak
>> samo jak oficjalnie potwierdzony może być agent najtajniejszy z tajnych.
>> Zawsze gdzieś ktoś będzie trzymał jakiś papier.
>
> Chyba że decyzja nie jest na papierze.
Co w przypadku Rady i widm nadal niczego nie zmienia. Rada pozwala - jesteś
widmem. Rada nie pozwala - nie jesteś widmem.
>>> Dla mnie to że zostajesz spectre jest bardzo istotną kwestią i chciałbym
>>> mieć tu coś do powiedzenia.
>>
>> Ale nie masz bo to nie Twoja decyzja ogólnie, tylko Rady :-) Mógłbyś
>> oczywiście nabroić tak by odebrano Ci status ale naprawdę nie widzę powodu.
>
> Ale wiesz, na tej samej zasadzie co np. gdyby mi przyznano literacką
> nagrodę Nobla. Komitet sobie może przyznawać komu chce, ja nie muszę jej
> przyjąć.
Tylko dlaczego nie miałbyś? Jeśli chcesz nabroić, to tym bardziej
powinieneś się na nadanie statusu widma zgodzić. Saren rozumiał to
doskonale :-)
>>> Co mi tu przeszkadza przede wszystkim, to że najpierw buduje się wizerunek
>>> rady jako bardzo aroganckiej, traktującej inne rasy z pogardą. Ten status
>>> spectre dla Sheparda to właściwie taki ochłap rzucony ludziom. Jedną z
>>> naturalnych reakcji jest uniesienie się honorem, a gra na to nie pozwala.
>>
>> Kurczę, to zupełnie nie pasowałoby do postaci. Oficer z dobrą historią. Zna
>> swoje miejsce.
>
> Ale właśnie opisujesz Paragona, albo kogoś bardzo blisko. A gra daje ci
> możliwość grania Renegade, który po prostu ma takie rzeczy gdzieś. Jest
> bohaterem bo się znalazł w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i nie
> chciał ginąć. Jest bohaterem, bo załatwia sprawy po swojemu i do tej pory
> wychodził na tym lepiej.
Paragon też załatwia sprawy po swojemu bo wychodzi na tym lepiej. Nie
jest człowiekiem systemu bardziej niż renegat, te ścieżki różnią się
jedynie metodami. Jesteś widmem, kimś poza prawem, więc obie ścieżki są
dozwolone i mało kto będzie się wtrącał, a przynajmniej nie Rada.
> Teoretycznie możesz grać kimś takim, w praktyce
> różni się to wyłącznie tym, jakie punkty dostaniesz i paroma odzywkami w
> dialogach.
Różni się możliwościami podejmowania decyji w kluczowych momentach i tym
jak odbierasz swoją postać. I o to chodzi. Ty nie odgrywasz galaktyki tylko
tworzysz wariant pewnej postaci. Twoje decyzje nie muszą mieć na otaczającą
rzeczywistość takiego wpływu, jakiegoś byś się spodziewał.
[...]
>> Udało mi się przejść ale chyba rzeczywiście były takie momenty. Ale to nie
>> jest kwestia umiejętności tworzenia gry w czasie rzeczywistym tylko gry w
>> ogóle.
>
> Owszem, ale dla mnie właśnie czymś takim wykazują się w przypadku Bioware
> te produkcje, które robili w czasie rzeczywistym. Jakby konieczność
> zrobienia mechaniki, która wymaga od gracza natychmiastowej reakcji
> przerastała ich.
Ale nie przerasta :-) Przerosło ich czasem włożenie możliwości zasejwowania
w danym momencie.
>> Przy turowej, taktycznej rozgrywce też taki babol może mieć miejsce.
>> To nie jest kwestia czasu rzeczywistego.
>
> Turowa rozgrywka nie wymaga zręczności i nie zależy od tego czy zdążysz
> wcisnąć odpowiedni przycisk i czy spóźnisz się o pół sekundy.
Ale zależy od tego jakie masz postaci i co z nimi robisz. Też możesz mieć
sytuację, gdzie przegrywasz w piątej z pięciu bitew i musisz zaczynać od
nowa, bo ktoś nie dorzucił miejsca na save.
>>> To swoją drogą ciekawe. Są gry, w które gram na średnim albo i wyższym
>>> poziomie trudności i nie mam z nimi problemów, mimo że są wymagające. Ale
>>> są i takie, w których olewam to, biorę najłatwiejszy i chcę je tylko
>>> przejść, bo mechanicznie mnie frustrują.
>>
>> Ano. Trudna sprawa, tworzyć dobry wirtualny teatr z wieloma możliwościami.
>> Blizzard balansowł Starcrafta przez wiele lat, z kolei gracze są różni i
>> jedni nie widzą niczego trudnego w czymś, co przychodzi z trudnością innym.
>
> Dlatego fajnie jeśli jest kilka poziomów trudności faktycznie różniących
> się od siebie. IMO na najłatwiejszym gra nie powinna sprawiać żadnych
> trudności, na najtrudniejszym być bardzo wymagająca.
Co nadal nie jest łatwe. Podejrzewam, że balansowanie gry, w której postać
może mieć wiele klas, rodzajów uzbrojenia i kombinacji umiejętności, jest
koszmarem.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-17 16:05:57 - Piotr Kapis
Trochę wyciachałem. Za dużo tego już było ;-)
> Czas w grach płynie inaczej, nie jest zazwyczaj liniowy, lecz opiera się na
> triggerach. Przed chwilą jest dość wieloznacznym określeniem w tym
> kontekście.
Zgoda. Tylko że ja właśnie wczoraj i przedwczoraj uratowałem Liarę,
przeszedłem Feros i Noverię, gdzie pojawia się dość istotny wątek dotyczący
Ashley. Miałem z nią kilka ciekawych rozmów. Czas się posunął, ważne
fabularnie rzeczy się odbyły. I nadal jest ta ostatnia misja na Eden
Prime. To nawet Liara mnie się zdążyła zapytać czy coś do Ashley czuję (a
także czy do niej, miałem mały dylemat ;-) ).
> No właśnie - nie wiesz ile masz punktów i jaki wpływ mają konkretne
> decyzje. Jeśli gra tego nie sygnalizuje, to porusza się po bardzo śliskim
> obszarze i ma dużą szansę być kiepską. Albo genialną, na dwoje babka
> wróżyła.
Tam mi się to podobało. Zwłaszcza że w paru przypadkach to dopiero pod
koniec gry trzeba było się zdecydować. No i spore replayability (jak to
ładnie po polsku napisać?). Można także było zawalić sprawę kompletnie i
nie zdobyć żadnej dziewczyny - chociaż to się trzeba było mocno postarać
jednak. Wtedy pojawiało się osobne, całkiem śmieszne zakończenie.
>> Wiesz co? Ja ją faktycznie lubię. Normalna dziewczyna z charakterem i
>> poczuciem humoru. Nie chodzi nawet o to, żeby z nią pójść do łóżka. Przy
>> takich postaciach bardzo lubię interakcje między nimi a moim bohaterem.
>> Rozmowy, jakiś flirt, to co się między nimi tworzy.
>
> Nie no, żartuję :-) Przecież gdzie mi się wtryniać w czyjś sposób przejścia
> gry.
BTW, jeśli nie grałeś facetem to straciłeś parę dobrych dialogów z Ashley i
prawdopodobnie z Liarą. Np. po Feros gdy podchodzisz do Ashley, ta zaczyna
jakoś tak:
Ostatnio sporo czasu spędzasz z panią doktor. Załoga nie powinna się za
bardzo zbliżać, ale ona przecież nie jest częścią załogi. I przynajmniej
wygląda jak kobieta.
No nie mogłem się nie uśmiechnąć. :-)
>> Spectres mają carte blanche.
>
> Ale to nic nie zmienia. Każde widmo jest, ostatecznie, wspierane po
> cichu.
No nie. Rada nadaje status oficjalnie, potwierdza go jeśli ktoś wyśle
zapytanie (np. na Noverii tak cię sprawdzają), etc. Agenci działają w jej
imieniu, nawet jeśli akurat nie wykonują żadnej misji zleconej przez nią,
tylko sami sobie znaleźli robotę.
> Dopiero naprawdę poważne wyskoki zwracają uwagę Rady, która poza
> tym się nie miesza. O tym, że któremuś agentowi należy się czapa albo
> przynajmniej odwołanie statusu, Rada dowiaduje się zapewne od innego
> agenta.
A to swoją drogą ciekawe, że mamy do czynienia z bardzo inteligentnymi
rasami, ale nikt się nie zastanowił, że takim działającym na własną rękę
agentom przydałby się jakiś system kontroli.
> Ale przynoszą efekty tylko dlatego, że Rada widzi, że nie można ludzi
> ignorować. Bo niby młokosy, a potrafiły obić twarz turianom (aczkolwiek
> dłuższy konflikt z turianami raczej skończyłby się dla ludzi tragicznie).
> Kto ma siłę przebicia, ten głos dostanie, w sumie jak w prawdziwej
> polityce. Aż dziwię się postawie volusów - ci to dopiero traktowani są jak
> rasa drugiej kategorii, a przecież to ich geniuszowi galaktyka zawdzięcza
> swój system finansowy. Powinni postawić sprawę jasno - trzęsiemy
> gospodarką, choć jesteśmy niepozorni. Albo dacie nam miejsce w Radzie, albo
> zobaczycie jak wasza galaktyczna społeczność obędzie się bez sieci
> gospodarczych powiązań, którą snujemy.
No właśnie, też mnie to uderzyło. I z jednej strony skarżą się, że rada ich
nie docenia, że nie mogą się doprosić o miejsce chociaż tyle zrobili, a z
drugiej nikt u nich nie potrafi walnąć pięścią w stół i powiedzieć, że bez
nich cały sojusz by się posypał, więc oni miejsca w radzie po prostu
żądają. Zakładam że ten świat działa na zasadach logiki, więc albo oni tak
nie potrafią - w końcu obcy, często myślą odmiennie niż my - albo istnieją
inne powody dla których nie potrafią wykorzystać znaczącej przewagi
gospodarczej.
>> No i te właśnie rasy, posiadające największą prezencję militarną są w
>> radzie. Rada to ich przedstawiciele u władzy.
>
> Ale nadal nie mogą niczego narzucić żadnej z ras Cytadeli. Mogą wejść w
> otwarty konflikt z kimś, kto już nie funkcjonuje w ramach ich systemu ale
> wyjście z systemu jest dobrowolne, co najwyżej kosztowne.
Tego nie wiemy. Równie dobrze to może być tak, że rada nikomu oczywiście
niczego nie narzuca, ale jakby co to paru turiańskich agentów albo
komandosów Assari może się zjawić gdzie trzeba. Wicie, rozumicie, hint,
hint.
> Póki co (póki co), Rada nie przejawia cech złego imperium.
Złego jak np. w SW? Nie, oczywiście. Ale widać bardzo wyraźną pogardę rady
do niektórych ras i traktowanie ich z wyższością. Rada rozdziela
przywileje, a każdą rzecz trzeba u niej wyszarpać. To nie jest złe
imperium, tylko imperium biurokratyczne. Trochę jak dzisiejsze Chiny, gdzie
jeśli masz odpowiednie plecy to załatwisz wszystko, jeśli nie masz poparcia
u ważnych osób, to każdy cię zleje.
> Ale to jest takie narzucanie własnej woli jak wpływ Niemiec czy Francji na
> politykę UE. Wchodzisz do klubu, w którym istnieją osoby bardziej i mniej
> wpływowe. Ale nie jesteś do niego wtłaczany siłą, nie jesteś też w nim siłą
> trzymany. Wyjście może być kosztowne ale jest dozwolone. Wychodzisz -
> możesz robić z widmami co tylko zechcesz, bo nie jesteś już pod jurydsykcją
> Rady.
Wiadomo. Aczkolwiek patrząc na zachowanie rady, czasami dziwnym jest, że
niektóre rasy nadal trzymają się sojuszu, albo mają w nim tak małą siłę
przebicia.
>> Po twarzy? Dostali po jajach i bynajmniej nie zwykłym kopniakiem. W
>> praktyce ich rasa została wyeliminowana. I to w sumie w okrutniejszy
>> sposób, bo oni nadal żyją ze świadomością, że niedługo wymrą.
>
> Mmmm, nie. Zupełnie nie. Nie chodziło o wybicie krogan tylko o
> ustabilizowanie ich populacji.
Ustabilizowanie jak ustabilizowanie. Trochę jednak przegięli. :-)
> Wybicie byłoby znacznie prostsze. W dwójce
> jest o tym więcej, znacznie więcej. Nadal jednak nie zmienia to kwestii
> narzucania czegoś w ramach systemu. Gdyby kroganie nie zaczęli zagrażać
> rasom Cytadeli, nic takiego by się nie wydarzyło.
Ok, Kroganie poszli do wojny i oberwali. Tyle że wynik jest IMO bardzo
drastyczny i pokazuje że sojusz jest zdolny do takich działań, jeśli leży
to w jego interesie. Wyjście niektórych ras z sojuszu pewnie niewiele by
kogokolwiek obeszło, ale parę innych jest kluczowych i myślę że mogłoby być
różnie.
Chociaż może to były inne czasy. W końcu walki z Kroganami zaczęły się po
tym jak tamci w ramach sojuszu wyrżnęli w pień Rachni. Jak widać niszczenie
gatunków nie było wtedy czymś nadzwyczajnym. :-)
>> Owszem, ale dla mnie właśnie czymś takim wykazują się w przypadku Bioware
>> te produkcje, które robili w czasie rzeczywistym. Jakby konieczność
>> zrobienia mechaniki, która wymaga od gracza natychmiastowej reakcji
>> przerastała ich.
>
> Ale nie przerasta :-) Przerosło ich czasem włożenie możliwości zasejwowania
> w danym momencie.
Może raczej rozłożenie walk tak, by nie trzeba było przechodzić kilku
kolejnych bez save.
>> Turowa rozgrywka nie wymaga zręczności i nie zależy od tego czy zdążysz
>> wcisnąć odpowiedni przycisk i czy spóźnisz się o pół sekundy.
>
> Ale zależy od tego jakie masz postaci i co z nimi robisz. Też możesz mieć
> sytuację, gdzie przegrywasz w piątej z pięciu bitew i musisz zaczynać od
> nowa, bo ktoś nie dorzucił miejsca na save.
W sumie końcówka Kotora, gdy biegnie się po stacji i co chwila odpiera
hordy sithów, mając niewiele czasu na podleczenie i odnowienie energii też
taka była.
>> Dlatego fajnie jeśli jest kilka poziomów trudności faktycznie różniących
>> się od siebie. IMO na najłatwiejszym gra nie powinna sprawiać żadnych
>> trudności, na najtrudniejszym być bardzo wymagająca.
>
> Co nadal nie jest łatwe. Podejrzewam, że balansowanie gry, w której postać
> może mieć wiele klas, rodzajów uzbrojenia i kombinacji umiejętności, jest
> koszmarem.
Zapewne. Ale IMO daje się zrobić tak, by przy tej samej konfiguracji
drużyny i posiadanego sprzętu zmiana poziomu trudności dla tej samej walki
była wyraźnie odczuwalna. A także by nawet specjalnie dobrana słabo drużyna
dała sobie radę na łatwym, a specjalnie dobrana mocno miała problemy na
najtrudniejszym.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 23:09:43 - M.G.
> On Sun, 17 Jul 2011 10:55:50 +0200, M.G. wrote:
>
> Trochę wyciachałem. Za dużo tego już było ;-)
W ogóle za dużo wszystkiego jest ;-)
>> Czas w grach płynie inaczej, nie jest zazwyczaj liniowy, lecz opiera się na
>> triggerach. Przed chwilą jest dość wieloznacznym określeniem w tym
>> kontekście.
>
> Zgoda. Tylko że ja właśnie wczoraj i przedwczoraj uratowałem Liarę,
> przeszedłem Feros i Noverię, gdzie pojawia się dość istotny wątek dotyczący
> Ashley. Miałem z nią kilka ciekawych rozmów. Czas się posunął, ważne
> fabularnie rzeczy się odbyły. I nadal jest ta ostatnia misja na Eden
> Prime. To nawet Liara mnie się zdążyła zapytać czy coś do Ashley czuję (a
> także czy do niej, miałem mały dylemat ;-) ).
No to ja Ci powiem, że:
SPOLIER do dwójki
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
SPOLIER
W dwójce Tali ma zaskakująco mało do powiedzenia w kwestii przyszłości
Gethów i obecności jednego (?) na pokładzie.
[...]
>>> Wiesz co? Ja ją faktycznie lubię. Normalna dziewczyna z charakterem i
>>> poczuciem humoru. Nie chodzi nawet o to, żeby z nią pójść do łóżka. Przy
>>> takich postaciach bardzo lubię interakcje między nimi a moim bohaterem.
>>> Rozmowy, jakiś flirt, to co się między nimi tworzy.
>>
>> Nie no, żartuję :-) Przecież gdzie mi się wtryniać w czyjś sposób przejścia
>> gry.
>
> BTW, jeśli nie grałeś facetem to straciłeś parę dobrych dialogów z Ashley i
> prawdopodobnie z Liarą. Np. po Feros gdy podchodzisz do Ashley, ta zaczyna
> jakoś tak:
> Ostatnio sporo czasu spędzasz z panią doktor. Załoga nie powinna się za
> bardzo zbliżać, ale ona przecież nie jest częścią załogi. I przynajmniej
> wygląda jak kobieta.
> No nie mogłem się nie uśmiechnąć. :-)
:-) Przy czym Liara to był dla Bioware taki wytrych do pokazania kontaktu
kobiety z kobietą. Bo asari są teoretycznie bez/zmiennopłciowcami, a
wiadomo, że chodzi o błękitne laski w kosmosie.
>>> Spectres mają carte blanche.
>>
>> Ale to nic nie zmienia. Każde widmo jest, ostatecznie, wspierane po
>> cichu.
>
> No nie. Rada nadaje status oficjalnie, potwierdza go jeśli ktoś wyśle
> zapytanie (np. na Noverii tak cię sprawdzają), etc. Agenci działają w jej
> imieniu, nawet jeśli akurat nie wykonują żadnej misji zleconej przez nią,
> tylko sami sobie znaleźli robotę.
>
>> Dopiero naprawdę poważne wyskoki zwracają uwagę Rady, która poza
>> tym się nie miesza. O tym, że któremuś agentowi należy się czapa albo
>> przynajmniej odwołanie statusu, Rada dowiaduje się zapewne od innego
>> agenta.
>
> A to swoją drogą ciekawe, że mamy do czynienia z bardzo inteligentnymi
> rasami, ale nikt się nie zastanowił, że takim działającym na własną rękę
> agentom przydałby się jakiś system kontroli.
Myślę, że wszystkie rasy się już dawno zastanowiły (bo każda z nich
jednostki specjalne posiada, asari nawet dwa rodzaje) i wszystkie doszły do
dokładnie tego samego problemu - istnieje nierozwiązywalny konflikt
pomiędzy kontrolą, a skutecznością. Żadna inteligencja tego go rozwiąże,
pozostaje jedynie bieżące dostosowywanie się i klasyczna polityka. Zbyt
wiele wyskoków - zwiększamy kontrolę, zbyt duże zagrożenie i wymagana jest
skuteczność - dajemy więcej swobody. To jest stary problem w teorii
polityki, jak sądzę. Trwałość tajnego aparatu przymusu (niezależna od
władzy oficjalnej, to chyba Stalin albo ktoś mu bliski mówił, że
najważniejsze by tajna policja trwała, bo wtedy system nie upadnie),
samowola wywiadu, który może zwodzić (i zwodzi, od Mosadu po CIA),
działając na własną rękę i tworząc własną politykę.
>> Ale przynoszą efekty tylko dlatego, że Rada widzi, że nie można ludzi
>> ignorować. Bo niby młokosy, a potrafiły obić twarz turianom (aczkolwiek
>> dłuższy konflikt z turianami raczej skończyłby się dla ludzi tragicznie).
>> Kto ma siłę przebicia, ten głos dostanie, w sumie jak w prawdziwej
>> polityce. Aż dziwię się postawie volusów - ci to dopiero traktowani są jak
>> rasa drugiej kategorii, a przecież to ich geniuszowi galaktyka zawdzięcza
>> swój system finansowy. Powinni postawić sprawę jasno - trzęsiemy
>> gospodarką, choć jesteśmy niepozorni. Albo dacie nam miejsce w Radzie, albo
>> zobaczycie jak wasza galaktyczna społeczność obędzie się bez sieci
>> gospodarczych powiązań, którą snujemy.
>
> No właśnie, też mnie to uderzyło. I z jednej strony skarżą się, że rada ich
> nie docenia, że nie mogą się doprosić o miejsce chociaż tyle zrobili, a z
> drugiej nikt u nich nie potrafi walnąć pięścią w stół i powiedzieć, że bez
> nich cały sojusz by się posypał, więc oni miejsca w radzie po prostu
> żądają. Zakładam że ten świat działa na zasadach logiki, więc albo oni tak
> nie potrafią - w końcu obcy, często myślą odmiennie niż my - albo istnieją
> inne powody dla których nie potrafią wykorzystać znaczącej przewagi
> gospodarczej.
No i geniusz (albo słabość) twórców polega nie na tym czy coś wyjaśnią
tylko jak, ewentualnie jakie oczekiwania rozbudzą w odbiorcy. Mnie Bioware
doprowadziło w przypadku Mass Effect do stanu to musi mieć jakieś
wyjaśnienie, tylko go nie znam. Czyli zwiodło dobrze, jak solidni
bajkopisarze.
>>> No i te właśnie rasy, posiadające największą prezencję militarną są w
>>> radzie. Rada to ich przedstawiciele u władzy.
>>
>> Ale nadal nie mogą niczego narzucić żadnej z ras Cytadeli. Mogą wejść w
>> otwarty konflikt z kimś, kto już nie funkcjonuje w ramach ich systemu ale
>> wyjście z systemu jest dobrowolne, co najwyżej kosztowne.
>
> Tego nie wiemy. Równie dobrze to może być tak, że rada nikomu oczywiście
> niczego nie narzuca, ale jakby co to paru turiańskich agentów albo
> komandosów Assari może się zjawić gdzie trzeba. Wicie, rozumicie, hint,
> hint.
No w każdym razie w znanych materiałach nie zauważyłem motywu rasy, którą
trzymano na siłę w systemie Cytadeli.
>> Póki co (póki co), Rada nie przejawia cech złego imperium.
>
> Złego jak np. w SW? Nie, oczywiście.
Złego tzn. włączającego na siłę i nie pozwalającego się odłączyć.
> Ale widać bardzo wyraźną pogardę rady
> do niektórych ras i traktowanie ich z wyższością. Rada rozdziela
> przywileje, a każdą rzecz trzeba u niej wyszarpać. To nie jest złe
> imperium, tylko imperium biurokratyczne. Trochę jak dzisiejsze Chiny, gdzie
> jeśli masz odpowiednie plecy to załatwisz wszystko, jeśli nie masz poparcia
> u ważnych osób, to każdy cię zleje.
Może coś w tym stylu.
>> Ale to jest takie narzucanie własnej woli jak wpływ Niemiec czy Francji na
>> politykę UE. Wchodzisz do klubu, w którym istnieją osoby bardziej i mniej
>> wpływowe. Ale nie jesteś do niego wtłaczany siłą, nie jesteś też w nim siłą
>> trzymany. Wyjście może być kosztowne ale jest dozwolone. Wychodzisz -
>> możesz robić z widmami co tylko zechcesz, bo nie jesteś już pod jurydsykcją
>> Rady.
>
> Wiadomo. Aczkolwiek patrząc na zachowanie rady, czasami dziwnym jest, że
> niektóre rasy nadal trzymają się sojuszu, albo mają w nim tak małą siłę
> przebicia.
Ich siła przebicia zależy zapewne bardziej od nich, a nie od Rady.
Natomiast ogólnie bycie członkiem społeczności Cytadeli wydaje się jednak
być bardzo korzystne, nawet jeśli nie ma się dużego wpływu na działanie
całego systemu. IMHO porównanie z UE jest najbliższe.
>>> Po twarzy? Dostali po jajach i bynajmniej nie zwykłym kopniakiem. W
>>> praktyce ich rasa została wyeliminowana. I to w sumie w okrutniejszy
>>> sposób, bo oni nadal żyją ze świadomością, że niedługo wymrą.
>>
>> Mmmm, nie. Zupełnie nie. Nie chodziło o wybicie krogan tylko o
>> ustabilizowanie ich populacji.
>
> Ustabilizowanie jak ustabilizowanie. Trochę jednak przegięli. :-)
Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-)
>> Wybicie byłoby znacznie prostsze. W dwójce
>> jest o tym więcej, znacznie więcej. Nadal jednak nie zmienia to kwestii
>> narzucania czegoś w ramach systemu. Gdyby kroganie nie zaczęli zagrażać
>> rasom Cytadeli, nic takiego by się nie wydarzyło.
>
> Ok, Kroganie poszli do wojny i oberwali. Tyle że wynik jest IMO bardzo
> drastyczny i pokazuje że sojusz jest zdolny do takich działań, jeśli leży
> to w jego interesie. Wyjście niektórych ras z sojuszu pewnie niewiele by
> kogokolwiek obeszło, ale parę innych jest kluczowych i myślę że mogłoby być
> różnie.
> Chociaż może to były inne czasy. W końcu walki z Kroganami zaczęły się po
> tym jak tamci w ramach sojuszu wyrżnęli w pień Rachni. Jak widać niszczenie
> gatunków nie było wtedy czymś nadzwyczajnym. :-)
Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-) Mordin to
chyba najciekawsza postać z nowej drużyny, przynajmniej jeśli chodzi o
rzucanie w kierunku gracza tzw. wielkimi problemami.
[...]
>>> Turowa rozgrywka nie wymaga zręczności i nie zależy od tego czy zdążysz
>>> wcisnąć odpowiedni przycisk i czy spóźnisz się o pół sekundy.
>>
>> Ale zależy od tego jakie masz postaci i co z nimi robisz. Też możesz mieć
>> sytuację, gdzie przegrywasz w piątej z pięciu bitew i musisz zaczynać od
>> nowa, bo ktoś nie dorzucił miejsca na save.
>
> W sumie końcówka Kotora, gdy biegnie się po stacji i co chwila odpiera
> hordy sithów, mając niewiele czasu na podleczenie i odnowienie energii też
> taka była.
Haha, to był mocny moment. Nie pamiętam już jakie miałem umiejętności ale
jakoś dawałem radę.
>>> Dlatego fajnie jeśli jest kilka poziomów trudności faktycznie różniących
>>> się od siebie. IMO na najłatwiejszym gra nie powinna sprawiać żadnych
>>> trudności, na najtrudniejszym być bardzo wymagająca.
>>
>> Co nadal nie jest łatwe. Podejrzewam, że balansowanie gry, w której postać
>> może mieć wiele klas, rodzajów uzbrojenia i kombinacji umiejętności, jest
>> koszmarem.
>
> Zapewne. Ale IMO daje się zrobić tak, by przy tej samej konfiguracji
> drużyny i posiadanego sprzętu zmiana poziomu trudności dla tej samej walki
> była wyraźnie odczuwalna. A także by nawet specjalnie dobrana słabo drużyna
> dała sobie radę na łatwym, a specjalnie dobrana mocno miała problemy na
> najtrudniejszym.
Ja się nie pakuję w wyrażanie opinii w tej kwestii, bo zapewne szczytem
moich możliwości byłoby zbalansowanie Tetrisa :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 00:42:14 - Piotr Kapis
> :-) Przy czym Liara to był dla Bioware taki wytrych do pokazania kontaktu
> kobiety z kobietą. Bo asari są teoretycznie bez/zmiennopłciowcami, a
> wiadomo, że chodzi o błękitne laski w kosmosie.
Wiadomo. Chociaż ja wolałem ludzkie. Liarę sobie zostawiam na wypadek gdyby
zachciało mi się grać kobietą. Alenko jednak żałosny jest, nawet Alistair
przy nim jakoś wygląda.
> skuteczność - dajemy więcej swobody. To jest stary problem w teorii
> polityki, jak sądzę. Trwałość tajnego aparatu przymusu (niezależna od
Patrz, jednak aparatu przymusu :-)
> Ich siła przebicia zależy zapewne bardziej od nich, a nie od Rady.
> Natomiast ogólnie bycie członkiem społeczności Cytadeli wydaje się jednak
> być bardzo korzystne, nawet jeśli nie ma się dużego wpływu na działanie
> całego systemu. IMHO porównanie z UE jest najbliższe.
Ok. Aczkolwiek Volus to dla mnie rasa, która jest jedną z silniejszych w
ramach sojuszu, ale tego nie wykorzystuje. Coś jakby Francja czy Niemcy
zgadzały się mieć słabszą pozycję niż jakieś średnie państwo UE,
jednocześnie wiedząc ile dla niej znaczą.
>> Ustabilizowanie jak ustabilizowanie. Trochę jednak przegięli. :-)
>
> Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-)
Ale to już ME2. Póki co znalazłem Archangela :-)
ME2 jest IMO jednak duuuuużo lepszy pod względem historii. Np. rozmawiam z
NPC, już mu właściwie jestem skłonny zaufać i nagle rozmowa z kimś innym i
refleksja, że może jednak nie powinienem. Joker mi tak zwrócił uwagę na
Jakoba.
> Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-) Mordin to
> chyba najciekawsza postać z nowej drużyny, przynajmniej jeśli chodzi o
> rzucanie w kierunku gracza tzw. wielkimi problemami.
W dwójce to ja bym chciał mieć opcję nie przyłączania postaci z jedynki. Na
przykład dlatego, że pracuję teraz dla kogoś, kogo sam nie znoszę i nie
chcę ich w to wciągać.
> Ja się nie pakuję w wyrażanie opinii w tej kwestii, bo zapewne szczytem
> moich możliwości byłoby zbalansowanie Tetrisa :-)
E tam. Myślę, że niejedną grę moglibyśmy razem ładnie zbalansować, gdybyśmy
mieli takie możliwości.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 02:39:30 - Goomich
> Wiadomo. Chociaż ja wolałem ludzkie. Liarę sobie zostawiam na
> wypadek gdyby zachciało mi się grać kobietą.
Chwila - grasz facetem?
> W dwójce to ja bym chciał mieć opcję nie przyłączania postaci z
> jedynki. Na przykład dlatego, że pracuję teraz dla kogoś, kogo sam
> nie znoszę i nie chcę ich w to wciągać.
A nie chciałbyś miec kogoś zaufanego z pierwszej części? Tak w razie WU?
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 02:35:16 - Goomich
>> ich systemu ale wyjście z systemu jest dobrowolne, co najwyżej
>> kosztowne.
> Tego nie wiemy.
Bataranie.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 09:14:35 - Jader
>
> Ale w czym to się różni od NPCów w KotOR, którzy też mieli swój background
Otóż to, od początku miałem wrażenie, że ME to tylko wykastrowany KOTOR,
gdzie zmieniono nieco dekorację i wymieciono z kątów nieco okruszków :(
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 11:01:50 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 09:03:27 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>> Pieniadze MAJA byc problemem i tyle :P
>
> Rety, to by rozbiło całkowicie konstrukcję gry. Jesteś widmem, elitarnym,
> działającym poza prawem agentem pod jurysdykcją najpotężniejszego ciała
> politycznego w galaktyce. Dostałeś od ziemskiego rządu wypasioną brykę i
> wykwalifikowaną załogę bo pierwsze ludzkie widmo to nie przelewki i trzeba
> mu sprawić statek. Podobnie jest w dwójce - Cerberus pakuje w Ciebie
> gigantyczne sumy bo masz gigantyczne zadanie. Pieniądze nie są tu, z tego
> co widzę, problemem chyba, że chcesz wcześniej sobie zrobić jakieś droższe
> upgrady. Musisz ich szukać by mieć wypasik ale bez nich też sobie
> poradzisz, byle starczyło na paliwo.
Wiec nie jest to pelne crpg. Nawet brzmi jak opis gry akcji ;P
>> To inaczej - nie misje, a levele. Co z tego, ze fabularnie
>> wiele sie dzieje, jak nawet w Doomie mialem wieksze poczucie
>> jednosci czasu i przestrzeni.
>
> Jeśli odwołujesz się do zasady trzech jedności, to w grach raczej jej nie
> napotkasz.
Nie odwoluje sie doslownie do niej, tylko o jednosc czasu
i przestrzeni mi chodzi, przynajmniej w danym akcie or sth.
W ME w zasadzie sa levele jak w starych zrecznosciowkach.
> Mały. Bardzo mały. To jest fregata, której główną siłą jest system
> maskowania. Musi być mała. Normandia 2 i tak jest wyraźnie większa od
> pierwowzoru (stąd wahadłowiec na pokładzie). To nie jest drednot.
Oj no dobrze, na tle innych statkow moze i maly, ale obiektywnie
jest to dosc duzy teren, nie jest to lodka z poczatku Morrowinda :P
>> kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
>> ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
>> ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
>> nastepnego levelu.
>
> Mówisz, że grałeś dwie godziny? To właśnie na tym statku budujesz relacje
> ze swoją drużyną, odbierasz wiadomości, dozbrajasz ludzi. Kurczę, w dwójce
> masz nawet trzy postaci konkretnie pod to by pogadać o reszcie załogi. Tam
> się dzieje cholernie dużo.
>
Hm, no to wszystko to widzialem, jedynie pewnie nowe postaci dochodza,
bo trudno zeby sam mechanizm sie wiele zmienial. Teraz z tego co piszesz
to moze bardziej Wing Commander III (piechota zamiast walk statkow)
przypomina a nie Beyond Good n Evil.
>> No Beyond Good and Evil znowu :)
>> Chyba przy zadnej grze nie mialem takiego poczucia jak przy ME,
>> ze barwna to i owszem, gra ma byc, ale tylko w swojej formie
>> a nie tresci. Troche jak wycieczka do ZOO - z tym ze
>> ZOO jest fajne :)
>
> Grałeś dwie godziny, mówisz?
Nie poznalem fabuly, ale widzialem mechanizmy.
Ogladajac filmiki m.in. z dialogow moglem sie utwierdzic w stylu.
> Chrono Trigger zamieniał się w pewnym momencie de facto w grę o swobodnej
> eksploracji.
Tam nie bardzo bylo co eksplorowac wbrew pozorom, bo nie
chodzi mi o wyrabywanie sobie drogi poprzez polacie terenu.
Dla mnie eksploracja = poruszanie sie po obszarze, w ktorym
mozna znalezc cos/kogos ciekawego. Przy czym Cos Ciekawego to
oczywiscie stuprocentowo subiektywne wrazenie.
>> A co do dialogow oczywiscie sie zgadzam, choc nie tylko bo rownie
>> dobrze moga to byc np. ksiazki jak w Morrowindzie czy Daggerfall.
>> Ale to musi byc cos poznawanego w grze, a nie z encyklopedii w menu.
>
> I to jest taka różnica? Przecież wpisy do Kodeksu w ME zdobywasz poprzez
> eksplorację właśnie, przez wykonywanie jak największej liczby zadań,
> przyglądanie się elementom wyposażenia itp. (...).
Roznica jest w sposobie podania. Bezduszna i obiektywna encyklopedia
przydatna moze byc dla tworcow gry, zeby nie pogubili sie w tym
co tworza... To jest najbardziej tani sposob: klikasz na cos i dostajesz
rzeczowy wpis.
> To wszystko naprawdę daje więcej niż kolejna jaskinia z pająkami i liczem
> na końcu. Tylko trzeba mierzyć treść inaczej niż kilometrami kwadratowymi
> lasu wokół jeziora. Czasem o charakterze świata więcej powie zdawkowa uwaga
> Jokera niż to, że możesz swobodnie przemaszerować za wzgórze.
Nie mierze tresci kilometrami kwadratowymi. Z reszta klociloby sie
to z uznaniem Normandii za duzy statek :)
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:28:44 - M.G.
[...]
>> Rety, to by rozbiło całkowicie konstrukcję gry. Jesteś widmem, elitarnym,
>> działającym poza prawem agentem pod jurysdykcją najpotężniejszego ciała
>> politycznego w galaktyce. Dostałeś od ziemskiego rządu wypasioną brykę i
>> wykwalifikowaną załogę bo pierwsze ludzkie widmo to nie przelewki i trzeba
>> mu sprawić statek. Podobnie jest w dwójce - Cerberus pakuje w Ciebie
>> gigantyczne sumy bo masz gigantyczne zadanie. Pieniądze nie są tu, z tego
>> co widzę, problemem chyba, że chcesz wcześniej sobie zrobić jakieś droższe
>> upgrady. Musisz ich szukać by mieć wypasik ale bez nich też sobie
>> poradzisz, byle starczyło na paliwo.
>
> Wiec nie jest to pelne crpg. Nawet brzmi jak opis gry akcji ;P
Czyli pełne crpg to od zera do bohatera? To dopiero brzmi jak opis gry
akcji. Pomijając to, że akcja i crpg są prostopadłe, a nie wykluczające
się. Narzekasz na sztampowość, a potem oczekujesz dokładnie sztampowej
konwencji fabularnej.
>>> To inaczej - nie misje, a levele. Co z tego, ze fabularnie
>>> wiele sie dzieje, jak nawet w Doomie mialem wieksze poczucie
>>> jednosci czasu i przestrzeni.
>>
>> Jeśli odwołujesz się do zasady trzech jedności, to w grach raczej jej nie
>> napotkasz.
>
> Nie odwoluje sie doslownie do niej, tylko o jednosc czasu
> i przestrzeni mi chodzi, przynajmniej w danym akcie or sth.
> W ME w zasadzie sa levele jak w starych zrecznosciowkach.
Nadal nie rozumiem co oznacza tu jedność czasu i przestrzeni. Są tereny
przeznaczone tylko na misje plus huby. Ogólnie - nic nadzwyczajnego w crpg.
W pełni otwarte i stanowiące całość światy nigdy nie były cechą
wyróżniającą tego gatunku. Już prędzej dla serii GTA.
>> Mały. Bardzo mały. To jest fregata, której główną siłą jest system
>> maskowania. Musi być mała. Normandia 2 i tak jest wyraźnie większa od
>> pierwowzoru (stąd wahadłowiec na pokładzie). To nie jest drednot.
>
> Oj no dobrze, na tle innych statkow moze i maly, ale obiektywnie
> jest to dosc duzy teren, nie jest to lodka z poczatku Morrowinda :P
To jest nadal dość ciasna jednostka z załogą na kilkadziesiąt osób. Dwójka
jest większa ale nadal mała. Mogłoby się tam coś stać, owszem ale to jest
jednak hub. Jedyne co może Normandia to latać i strzelać. Strzelanie nie
jest włączone w formułę gry (nie ma kosmicznych bitew), więc się lata.
>>> kreca sie rozni ludzie, az sie prosi zeby to bylo barwne, zeby
>>> ten statek byl jeszcze wiekszy i zeby tam sie wiele dzialo,
>>> ale to tylko taki bardziej rozbudowany ekran loadingu do
>>> nastepnego levelu.
>>
>> Mówisz, że grałeś dwie godziny? To właśnie na tym statku budujesz relacje
>> ze swoją drużyną, odbierasz wiadomości, dozbrajasz ludzi. Kurczę, w dwójce
>> masz nawet trzy postaci konkretnie pod to by pogadać o reszcie załogi. Tam
>> się dzieje cholernie dużo.
>>
>
> Hm, no to wszystko to widzialem, jedynie pewnie nowe postaci dochodza,
> bo trudno zeby sam mechanizm sie wiele zmienial. Teraz z tego co piszesz
> to moze bardziej Wing Commander III (piechota zamiast walk statkow)
> przypomina a nie Beyond Good n Evil.
No bardziej, choć w ME jest znacznie więcej gadania i nie ma filmików, nie
licząc jakichś krótkich odpraw. Postaci przybywa, każda powoli, w miarę
postępów w grze, dokłada kawałki swojej historii. Załoga reaguje też na
siebie, choć bezpośrednia interakcja w formie dialogów pomiędzy NPCami
odbywa się raczej poza Normandią. W zależności od tego jaką kombinację
postaci weźmiesz ze sobą, dostaniesz inne komentarze, wtrącenia w
przerywnikach czy nastawienie wobec siebie.
>>> No Beyond Good and Evil znowu :)
>>> Chyba przy zadnej grze nie mialem takiego poczucia jak przy ME,
>>> ze barwna to i owszem, gra ma byc, ale tylko w swojej formie
>>> a nie tresci. Troche jak wycieczka do ZOO - z tym ze
>>> ZOO jest fajne :)
>>
>> Grałeś dwie godziny, mówisz?
>
> Nie poznalem fabuly, ale widzialem mechanizmy.
> Ogladajac filmiki m.in. z dialogow moglem sie utwierdzic w stylu.
Ale nie w treści, a to ona stanowi o bogactwie tej gry. Mechanika ma
zniknąć, stać się elementem reguł, które rozumiesz ale nie zawracasz sobie
nimi głowy. Dialogi w RPGach ogólnie są feriami kliknięć.
>> Chrono Trigger zamieniał się w pewnym momencie de facto w grę o swobodnej
>> eksploracji.
>
> Tam nie bardzo bylo co eksplorowac wbrew pozorom, bo nie
> chodzi mi o wyrabywanie sobie drogi poprzez polacie terenu.
> Dla mnie eksploracja = poruszanie sie po obszarze, w ktorym
> mozna znalezc cos/kogos ciekawego. Przy czym Cos Ciekawego to
> oczywiscie stuprocentowo subiektywne wrazenie.
OK. W ME eksploracja idzie po prostu gdzie indziej. W postaci i w tę
część świata, o której dowiadujesz się pośrednio, poprzez newsy czy
obserwację otoczenia. Nie ma lunaparku z wysepkami, jeziorkami i
obowiązkową krainą na modłę bliskowschodnią. Są niewielkie (co do
dostępności) lokacje będące w ramach fikcyjnej rzeczywistości elementami
czegoś na tyle dużego, że ciężko byłoby to zrobić jakoś inaczej. Wiesz, to
nadal jest gra o lataniu po galaktyce. Jedna duża stacja kosmiczna mogłaby
zapewnić tyle materiału co cały Gothic 3.
>>> A co do dialogow oczywiscie sie zgadzam, choc nie tylko bo rownie
>>> dobrze moga to byc np. ksiazki jak w Morrowindzie czy Daggerfall.
>>> Ale to musi byc cos poznawanego w grze, a nie z encyklopedii w menu.
>>
>> I to jest taka różnica? Przecież wpisy do Kodeksu w ME zdobywasz poprzez
>> eksplorację właśnie, przez wykonywanie jak największej liczby zadań,
>> przyglądanie się elementom wyposażenia itp. (...).
>
> Roznica jest w sposobie podania. Bezduszna i obiektywna encyklopedia
> przydatna moze byc dla tworcow gry, zeby nie pogubili sie w tym
> co tworza... To jest najbardziej tani sposob: klikasz na cos i dostajesz
> rzeczowy wpis.
No widzisz, a w Morrowindzie tak wyglądają wszystkie dialogi, a nie jakaś
lokalna wiki. Zresztą Kodeks naprawdę nie jest niezbędny, po prostu bez
niego nie docenisz wszystkiego co widzisz i słyszysz.
>> To wszystko naprawdę daje więcej niż kolejna jaskinia z pająkami i liczem
>> na końcu. Tylko trzeba mierzyć treść inaczej niż kilometrami kwadratowymi
>> lasu wokół jeziora. Czasem o charakterze świata więcej powie zdawkowa uwaga
>> Jokera niż to, że możesz swobodnie przemaszerować za wzgórze.
>
> Nie mierze tresci kilometrami kwadratowymi. Z reszta klociloby sie
> to z uznaniem Normandii za duzy statek :)
OK ale w takim razie czym? :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 14:25:09 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 11:01:50 +0200, Doomin wrote:
>
> Czyli pełne crpg to od zera do bohatera? To dopiero brzmi jak opis gry
> akcji. Pomijając to, że akcja i crpg są prostopadłe, a nie wykluczające
> się. Narzekasz na sztampowość, a potem oczekujesz dokładnie sztampowej
> konwencji fabularnej.
Nie, oczekuje konwencji crpg, a nie konwencji gry akcji.
Z reszta nigdzie nie pisalem, ze chce from zero to hero.
> Nadal nie rozumiem co oznacza tu jedność czasu i przestrzeni. Są tereny
> przeznaczone tylko na misje plus huby. Ogólnie - nic nadzwyczajnego w crpg.
> W pełni otwarte i stanowiące całość światy nigdy nie były cechą
> wyróżniającą tego gatunku. Już prędzej dla serii GTA.
Nie chodzi o w pelni otwarty swiat, tylko o poczucie spojnosci jego
lokacji, chocby objawiajace sie tym, ze czasem ktos z jednego miasta
odnosi sie do postaci z drugiego itd.
Ok, tu mamy planety, ktore niekoniecznie musza miec cokolwiek wspolnego
ze soba - wiec w takim razie mozna bylo na pierwszy plan wysunac ta
Normandie np. A zdaje sie ze sluzy tylko jako interakcja z druzyna.
Ot tak jak oboz w Dragon Age.
>> Oj no dobrze, na tle innych statkow moze i maly, ale obiektywnie
>> jest to dosc duzy teren, nie jest to lodka z poczatku Morrowinda :P
>
> To jest nadal dość ciasna jednostka z załogą na kilkadziesiąt osób. Dwójka
> jest większa ale nadal mała. Mogłoby się tam coś stać, owszem ale to jest
> jednak hub. Jedyne co może Normandia to latać i strzelać. Strzelanie nie
> jest włączone w formułę gry (nie ma kosmicznych bitew), więc się lata.
Jest wielkosci sredniego miasta z Fallouta (oczywiscie nie w
jednostkach miary).
>> Hm, no to wszystko to widzialem, jedynie pewnie nowe postaci dochodza,
>> bo trudno zeby sam mechanizm sie wiele zmienial. Teraz z tego co piszesz
>> to moze bardziej Wing Commander III (piechota zamiast walk statkow)
>> przypomina a nie Beyond Good n Evil.
>
> No bardziej, choć w ME jest znacznie więcej gadania i nie ma filmików, nie
> licząc jakichś krótkich odpraw. Postaci przybywa, każda powoli, w miarę
> postępów w grze, dokłada kawałki swojej historii. Załoga reaguje też na
> siebie, choć bezpośrednia interakcja w formie dialogów pomiędzy NPCami
> odbywa się raczej poza Normandią. W zależności od tego jaką kombinację
> postaci weźmiesz ze sobą, dostaniesz inne komentarze, wtrącenia w
> przerywnikach czy nastawienie wobec siebie.
Czyli nie tylko podobne, a rozbudowana kalka WC III - zamiast filmikow
lazenie po pokladzie, ale sprowadza sie to do jednego.
>> Nie poznalem fabuly, ale widzialem mechanizmy.
>> Ogladajac filmiki m.in. z dialogow moglem sie utwierdzic w stylu.
>
> Ale nie w treści, a to ona stanowi o bogactwie tej gry. Mechanika ma
> zniknąć, stać się elementem reguł, które rozumiesz ale nie zawracasz sobie
> nimi głowy. Dialogi w RPGach ogólnie są feriami kliknięć.
Nie, dialogi sa opcjami do wyboru, ktore moga byc roznego rodzaju,
moga sluzyc do roznych celow - chocby dawania i przyjmowania questa.
I dialogi maja tez swoj poziom, a w ME szczegolnie blyskotliwe nie sa.
W sumie tez trudno, zeby byly, skoro dotycza hermetycznego grona
druzyny bohatera.
> OK. W ME eksploracja idzie po prostu gdzie indziej. W postaci i w tę
> część świata, o której dowiadujesz się pośrednio, poprzez newsy czy
> obserwację otoczenia.Nie ma lunaparku z wysepkami, jeziorkami i
> obowiązkową krainą na modłę bliskowschodnią.
Gra w kosmosie - niewyczerpane wrecz mozliwosci uzycia wyobrazni,
a dostajemy jedynie posrednia eksploracje. No mozna sie poczuc
zawiedzionym.
>Są niewielkie (co do
> dostępności) lokacje będące w ramach fikcyjnej rzeczywistości elementami
> czegoś na tyle dużego, że ciężko byłoby to zrobić jakoś inaczej.
Tak to mozna przygodowki robic.
>Wiesz, to
> nadal jest gra o lataniu po galaktyce. Jedna duża stacja kosmiczna mogłaby
> zapewnić tyle materiału co cały Gothic 3.
I o tym wlasnie pisze. Moglaby, ale nie zapewnia, bo tworcy zrobili
WC 3 a nie crpga.
>> Roznica jest w sposobie podania. Bezduszna i obiektywna encyklopedia
>> przydatna moze byc dla tworcow gry, zeby nie pogubili sie w tym
>> co tworza... To jest najbardziej tani sposob: klikasz na cos i dostajesz
>> rzeczowy wpis.
>
> No widzisz, a w Morrowindzie tak wyglądają wszystkie dialogi, a nie jakaś
> lokalna wiki. Zresztą Kodeks naprawdę nie jest niezbędny, po prostu bez
> niego nie docenisz wszystkiego co widzisz i słyszysz.
Nie podobaly mi sie dialogi w Morrowindzie.
>> Nie mierze tresci kilometrami kwadratowymi. Z reszta klociloby sie
>> to z uznaniem Normandii za duzy statek :)
>
> OK ale w takim razie czym? :-)
Mozliwosciami dzialania - nawet niekoniecznie wplywajacymi wielce
na swiat, npc moga sobie nawet byc statyczni byle bylo wiele rzeczy
do zrobienia i kupienia, oraz ludzi do pogadania majacych cos
ciekawego do powiedzenia.
A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:26:16 - M.G.
> W dniu 2011-07-06 13:28, M.G. pisze:
>> On Wed, 06 Jul 2011 11:01:50 +0200, Doomin wrote:
>>
>> Czyli pełne crpg to od zera do bohatera? To dopiero brzmi jak opis gry
>> akcji. Pomijając to, że akcja i crpg są prostopadłe, a nie wykluczające
>> się. Narzekasz na sztampowość, a potem oczekujesz dokładnie sztampowej
>> konwencji fabularnej.
>
> Nie, oczekuje konwencji crpg, a nie konwencji gry akcji.
Konwencji crpg czyli czego? Bo ciągle nie rozumiem. Nie ma niczego
rpgowego w od zera do bohatera, to jest fabulrarna konwencja, która
przystoi w takim samym stopniu platformówkom. Bohater zaczyna jako
przypadkowy stójkowy, a kończy czymś wielkim. Gdyby cofnąć się do RPG
papierowych czy ogólnie tradycyjnych, to właśnie podejście z ME
(istniejąca, potencjalnie potężna postać w ramach jakiejś przygody) byłoby
tym właściwym.
> Z reszta nigdzie nie pisalem, ze chce from zero to hero.
Właśnie tak napisałeś, przynajmniej implikując coś w tym stylu.
Stwierdziłeś, że chcesz crpg i że jeśli nie ma od zera do bohatera, to z
pełnym crpg nie mamy do czynienia.
>> Nadal nie rozumiem co oznacza tu jedność czasu i przestrzeni. Są tereny
>> przeznaczone tylko na misje plus huby. Ogólnie - nic nadzwyczajnego w crpg.
>> W pełni otwarte i stanowiące całość światy nigdy nie były cechą
>> wyróżniającą tego gatunku. Już prędzej dla serii GTA.
>
> Nie chodzi o w pelni otwarty swiat, tylko o poczucie spojnosci jego
> lokacji, chocby objawiajace sie tym, ze czasem ktos z jednego miasta
> odnosi sie do postaci z drugiego itd.
Przecież to jest esencja ME. Tutaj wieści o jednych kolesiach przelatują
pół galaktyki by trafić do innych kolesi. Jesteś na Omedze, rozmawiasz o
radzie Cytadeli. Lecisz na Cytadelę, rozmawiasz z samą radą. Robisz coś na
Freedom's Progress, słyszysz to potem gdzieś zupełnie indziej, w newsach.
Reputacja Twoja i drużyny ciągnie się za Tobą, a po drodze spotykasz
dawnych przyjaciół i wrogów postaci, z którymi jesteś w drużynie.
Kurka, w jedynce dowiadujesz się o wymarłej rasie, która potem okazuje się
nie do końca wymarła i podejmujesz decyzję czy ją ocalić czy nie. Jeśli
ocalisz, w doniesieniach prasowych będziesz słyszał, że zauważono ich
jednostki.
> Ok, tu mamy planety, ktore niekoniecznie musza miec cokolwiek wspolnego
> ze soba - wiec w takim razie mozna bylo na pierwszy plan wysunac ta
> Normandie np. A zdaje sie ze sluzy tylko jako interakcja z druzyna.
> Ot tak jak oboz w Dragon Age.
Ale nie jest tak jak piszesz, po prostu. Lokacje w ME nie są oddzielonymi
od siebie wysepkami. Dzieli je przestrzeń ale nie wydarzenia, postaci
(które również podrużują) ani tym bardziej informacje.
>>> Oj no dobrze, na tle innych statkow moze i maly, ale obiektywnie
>>> jest to dosc duzy teren, nie jest to lodka z poczatku Morrowinda :P
>>
>> To jest nadal dość ciasna jednostka z załogą na kilkadziesiąt osób. Dwójka
>> jest większa ale nadal mała. Mogłoby się tam coś stać, owszem ale to jest
>> jednak hub. Jedyne co może Normandia to latać i strzelać. Strzelanie nie
>> jest włączone w formułę gry (nie ma kosmicznych bitew), więc się lata.
>
> Jest wielkosci sredniego miasta z Fallouta (oczywiscie nie w
> jednostkach miary).
Ale nie jest miastem. Jest statkiem. Można wymyślić jakieś questy w stylu
kto ukradł pierogi ale ich nie ma, co nie musi być wadą. Są inne,
poboczne zadania, jak kup alkohol, a będzie przyjemna libacja.
>>> Hm, no to wszystko to widzialem, jedynie pewnie nowe postaci dochodza,
>>> bo trudno zeby sam mechanizm sie wiele zmienial. Teraz z tego co piszesz
>>> to moze bardziej Wing Commander III (piechota zamiast walk statkow)
>>> przypomina a nie Beyond Good n Evil.
>>
>> No bardziej, choć w ME jest znacznie więcej gadania i nie ma filmików, nie
>> licząc jakichś krótkich odpraw. Postaci przybywa, każda powoli, w miarę
>> postępów w grze, dokłada kawałki swojej historii. Załoga reaguje też na
>> siebie, choć bezpośrednia interakcja w formie dialogów pomiędzy NPCami
>> odbywa się raczej poza Normandią. W zależności od tego jaką kombinację
>> postaci weźmiesz ze sobą, dostaniesz inne komentarze, wtrącenia w
>> przerywnikach czy nastawienie wobec siebie.
>
> Czyli nie tylko podobne, a rozbudowana kalka WC III - zamiast filmikow
> lazenie po pokladzie, ale sprowadza sie to do jednego.
Gry w ogóle sprowadzają się do tego samego - klikasz albo naciskasz
przyciski. Nic więcej. Nie rozmiem natomiast nadal dlaczego istnienie
jakichś podobieństw z WCIII miałoby być zarzutem.
>>> Nie poznalem fabuly, ale widzialem mechanizmy.
>>> Ogladajac filmiki m.in. z dialogow moglem sie utwierdzic w stylu.
>>
>> Ale nie w treści, a to ona stanowi o bogactwie tej gry. Mechanika ma
>> zniknąć, stać się elementem reguł, które rozumiesz ale nie zawracasz sobie
>> nimi głowy. Dialogi w RPGach ogólnie są feriami kliknięć.
>
> Nie, dialogi sa opcjami do wyboru, ktore moga byc roznego rodzaju,
> moga sluzyc do roznych celow - chocby dawania i przyjmowania questa.
I nadal są feriami kliknięć.
> I dialogi maja tez swoj poziom, a w ME szczegolnie blyskotliwe nie sa.
Błyskotliwe? Są po prostu dobrze napisane i zagrane. Tylko tyle i aż
tyle.
> W sumie tez trudno, zeby byly, skoro dotycza hermetycznego grona
> druzyny bohatera.
Nie dotyczą tylko hemretycznego grona drużyny bohatera ale do tego
potrzeba więcej niż dwóch godzin gry. Serio.
>> OK. W ME eksploracja idzie po prostu gdzie indziej. W postaci i w tę
>> część świata, o której dowiadujesz się pośrednio, poprzez newsy czy
>> obserwację otoczenia.Nie ma lunaparku z wysepkami, jeziorkami i
>> obowiązkową krainą na modłę bliskowschodnią.
>
> Gra w kosmosie - niewyczerpane wrecz mozliwosci uzycia wyobrazni,
> a dostajemy jedynie posrednia eksploracje. No mozna sie poczuc
> zawiedzionym.
Nie bardzo, bo nie rozumiem jak miałaby wyglądać w kosmosie eksploracja
bezpośrednia jak w grze fantasy RPG. To jakby nie ta skala co kilka krain
po kilka kilometrów kwadratowych.
>>Są niewielkie (co do
>> dostępności) lokacje będące w ramach fikcyjnej rzeczywistości elementami
>> czegoś na tyle dużego, że ciężko byłoby to zrobić jakoś inaczej.
>
> Tak to mozna przygodowki robic.
Ależ skąd, można zrobić solidne RPGi, jak ME.
>>Wiesz, to
>> nadal jest gra o lataniu po galaktyce. Jedna duża stacja kosmiczna mogłaby
>> zapewnić tyle materiału co cały Gothic 3.
>
> I o tym wlasnie pisze. Moglaby, ale nie zapewnia, bo tworcy zrobili
> WC 3 a nie crpga.
Zrobili crpga, który w jakiś sposób można kojarzyć z pewnym aspektem
rozgrywki w WC III (oraz wielu innych gier). Nadal nie rozumiem co tu jest
zarzutem.
>>> Roznica jest w sposobie podania. Bezduszna i obiektywna encyklopedia
>>> przydatna moze byc dla tworcow gry, zeby nie pogubili sie w tym
>>> co tworza... To jest najbardziej tani sposob: klikasz na cos i dostajesz
>>> rzeczowy wpis.
>>
>> No widzisz, a w Morrowindzie tak wyglądają wszystkie dialogi, a nie jakaś
>> lokalna wiki. Zresztą Kodeks naprawdę nie jest niezbędny, po prostu bez
>> niego nie docenisz wszystkiego co widzisz i słyszysz.
>
> Nie podobaly mi sie dialogi w Morrowindzie.
Ale czemu? Każdy miał coś do powiedzenia. I tyle NPCów biegało.
>>> Nie mierze tresci kilometrami kwadratowymi. Z reszta klociloby sie
>>> to z uznaniem Normandii za duzy statek :)
>>
>> OK ale w takim razie czym? :-)
>
> Mozliwosciami dzialania - nawet niekoniecznie wplywajacymi wielce
> na swiat, npc moga sobie nawet byc statyczni byle bylo wiele rzeczy
> do zrobienia i kupienia, oraz ludzi do pogadania majacych cos
> ciekawego do powiedzenia.
Co na poziomie realizacyjnym z ME jest praktycznie niewykonalne. Nie gdy
każdy dialog jest indywidualnie pisany pod postać i tak też odgrywany. Tam
nie ma motywów w stylu dwóch wieśniaków, którzy mówią to samo tym samym
głosem.
> A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
Ale napewno choćby dwie godziny?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:54:13 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 14:25:09 +0200, Doomin wrote:
>
>> W dniu 2011-07-06 13:28, M.G. pisze:
>>> On Wed, 06 Jul 2011 11:01:50 +0200, Doomin wrote:
>>>
>>> Czyli pełne crpg to od zera do bohatera? To dopiero brzmi jak opis gry
>>> akcji. Pomijając to, że akcja i crpg są prostopadłe, a nie wykluczające
>>> się. Narzekasz na sztampowość, a potem oczekujesz dokładnie sztampowej
>>> konwencji fabularnej.
>>
>> Nie, oczekuje konwencji crpg, a nie konwencji gry akcji.
>
> Konwencji crpg czyli czego? Bo ciągle nie rozumiem. Nie ma niczego
> rpgowego w od zera do bohatera, to jest fabulrarna konwencja, która
> przystoi w takim samym stopniu platformówkom. Bohater zaczyna jako
> przypadkowy stójkowy, a kończy czymś wielkim. Gdyby cofnąć się do RPG
> papierowych czy ogólnie tradycyjnych, to właśnie podejście z ME
> (istniejąca, potencjalnie potężna postać w ramach jakiejś przygody) byłoby
> tym właściwym.
>> Z reszta nigdzie nie pisalem, ze chce from zero to hero.
>
> Właśnie tak napisałeś, przynajmniej implikując coś w tym stylu.
> Stwierdziłeś, że chcesz crpg i że jeśli nie ma od zera do bohatera, to z
> pełnym crpg nie mamy do czynienia.
NIE! Pisalem o eksploracji. Rownie dobrze moze to byc juz wazna
persona, ona tez moze sie rozwijac. Nie chodzi mi o taki motyw
od zera do bohatera!!! To juz Twoja nadinterpretacja.
Choc z drugiej strony nie widze tez w nim nic zlego - bo rzadko
kiedy jest to faktyczne od zera do bohatera, bo ten kim sterujemy
jest mlodym , zdolnym perspektywicznym :P
> Ale nie jest tak jak piszesz, po prostu. Lokacje w ME nie są oddzielonymi
> od siebie wysepkami. Dzieli je przestrzeń ale nie wydarzenia, postaci
> (które również podrużują) ani tym bardziej informacje.
>
Czyli tak jakby w Oblivionie poruszac sie tylko przez fast travel,
a w miastach nie bylo za bardzo zycia i nic ciekawego do znalezienia
(zaraz, tak wlasnie bylo w duzej mierze w O:P)
>> Jest wielkosci sredniego miasta z Fallouta (oczywiscie nie w
>> jednostkach miary).
>
> Ale nie jest miastem. Jest statkiem. Można wymyślić jakieś questy w stylu
> kto ukradł pierogi ale ich nie ma, co nie musi być wadą. Są inne,
> poboczne zadania, jak kup alkohol, a będzie przyjemna libacja.
A tu sie nie zgodze. Jak najbardziej mozna bylo je potraktowac jak
male miasto. Marzy mi sie gierka w klimacie pierwszych kilku odcinkow
Battlestar Galactic : wcale nie trzeba wedrowac po planetach zeby bylo
ciekawie.
>> Czyli nie tylko podobne, a rozbudowana kalka WC III - zamiast filmikow
>> lazenie po pokladzie, ale sprowadza sie to do jednego.
>
> Gry w ogóle sprowadzają się do tego samego - klikasz albo naciskasz
> przyciski. Nic więcej. Nie rozmiem natomiast nadal dlaczego istnienie
> jakichś podobieństw z WCIII miałoby być zarzutem.
Bo to nie crpg :P
W sumie nie twierdze ze koniecznie ME jest zla gra - twierdze
tylko ze to niepelne crpg i to wszystko.
>> I dialogi maja tez swoj poziom, a w ME szczegolnie blyskotliwe nie sa.
>
> Błyskotliwe? Są po prostu dobrze napisane i zagrane. Tylko tyle i aż
> tyle.
Dla mnie poczatek byl dretwy.
>
>> W sumie tez trudno, zeby byly, skoro dotycza hermetycznego grona
>> druzyny bohatera.
>
> Nie dotyczą tylko hemretycznego grona drużyny bohatera ale do tego
> potrzeba więcej niż dwóch godzin gry. Serio.
No mozliwe :)
> Nie bardzo, bo nie rozumiem jak miałaby wyglądać w kosmosie eksploracja
> bezpośrednia jak w grze fantasy RPG. To jakby nie ta skala co kilka krain
> po kilka kilometrów kwadratowych.
Tak jak w Albion chociazby :P
>> Nie podobaly mi sie dialogi w Morrowindzie.
>
> Ale czemu? Każdy miał coś do powiedzenia. I tyle NPCów biegało.
Ale bylo co eksplorowac, byly niespodzianki i w ogole... :P
>
>
>>>> Nie mierze tresci kilometrami kwadratowymi. Z reszta klociloby sie
>>>> to z uznaniem Normandii za duzy statek :)
>>>
>>> OK ale w takim razie czym? :-)
>>
>> Mozliwosciami dzialania - nawet niekoniecznie wplywajacymi wielce
>> na swiat, npc moga sobie nawet byc statyczni byle bylo wiele rzeczy
>> do zrobienia i kupienia, oraz ludzi do pogadania majacych cos
>> ciekawego do powiedzenia.
>
> Co na poziomie realizacyjnym z ME jest praktycznie niewykonalne. Nie gdy
> każdy dialog jest indywidualnie pisany pod postać i tak też odgrywany. Tam
> nie ma motywów w stylu dwóch wieśniaków, którzy mówią to samo tym samym
> głosem.
>
>
>> A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
>
> Ale napewno choćby dwie godziny?
Oj dalem to :> bo sam wyraznie zaznaczales ze stosunki miedzy
czlonkami druzyny sa najwazniejsze. Wiem, ze tam jakas wielka polityka
majaczyla w tle i takie tam
>
>
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 08:51:11 - M.G.
[...]
>> Właśnie tak napisałeś, przynajmniej implikując coś w tym stylu.
>> Stwierdziłeś, że chcesz crpg i że jeśli nie ma od zera do bohatera, to z
>> pełnym crpg nie mamy do czynienia.
>
> NIE! Pisalem o eksploracji.
Oraz o tym, że skoro nie ma od zera do bohatera tylko od bohatera do
bohatera, to już nie brzmi jak crpg tylko gra akcji.
> Rownie dobrze moze to byc juz wazna
> persona, ona tez moze sie rozwijac.
No to się rozwija.
> Nie chodzi mi o taki motyw
> od zera do bohatera!!! To juz Twoja nadinterpretacja.
To są Twoje słowa, co ja pocznę. Jedna linijka ale znacząca.
> Choc z drugiej strony nie widze tez w nim nic zlego - bo rzadko
> kiedy jest to faktyczne od zera do bohatera, bo ten kim sterujemy
> jest mlodym , zdolnym perspektywicznym :P
Synem jakiegoś boga nawet. To na dłuższą metę musi pomagać w życiu :-)
>> Ale nie jest tak jak piszesz, po prostu. Lokacje w ME nie są oddzielonymi
>> od siebie wysepkami. Dzieli je przestrzeń ale nie wydarzenia, postaci
>> (które również podrużują) ani tym bardziej informacje.
>>
>
> Czyli tak jakby w Oblivionie poruszac sie tylko przez fast travel,
> a w miastach nie bylo za bardzo zycia i nic ciekawego do znalezienia
> (zaraz, tak wlasnie bylo w duzej mierze w O:P)
W czym?
>>> Jest wielkosci sredniego miasta z Fallouta (oczywiscie nie w
>>> jednostkach miary).
>>
>> Ale nie jest miastem. Jest statkiem. Można wymyślić jakieś questy w stylu
>> kto ukradł pierogi ale ich nie ma, co nie musi być wadą. Są inne,
>> poboczne zadania, jak kup alkohol, a będzie przyjemna libacja.
>
> A tu sie nie zgodze. Jak najbardziej mozna bylo je potraktowac jak
> male miasto. Marzy mi sie gierka w klimacie pierwszych kilku odcinkow
> Battlestar Galactic : wcale nie trzeba wedrowac po planetach zeby bylo
> ciekawie.
No to marzy Ci się po prostu chodzony sandboks tylko w kosmosie. W zasadzie
nie w kosmosie tylkow w tonacji S-F. Ale to musiałoby być GTA: Cytadela
albo GTA: Omega. Myślę, że powinieneś poczekać na Prey 2 :-)
>>> Czyli nie tylko podobne, a rozbudowana kalka WC III - zamiast filmikow
>>> lazenie po pokladzie, ale sprowadza sie to do jednego.
>>
>> Gry w ogóle sprowadzają się do tego samego - klikasz albo naciskasz
>> przyciski. Nic więcej. Nie rozmiem natomiast nadal dlaczego istnienie
>> jakichś podobieństw z WCIII miałoby być zarzutem.
>
> Bo to nie crpg :P
Ale co z tego?
> W sumie nie twierdze ze koniecznie ME jest zla gra - twierdze
> tylko ze to niepelne crpg i to wszystko.
Tak jak Wiedźmin?
[...]
>> Nie bardzo, bo nie rozumiem jak miałaby wyglądać w kosmosie eksploracja
>> bezpośrednia jak w grze fantasy RPG. To jakby nie ta skala co kilka krain
>> po kilka kilometrów kwadratowych.
>
> Tak jak w Albion chociazby :P
A jak tam wyglądała? Grałem tylko w początek i wiem, że chodziłem po
jakiejś planecie.
>>> Nie podobaly mi sie dialogi w Morrowindzie.
>>
>> Ale czemu? Każdy miał coś do powiedzenia. I tyle NPCów biegało.
>
> Ale bylo co eksplorowac, byly niespodzianki i w ogole... :P
No tak ale znów - wyspa kontra galaktyka. Owszem, ME nie ma takiej
eksploracji jak w Morrowindzie. W drugą stronę ME nadrabia dialogami i
jakąkolwiek głębią w postaciach.
[...]
>>> A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
>>
>> Ale napewno choćby dwie godziny?
>
> Oj dalem to :> bo sam wyraznie zaznaczales ze stosunki miedzy
> czlonkami druzyny sa najwazniejsze. Wiem, ze tam jakas wielka polityka
> majaczyla w tle i takie tam
I to całkiem ciekawa gdy się wgryźć :-) Najważniejsze jednak jest to, że
ona się odbija także w małej skali, w drużynie.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 09:33:51 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 21:54:13 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>>> Właśnie tak napisałeś, przynajmniej implikując coś w tym stylu.
>>> Stwierdziłeś, że chcesz crpg i że jeśli nie ma od zera do bohatera, to z
>>> pełnym crpg nie mamy do czynienia.
>>
>> NIE! Pisalem o eksploracji.
>
> Oraz o tym, że skoro nie ma od zera do bohatera tylko od bohatera do
> bohatera, to już nie brzmi jak crpg tylko gra akcji.
Nie. Wyciagnales za daleko idacy wniosek. Tamten konkretny opis
tak brzmial, i to zdaje sie w kontekscie pieniedzy. Bohaterowie
tez moga miec problemy finansowe.
A wg opisu to on juz nic nie musi poza wymiataniem, no wymiataniem
bardziej niz do tej pory i ktore to wymiatanie jest dla niego
bardziej rutyna niz wyzawaniem zyciowym.
A juz kompletna bzdura jest wyciaganie wniosku, ze chce zero to hero.
>> Rownie dobrze moze to byc juz wazna
>> persona, ona tez moze sie rozwijac.
>
> No to się rozwija.
No tego nie bede oceniac. Mialem mocne wrazenie tego, ze te
charakterysytki w grze pasuja jak kwiatek do kozucha, ale
moge sie mylic.
>> Nie chodzi mi o taki motyw
>> od zera do bohatera!!! To juz Twoja nadinterpretacja.
>
> To są Twoje słowa, co ja pocznę. Jedna linijka ale znacząca.
Nie wiem, czy celowo ta nadinterpretacja chcesz mnie irytowac
czy jak? :D
> Synem jakiegoś boga nawet. To na dłuższą metę musi pomagać w życiu :-)
O ile syn boga lubi wyprawy :P
>> Czyli tak jakby w Oblivionie poruszac sie tylko przez fast travel,
>> a w miastach nie bylo za bardzo zycia i nic ciekawego do znalezienia
>> (zaraz, tak wlasnie bylo w duzej mierze w O:P)
>
> W czym?
W Oblivionie.
>> A tu sie nie zgodze. Jak najbardziej mozna bylo je potraktowac jak
>> male miasto. Marzy mi sie gierka w klimacie pierwszych kilku odcinkow
>> Battlestar Galactic : wcale nie trzeba wedrowac po planetach zeby bylo
>> ciekawie.
>
> No to marzy Ci się po prostu chodzony sandboks tylko w kosmosie. W zasadzie
> nie w kosmosie tylkow w tonacji S-F. Ale to musiałoby być GTA: Cytadela
> albo GTA: Omega. Myślę, że powinieneś poczekać na Prey 2 :-)
Ty naprawde lubisz wyciagac za daleko idace wnioski :P
Nawet nie wiesz czy GTA lubie... Nie marzy mi sie sandbox, rownie
dobrze moze to byc cos jak
Chociaz sandbox tez, czemu nie, tylko kosmos prowokuje do tego
zeby koniecznie dawac podroze miedzyplanetarne, a to imo
pewne rzeczy raczej z gory musi rozmywac.
>>> Gry w ogóle sprowadzają się do tego samego - klikasz albo naciskasz
>>> przyciski. Nic więcej. Nie rozmiem natomiast nadal dlaczego istnienie
>>> jakichś podobieństw z WCIII miałoby być zarzutem.
>>
>> Bo to nie crpg :P
>
> Ale co z tego?
To, ze chcialbym crpg i to jest moj zarzut wobec gry,
to mi sie w wniej nie podobalo. A co z tego - a nic oczywiscie
przynajmniej dopoki nie zdobede posady dyrektora Bioware :P
>> W sumie nie twierdze ze koniecznie ME jest zla gra - twierdze
>> tylko ze to niepelne crpg i to wszystko.
>
> Tak jak Wiedźmin?
Wiedzmin 2 konkretnie. To swietna gra, ale rzuca sie jednak
w oczy (nomen omen) ze tym razem bardziej poszli w grafike.
Przynajmniej taka mam na chlodno ocene po I Akcie. Na goraco
mi sie bardzo podobalo. Na razie odpoczywam przed II Aktem,
bo gra zaczyna isc w kierunku ktory byc moze nie bedzie mi
odpowiadac.
>> Tak jak w Albion chociazby :P
>
> A jak tam wyglądała? Grałem tylko w początek i wiem, że chodziłem po
> jakiejś planecie.
No wlasnie tak. Choc akurat tam kosmos byl dosc sredniowieczny :)
>> Ale bylo co eksplorowac, byly niespodzianki i w ogole... :P
>
> No tak ale znów - wyspa kontra galaktyka. Owszem, ME nie ma takiej
> eksploracji jak w Morrowindzie. W drugą stronę ME nadrabia dialogami i
> jakąkolwiek głębią w postaciach.
No to jak mowilem - kwestia wyczucia, ja widze po dialogach
po sposobie ich budowania, tego czego dotycza itd. ze to nie
bedzie na 95% satysfakcjonujaca mnie glebia.
Oczywiscie, moze i glebsza ta gra niz inne, ale to co na
standardy gier jest glebokie moze byc po prostu... plytkie.
Nawet w porownaniu do srednio ambitnego serialu s-f.
I pewnie okaze sie (bo jednak chyba sprobuje w to zagrac, zeby
moc rzucac konkretami) ze lepszych byloby 100 takich postaci jak
doktorkow z piwnica z Fallouta niz te pseudorozwiniete psychiki
ludkow z ME.
No ale zobaczymy. Moze nie bedzie tak, ze kazda postac ma
taaaki bagaz doswiadczen i ukrytych bolaczek. Latwo z czyms
takim przesadzic wbrew pozorom.
>>>> A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
>>>
>>> Ale napewno choćby dwie godziny?
>>
>> Oj dalem to :> bo sam wyraznie zaznaczales ze stosunki miedzy
>> czlonkami druzyny sa najwazniejsze. Wiem, ze tam jakas wielka polityka
>> majaczyla w tle i takie tam
>
> I to całkiem ciekawa gdy się wgryźć :-) Najważniejsze jednak jest to, że
> ona się odbija także w małej skali, w drużynie.
Dlatego, ze w druzynie byli przedstawiciele roznych skonfilktowanych
kiedys lub teraz ras/frakcji?
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 10:04:48 - M.G.
[...]
>>> NIE! Pisalem o eksploracji.
>>
>> Oraz o tym, że skoro nie ma od zera do bohatera tylko od bohatera do
>> bohatera, to już nie brzmi jak crpg tylko gra akcji.
>
> Nie. Wyciagnales za daleko idacy wniosek. Tamten konkretny opis
> tak brzmial, i to zdaje sie w kontekscie pieniedzy. Bohaterowie
> tez moga miec problemy finansowe.
>
> A wg opisu to on juz nic nie musi poza wymiataniem, no wymiataniem
> bardziej niz do tej pory i ktore to wymiatanie jest dla niego
> bardziej rutyna niz wyzawaniem zyciowym.
>
> A juz kompletna bzdura jest wyciaganie wniosku, ze chce zero to hero.
Ale właśnie brak zabawy ekwipunkiem i sprzedawaniem setek przedmiotów to
jest to co tak sobie ceniłem np. w Wiedźminie. Zgodne z charakterem świata.
Możesz kupić trochę lepszy miecz i trochę lepszą zbroję ale nic poza tym.
Siła leży w Geralcie jako postaci, to on wymiata, a nie jego sprzęt.
Pomijając RPGi survivalowe w stylu fallouta, gdzie przedmioty są rzadkie i
cenne bo taki jest świat, strasznie denerwuje mnie to noszenie
kilkudziesięciu elementów wyposażenia w wirtualnych kieszeniach i
sprzedawanie tego jak na skład złomu. Nie lubię zamieniania gier w historie
o zbieraczach złomu.
>>> Rownie dobrze moze to byc juz wazna
>>> persona, ona tez moze sie rozwijac.
>>
>> No to się rozwija.
>
> No tego nie bede oceniac. Mialem mocne wrazenie tego, ze te
> charakterysytki w grze pasuja jak kwiatek do kozucha, ale
> moge sie mylic.
Dają radę. Poprawa obsługi broni jest widoczna. Do niektórych wyborów i
linii fabularnych nie dostaniesz też dostępu jeśli z kolei nie dopakujesz
sobie odpowiednio charyzmy (co tam był w pierwszym ME?).
[...]
>>> A tu sie nie zgodze. Jak najbardziej mozna bylo je potraktowac jak
>>> male miasto. Marzy mi sie gierka w klimacie pierwszych kilku odcinkow
>>> Battlestar Galactic : wcale nie trzeba wedrowac po planetach zeby bylo
>>> ciekawie.
>>
>> No to marzy Ci się po prostu chodzony sandboks tylko w kosmosie. W zasadzie
>> nie w kosmosie tylkow w tonacji S-F. Ale to musiałoby być GTA: Cytadela
>> albo GTA: Omega. Myślę, że powinieneś poczekać na Prey 2 :-)
>
> Ty naprawde lubisz wyciagac za daleko idace wnioski :P
> Nawet nie wiesz czy GTA lubie... Nie marzy mi sie sandbox, rownie
> dobrze moze to byc cos jak
> Chociaz sandbox tez, czemu nie, tylko kosmos prowokuje do tego
> zeby koniecznie dawac podroze miedzyplanetarne, a to imo
> pewne rzeczy raczej z gory musi rozmywac.
Przede wszystkim skazuje świat na roczłonkowanie na wyspy, pomiędzy któymi
nie można poruszać się inaczej niż przez jakiś analog fast travel. Nie
dojdziesz z jednej planety na drugą.
>>>> Gry w ogóle sprowadzają się do tego samego - klikasz albo naciskasz
>>>> przyciski. Nic więcej. Nie rozmiem natomiast nadal dlaczego istnienie
>>>> jakichś podobieństw z WCIII miałoby być zarzutem.
>>>
>>> Bo to nie crpg :P
>>
>> Ale co z tego?
>
> To, ze chcialbym crpg i to jest moj zarzut wobec gry,
> to mi sie w wniej nie podobalo. A co z tego - a nic oczywiscie
> przynajmniej dopoki nie zdobede posady dyrektora Bioware :P
A tego trochę nie rozumiem. Tzn. uznaję, że można twierdzić, że ME to nie
crpg (interesują mnie bardziej argumenty dlaczego), zwłaszcza gdy się
spojrzy na dwójkę ale nie rozumiem postawy chciałem crpg wedle mojej
ścisłej definicji, nie dostałem, więc gra ssie :-)
>>> W sumie nie twierdze ze koniecznie ME jest zla gra - twierdze
>>> tylko ze to niepelne crpg i to wszystko.
>>
>> Tak jak Wiedźmin?
>
> Wiedzmin 2 konkretnie. To swietna gra, ale rzuca sie jednak
> w oczy (nomen omen) ze tym razem bardziej poszli w grafike.
> Przynajmniej taka mam na chlodno ocene po I Akcie. Na goraco
> mi sie bardzo podobalo. Na razie odpoczywam przed II Aktem,
> bo gra zaczyna isc w kierunku ktory byc moze nie bedzie mi
> odpowiadac.
A nie mógłbyś po prostu popłynąć z nurtem i cieszyć się fajną przejażdżką?
Olej swoje oczekiwania, daj się uwieść.
>>> Tak jak w Albion chociazby :P
>>
>> A jak tam wyglądała? Grałem tylko w początek i wiem, że chodziłem po
>> jakiejś planecie.
>
> No wlasnie tak. Choc akurat tam kosmos byl dosc sredniowieczny :)
>
>
>>> Ale bylo co eksplorowac, byly niespodzianki i w ogole... :P
>>
>> No tak ale znów - wyspa kontra galaktyka. Owszem, ME nie ma takiej
>> eksploracji jak w Morrowindzie. W drugą stronę ME nadrabia dialogami i
>> jakąkolwiek głębią w postaciach.
>
> No to jak mowilem - kwestia wyczucia, ja widze po dialogach
> po sposobie ich budowania, tego czego dotycza itd. ze to nie
> bedzie na 95% satysfakcjonujaca mnie glebia.
> Oczywiscie, moze i glebsza ta gra niz inne, ale to co na
> standardy gier jest glebokie moze byc po prostu... plytkie.
> Nawet w porownaniu do srednio ambitnego serialu s-f.
Ach, nie nie. To w ogóle nie jest właściwe porównanie. Gra, film, serial -
trzy różne media. Jeśli już, to grom najbliżej do teatru.
> I pewnie okaze sie (bo jednak chyba sprobuje w to zagrac, zeby
> moc rzucac konkretami) ze lepszych byloby 100 takich postaci jak
> doktorkow z piwnica z Fallouta niz te pseudorozwiniete psychiki
> ludkow z ME.
> No ale zobaczymy. Moze nie bedzie tak, ze kazda postac ma
> taaaki bagaz doswiadczen i ukrytych bolaczek. Latwo z czyms
> takim przesadzic wbrew pozorom.
Przede wszystkim, jeśli nie zmienisz oczekiwać to nic tego nie będzie. ME
nigdy nie będzie Falloutem.
>>>>> A w ME sie strzela i gada o czlonkach druzyny :>
>>>>
>>>> Ale napewno choćby dwie godziny?
>>>
>>> Oj dalem to :> bo sam wyraznie zaznaczales ze stosunki miedzy
>>> czlonkami druzyny sa najwazniejsze. Wiem, ze tam jakas wielka polityka
>>> majaczyla w tle i takie tam
>>
>> I to całkiem ciekawa gdy się wgryźć :-) Najważniejsze jednak jest to, że
>> ona się odbija także w małej skali, w drużynie.
>
> Dlatego, ze w druzynie byli przedstawiciele roznych skonfilktowanych
> kiedys lub teraz ras/frakcji?
Dlatego, że inaczej patrzysz na wypowiedź każdej postaci wiedząc jaki bagaż
wiąże się z jej pochodzeniem rasowym. Weź Tali i zrób z niej człowieka -
dostaniesz jakieś nieporadne emo. Poczytaj o życiu quarian - odbierzesz ją
zupełnie inaczej. I tak praktycznie z każdym.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 11:31:26 - Goomich
> skład złomu. Nie lubię zamieniania gier w historie o zbieraczach
> złomu.
A własnie Fallout taki powinine byc. :P
> Przede wszystkim, jeśli nie zmienisz oczekiwać to nic tego nie
> będzie. ME nigdy nie będzie Falloutem.
Fuck yeah!
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 13:48:04 - Doomin
> On Thu, 07 Jul 2011 09:33:51 +0200, Doomin wrote:
>
>> A juz kompletna bzdura jest wyciaganie wniosku, ze chce zero to hero.
>
> Ale właśnie brak zabawy ekwipunkiem i sprzedawaniem setek przedmiotów to
> jest to co tak sobie ceniłem np. w Wiedźminie. Zgodne z charakterem świata.
> Możesz kupić trochę lepszy miecz i trochę lepszą zbroję ale nic poza tym.
>(...) Nie lubię zamieniania gier w historie
> o zbieraczach złomu.
>
Nie chodzi tylko o bron. W W1 chociazby o alko trzeba bylo dbac,
a w dwojce juz tego nie ma - dla mnie to zubozenie gry w pewnym
stopniu. Zarzadzanie kiesa tez sie dla mnie liczy i po
czesci buduje klimat.
W W2 w zasadzie do konca pierwszego aktu jedyne pieniadze jakie
wydalem to na dziwki xd
>> Ty naprawde lubisz wyciagac za daleko idace wnioski :P
>> Nawet nie wiesz czy GTA lubie... Nie marzy mi sie sandbox, rownie
>> dobrze moze to byc cos jak
>> Chociaz sandbox tez, czemu nie, tylko kosmos prowokuje do tego
>> zeby koniecznie dawac podroze miedzyplanetarne, a to imo
>> pewne rzeczy raczej z gory musi rozmywac.
>
> Przede wszystkim skazuje świat na roczłonkowanie na wyspy, pomiędzy któymi
> nie można poruszać się inaczej niż przez jakiś analog fast travel. Nie
> dojdziesz z jednej planety na drugą.
Nigdzie nie jest powiedziane, ze musza byc podroze miedzyplanetarne.
Tak jak w fantasy nikt nie wymaga podrozy miedzy jakimis czarodziejskimi
wymiarami, tak i tu nie trzeba - ale kazdemu sie kojarzy, ze jakos
tak glupio by zamknac gracza na jednej planecie w sci-fi, choc
jak sie zastanowic glebiej to dlaczego nie.
Albo na przyklad na kilku(nastu) statkach vide Battlestar Galactica.
> A tego trochę nie rozumiem. Tzn. uznaję, że można twierdzić, że ME to nie
> crpg (interesują mnie bardziej argumenty dlaczego), zwłaszcza gdy się
> spojrzy na dwójkę ale nie rozumiem postawy chciałem crpg wedle mojej
> ścisłej definicji, nie dostałem, więc gra ssie :-)
Ssie jesli sie patrzy na nia jak na crpg. Ale ogolnie moze i taka
zla nie jest, jako taktyczna strzelanka z dialogami pomiedzy misjami.
>> Wiedzmin 2 konkretnie. To swietna gra, ale rzuca sie jednak
>> w oczy (nomen omen) ze tym razem bardziej poszli w grafike.
>> Przynajmniej taka mam na chlodno ocene po I Akcie. Na goraco
>> mi sie bardzo podobalo. Na razie odpoczywam przed II Aktem,
>> bo gra zaczyna isc w kierunku ktory byc moze nie bedzie mi
>> odpowiadac.
>
> A nie mógłbyś po prostu popłynąć z nurtem i cieszyć się fajną przejażdżką?
> Olej swoje oczekiwania, daj się uwieść.
Jakie oczekiwania, po prostu po czasie widze, ze ta gra nie
jest az tak mega dobra. Ba, nawet powoli sklonny jestem podejrzewac
ze na koncu napisze, ze jedynka byla lepsza. Po ukonczeniu
pierwszej tez na chlodno mialem podobne wnioski.
Teraz o dziwo gra na goraco podobala sie bardziej, ale w
czasie refleksji tez wiecej traci :P
>> No to jak mowilem - kwestia wyczucia, ja widze po dialogach
>> po sposobie ich budowania, tego czego dotycza itd. ze to nie
>> bedzie na 95% satysfakcjonujaca mnie glebia.
>> Oczywiscie, moze i glebsza ta gra niz inne, ale to co na
>> standardy gier jest glebokie moze byc po prostu... plytkie.
>> Nawet w porownaniu do srednio ambitnego serialu s-f.
>
> Ach, nie nie. To w ogóle nie jest właściwe porównanie. Gra, film, serial -
> trzy różne media. Jeśli już, to grom najbliżej do teatru.
Jasne ze mozna porownywac postaci, dialogi, stosunki
miedzy nimi, wartosci o jakich mowi itd. Z ksiazkami takze.
Np. Fallout imo mial o ciekawsze postaci niz Mad Max 2.
Re: Mass Effect 2
2011-07-09 14:02:25 - M.G.
[...]
>>> Ty naprawde lubisz wyciagac za daleko idace wnioski :P
>>> Nawet nie wiesz czy GTA lubie... Nie marzy mi sie sandbox, rownie
>>> dobrze moze to byc cos jak
>>> Chociaz sandbox tez, czemu nie, tylko kosmos prowokuje do tego
>>> zeby koniecznie dawac podroze miedzyplanetarne, a to imo
>>> pewne rzeczy raczej z gory musi rozmywac.
>>
>> Przede wszystkim skazuje świat na roczłonkowanie na wyspy, pomiędzy któymi
>> nie można poruszać się inaczej niż przez jakiś analog fast travel. Nie
>> dojdziesz z jednej planety na drugą.
>
> Nigdzie nie jest powiedziane, ze musza byc podroze miedzyplanetarne.
Sorry, wtedy to nie jest space opera. Skoro ME ma być space operą to
ograniczenie jej do jednej planety byłoby jak stwierdzenie, że Władcza
pierścieni mógłby równie dobrze dziać się tylko w Shire.
> Tak jak w fantasy nikt nie wymaga podrozy miedzy jakimis czarodziejskimi
> wymiarami, tak i tu nie trzeba - ale kazdemu sie kojarzy, ze jakos
> tak glupio by zamknac gracza na jednej planecie w sci-fi, choc
> jak sie zastanowic glebiej to dlaczego nie.
Nie w space operze na galaktyczną skalę.
> Albo na przyklad na kilku(nastu) statkach vide Battlestar Galactica.
Które latały od planety do planety.
>> A tego trochę nie rozumiem. Tzn. uznaję, że można twierdzić, że ME to nie
>> crpg (interesują mnie bardziej argumenty dlaczego), zwłaszcza gdy się
>> spojrzy na dwójkę ale nie rozumiem postawy chciałem crpg wedle mojej
>> ścisłej definicji, nie dostałem, więc gra ssie :-)
>
> Ssie jesli sie patrzy na nia jak na crpg. Ale ogolnie moze i taka
> zla nie jest, jako taktyczna strzelanka z dialogami pomiedzy misjami.
Ogólnie, jako gra jest dobra. Ale grając w dwójkę widzę, że fani jedynki
jako crpg mogli się poczuć zdradzeni oczekując, że dostaną to samo tylko
więcej. Nie wypowiadam się na razie, część rzeczy wyraźnie ulepszona, część
odeszła bez bólu, części trochę brakuje.
>>> Wiedzmin 2 konkretnie. To swietna gra, ale rzuca sie jednak
>>> w oczy (nomen omen) ze tym razem bardziej poszli w grafike.
>>> Przynajmniej taka mam na chlodno ocene po I Akcie. Na goraco
>>> mi sie bardzo podobalo. Na razie odpoczywam przed II Aktem,
>>> bo gra zaczyna isc w kierunku ktory byc moze nie bedzie mi
>>> odpowiadac.
>>
>> A nie mógłbyś po prostu popłynąć z nurtem i cieszyć się fajną przejażdżką?
>> Olej swoje oczekiwania, daj się uwieść.
>
> Jakie oczekiwania, po prostu po czasie widze, ze ta gra nie
> jest az tak mega dobra. Ba, nawet powoli sklonny jestem podejrzewac
> ze na koncu napisze, ze jedynka byla lepsza. Po ukonczeniu
> pierwszej tez na chlodno mialem podobne wnioski.
> Teraz o dziwo gra na goraco podobala sie bardziej, ale w
> czasie refleksji tez wiecej traci :P
>
>>> No to jak mowilem - kwestia wyczucia, ja widze po dialogach
>>> po sposobie ich budowania, tego czego dotycza itd. ze to nie
>>> bedzie na 95% satysfakcjonujaca mnie glebia.
>>> Oczywiscie, moze i glebsza ta gra niz inne, ale to co na
>>> standardy gier jest glebokie moze byc po prostu... plytkie.
>>> Nawet w porownaniu do srednio ambitnego serialu s-f.
>>
>> Ach, nie nie. To w ogóle nie jest właściwe porównanie. Gra, film, serial -
>> trzy różne media. Jeśli już, to grom najbliżej do teatru.
>
> Jasne ze mozna porownywac postaci, dialogi, stosunki
> miedzy nimi, wartosci o jakich mowi itd. Z ksiazkami takze.
> Np. Fallout imo mial o ciekawsze postaci niz Mad Max 2.
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-09 16:57:05 - Doomin
> Sorry, wtedy to nie jest space opera. Skoro ME ma być space operą to
> ograniczenie jej do jednej planety byłoby jak stwierdzenie, że Władcza
> pierścieni mógłby równie dobrze dziać się tylko w Shire.
Ma byc crpg gdzies daleko w kosmosie, niekoniecznie space opera - wiec
moze byc na jednej planecie :P
>
>> Albo na przyklad na kilku(nastu) statkach vide Battlestar Galactica.
>
> Które latały od planety do planety.
>
Nie napisalem, ze tak jak kilkanascie statkow w pierwszych
odcinkach, nie wiem jak to pominalem... Tam sobie po prostu lecieli :P
I o to mi chodzilo.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 08:19:38 - M.G.
[...]
> (przynajmniej te 2h ktore gralem :D)
[...]
> Poza tym w ME mialem poczucie ze swiat przedstawiony jest
> w sposob zbyt zdawkowy.
Czy widzisz pewien związek?
[...]
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 09:11:30 - Doomin
> On Tue, 05 Jul 2011 21:13:46 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>> (przynajmniej te 2h ktore gralem :D)
>
> [...]
>
>> Poza tym w ME mialem poczucie ze swiat przedstawiony jest
>> w sposob zbyt zdawkowy.
>
> Czy widzisz pewien związek?
>
> [...]
>
Ale mi nie chodzi o fabule i zawierajace sie w niej organizacje
czy wydarzenia. Widze w jaki sposob sa robione lokacje i jak zywa
by nie byla fabula tak one sa martwe - i to rozumeim jako
swiat przedstawiony, moze troche nieprecyzyjne okreslenie.
Z resta zaloze sie, ze dalej sposob podawania informacji takze
jest taki, ze dowiadujesz sie to, co potrzebne.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 09:21:29 - M.G.
[...]
> Ale mi nie chodzi o fabule i zawierajace sie w niej organizacje
> czy wydarzenia. Widze w jaki sposob sa robione lokacje i jak zywa
> by nie byla fabula tak one sa martwe - i to rozumeim jako
> swiat przedstawiony, moze troche nieprecyzyjne okreslenie.
W jakim sensie martwy? Idziesz przez lokację, jacyś NPC-e stoją, piją w
barach, siedzą w domach, gadają o zakupach i polityce. RPGowy standard.
> Z resta zaloze sie, ze dalej sposob podawania informacji takze
> jest taki, ze dowiadujesz sie to, co potrzebne.
Nie rozumiem. W ogóle w grach jest tak, że dowiadujesz się tego co
potrzebne. Albo i nie, jeśli gra ma ambicje budować większy świat. ME tak
ma, Dead Space tak miało, gry z Forgotten Realms siłą rzeczy też.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 10:27:51 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 09:11:30 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>> Ale mi nie chodzi o fabule i zawierajace sie w niej organizacje
>> czy wydarzenia. Widze w jaki sposob sa robione lokacje i jak zywa
>> by nie byla fabula tak one sa martwe - i to rozumeim jako
>> swiat przedstawiony, moze troche nieprecyzyjne okreslenie.
>
> W jakim sensie martwy? Idziesz przez lokację, jacyś NPC-e stoją, piją w
> barach, siedzą w domach, gadają o zakupach i polityce. RPGowy standard.
Niby tak, ale moze dlatego ze lokacje nie sa czescia czegos wiekszego,
a moze dlatego ze nie ma w nich nic konkretnego do roboty (no,
oczywiscie poza tymi gdzie sie walczy), ani do znalezienia,
moze dlatego ze zdaja sie nie reagowac odpowiednio
na dynamike wydarzen... Nie wiem, podobne wrazenie mialem w demie
Divinity II chyba tylko :P Taka lokacja pozbawiona charakteru -
niby czyms zajeci, ale tak naprawde bez przekonania i bez sensu.
Lokacja powinna miec jakas atmosfere, a jaka atmosfera panuje
na statku? Kompletnie nijaka. Nie nijaka w sensie ze nic sie
nie dzieje, bo atmosfera leniwego, rutynowego lotu tez ma swoj
klimat. Tu nie ma zadnego.
Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
lubi eksplorowac tak.
>> Z resta zaloze sie, ze dalej sposob podawania informacji takze
>> jest taki, ze dowiadujesz sie to, co potrzebne.
>
> Nie rozumiem. W ogóle w grach jest tak, że dowiadujesz się tego co
> potrzebne. Albo i nie, jeśli gra ma ambicje budować większy świat. ME tak
> ma,
Tak czyli jak? Ma ambicje budowac wiekszy swiat? Wg mnie
pierwsze wrazenie jest zupelnie odwrotne. Wlasnie daje tylko to co
potrzebne, minimum tresci, nic wiecej - i mam tu na mysli
zarowno forme (nawet wybor opcji dialogowej jest minimalistyczny)
jak i tresc przekazywanych informacji.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 10:56:06 - M.G.
[...]
>>> Ale mi nie chodzi o fabule i zawierajace sie w niej organizacje
>>> czy wydarzenia. Widze w jaki sposob sa robione lokacje i jak zywa
>>> by nie byla fabula tak one sa martwe - i to rozumeim jako
>>> swiat przedstawiony, moze troche nieprecyzyjne okreslenie.
>>
>> W jakim sensie martwy? Idziesz przez lokację, jacyś NPC-e stoją, piją w
>> barach, siedzą w domach, gadają o zakupach i polityce. RPGowy standard.
>
> Niby tak, ale moze dlatego ze lokacje nie sa czescia czegos wiekszego,
No przecież każda z nich jest. Sama lektura o sposobie w jaki działa
Cytadela może być całkiem interesująca.
> a moze dlatego ze nie ma w nich nic konkretnego do roboty
Konkretnego? Tzn. czego? Powiedz mi, ze nie piszesz o zabijaniu tysięcy
niedźwiedzi i wilków.
> (no,
> oczywiscie poza tymi gdzie sie walczy), ani do znalezienia,
> moze dlatego ze zdaja sie nie reagowac odpowiednio
> na dynamike wydarzen...
W jaki sposób? Pogadasz z kimś i nagle zawala się pół stacji? Na wydarzenia
reagują tu przede wszystkim NPCe, bo większość tego co robisz rozgrywa się
na małą skalę i kręci wokół NPCów właśnie. Nawet, jeśli intryga zakrojona
jest na dużą skalę..
> Nie wiem, podobne wrazenie mialem w demie
> Divinity II chyba tylko :P Taka lokacja pozbawiona charakteru -
> niby czyms zajeci, ale tak naprawde bez przekonania i bez sensu.
>
> Lokacja powinna miec jakas atmosfere, a jaka atmosfera panuje
> na statku? Kompletnie nijaka. Nie nijaka w sensie ze nic sie
> nie dzieje, bo atmosfera leniwego, rutynowego lotu tez ma swoj
> klimat. Tu nie ma zadnego.
Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja to
nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech luksusowego
promu.
Skórzany fotel!.
> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
> lubi eksplorowac tak.
Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego leniwego
lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane średniowiecze.
>>> Z resta zaloze sie, ze dalej sposob podawania informacji takze
>>> jest taki, ze dowiadujesz sie to, co potrzebne.
>>
>> Nie rozumiem. W ogóle w grach jest tak, że dowiadujesz się tego co
>> potrzebne. Albo i nie, jeśli gra ma ambicje budować większy świat. ME tak
>> ma,
>
> Tak czyli jak? Ma ambicje budowac wiekszy swiat? Wg mnie
> pierwsze wrazenie jest zupelnie odwrotne.
Jak możesz polegać na pierwszym wrażeniu gdy próbujesz odpowiedzieć na
pytanie czy w dana gra buduje bogaty świat czy nie? Jak to miałoby wyglądać
- wpakowanie megabajta tekstu zamiast intra?
> Wlasnie daje tylko to co
> potrzebne, minimum tresci, nic wiecej - i mam tu na mysli
> zarowno forme (nawet wybor opcji dialogowej jest minimalistyczny)
> jak i tresc przekazywanych informacji.
Ale grałeś dwie godziny, tak?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 11:29:44 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 10:27:51 +0200, Doomin wrote:
>
> No przecież każda z nich jest. Sama lektura o sposobie w jaki działa
> Cytadela może być całkiem interesująca.
Ach lektura... Znowu lektura.
Nie mam nic przeciwko czytaniu, ale pewne rzeczy powinno sie po
prostu widziec, a nie przekonywac slowem, ze tak jest.
>> a moze dlatego ze nie ma w nich nic konkretnego do roboty
>
> Konkretnego? Tzn. czego? Powiedz mi, ze nie piszesz o zabijaniu tysięcy
> niedźwiedzi i wilków.
Nie pisze o zabijaniu niedzwiedzi i wilkow.
> W jaki sposób? Pogadasz z kimś i nagle zawala się pół stacji? Na wydarzenia
> reagują tu przede wszystkim NPCe, bo większość tego co robisz rozgrywa się
> na małą skalę i kręci wokół NPCów właśnie. Nawet, jeśli intryga zakrojona
> jest na dużą skalę..
Czyli krecimy sie w niewielkim kregu przyjaciol i znajomych, poznajac
ich i dowiadujac sie jak bardzo nie sa tym, kim sie wydaja?
> Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
> rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja to
> nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech luksusowego
> promu.
Jezli jest potrzebna rozmowa, zeby to poczuc, to imo swiadczy
wlasnie o tym co napisalem - o jej nijakosci. Jesli musza opisywac
ci slowem pisanym lub mowionym jaki to nie jest statek _na ktorym
sie znajdujesz_ to znaczy, ze jest zle.
> Skórzany fotel!.
>
>
>> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
>> lubi eksplorowac tak.
>
> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego leniwego
> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane średniowiecze.
Nie moge. Moge podac inne przyklady i to niekoniecznie z crpg.
Np. gdy wchodze w Vice City do dyskoteki, to tak, czuje
disco. W GTA IV udajac sie na stand-up czuje sie dokladnie jakbym
tam byl, ale jak ide do baru ze strptizem to atmosfera mi nie pasuje
cos zgrzyta i jest zle oddane. Dlaczego? Nie wiem, nie zastanawialem
sie nad tym, to sie czuje. Cos po prostu nie gra, zachowania ludzi,
ich pozy, odzywki - detale. Ale buduja odbior nawet tu.
A co dopiero w przypadku crpg gdzie z npc rozmawiasz.
Tak jak w przypadku Albion - klimat poczatku, przygotowan
do lotu i badan kolejnej nowej planety jest swietny i
wiarygodny.
Wcale nie trzeba jakis wydumanych srodkow, by to osiagnac.
Na Normandii nie czulem nic, bylo tak sztampowo ze bardziej
sie nie dalo (ej , zrobimy statek, wiec tam musi byc duuzo
swiatelek, poza tym medyk, iiii o, bar, ludzie beda pic alko
bo to tez taki dom troche dla nich jest).
> Jak możesz polegać na pierwszym wrażeniu gdy próbujesz odpowiedzieć na
> pytanie czy w dana gra buduje bogaty świat czy nie? Jak to miałoby wyglądać
> - wpakowanie megabajta tekstu zamiast intra?
Sposob interakcji, sposob budowania lokacji... Oj no nie trzeba tak
duzo wcale, by ocenic mechanike i wyrobic sobie wyobrazenie w jakiej
formie beda podawane nastepne rzeczy.
>> Wlasnie daje tylko to co
>> potrzebne, minimum tresci, nic wiecej - i mam tu na mysli
>> zarowno forme (nawet wybor opcji dialogowej jest minimalistyczny)
>> jak i tresc przekazywanych informacji.
>
> Ale grałeś dwie godziny, tak?
Ale poza tym tez czytalem i ogladalem. I nieraz wystarczy to, by
zorientowac sie przede wszystkim jaka gra NIE jest.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:13:21 - M.G.
> W dniu 2011-07-06 10:56, M.G. pisze:
>> On Wed, 06 Jul 2011 10:27:51 +0200, Doomin wrote:
>>
>> No przecież każda z nich jest. Sama lektura o sposobie w jaki działa
>> Cytadela może być całkiem interesująca.
>
> Ach lektura... Znowu lektura.
> Nie mam nic przeciwko czytaniu, ale pewne rzeczy powinno sie po
> prostu widziec, a nie przekonywac slowem, ze tak jest.
Ale książki w TES są OK? Żadna z informacji z Kodeksu nie jest potrzebna by
przejśc grę i zrozumieć jej fabułę. A żeby poznać Cytadelę interaktywnie,
trzeba byłoby zrobić GTA VI: Los Citadelos. Podstawowe informacje dostajesz
grając i rozmawiając. Ba, nawet jest quest by obfocić wszystkich keeperów i
dowiedzieć się czegoś więcej. No i samo przeznaczenie Cytadeli (prawdziwe)
wynika z fabuły, a nie z Kodeksu. Kodeks jest trochę jak zwięzły podręcznik
Mistrza Gry. Dla gracza nie jest niezbędny ale przydaje się jeśli chcesz
lepiej zrozumieć akcję.
>>> a moze dlatego ze nie ma w nich nic konkretnego do roboty
>>
>> Konkretnego? Tzn. czego? Powiedz mi, ze nie piszesz o zabijaniu tysięcy
>> niedźwiedzi i wilków.
>
> Nie pisze o zabijaniu niedzwiedzi i wilkow.
To o czym?
>> W jaki sposób? Pogadasz z kimś i nagle zawala się pół stacji? Na wydarzenia
>> reagują tu przede wszystkim NPCe, bo większość tego co robisz rozgrywa się
>> na małą skalę i kręci wokół NPCów właśnie. Nawet, jeśli intryga zakrojona
>> jest na dużą skalę..
>
> Czyli krecimy sie w niewielkim kregu przyjaciol i znajomych, poznajac
> ich i dowiadujac sie jak bardzo nie sa tym, kim sie wydaja?
Tak, nie licząc postaci przygodnych, spotykanych jednorazowo (bo np. zaraz
giną). Dobra rzecz - zamiast rozmawiać z setką NPCów, którzy mają do
powiedzenia dokładnie to samo, dostajesz mniej postaci, które są całkowicie
indywidualnie pisane. Jeden Wrex opowie Ci o kroganach więcej niż setka
nijakich krogan zamienionych w chodzące wikipedie. Ba, opowie więcej niż
sam by chciał, bo jest kroganinem i obserwując go, dowiadujesz się sporo o
ich charakterze. Podobnie z każdą inną rasą, której przedtawiciela będziesz
miał w drużynie.
>> Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
>> rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja to
>> nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech luksusowego
>> promu.
>
> Jezli jest potrzebna rozmowa, zeby to poczuc, to imo swiadczy
> wlasnie o tym co napisalem - o jej nijakosci. Jesli musza opisywac
> ci slowem pisanym lub mowionym jaki to nie jest statek _na ktorym
> sie znajdujesz_ to znaczy, ze jest zle.
Nie jest potrzebna by to poczuć. Po prostu reakcje postaci na nową
Normandię lepiej to uświadamiają. O tym, że wersja druga jest większa,
dowiadujesz się po prostu po niej chodząc. Możesz to jednak zrobić na trzy
inne sposoby: patrząc na model pierwszej i drugiej Normandii, rozmawiając z
EDI o wahadłowcu i czytając wpis w Kodeksie.
>> Skórzany fotel!.
>>
>>
>>> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
>>> lubi eksplorowac tak.
>>
>> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego leniwego
>> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane średniowiecze.
>
> Nie moge. Moge podac inne przyklady i to niekoniecznie z crpg.
> Np. gdy wchodze w Vice City do dyskoteki, to tak, czuje
> disco.
A ja w klubie Afterlife czuję klub w galaktycznym slumsie.
> W GTA IV udajac sie na stand-up czuje sie dokladnie jakbym
> tam byl, ale jak ide do baru ze strptizem to atmosfera mi nie pasuje
> cos zgrzyta i jest zle oddane. Dlaczego? Nie wiem, nie zastanawialem
> sie nad tym, to sie czuje. Cos po prostu nie gra, zachowania ludzi,
> ich pozy, odzywki - detale. Ale buduja odbior nawet tu.
> A co dopiero w przypadku crpg gdzie z npc rozmawiasz.
>
> Tak jak w przypadku Albion - klimat poczatku, przygotowan
> do lotu i badan kolejnej nowej planety jest swietny i
> wiarygodny.
> Wcale nie trzeba jakis wydumanych srodkow, by to osiagnac.
>
> Na Normandii nie czulem nic, bylo tak sztampowo ze bardziej
> sie nie dalo (ej , zrobimy statek, wiec tam musi byc duuzo
> swiatelek,
A widziałeś kiedyś kokpit samolotu pasażerskiego?
> poza tym medyk, iiii o, bar, ludzie beda pic alko
> bo to tez taki dom troche dla nich jest).
Bo powinni jeść za pomocą wideł, pić paliwo rakietowe i zamiast medyka czy
magazyniera zatrudnić tresera tygrysów, mima i specjalistę od liczenia
napięć w konstrukcjach z betonu porowatego (czy jakiegoś). Wszystko w imię
oryginalności.
To naprawdę dziwne, że fregata posiada załogę, która, hm, pasuje do
fregaty? Lepiej byś się poczuł gdyby biegały tam poznańskie licealistki i
jeden kuternoga z Częstochowy?
>> Jak możesz polegać na pierwszym wrażeniu gdy próbujesz odpowiedzieć na
>> pytanie czy w dana gra buduje bogaty świat czy nie? Jak to miałoby wyglądać
>> - wpakowanie megabajta tekstu zamiast intra?
>
> Sposob interakcji, sposob budowania lokacji... Oj no nie trzeba tak
> duzo wcale, by ocenic mechanike i wyrobic sobie wyobrazenie w jakiej
> formie beda podawane nastepne rzeczy.
Ale Ty praktynie nie piszesz o mechanice tylko np. o tym czy za tą grą stoi
jakiś dobrze opisany świat.
>>> Wlasnie daje tylko to co
>>> potrzebne, minimum tresci, nic wiecej - i mam tu na mysli
>>> zarowno forme (nawet wybor opcji dialogowej jest minimalistyczny)
>>> jak i tresc przekazywanych informacji.
>>
>> Ale grałeś dwie godziny, tak?
>
> Ale poza tym tez czytalem i ogladalem.I nieraz wystarczy to, by
> zorientowac sie przede wszystkim jaka gra NIE jest.
A jaka nie jest?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:39:41 - M.G.
[...]
>> Ale poza tym tez czytalem i ogladalem.I nieraz wystarczy to, by
>> zorientowac sie przede wszystkim jaka gra NIE jest.
>
> A jaka nie jest?
Żeby nie było - w tych grach jest sporo rzeczy zrobionych źle albo dziwnie,
a gameplay nieraz idzie przeciwnie do tego co można się dowiedzieć o samym
świecie (np. ciskanie sondami w losowe planety by znaleźć pierwiastki w
dwójcie) ale ogólnie - po prostu dobrze mi się tam przebywa.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:55:51 - Doomin
> Ale książki w TES są OK?
Tak. Niektore sa nudne bo encyklopedycznie traktuja o rzeczach
ktore cie nie interesuja, niektore fajne, jak siegasz po
nowa nie wiesz na co trafisz :P
>> Nie pisze o zabijaniu niedzwiedzi i wilkow.
>
> To o czym?
O eksploracji. O znalezieniu sie w mniej lub bardziej nieznanym
miejscu, pelnym ludzi, rzeczy do zebrania i kupienia,
budynkow do odwiedzenia i poznania nie przelotem ale
dzieki byciu czescia ich historii. W duzej mierze tez o tym,
ze nie do konca jestes pewien kiedy z tymi wilkami bedziesz
walczyl i czy czasem nie beda tam jednak niedzwiedzie.
I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
Nawet nie chodzi o jakis wielki sandbox, wiele tytulow ten
warunek spelnia, wlasciwie wiekszosc.
Powiesz ze przeciez jestes historia tej Normandii itd. ale
ja tego nijak nie czuje gdy wysylany jestes na misje by se
postrzelac w losowym otoczeniu.
> Tak, nie licząc postaci przygodnych, spotykanych jednorazowo (bo np. zaraz
> giną). Dobra rzecz - zamiast rozmawiać z setką NPCów, którzy mają do
> powiedzenia dokładnie to samo, dostajesz mniej postaci, które są całkowicie
> indywidualnie pisane. Jeden Wrex opowie Ci o kroganach więcej niż setka
> nijakich krogan zamienionych w chodzące wikipedie. Ba, opowie więcej niż
> sam by chciał, bo jest kroganinem i obserwując go, dowiadujesz się sporo o
> ich charakterze. Podobnie z każdą inną rasą, której przedtawiciela będziesz
> miał w drużynie.
Czyli wynika z tego, ze NPC praktycznie nie ma, a jest glownie zabawa
druzyna. Fajnie, juz w Baldurach mi sie to podobalo, ale Baldur mial
jednak dosc duzy pelen niespodzianek swiat do zwiedzania. I NPC.
> Nie jest potrzebna by to poczuć. Po prostu reakcje postaci na nową
> Normandię lepiej to uświadamiają. O tym, że wersja druga jest większa,
> dowiadujesz się po prostu po niej chodząc. Możesz to jednak zrobić na trzy
> inne sposoby: patrząc na model pierwszej i drugiej Normandii, rozmawiając z
> EDI o wahadłowcu i czytając wpis w Kodeksie.
Tylko co z tego? :)
> A widziałeś kiedyś kokpit samolotu pasażerskiego?
Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
>> poza tym medyk, iiii o, bar, ludzie beda pic alko
>> bo to tez taki dom troche dla nich jest).
>
> Bo powinni jeść za pomocą wideł, pić paliwo rakietowe i zamiast medyka czy
> magazyniera zatrudnić tresera tygrysów, mima i specjalistę od liczenia
> napięć w konstrukcjach z betonu porowatego (czy jakiegoś). Wszystko w imię
> oryginalności.
Nie, bol jest taki, ze oni na tym poprzestali. Jest bar, jest medyk
ok, zrobione, mamy klimat bejbe. A co tam sie dzieje to juz nie wazne.
> To naprawdę dziwne, że fregata posiada załogę, która, hm, pasuje do
> fregaty? Lepiej byś się poczuł gdyby biegały tam poznańskie licealistki i
> jeden kuternoga z Częstochowy?
Ubrani byli odpowiednio, ale do zalogi fregaty pasowali srednio.
>> Sposob interakcji, sposob budowania lokacji... Oj no nie trzeba tak
>> duzo wcale, by ocenic mechanike i wyrobic sobie wyobrazenie w jakiej
>> formie beda podawane nastepne rzeczy.
>
> Ale Ty praktynie nie piszesz o mechanice tylko np. o tym czy za tą grą stoi
> jakiś dobrze opisany świat.
Mechanika tez decyduje w jaki sposob jest swiat opisywany.
>>> Ale grałeś dwie godziny, tak?
>>
>> Ale poza tym tez czytalem i ogladalem.I nieraz wystarczy to, by
>> zorientowac sie przede wszystkim jaka gra NIE jest.
>
> A jaka nie jest?
W zasadzie wbrew pozorom i spelnionym punktom formalnym nie jest
crpgiem, tylko strzelanka z czyms co rownie dobrze mogloby byc wstawkami
fmv czy wzorowac sie na Wing Commander 3.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 14:37:20 - Goomich
news:iv1j2h$anr$1@mx1.internetia.pl:
> Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
thesocialnewspaper.com/pictures/ever-wonder-what-a-space-shuttle-
cockpit-looked-like-button-overload-16-photos/
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:01:08 - Doomin
> Doomin
> news:iv1j2h$anr$1@mx1.internetia.pl:
>
>> Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
>
> thesocialnewspaper.com/pictures/ever-wonder-what-a-space-shuttle-
> cockpit-looked-like-button-overload-16-photos/
>
Naprawde myslisz, ze chodzilo mi o te z dzisiejszej Ziemi?
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:35:47 - Goomich
news:iv1mst$via$1@mx1.internetia.pl:
> Naprawde myslisz, ze chodzilo mi o te z dzisiejszej Ziemi?
Myslę, że wraz ze wzrostem skomplikowania pojazdu, liczba światełek
rośnie.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:54:17 - Doomin
> Doomin
> news:iv1mst$via$1@mx1.internetia.pl:
>
>> Naprawde myslisz, ze chodzilo mi o te z dzisiejszej Ziemi?
>
> Myslę, że wraz ze wzrostem skomplikowania pojazdu, liczba światełek
> rośnie.
>
Mysle ze niecale sto lat doswiadczen ze swiatelkami nie musi
rzutowac na to co bedzie sie dzialo przez nastepne pare stu-
czy tysiacleci.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 16:08:07 - M.G.
[...]
> Mysle ze niecale sto lat doswiadczen ze swiatelkami nie musi
> rzutowac na to co bedzie sie dzialo przez nastepne pare stu-
> czy tysiacleci.
Ale może i póki co światełka jak były, tak są, a ich liczba rośnie.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 17:12:19 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 15:54:17 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>> Mysle ze niecale sto lat doswiadczen ze swiatelkami nie musi
>> rzutowac na to co bedzie sie dzialo przez nastepne pare stu-
>> czy tysiacleci.
>
> Ale może i póki co światełka jak były, tak są, a ich liczba rośnie.
>
>
Trzeba sprawdzic jak u Lema bylo i tyle.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:28:00 - M.G.
> W dniu 2011-07-06 16:08, M.G. pisze:
>> On Wed, 06 Jul 2011 15:54:17 +0200, Doomin wrote:
>>
>> [...]
>>
>>> Mysle ze niecale sto lat doswiadczen ze swiatelkami nie musi
>>> rzutowac na to co bedzie sie dzialo przez nastepne pare stu-
>>> czy tysiacleci.
>>
>> Ale może i póki co światełka jak były, tak są, a ich liczba rośnie.
>>
>>
>
> Trzeba sprawdzic jak u Lema bylo i tyle.
No jak było? Światełka, wajchy, potencjometry i oblicznia na *kalkulatorze*
gdy trzeba było. Poza tym nie sądziłem, że mówimy o retro-SF. Dopiero byś
narzekał gdyby było tak jak u Lema. Że ten ME to absurdalny, bo tak to SF
wyglądało w latach '60-tych.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:42:18 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 17:12:19 +0200, Doomin wrote:
>> Trzeba sprawdzic jak u Lema bylo i tyle.
>
> No jak było? Światełka, wajchy, potencjometry i oblicznia na *kalkulatorze*
> gdy trzeba było. Poza tym nie sądziłem, że mówimy o retro-SF. Dopiero byś
> narzekał gdyby było tak jak u Lema. Że ten ME to absurdalny, bo tak to SF
> wyglądało w latach '60-tych.
Zapomnialem smileya dac xd
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:33:22 - Goomich
> Mysle ze niecale sto lat doswiadczen ze swiatelkami nie musi
> rzutowac na to co bedzie sie dzialo przez nastepne pare stu-
> czy tysiacleci.
My po prostu lubimy jak miga i robi ping.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 16:37:18 - M.G.
> W dniu 2011-07-06 13:13, M.G. pisze:
>> Ale książki w TES są OK?
>
> Tak. Niektore sa nudne bo encyklopedycznie traktuja o rzeczach
> ktore cie nie interesuja, niektore fajne, jak siegasz po
> nowa nie wiesz na co trafisz :P
Ale jest ich ogólnie więcej niż tesktu w Kodeksie. I pełnią dokładnie taką
samą rolę, nie licząc jakichś pamfletów.
>>> Nie pisze o zabijaniu niedzwiedzi i wilkow.
>>
>> To o czym?
>
> O eksploracji. O znalezieniu sie w mniej lub bardziej nieznanym
> miejscu, pelnym ludzi, rzeczy do zebrania i kupienia,
> budynkow do odwiedzenia i poznania nie przelotem ale
> dzieki byciu czescia ich historii.
No to dokładnie tak jest w ME. Jesteś częścią historii znakomitej
większości postaci, z którymi się stykasz. Wpływasz nawet na ich losy dość
poważnie, czasem decydując czy po dłuższej znajomości mają umrzeć czy nie.
W jedynce mogłeś stracić dwóch członków załogi, z czego jednego *musiałeś*.
Mogłeś tylko wybrać, którego.
> W duzej mierze tez o tym,
> ze nie do konca jestes pewien kiedy z tymi wilkami bedziesz
> walczyl i czy czasem nie beda tam jednak niedzwiedzie.
W ME też nie wiesz kto się kim okaże.
> I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
W ME też nikt nie prowadzi. Masz listę zadań i wybierasz ich kolejność. W
dwójce jest to jeszcze bardziej widoczne. Nie udało mi się nawet zebrać
całej załogi, a dochodzą misje lojalnościowe czy w ogóle popchnięcie
fabuły. Na Cytadeli byłem dopiero raz i to na moment, a sporo już
polatałem.
> Nawet nie chodzi o jakis wielki sandbox, wiele tytulow ten
> warunek spelnia, wlasciwie wiekszosc.
>
> Powiesz ze przeciez jestes historia tej Normandii itd. ale
> ja tego nijak nie czuje gdy wysylany jestes na misje by se
> postrzelac w losowym otoczeniu.
Dwie godziny, mówisz?
Nie ma niczego losowego w otoczeniu, w które jesteś wysyłany. Za każdym
razem gdy dostajesz misję, wyjaśnione jest czemu jesteś tam, a nie gdzie
indziej.
>> Tak, nie licząc postaci przygodnych, spotykanych jednorazowo (bo np. zaraz
>> giną). Dobra rzecz - zamiast rozmawiać z setką NPCów, którzy mają do
>> powiedzenia dokładnie to samo, dostajesz mniej postaci, które są całkowicie
>> indywidualnie pisane. Jeden Wrex opowie Ci o kroganach więcej niż setka
>> nijakich krogan zamienionych w chodzące wikipedie. Ba, opowie więcej niż
>> sam by chciał, bo jest kroganinem i obserwując go, dowiadujesz się sporo o
>> ich charakterze. Podobnie z każdą inną rasą, której przedtawiciela będziesz
>> miał w drużynie.
>
> Czyli wynika z tego, ze NPC praktycznie nie ma,
Nic takiego nie wynika. Nie ma po prostu tylu klonów w postaci dwudziestu
dokładnie takich samych mieszczan, z których wszyscy powiedzą to samo, jak
w Morrowindzie.
> a jest glownie zabawa
> druzyna. Fajnie, juz w Baldurach mi sie to podobalo, ale Baldur mial
> jednak dosc duzy pelen niespodzianek swiat do zwiedzania. I NPC.
Po dwóch godzinach grania trochę ciężko będzie Ci ocenić liczbę NPCów i
tego na ile każdy z nich ma znaczenie.
>> Nie jest potrzebna by to poczuć. Po prostu reakcje postaci na nową
>> Normandię lepiej to uświadamiają. O tym, że wersja druga jest większa,
>> dowiadujesz się po prostu po niej chodząc. Możesz to jednak zrobić na trzy
>> inne sposoby: patrząc na model pierwszej i drugiej Normandii, rozmawiając z
>> EDI o wahadłowcu i czytając wpis w Kodeksie.
>
> Tylko co z tego? :)
Nic. Po prostu nie jest potrzebna by to poczuć.
>> A widziałeś kiedyś kokpit samolotu pasażerskiego?
>
> Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
Gdzie? Jak pamięcią sięgam, to większość statków w filmach czy grach, jeśli
są sterowane przez ludzi czy humanoidy, ma światełka.
>>> poza tym medyk, iiii o, bar, ludzie beda pic alko
>>> bo to tez taki dom troche dla nich jest).
>>
>> Bo powinni jeść za pomocą wideł, pić paliwo rakietowe i zamiast medyka czy
>> magazyniera zatrudnić tresera tygrysów, mima i specjalistę od liczenia
>> napięć w konstrukcjach z betonu porowatego (czy jakiegoś). Wszystko w imię
>> oryginalności.
>
> Nie, bol jest taki, ze oni na tym poprzestali. Jest bar, jest medyk
> ok, zrobione, mamy klimat bejbe.
Ej, zaczynam sądzić, że w ogóle nie grałeś w ME, w żadną część. Tak z
pamięci, na szybko: medyk, psycholog, zbrojmistrz, magazynier, pierwszy
oficer, główny pilot, inżynierowie, obsługa dodatkowych stanowisk,
nawigator (dobrze nakreślona postać poboczna z jedynki), kucharz. Plus
drużyna, która też pełni na pokładzie jakieś funkcje. Np. w dwójce może to
być artylerzysta.
Dodatkowo - EDI z dwójki, której obecność na statku jest sama w sobie
interesująca (spodziewam się kłopotów) ze względu na specyficzną pozycję
sztucznych inteligencji w świecie ME.
> A co tam sie dzieje to juz nie wazne.
Rzekłbym, że raczej kluczowe.
>> To naprawdę dziwne, że fregata posiada załogę, która, hm, pasuje do
>> fregaty? Lepiej byś się poczuł gdyby biegały tam poznańskie licealistki i
>> jeden kuternoga z Częstochowy?
>
> Ubrani byli odpowiednio, ale do zalogi fregaty pasowali srednio.
To znaczy co nie pasowało?
>>> Sposob interakcji, sposob budowania lokacji... Oj no nie trzeba tak
>>> duzo wcale, by ocenic mechanike i wyrobic sobie wyobrazenie w jakiej
>>> formie beda podawane nastepne rzeczy.
>>
>> Ale Ty praktynie nie piszesz o mechanice tylko np. o tym czy za tą grą stoi
>> jakiś dobrze opisany świat.
>
> Mechanika tez decyduje w jaki sposob jest swiat opisywany.
Ale nie o tym, czy jest opisany wyczerpując i głęboko.
>>>> Ale grałeś dwie godziny, tak?
>>>
>>> Ale poza tym tez czytalem i ogladalem.I nieraz wystarczy to, by
>>> zorientowac sie przede wszystkim jaka gra NIE jest.
>>
>> A jaka nie jest?
>
> W zasadzie wbrew pozorom i spelnionym punktom formalnym nie jest
> crpgiem, tylko strzelanka z czyms co rownie dobrze mogloby byc wstawkami
> fmv czy wzorowac sie na Wing Commander 3.
Nie jest crpgiem bo nie ma historii od zera do bohatera? Nie rozumiem też w
jaki sposób porównanie (nietrafione do pewnego stopnia) do WC3 miałoby
odbierać RPGwatości. To raczej WC3 dodawał jej elementy do standardowej
formuły space sima.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 17:52:09 - Doomin
ile te interakcje w druzynie sa warte...
> No to dokładnie tak jest w ME. Jesteś częścią historii znakomitej
> większości postaci, z którymi się stykasz. Wpływasz nawet na ich losy dość
> poważnie, czasem decydując czy po dłuższej znajomości mają umrzeć czy nie.
> W jedynce mogłeś stracić dwóch członków załogi, z czego jednego *musiałeś*.
> Mogłeś tylko wybrać, którego.
Ale nie przecze, ze nie. W koncu na to jest najwiekszy nacisk- na
te zagrywki miedzy postaciami. Co nie zmienia faktu ze eksploracji
typowej nie ma. Rownie dobrze mozna to nazwac interactive movie.
>
>
>> W duzej mierze tez o tym,
>> ze nie do konca jestes pewien kiedy z tymi wilkami bedziesz
>> walczyl i czy czasem nie beda tam jednak niedzwiedzie.
>
> W ME też nie wiesz kto się kim okaże.
Nie o to chodzi, tylko o to ze masz wyroznione a teraz lecimy
na misje sie bic, sam o tym nie decydujesz (tzn. jasne, wybierasz
moment, ale tylko dlatego ze i tak nie masz juz nic innego do roboty).
>> I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
>
> W ME też nikt nie prowadzi.
Wrecz przeciwnie. Mnie to bardzo denerwowalo, bo zaburza to
pewien rytm - w normalnym crpg nie ma az takiego gorsetu czynnosci
ktore masz wykonywac - sam wybierasz questy, kiedy je wykonac,
mozesz robic inne rzeczy kiedy chcesz. A tu masz sekcje dialogowa,
a potem walke, w dodatku nie osadzona w spojnym swiecie, tylko level
wiec w trakcie wykonywania questa NIE NATKNIESZ sie na nowe miejsca
majace znaczenie w fabule czy questach poboacznych
(jak np. w Morrowindzie, gdzie biegniesz wykonac jakis quest, a tu
nagle jakas nowa wioche znajdujesz, w ktorej tez mozesz sie rozejrzec
i cos bedzie).
Chyba ze akurat tu cos przeoczylem w ME :P
W dodatku walka przynajmniej na poczatku jest mega nudna
- ani zrecznsociowa, ani taktyczna...
Masz listę zadań i wybierasz ich kolejność. W
> dwójce jest to jeszcze bardziej widoczne. Nie udało mi się nawet zebrać
> całej załogi, a dochodzą misje lojalnościowe czy w ogóle popchnięcie
> fabuły. Na Cytadeli byłem dopiero raz i to na moment, a sporo już
> polatałem.
Ale mi nie chodzi o wybor levelu, tylko o to co robisz na miejscu.
Jak czesto masz chocby wybor, czy isc w lewo czy prawo ? :>
Latanie statkiem w ogole mnie nie interesuje.
> Dwie godziny, mówisz?
>
> Nie ma niczego losowego w otoczeniu, w które jesteś wysyłany. Za każdym
> razem gdy dostajesz misję, wyjaśnione jest czemu jesteś tam, a nie gdzie
> indziej.
Losowe w tym sensie, ze scenarzysta sobie mogl byle co wymyslac
skoro nie ma jednego spojnego swiata.Ale dobra, to juz troche naciagane
i do sprawdzenia w sumie :P
>> Czyli wynika z tego, ze NPC praktycznie nie ma,
>
> Nic takiego nie wynika. Nie ma po prostu tylu klonów w postaci dwudziestu
> dokładnie takich samych mieszczan, z których wszyscy powiedzą to samo, jak
> w Morrowindzie.
Tylko ze ci wszyscy zbrojmistrze, lekarze i tak pelnia glownie funkcje
praktyczne.
>> a jest glownie zabawa
>> druzyna. Fajnie, juz w Baldurach mi sie to podobalo, ale Baldur mial
>> jednak dosc duzy pelen niespodzianek swiat do zwiedzania. I NPC.
>
> Po dwóch godzinach grania trochę ciężko będzie Ci ocenić liczbę NPCów i
> tego na ile każdy z nich ma znaczenie.
Ale po przeczytaniu recenzji juz tak :P
>>> A widziałeś kiedyś kokpit samolotu pasażerskiego?
>>
>> Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
>
> Gdzie? Jak pamięcią sięgam, to większość statków w filmach czy grach, jeśli
> są sterowane przez ludzi czy humanoidy, ma światełka.
Sek w tym, ze nie pamietam. W Battlestar Galactica chyba ich
tak wiele nie bylo. Nie rozumem czemu za rozwojem ma isc powiekszenie
sie ich liczby, raczej liczylbym ze ktos wpadnie na to, ze
moze jednak zrobimy to tak, zeby bylo tego mniej ? :>
Ale pilotem nie jestem, moze wola tak.
>> Nie, bol jest taki, ze oni na tym poprzestali. Jest bar, jest medyk
>> ok, zrobione, mamy klimat bejbe.
>
> Ej, zaczynam sądzić, że w ogóle nie grałeś w ME, w żadną część. Tak z
> pamięci, na szybko: medyk, psycholog, zbrojmistrz, magazynier, pierwszy
> oficer, główny pilot, inżynierowie, obsługa dodatkowych stanowisk,
> nawigator (dobrze nakreślona postać poboczna z jedynki), kucharz. Plus
> drużyna, która też pełni na pokładzie jakieś funkcje. Np. w dwójce może to
> być artylerzysta.
Wiekszosc nie miala zupelnie nic ciekawego do powiedzenia.
> Dodatkowo - EDI z dwójki, której obecność na statku jest sama w sobie
> interesująca (spodziewam się kłopotów) ze względu na specyficzną pozycję
> sztucznych inteligencji w świecie ME.
>
>
>> A co tam sie dzieje to juz nie wazne.
>
> Rzekłbym, że raczej kluczowe.
>> Ubrani byli odpowiednio, ale do zalogi fregaty pasowali srednio.
>
> To znaczy co nie pasowało?
Maniery, slownictwo, zachowanie... Tzn. nie napisalem ze w ogole
nie pasowalo - pasowalo srednio, czyli przecietnie, czyli nie
bylo tam nic ciekawego. Tak samo wymyslilby to dowolny 20latek
srednio jarajacy sie s-f :P
>> Mechanika tez decyduje w jaki sposob jest swiat opisywany.
>
> Ale nie o tym, czy jest opisany wyczerpując i głęboko.
Troche tak, skoro mamy misje, w czasie ktorych tylko biegamy
i strzelamy, to planeta jest tylko tlem zamist miejscem do dluzszego
pobytu.
>> W zasadzie wbrew pozorom i spelnionym punktom formalnym nie jest
>> crpgiem, tylko strzelanka z czyms co rownie dobrze mogloby byc wstawkami
>> fmv czy wzorowac sie na Wing Commander 3.
>
> Nie jest crpgiem bo nie ma historii od zera do bohatera?
A to skad wzieles? Mi chodzi o eksploracje, zbieranie rzeczy,
poznawanie miejsc - rozwoj tez, ale co stoi na przeszkodzie zeby
rozwijal sie ktos juz majacy odpowiednia renome?
>Nie rozumiem też w
> jaki sposób porównanie (nietrafione do pewnego stopnia) do WC3 miałoby
> odbierać RPGwatości. To raczej WC3 dodawał jej elementy do standardowej
> formuły space sima.
Ale nadal byl tylko space simem.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:00:33 - M.G.
> Ogolnie to moze w to sprobuje jeszcze raz pograc, zeby sprawdzic
> ile te interakcje w druzynie sa warte...
>
>> No to dokładnie tak jest w ME. Jesteś częścią historii znakomitej
>> większości postaci, z którymi się stykasz. Wpływasz nawet na ich losy dość
>> poważnie, czasem decydując czy po dłuższej znajomości mają umrzeć czy nie.
>> W jedynce mogłeś stracić dwóch członków załogi, z czego jednego *musiałeś*.
>> Mogłeś tylko wybrać, którego.
>
> Ale nie przecze, ze nie. W koncu na to jest najwiekszy nacisk- na
> te zagrywki miedzy postaciami. Co nie zmienia faktu ze eksploracji
> typowej nie ma. Rownie dobrze mozna to nazwac interactive movie.
Ale typowej to znaczy jakiej? Ja nie rozumiem tego stwierdzenia i zaczynam
podejrzewać, że mówimy o GTA.
>>> W duzej mierze tez o tym,
>>> ze nie do konca jestes pewien kiedy z tymi wilkami bedziesz
>>> walczyl i czy czasem nie beda tam jednak niedzwiedzie.
>>
>> W ME też nie wiesz kto się kim okaże.
>
> Nie o to chodzi, tylko o to ze masz wyroznione a teraz lecimy
> na misje sie bic, sam o tym nie decydujesz (tzn. jasne, wybierasz
> moment, ale tylko dlatego ze i tak nie masz juz nic innego do roboty).
Brak takiego motywu jest możliwy jednynie w kompletynych sandboksach bez
głównego wątka fabularnego. ME jest silnie nastawiony na fabułę ale to jest
specyfika Bioware, zresztą bardzo fajna. Według tego kryterium Wiedźmin to
nie crpg. Albo Summoner.
>>> I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
>>
>> W ME też nikt nie prowadzi.
>
> Wrecz przeciwnie. Mnie to bardzo denerwowalo, bo zaburza to
> pewien rytm - w normalnym crpg nie ma az takiego gorsetu czynnosci
> ktore masz wykonywac - sam wybierasz questy, kiedy je wykonac,
> mozesz robic inne rzeczy kiedy chcesz.
Like, in, ME?
> A tu masz sekcje dialogowa,
> a potem walke, w dodatku nie osadzona w spojnym swiecie,
Przepraszam ale muszę to powtórzyć - po dwóch godzinach grania na temat
świata ME nie wiesz nic.
> tylko level
> wiec w trakcie wykonywania questa NIE NATKNIESZ sie na nowe miejsca
> majace znaczenie w fabule czy questach poboacznych
Chyba, że akurat się natkniesz. Idziesz spotkać się z Arią, a tu okazuje
się, że jej ochroniarz ma questa.
> (jak np. w Morrowindzie, gdzie biegniesz wykonac jakis quest, a tu
> nagle jakas nowa wioche znajdujesz, w ktorej tez mozesz sie rozejrzec
> i cos bedzie).
Albo np. lecisz do jednej mgławicy, a tam planeta, na której też jest
zadanie (w dwójce, ZTCW, jest nawet achievement polegający na wykonywaniu
questów, które się odkryło skanując planety). Albo lądujesz na Cytadeli by
zrobić jakąś misję, a tam NPC z kolejnym zadaniem, o którym wcześniej nie
wiedziałeś. Albo na Omegę. Albo gdzieś indziej.
> Chyba ze akurat tu cos przeoczylem w ME :P
>
> W dodatku walka przynajmniej na poczatku jest mega nudna
> - ani zrecznsociowa, ani taktyczna...
Zagraj na H/C.
> Masz listę zadań i wybierasz ich kolejność. W
>> dwójce jest to jeszcze bardziej widoczne. Nie udało mi się nawet zebrać
>> całej załogi, a dochodzą misje lojalnościowe czy w ogóle popchnięcie
>> fabuły. Na Cytadeli byłem dopiero raz i to na moment, a sporo już
>> polatałem.
>
> Ale mi nie chodzi o wybor levelu, tylko o to co robisz na miejscu.
> Jak czesto masz chocby wybor, czy isc w lewo czy prawo ? :>
Hm?
> Latanie statkiem w ogole mnie nie interesuje.
Jest równie pasjonujące co jechanie przez łąkę na koniu.
>> Dwie godziny, mówisz?
>>
>> Nie ma niczego losowego w otoczeniu, w które jesteś wysyłany. Za każdym
>> razem gdy dostajesz misję, wyjaśnione jest czemu jesteś tam, a nie gdzie
>> indziej.
>
> Losowe w tym sensie, ze scenarzysta sobie mogl byle co wymyslac
> skoro nie ma jednego spojnego swiata.Ale dobra, to juz troche naciagane
> i do sprawdzenia w sumie :P
Ale tam scenarzysta nie powymyślał sobie byle czego. Specyfiką RPGów
Bioware jest właśnie to, że lokacje są stworzone pod fabułę, a nie
odwrotnie. To są silnie fabularne RPGi, co implikuje większą dozę
reżyserii. Coś jak Wampir czy inne kawałki Świata mroku z tradycyjnych
RPGów. Mnie reguł, więcej opowieści.
>>> Czyli wynika z tego, ze NPC praktycznie nie ma,
>>
>> Nic takiego nie wynika. Nie ma po prostu tylu klonów w postaci dwudziestu
>> dokładnie takich samych mieszczan, z których wszyscy powiedzą to samo, jak
>> w Morrowindzie.
>
> Tylko ze ci wszyscy zbrojmistrze, lekarze i tak pelnia glownie funkcje
> praktyczne.
Nie rozumiem.
>>> a jest glownie zabawa
>>> druzyna. Fajnie, juz w Baldurach mi sie to podobalo, ale Baldur mial
>>> jednak dosc duzy pelen niespodzianek swiat do zwiedzania. I NPC.
>>
>> Po dwóch godzinach grania trochę ciężko będzie Ci ocenić liczbę NPCów i
>> tego na ile każdy z nich ma znaczenie.
>
> Ale po przeczytaniu recenzji juz tak :P
Też nie. Ale możesz podesłać mi linka to skomentuję.
>>>> A widziałeś kiedyś kokpit samolotu pasażerskiego?
>>>
>>> Widzialem statki kosmiczne bez tysiaca swiatelek :P
>>
>> Gdzie? Jak pamięcią sięgam, to większość statków w filmach czy grach, jeśli
>> są sterowane przez ludzi czy humanoidy, ma światełka.
>
> Sek w tym, ze nie pamietam. W Battlestar Galactica chyba ich
> tak wiele nie bylo. Nie rozumem czemu za rozwojem ma isc powiekszenie
> sie ich liczby, raczej liczylbym ze ktos wpadnie na to, ze
> moze jednak zrobimy to tak, zeby bylo tego mniej ? :>
> Ale pilotem nie jestem, moze wola tak.
Albo muszą. Jakieś powody istnieją. Niby te wszystkie informacje mogą być
podane na jednym wyświetlaczu ale właśnie może nie o to chodzi - może
ważniejsze jest, by sygnalizacja wszystkich tych wskazań była niezależna i
odseparowana.
>>> Nie, bol jest taki, ze oni na tym poprzestali. Jest bar, jest medyk
>>> ok, zrobione, mamy klimat bejbe.
>>
>> Ej, zaczynam sądzić, że w ogóle nie grałeś w ME, w żadną część. Tak z
>> pamięci, na szybko: medyk, psycholog, zbrojmistrz, magazynier, pierwszy
>> oficer, główny pilot, inżynierowie, obsługa dodatkowych stanowisk,
>> nawigator (dobrze nakreślona postać poboczna z jedynki), kucharz. Plus
>> drużyna, która też pełni na pokładzie jakieś funkcje. Np. w dwójce może to
>> być artylerzysta.
>
> Wiekszosc nie miala zupelnie nic ciekawego do powiedzenia.
Przez pierwsze dwie godziny to nawet ze wszystkimi nie pogadałeś, bo
niektórych nie było na pokładzie :-)
[...]
>>> Ubrani byli odpowiednio, ale do zalogi fregaty pasowali srednio.
>>
>> To znaczy co nie pasowało?
>
> Maniery, slownictwo, zachowanie... Tzn. nie napisalem ze w ogole
> nie pasowalo - pasowalo srednio, czyli przecietnie, czyli nie
> bylo tam nic ciekawego. Tak samo wymyslilby to dowolny 20latek
> srednio jarajacy sie s-f :P
No wymyśl.
>>> Mechanika tez decyduje w jaki sposob jest swiat opisywany.
>>
>> Ale nie o tym, czy jest opisany wyczerpując i głęboko.
>
> Troche tak, skoro mamy misje, w czasie ktorych tylko biegamy
> i strzelamy, to planeta jest tylko tlem zamist miejscem do dluzszego
> pobytu.
Ale kontekst misji jest szeroki. Nawet jeśli lecisz po kilka datapadów,
które zbierasz niemal automatycznie, kontekst misji zazwyczaj jest
zazwyczaj rozwinięty. W większości przypadków zadania poboczne są tak samo
ważne dla zrozumienia świata co misje główne.
>>> W zasadzie wbrew pozorom i spelnionym punktom formalnym nie jest
>>> crpgiem, tylko strzelanka z czyms co rownie dobrze mogloby byc wstawkami
>>> fmv czy wzorowac sie na Wing Commander 3.
>>
>> Nie jest crpgiem bo nie ma historii od zera do bohatera?
>
> A to skad wzieles? Mi chodzi o eksploracje, zbieranie rzeczy,
> poznawanie miejsc - rozwoj tez, ale co stoi na przeszkodzie zeby
> rozwijal sie ktos juz majacy odpowiednia renome?
Noooo, Twoje przekonanie, że to będzie wtedy bardziej zręcznościówka? :-)
>>Nie rozumiem też w
>> jaki sposób porównanie (nietrafione do pewnego stopnia) do WC3 miałoby
>> odbierać RPGwatości. To raczej WC3 dodawał jej elementy do standardowej
>> formuły space sima.
>
> Ale nadal byl tylko space simem.
Stąd mocna nietrafność porównania.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:36:39 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 17:52:09 +0200, Doomin wrote:
>
>> Ogolnie to moze w to sprobuje jeszcze raz pograc, zeby sprawdzic
>> ile te interakcje w druzynie sa warte...
>>
>>> No to dokładnie tak jest w ME. Jesteś częścią historii znakomitej
>>> większości postaci, z którymi się stykasz. Wpływasz nawet na ich losy dość
>>> poważnie, czasem decydując czy po dłuższej znajomości mają umrzeć czy nie.
>>> W jedynce mogłeś stracić dwóch członków załogi, z czego jednego *musiałeś*.
>>> Mogłeś tylko wybrać, którego.
>>
>> Ale nie przecze, ze nie. W koncu na to jest najwiekszy nacisk- na
>> te zagrywki miedzy postaciami. Co nie zmienia faktu ze eksploracji
>> typowej nie ma. Rownie dobrze mozna to nazwac interactive movie.
>
> Ale typowej to znaczy jakiej? Ja nie rozumiem tego stwierdzenia i zaczynam
> podejrzewać, że mówimy o GTA.
No moze i pisze niescisle, ale chodzi mi o Fallouty, Baldury,
Albion ;P, Icewindy, Obliviony, BAK, Ishary nawet - wszedzie masz swiat,
miasta, domostwa, ludzi, SKLEPY. Jestes w jakims konkretnym
miejscu ktore poznajesz... Tak jak juz pisalem - handel i
problematyczne wydawanie pieniedzy tez jest dla mnie wazne
(w Ishar to zdaje sie za save nawet sie placi).
A postaci - w Fallout 1 np. byl ten doktorek i jego piwnica.
I tam przeciez duzo slow nie padalo, ale to byla swietna postac.
I takich rzeczy oczekuje, a niekoniecznie gry, ktora byc moze
zamienia sie w psychodrame :>
A w ME schodze na lad tylko po to, zeby postrzelac. Chyba ze sie myle :>
W dodatku strzelanina tak liniowa jak CoD :>
> Brak takiego motywu jest możliwy jednynie w kompletynych sandboksach bez
> głównego wątka fabularnego. ME jest silnie nastawiony na fabułę ale to jest
> specyfika Bioware, zresztą bardzo fajna. Według tego kryterium Wiedźmin to
> nie crpg. Albo Summoner.
Nie, bo w Wiedzminie moge sobie polazic po swiecie gdzie chce, takze w
czasie misji. W ME rozpoczecie misji znacz tyle, ze wgrywa sie level
strzelaniny - tak dialogi tez tam sa, ale to nie to.
>
>
>>>> I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
>>>
>>> W ME też nikt nie prowadzi.
>>
>> Wrecz przeciwnie. Mnie to bardzo denerwowalo, bo zaburza to
>> pewien rytm - w normalnym crpg nie ma az takiego gorsetu czynnosci
>> ktore masz wykonywac - sam wybierasz questy, kiedy je wykonac,
>> mozesz robic inne rzeczy kiedy chcesz.
>
> Like, in, ME?
A co, jak wybierzesz questa i go zaczynasz, to nie jestes juz
ograniczony tylko do niego? Mozna chocby wrocic na statek jesli
dostajesz becki?
>> A tu masz sekcje dialogowa,
>> a potem walke, w dodatku nie osadzona w spojnym swiecie,
>
> Przepraszam ale muszę to powtórzyć - po dwóch godzinach grania na temat
> świata ME nie wiesz nic.
No ale mi nie chodzi o fabule.. no nie jest tak, ze wszystkie misje
rozgrywasz na roznych planetach, nie wracasz w odwiedzone tla akcji?
>> tylko level
>> wiec w trakcie wykonywania questa NIE NATKNIESZ sie na nowe miejsca
>> majace znaczenie w fabule czy questach poboacznych
>
> Chyba, że akurat się natkniesz. Idziesz spotkać się z Arią, a tu okazuje
> się, że jej ochroniarz ma questa.
Gdzie, w czasie walki?
> Albo np. lecisz do jednej mgławicy, a tam planeta, na której też jest
> zadanie (w dwójce, ZTCW, jest nawet achievement polegający na wykonywaniu
> questów, które się odkryło skanując planety). Albo lądujesz na Cytadeli by
> zrobić jakąś misję, a tam NPC z kolejnym zadaniem, o którym wcześniej nie
> wiedziałeś. Albo na Omegę. Albo gdzieś indziej.
Ale Cytadela i Omega to zdaje sie takie pozbawione akcji lokacje,
jak Normandia?
>> Chyba ze akurat tu cos przeoczylem w ME :P
>>
>> W dodatku walka przynajmniej na poczatku jest mega nudna
>> - ani zrecznsociowa, ani taktyczna...
>
> Zagraj na H/C.
H/C?
>> Tylko ze ci wszyscy zbrojmistrze, lekarze i tak pelnia glownie funkcje
>> praktyczne.
>
> Nie rozumiem.
A pogram w to, to wiecej napisze, bo chociaz mam pewnosc ze bedzie
tak a nie inaczej, to przynajmniej bede mogl przykady podac.
..
> Albo muszą. Jakieś powody istnieją. Niby te wszystkie informacje mogą być
> podane na jednym wyświetlaczu ale właśnie może nie o to chodzi - może
> ważniejsze jest, by sygnalizacja wszystkich tych wskazań była niezależna i
> odseparowana.
Na chlopski rozum to w ten sposob od razu wszystko widzisz i nie musisz
szukac na ekranie :)
>> Maniery, slownictwo, zachowanie... Tzn. nie napisalem ze w ogole
>> nie pasowalo - pasowalo srednio, czyli przecietnie, czyli nie
>> bylo tam nic ciekawego. Tak samo wymyslilby to dowolny 20latek
>> srednio jarajacy sie s-f :P
>
> No wymyśl.
No nie widzialem niczego, czego sam nie bylbym w stanie wymyslec :P
Ba, jakbym dostal takie zadanie, to dla bezpieczenstwa wlasnie
takich sztampowych rozwiazn bym sie chwytal :P
No ale dobra, moze za szybko oceniam ten styl, chociaz znowu, mam
pewnosc ze bedzie jak bedzie - po prostu po ilus grach, filmach,
ksiazkach zaczynasz czuc, dla kogo gra robiona i jak.
>>>> Mechanika tez decyduje w jaki sposob jest swiat opisywany.
>>>
>>> Ale nie o tym, czy jest opisany wyczerpując i głęboko.
>>
>> Troche tak, skoro mamy misje, w czasie ktorych tylko biegamy
>> i strzelamy, to planeta jest tylko tlem zamist miejscem do dluzszego
>> pobytu.
>
> Ale kontekst misji jest szeroki. Nawet jeśli lecisz po kilka datapadów,
> które zbierasz niemal automatycznie, kontekst misji zazwyczaj jest
> zazwyczaj rozwinięty. W większości przypadków zadania poboczne są tak samo
> ważne dla zrozumienia świata co misje główne.
>
>
>>>> W zasadzie wbrew pozorom i spelnionym punktom formalnym nie jest
>>>> crpgiem, tylko strzelanka z czyms co rownie dobrze mogloby byc wstawkami
>>>> fmv czy wzorowac sie na Wing Commander 3.
>>>
>>> Nie jest crpgiem bo nie ma historii od zera do bohatera?
>>
>> A to skad wzieles? Mi chodzi o eksploracje, zbieranie rzeczy,
>> poznawanie miejsc - rozwoj tez, ale co stoi na przeszkodzie zeby
>> rozwijal sie ktos juz majacy odpowiednia renome?
>
> Noooo, Twoje przekonanie, że to będzie wtedy bardziej zręcznościówka? :-)
Niee.. Ten konkretny opis tak brzmial, co nie znaczy ze superbohater
moze tylko strzelac w durnej siekance. Np. w BaK nie kierujesz zerami.
>>> Nie rozumiem też w
>>> jaki sposób porównanie (nietrafione do pewnego stopnia) do WC3 miałoby
>>> odbierać RPGwatości. To raczej WC3 dodawał jej elementy do standardowej
>>> formuły space sima.
>>
>> Ale nadal byl tylko space simem.
>
> Stąd mocna nietrafność porównania.
Hm, to moze uznac W3 za strzelanke, to wtedy porwnanie blizsze :P
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 10:32:36 - M.G.
[...]
>> Ale typowej to znaczy jakiej? Ja nie rozumiem tego stwierdzenia i zaczynam
>> podejrzewać, że mówimy o GTA.
>
> No moze i pisze niescisle, ale chodzi mi o Fallouty, Baldury,
> Albion ;P, Icewindy, Obliviony, BAK, Ishary nawet - wszedzie masz swiat,
> miasta, domostwa, ludzi, SKLEPY.
Jak w ME? :-) Domów mało, bardziej moduły mieszkalne na jakichś obskurnych
koloniach.
> Jestes w jakims konkretnym
> miejscu ktore poznajesz...
Ale tu poznajesz rzeczywistość w skali całej galaktyki. Siłą rzeczy nie
dotkniesz wszystkiego.
> Tak jak juz pisalem - handel i
> problematyczne wydawanie pieniedzy tez jest dla mnie wazne
> (w Ishar to zdaje sie za save nawet sie placi).
Mi zazwyczaj przeszkadza jeśli ma być ograniczone do zbierania ton złomu.
Tak było w jedynce, w dwójce tego już na szczęście nie ma.
> A postaci - w Fallout 1 np. byl ten doktorek i jego piwnica.
> I tam przeciez duzo slow nie padalo, ale to byla swietna postac.
> I takich rzeczy oczekuje, a niekoniecznie gry, ktora byc moze
> zamienia sie w psychodrame :>
>
> A w ME schodze na lad tylko po to, zeby postrzelac. Chyba ze sie myle :>
> W dodatku strzelanina tak liniowa jak CoD :>
Strzelanie jest bardzo ważne, pewnie.
>> Brak takiego motywu jest możliwy jednynie w kompletynych sandboksach bez
>> głównego wątka fabularnego. ME jest silnie nastawiony na fabułę ale to jest
>> specyfika Bioware, zresztą bardzo fajna. Według tego kryterium Wiedźmin to
>> nie crpg. Albo Summoner.
>
> Nie, bo w Wiedzminie moge sobie polazic po swiecie gdzie chce, takze w
> czasie misji. W ME rozpoczecie misji znacz tyle, ze wgrywa sie level
> strzelaniny - tak dialogi tez tam sa, ale to nie to.
Do niektórych miejsc chciałbym wrócić, fakt. Ale są też nastrojowe
lokalizacje, do których wrócić można, jak Normandy Crash Site.
>>>>> I gdzie nikt nie prowadzi cie za reke.
>>>>
>>>> W ME też nikt nie prowadzi.
>>>
>>> Wrecz przeciwnie. Mnie to bardzo denerwowalo, bo zaburza to
>>> pewien rytm - w normalnym crpg nie ma az takiego gorsetu czynnosci
>>> ktore masz wykonywac - sam wybierasz questy, kiedy je wykonac,
>>> mozesz robic inne rzeczy kiedy chcesz.
>>
>> Like, in, ME?
>
> A co, jak wybierzesz questa i go zaczynasz, to nie jestes juz
> ograniczony tylko do niego? Mozna chocby wrocic na statek jesli
> dostajesz becki?
W ramach etapu questa nie. Ale często w trakcie masz taką możliwość. Możesz
też mieć otwarte (tzn. już zaczęte questy) i wymienić załogę. W dwójce
teraz tak mogę. Niemniej nie da się przerwać konkretnej sekwencji. Znów -
więcej reżyserii, mniej swobody.
>>> A tu masz sekcje dialogowa,
>>> a potem walke, w dodatku nie osadzona w spojnym swiecie,
>>
>> Przepraszam ale muszę to powtórzyć - po dwóch godzinach grania na temat
>> świata ME nie wiesz nic.
>
> No ale mi nie chodzi o fabule.. no nie jest tak, ze wszystkie misje
> rozgrywasz na roznych planetach, nie wracasz w odwiedzone tla akcji?
Mmm, nie. Wracasz do tych samych miejsc.
>>> tylko level
>>> wiec w trakcie wykonywania questa NIE NATKNIESZ sie na nowe miejsca
>>> majace znaczenie w fabule czy questach poboacznych
>>
>> Chyba, że akurat się natkniesz. Idziesz spotkać się z Arią, a tu okazuje
>> się, że jej ochroniarz ma questa.
>
> Gdzie, w czasie walki?
Dlaczego miałbyś gadać z ochroniarzem Arii w trakcie walki? O_O. Tak na
serio - zależy o czym mówimy, są questy czysto gadankowe. Wtedy nie masz
ograniczeń. Jeśli jesteś jednak na obszarze, w którym walczysz, to
ograniczenia wskakują, jak najbardziej. Nie ma więc swobody na zasadzie
fallouta, że możesz wyciągnąć broń w każdym miejscu ale w razie czego
dostaniesz czapę od ochroniarza. Niektórzy takie coś cenią, ja nie. Mnie
Fallout bardziej pociąga klimatem niż możliwością wypróbowania każdej
umiejętności na każdym elemencie świata.
Gra to teatr, jeśli próbuje pozwolić na zbyt wiele, to iluzja pęka w
szwach.
>> Albo np. lecisz do jednej mgławicy, a tam planeta, na której też jest
>> zadanie (w dwójce, ZTCW, jest nawet achievement polegający na wykonywaniu
>> questów, które się odkryło skanując planety). Albo lądujesz na Cytadeli by
>> zrobić jakąś misję, a tam NPC z kolejnym zadaniem, o którym wcześniej nie
>> wiedziałeś. Albo na Omegę. Albo gdzieś indziej.
>
> Ale Cytadela i Omega to zdaje sie takie pozbawione akcji lokacje,
> jak Normandia?
Zależy. W ramach tych miejsc też idziesz na misje ze strzelaniem. Ale
owszem, rozgrywają się one na obszarach stworzonych specjalnie pod nie.
>>> Chyba ze akurat tu cos przeoczylem w ME :P
>>>
>>> W dodatku walka przynajmniej na poczatku jest mega nudna
>>> - ani zrecznsociowa, ani taktyczna...
>>
>> Zagraj na H/C.
>
> H/C?
A, możesz nie mieć dostępu, ja w dwójce mam bo importowałem save (chyba
dlatego.). Chodzi o hardcore.
>>> Tylko ze ci wszyscy zbrojmistrze, lekarze i tak pelnia glownie funkcje
>>> praktyczne.
>>
>> Nie rozumiem.
>
> A pogram w to, to wiecej napisze, bo chociaz mam pewnosc ze bedzie
> tak a nie inaczej, to przynajmniej bede mogl przykady podac.
> .
Tzn. nie wiem po prostu o co Ci chodziło.
>> Albo muszą. Jakieś powody istnieją. Niby te wszystkie informacje mogą być
>> podane na jednym wyświetlaczu ale właśnie może nie o to chodzi - może
>> ważniejsze jest, by sygnalizacja wszystkich tych wskazań była niezależna i
>> odseparowana.
>
> Na chlopski rozum to w ten sposob od razu wszystko widzisz i nie musisz
> szukac na ekranie :)
Kolejna zaleta światełek, fakt. Miga Ci czerwone coś na górze po lewej i
już wiesz, że to problem z podwoziem. Nie masz problemu ze znalezieniem
komunikatu na ekranie. Tak jest też w samochodach. Niby komputer,
zintegrowane zarządzanie, nawigacja itp, a jednak podstawowe wskaźniki i
ikonki ostrzeżeń mają swoje miejsce.
>>> Maniery, slownictwo, zachowanie... Tzn. nie napisalem ze w ogole
>>> nie pasowalo - pasowalo srednio, czyli przecietnie, czyli nie
>>> bylo tam nic ciekawego. Tak samo wymyslilby to dowolny 20latek
>>> srednio jarajacy sie s-f :P
>>
>> No wymyśl.
>
> No nie widzialem niczego, czego sam nie bylbym w stanie wymyslec :P
> Ba, jakbym dostal takie zadanie, to dla bezpieczenstwa wlasnie
> takich sztampowych rozwiazn bym sie chwytal :P
Ale nadal nie rozumiem. To jest space opera, tak. Dla kogoś, kto coś tam w
życiu przeczytał i obejrzał, wszystko będzie jechać sztampą na zasadzie
znam już ten motyw. Ale chyba nie o to chodzi.
> No ale dobra, moze za szybko oceniam ten styl, chociaz znowu, mam
> pewnosc ze bedzie jak bedzie - po prostu po ilus grach, filmach,
> ksiazkach zaczynasz czuc, dla kogo gra robiona i jak.
No tak :-)
[...]
>>> A to skad wzieles? Mi chodzi o eksploracje, zbieranie rzeczy,
>>> poznawanie miejsc - rozwoj tez, ale co stoi na przeszkodzie zeby
>>> rozwijal sie ktos juz majacy odpowiednia renome?
>>
>> Noooo, Twoje przekonanie, że to będzie wtedy bardziej zręcznościówka? :-)
>
> Niee.. Ten konkretny opis tak brzmial, co nie znaczy ze superbohater
> moze tylko strzelac w durnej siekance. Np. w BaK nie kierujesz zerami.
Ach, widzisz, leży na dysku, ponoć świetna.
>>>> Nie rozumiem też w
>>>> jaki sposób porównanie (nietrafione do pewnego stopnia) do WC3 miałoby
>>>> odbierać RPGwatości. To raczej WC3 dodawał jej elementy do standardowej
>>>> formuły space sima.
>>>
>>> Ale nadal byl tylko space simem.
>>
>> Stąd mocna nietrafność porównania.
>
> Hm, to moze uznac W3 za strzelanke, to wtedy porwnanie blizsze :P
Wiesz, mnie podziały gatunkowe rzadko interesują, stąd może się nie
dogadujemy. Zazwyczaj nie wprowadzam gatunkowych oczekiwań do gry, którą
kupuję, co najwyżej mam nakreślony jakiś luźny obraz. Tu więcej gadamy, a
strzelanie jest w czasie rzeczywistym, tam mamy RTSa itp. ale nigdy nie
buduję sobie jakichś szczegółowych założeń. Gram i się spodoba albo nie.
Gdgybym oczekiwał od ME2, że to będzie ME1 ale większy, to bym się zawiódł,
bo to są inne gry w dużym stopniu. Jednych rzeczy jest mniej, innych
więcej. Jedne się pojawiły, inne zniknęły. Zupełnie nie tak jak Fallout 1 i
2 czy np. Wing Commander 3 i 4.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 14:11:30 - Doomin
> On Wed, 06 Jul 2011 22:36:39 +0200, Doomin wrote:
>
> [...]
>
>
> Jak w ME? :-) Domów mało, bardziej moduły mieszkalne na jakichś obskurnych
> koloniach.
W ME nie jest tak jak tam :P
> W ramach etapu questa nie. Ale często w trakcie masz taką możliwość. Możesz
> też mieć otwarte (tzn. już zaczęte questy) i wymienić załogę. W dwójce
> teraz tak mogę. Niemniej nie da się przerwać konkretnej sekwencji. Znów -
> więcej reżyserii, mniej swobody.
No wlasnie, rezyserii rodem z CoDa.
Po czesci wlasnie tez tego sie troche boje, ze zaraz wszystkie
gry zaczna tak robic. No bo skoro tyle zarobily...
Witcher 2 tez troche w tym kierunku poszedl w porownaniu
do W1.
Zabrano mi strzelanki, dano celowniczki, teraz crpg
zabieraja i daja ch.. wie co to jest:P
Tak, nie uwazam CoD za dobra strzelanine, chociaz w miare
przyjemnie sie gra, jednak wolalbym zeby to bylo zrobione inaczej.
Gry coraz mniej polegaja na eksploracji, ot co i to mi
sie bardzo ale to bardzo nie podoba, bo gry fmv wcale nie sa
moim marzeniem.
> Gra to teatr, jeśli próbuje pozwolić na zbyt wiele, to iluzja pęka w
> szwach.
E, nie do konca. Jest jeszcze gameplay:P
> Zależy. W ramach tych miejsc też idziesz na misje ze strzelaniem. Ale
> owszem, rozgrywają się one na obszarach stworzonych specjalnie pod nie.
I wlasnie, to jest to - levele. Nie ma swiata, tylko
rozbudowany ekran briefingu do leveli :P
> A, możesz nie mieć dostępu, ja w dwójce mam bo importowałem save (chyba
> dlatego.). Chodzi o hardcore.
Zaczne od jedynki.
>>>> Tylko ze ci wszyscy zbrojmistrze, lekarze i tak pelnia glownie funkcje
>>>> praktyczne.
>>>
>>> Nie rozumiem.
>>
>> A pogram w to, to wiecej napisze, bo chociaz mam pewnosc ze bedzie
>> tak a nie inaczej, to przynajmniej bede mogl przykady podac.
>> .
>
> Tzn. nie wiem po prostu o co Ci chodziło.
O to, ze sa tylko ucielesnieniem opcji, ktora rownie dobrze moglaby
byc w menu. Ale to musze sprawdzic.
>> Na chlopski rozum to w ten sposob od razu wszystko widzisz i nie musisz
>> szukac na ekranie :)
>
> Kolejna zaleta światełek, fakt. Miga Ci czerwone coś na górze po lewej i
> już wiesz, że to problem z podwoziem. Nie masz problemu ze znalezieniem
> komunikatu na ekranie. Tak jest też w samochodach. Niby komputer,
> zintegrowane zarządzanie, nawigacja itp, a jednak podstawowe wskaźniki i
> ikonki ostrzeżeń mają swoje miejsce.
Ale na chlopski rozum, to mozna dac ekran na ktorym beda wyswietlane
komunikaty o tym, i tylko o tym, ze cos zlego sie dzieje. Albo dwa
niezalezne, bo glupio byloby jakby ekran informujacy o zdarzeniach
sie zepsul xd
Albo ekran wyswietlajacy swiatelka :D
>> No nie widzialem niczego, czego sam nie bylbym w stanie wymyslec :P
>> Ba, jakbym dostal takie zadanie, to dla bezpieczenstwa wlasnie
>> takich sztampowych rozwiazn bym sie chwytal :P
>
> Ale nadal nie rozumiem. To jest space opera, tak. Dla kogoś, kto coś tam w
> życiu przeczytał i obejrzał, wszystko będzie jechać sztampą na zasadzie
> znam już ten motyw. Ale chyba nie o to chodzi.
Nie wszystko, poza tym moga byc sztampowe motywy, ale forma fajna.
A tu forma jest taka, ze sam bylbym w stanie to wymyslec.
Re: Mass Effect 2
2011-07-09 13:58:52 - M.G.
[...]
>> W ramach etapu questa nie. Ale często w trakcie masz taką możliwość. Możesz
>> też mieć otwarte (tzn. już zaczęte questy) i wymienić załogę. W dwójce
>> teraz tak mogę. Niemniej nie da się przerwać konkretnej sekwencji. Znów -
>> więcej reżyserii, mniej swobody.
>
> No wlasnie, rezyserii rodem z CoDa.
> Po czesci wlasnie tez tego sie troche boje, ze zaraz wszystkie
> gry zaczna tak robic. No bo skoro tyle zarobily...
> Witcher 2 tez troche w tym kierunku poszedl w porownaniu
> do W1.
> Zabrano mi strzelanki, dano celowniczki, teraz crpg
> zabieraja i daja ch.. wie co to jest:P
Zabierają? Przecież tego jest od groma, od indiesów po duże produkcje.
> Tak, nie uwazam CoD za dobra strzelanine, chociaz w miare
> przyjemnie sie gra, jednak wolalbym zeby to bylo zrobione inaczej.
>
> Gry coraz mniej polegaja na eksploracji, ot co i to mi
> sie bardzo ale to bardzo nie podoba, bo gry fmv wcale nie sa
> moim marzeniem.
Ale to nie jest prawda, po prostu. Następuje jedynie specjalizacja. Tam,
gdzie eksploracja miała mieć znaczenie, tereny są coraz większe (Far Cry,
GTA, nawet Just Cause), a tam gdzie liczy się reżyseria, sztuczna
eksploracja przestaje istnieć. I tyle.
>> Gra to teatr, jeśli próbuje pozwolić na zbyt wiele, to iluzja pęka w
>> szwach.
>
> E, nie do konca. Jest jeszcze gameplay:P
Który akurat w obu ME jest znakomity, niezależnie od przynależności
gatunkowej. Walka w dwójce wciąga. W trójce ma już kompletnie wymiatać ale
o tym przekonamy się najwcześniej w marcu.
[...]
>> A, możesz nie mieć dostępu, ja w dwójce mam bo importowałem save (chyba
>> dlatego.). Chodzi o hardcore.
>
> Zaczne od jedynki.
OK.
[...]
>> Kolejna zaleta światełek, fakt. Miga Ci czerwone coś na górze po lewej i
>> już wiesz, że to problem z podwoziem. Nie masz problemu ze znalezieniem
>> komunikatu na ekranie. Tak jest też w samochodach. Niby komputer,
>> zintegrowane zarządzanie, nawigacja itp, a jednak podstawowe wskaźniki i
>> ikonki ostrzeżeń mają swoje miejsce.
>
> Ale na chlopski rozum, to mozna dac ekran na ktorym beda wyswietlane
> komunikaty o tym, i tylko o tym, ze cos zlego sie dzieje. Albo dwa
> niezalezne, bo glupio byloby jakby ekran informujacy o zdarzeniach
> sie zepsul xd
>
> Albo ekran wyswietlajacy swiatelka :D
Nie no. Muszą być niezależne.
>>> No nie widzialem niczego, czego sam nie bylbym w stanie wymyslec :P
>>> Ba, jakbym dostal takie zadanie, to dla bezpieczenstwa wlasnie
>>> takich sztampowych rozwiazn bym sie chwytal :P
>>
>> Ale nadal nie rozumiem. To jest space opera, tak. Dla kogoś, kto coś tam w
>> życiu przeczytał i obejrzał, wszystko będzie jechać sztampą na zasadzie
>> znam już ten motyw. Ale chyba nie o to chodzi.
>
> Nie wszystko, poza tym moga byc sztampowe motywy, ale forma fajna.
> A tu forma jest taka, ze sam bylbym w stanie to wymyslec.
Wybacz ale wątpię :-) Pomiędzy znam ten motyw i widziałem go wiele razy,
a stworzyłbym coś na tym poziomie istnieje przepaść.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-09 16:44:51 - Doomin
> gdzie eksploracja miała mieć znaczenie, tereny są coraz większe (Far Cry,
> GTA, nawet Just Cause), a tam gdzie liczy się reżyseria, sztuczna
> eksploracja przestaje istnieć. I tyle.
Po czesci tak, po czesci jednak wiekszosc zaczyna robic
to co widac, ze sie sprzedaje i co latwiej zrobic.
>>> Gra to teatr, jeśli próbuje pozwolić na zbyt wiele, to iluzja pęka w
>>> szwach.
>>
>> E, nie do konca. Jest jeszcze gameplay:P
>
> Który akurat w obu ME jest znakomity, niezależnie od przynależności
> gatunkowej. Walka w dwójce wciąga. W trójce ma już kompletnie wymiatać ale
> o tym przekonamy się najwcześniej w marcu.
Zobaczymy... Pierwsze wrazenie bylo takie sobie.
>> Ale na chlopski rozum, to mozna dac ekran na ktorym beda wyswietlane
>> komunikaty o tym, i tylko o tym, ze cos zlego sie dzieje. Albo dwa
>> niezalezne, bo glupio byloby jakby ekran informujacy o zdarzeniach
>> sie zepsul xd
>>
>> Albo ekran wyswietlajacy swiatelka :D
>
> Nie no. Muszą być niezależne.
Tzn. ok, bierzemy ekran zamiast swiatelek, ale jak tu wyswietlac
informacje, jak je grupowa... hm,a wezmy rysujmy swiatelka xd
>> Nie wszystko, poza tym moga byc sztampowe motywy, ale forma fajna.
>> A tu forma jest taka, ze sam bylbym w stanie to wymyslec.
>
> Wybacz ale wątpię :-) Pomiędzy znam ten motyw i widziałem go wiele razy,
> a stworzyłbym coś na tym poziomie istnieje przepaść.
Nie chodzi o motywy a o forme, styl wypowiedzi itd.
Mi sie bedzie nudzic to moze zrobie Normandie tak jakbym ja ja
widzial (oczywiscie z symboliczna grafa0 :P
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:43:07 - Goomich
> Albo muszą. Jakieś powody istnieją. Niby te wszystkie informacje
> mogą być podane na jednym wyświetlaczu ale właśnie może nie o to
> chodzi - może ważniejsze jest, by sygnalizacja wszystkich tych
> wskazań była niezależna i odseparowana.
Poza tym wyświetlacz potrzebowałby wlasnego światełka. :P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:37:26 - Goomich
> specyficzną pozycję sztucznych inteligencji w świecie ME.
Własnie w głowie eksplodowała mi spoiler bomba. ;)
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:54:47 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> specyficzną pozycję sztucznych inteligencji w świecie ME.
>
> Własnie w głowie eksplodowała mi spoiler bomba. ;)
Ale że ja zaspoilerowałem czy że chcesz mi coś popsuć? :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 03:03:13 - Goomich
> Ale że ja zaspoilerowałem czy że chcesz mi coś popsuć? :-)
No ja chciałem, ale udało się utrzymać ją w ryzach.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 01:50:29 - Piotr Kapis
Odniosę się do jedynki, tylko w nią grałem:
> Ej, zaczynam sądzić, że w ogóle nie grałeś w ME, w żadną część. Tak z
> pamięci, na szybko: medyk
Pięć kwestii i tyle.
> psycholog,
Kto?
> zbrojmistrz,
Sklepikarz, możliwość zakupienia ekwipunku.
> magazynier
Kto?
> pierwszy oficer,
Kto?
> główny pilot,
A, ten koleś z paroma kwiestiami, który za każdym razem myśli że wiesz o
jego chorobie (faktycznie, po pierwszej rozmowie wiesz, ale dialog sugeruje
inaczej), po czym stwierdza Co, nie wiedziałeś? Za każdym razem.
> inżynierowie
Konkretnie jeden.
> obsługa dodatkowych stanowisk,
Kto?
> nawigator (dobrze nakreślona postać poboczna z jedynki),
Kto to niby jest i w jaki sposób został dobrze nakreślony?
> kucharz.
Kto?
> Plus
> drużyna, która też pełni na pokładzie jakieś funkcje. Np. w dwójce może to
> być artylerzysta.
Na pokładzie to nie pełni żadnej funkcji poza zajmowaniem miejsca, no i
jedną Tali, która studiuje napęd. W dwójce nie wiem, w jedynce nie pełni.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-08 10:16:35 - M.G.
> On Wed, 6 Jul 2011 16:37:18 +0200, M.G. wrote:
>
> Odniosę się do jedynki, tylko w nią grałem:
>
>> Ej, zaczynam sądzić, że w ogóle nie grałeś w ME, w żadną część. Tak z
>> pamięci, na szybko: medyk
>
> Pięć kwestii i tyle.
Nie o tym było tylko o dopasowaniu załogi do fregaty.
>> psycholog,
>
> Kto?
Sorka, w dwójce. Łączyłem obie części.
>> zbrojmistrz,
>
> Sklepikarz, możliwość zakupienia ekwipunku.
Myślałem bardziej o Jacobie z dwójki, taką pełni de facto rolę.
>> magazynier
>
> Kto?
No, ten zbrojmistrz. Tzn. może źle go określiłem, dla Ciebie to sklepikarz.
>> pierwszy oficer,
>
> Kto?
Popindoliło mi się.
>> główny pilot,
>
> A, ten koleś z paroma kwiestiami, który za każdym razem myśli że wiesz o
> jego chorobie (faktycznie, po pierwszej rozmowie wiesz, ale dialog sugeruje
> inaczej), po czym stwierdza Co, nie wiedziałeś? Za każdym razem.
Seth Green!
>> inżynierowie
>
> Konkretnie jeden.
I dwójka w dwójce.
>> obsługa dodatkowych stanowisk,
>
> Kto?
Wszyscy kolesie, którzy przy nich siedzą.
>> nawigator (dobrze nakreślona postać poboczna z jedynki),
>
> Kto to niby jest i w jaki sposób został dobrze nakreślony?
Nawigator Pressly.
>> kucharz.
>
> Kto?
Dwójka.
>> Plus
>> drużyna, która też pełni na pokładzie jakieś funkcje. Np. w dwójce może to
>> być artylerzysta.
>
> Na pokładzie to nie pełni żadnej funkcji poza zajmowaniem miejsca, no i
> jedną Tali, która studiuje napęd. W dwójce nie wiem, w jedynce nie pełni.
Ale nie pełni bo nie mówi, że pełni? Nie rozumiem.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 14:33:25 - Goomich
news:1ssvuezvtjpb4.9j14c2ckgj03.dlg@40tude.net:
> poznańskie licealistki
Jeden z was może mi napisać grę. :D
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:00:47 - Wojciech Bancer
[...]
> fregaty? Lepiej byś się poczuł gdyby biegały tam poznańskie licealistki i
W legalnym wieku i w strojach czarodziejki z księżyca? '^.^
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:36:53 - Goomich
news:slrnj18n3v.2vo2.proteus@pl-test.org:
> W legalnym wieku i w strojach czarodziejki z księżyca? '^.^
Według moich obliczeń, tylko te bardziej wybitne byłyby w nielegalnym. :)
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:38:10 - Wojciech Bancer
[...]
>> W legalnym wieku i w strojach czarodziejki z księżyca? '^.^
> Według moich obliczeń, tylko te bardziej wybitne byłyby w nielegalnym. :)
Duh! Przecież to fregata. Muszą być wybitne!
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 15:56:18 - Goomich
news:slrnj18pa2.2vo2.proteus@pl-test.org:
>>> W legalnym wieku i w strojach czarodziejki z księżyca? '^.^
>> Według moich obliczeń, tylko te bardziej wybitne byłyby w
>> nielegalnym. :)
> Duh! Przecież to fregata. Muszą być wybitne!
Tylko Miranda była wybitna, ale ona była już w wieku postlicealnym.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 11:39:13 - Jader
> Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
> rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja to
> nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech luksusowego
> promu.
>
> Skórzany fotel!.
Ta wypowiedź utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma sensu w to grać,
dopóki nie wsadzą Cię do pudełka, jako komentatora ;)
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:14:49 - M.G.
> W dniu 07/06/2011 10:56 AM, M.G. pisze:
>> Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
>> rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja to
>> nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech luksusowego
>> promu.
>>
>> Skórzany fotel!.
>
> Ta wypowiedź utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma sensu w to grać,
> dopóki nie wsadzą Cię do pudełka, jako komentatora ;)
>
> Jader
Nie no, tego dowiesz się tak czy siak. Zaobserwujesz albo ktoś Ci powie :-)
Fotelem to się Joker zachwycał, ja zdziwiłem się rozmiarem własnej kabiny
(zanim zdziwiła się nim Shepardowa) i liczbą naprawdę komfortowych miejsc
na statku.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 13:43:38 - Jader
>
> Nie no, tego dowiesz się tak czy siak. Zaobserwujesz albo ktoś Ci powie :-)
Właśnie nie. Mój problem z ME polega na tym, że nie zwracam zupełnie
uwagi na jej wspaniałości i zawiłości, dopóki mi o nich nie napiszesz :(
Dlatego po doświadczeniach z jedynki dałem sobie z spokój z dwójką i
czekam na część, w której będziesz wyskakiwał z pudełka...
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 14:29:09 - M.G.
> W dniu 07/06/2011 01:14 PM, M.G. pisze:
>>
>> Nie no, tego dowiesz się tak czy siak. Zaobserwujesz albo ktoś Ci powie :-)
>
> Właśnie nie. Mój problem z ME polega na tym, że nie zwracam zupełnie
> uwagi na jej wspaniałości i zawiłości, dopóki mi o nich nie napiszesz :(
> Dlatego po doświadczeniach z jedynki dałem sobie z spokój z dwójką i
> czekam na część, w której będziesz wyskakiwał z pudełka...
No tak, tutaj potrzeba fanboja :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:23:14 - bufi
[...]
> > Lokacja powinna miec jakas atmosfere, a jaka atmosfera panuje
> > na statku? Kompletnie nijaka. Nie nijaka w sensie ze nic sie
> > nie dzieje, bo atmosfera leniwego, rutynowego lotu tez ma swoj
> > klimat. Tu nie ma zadnego.
>
> Normandia jest uberklimatyczna. Obie Normandie są, zwłaszcza gdy po
> rozmowie z EDI i Jokerem zaczynasz uświadamiać sobie, że druga wersja
> to nie jest już produkt marynarki i że statek nabrał przez to cech
> luksusowego promu.
>
> Skórzany fotel!.
>
>
> > Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
> > lubi eksplorowac tak.
>
> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego leniwego
> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane
> średniowiecze.
X3:TC i wcześniejsze. Jak zwykle z uporem maniaka polecam, jesli ktos
lubi sobie bez celu polatać po galaktyce. Włączasz autopilota na sektor
po drugiej stronie mapy i można tak lecieć godzinę lub dwie nie robiąc
nic. W tle leci muzyczka(w każdym sektorze inna), robole w moich
kopalniach trzepią diengi, a ja se siedzę w wieżyczce strzelniczej
i strzelam kosmicznych much np.
Klimatów spaceoperowych możesz sobie wymyśleć sporo.
Nie to co w tej szczelance przygodowej ME ;)
Pozdrawiam
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 21:30:28 - M.G.
[...]
>>> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
>>> lubi eksplorowac tak.
>>
>> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego leniwego
>> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane
>> średniowiecze.
>
> X3:TC i wcześniejsze. Jak zwykle z uporem maniaka polecam, jesli ktos
> lubi sobie bez celu polatać po galaktyce. Włączasz autopilota na sektor
> po drugiej stronie mapy i można tak lecieć godzinę lub dwie nie robiąc
> nic.
Nie można tylko, z tego co wiem, trzeba? Właśnie dlatego rzuciłem w kąt
X: Beyond Frontier. Czy w kolejnych częściach jest w jakikolwiek sposób
lepiej czy nadal z konieczności trzeba mieć na podorędziu jakąś powieść bo
postanowiło się skoczyć pięć systemów dalej?
> W tle leci muzyczka(w każdym sektorze inna), robole w moich
> kopalniach trzepią diengi, a ja se siedzę w wieżyczce strzelniczej
> i strzelam kosmicznych much np.
Ale nie o to chodziło. Chodziło o coś co się dzieje na statku.
> Klimatów spaceoperowych możesz sobie wymyśleć sporo.
> Nie to co w tej szczelance przygodowej ME ;)
Ale po co wymyślać, skoro je po prostu mam.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 06:53:52 - bufi
> On Wed, 6 Jul 2011 19:23:14 +0000 (UTC), bufi wrote:
>
> [...]
>
> >>> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
> >>> lubi eksplorowac tak.
> >>
> >> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego
> leniwego >> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane
> >> średniowiecze.
> >
> > X3:TC i wcześniejsze. Jak zwykle z uporem maniaka polecam, jesli
> > ktos lubi sobie bez celu polatać po galaktyce. Włączasz autopilota
> > na sektor po drugiej stronie mapy i można tak lecieć godzinę lub
> > dwie nie robiąc nic.
>
> Nie można tylko, z tego co wiem, trzeba?
Nie trzeba aż tyle co w X:BTF. Jest pomocne oprogramowanie do statków.
Instalujesz na szybkim myśliwcu i nakazujesz aby explorował cały sektor
(możesz zeskanowac wszsytkie asteroidy w sektorze).
Samego latania nie unikniesz, ale o to w tej grze chodzi.
Albo możesz kupić mapy sektorów na stacjach.
Poza tym, jest przecież napęd skokowy. Możesz się znaleść w ciągu
10. sek w dowolnym miejscu w galaktyce.
> Właśnie dlatego rzuciłem
> w kąt X: Beyond Frontier. Czy w kolejnych częściach jest w
> jakikolwiek sposób lepiej czy nadal z konieczności trzeba mieć na
> podorędziu jakąś powieść bo postanowiło się skoczyć pięć systemów
> dalej?
A tego trochę nie rozumiem. Po co powieść?
> > W tle leci muzyczka(w każdym sektorze inna), robole w moich
> > kopalniach trzepią diengi, a ja se siedzę w wieżyczce strzelniczej
> > i strzelam kosmicznych much np.
>
> Ale nie o to chodziło. Chodziło o coś co się dzieje na statku.
To już KOTOR był ciekawszy od ME, jesli chodzi o klimaty na statku.
ME miał udawać KOTORa ale strasznie kiepsko im to wyszło.
Pewnie i trójka nie poprawi sytuacji.
> > Klimatów spaceoperowych możesz sobie wymyśleć sporo.
> > Nie to co w tej szczelance przygodowej ME ;)
>
> Ale po co wymyślać, skoro je po prostu mam.
Może i są, szkoda tylko, że takie słabe.
Pozdrawiam
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 08:54:45 - M.G.
> M.G. wrote:
>
>> On Wed, 6 Jul 2011 19:23:14 +0000 (UTC), bufi wrote:
>>
>> [...]
>>
>>>>> Ktos zaaferowany fabula moze nie zwroci na to uwagi, ktos kto
>>>>> lubi eksplorowac tak.
>>>>
>>>> Czy możesz w takim pokazać mi przykład dobrze zrealizowanego
>> leniwego >> lotu? Może być rejs, skoro większość RPG to stylizowane
>>>> średniowiecze.
>>>
>>> X3:TC i wcześniejsze. Jak zwykle z uporem maniaka polecam, jesli
>>> ktos lubi sobie bez celu polatać po galaktyce. Włączasz autopilota
>>> na sektor po drugiej stronie mapy i można tak lecieć godzinę lub
>>> dwie nie robiąc nic.
>>
>> Nie można tylko, z tego co wiem, trzeba?
>
> Nie trzeba aż tyle co w X:BTF. Jest pomocne oprogramowanie do statków.
> Instalujesz na szybkim myśliwcu i nakazujesz aby explorował cały sektor
> (możesz zeskanowac wszsytkie asteroidy w sektorze).
> Samego latania nie unikniesz, ale o to w tej grze chodzi.
> Albo możesz kupić mapy sektorów na stacjach.
> Poza tym, jest przecież napęd skokowy. Możesz się znaleść w ciągu
> 10. sek w dowolnym miejscu w galaktyce.
No to jakoś lepiej to wygląda.
>> Właśnie dlatego rzuciłem
>> w kąt X: Beyond Frontier. Czy w kolejnych częściach jest w
>> jakikolwiek sposób lepiej czy nadal z konieczności trzeba mieć na
>> podorędziu jakąś powieść bo postanowiło się skoczyć pięć systemów
>> dalej?
>
> A tego trochę nie rozumiem. Po co powieść?
Żeby się nie powieść :-) Te przeloty troch trwały i nawet z przyspieszonym
czasem można było co najwyżej gapić się we wskaźnik odległości do
najbliższej bramy. A że to kosmos, to nie było po drodze atrakcyjnych
jaskiń czy jeziorka.
>>> W tle leci muzyczka(w każdym sektorze inna), robole w moich
>>> kopalniach trzepią diengi, a ja se siedzę w wieżyczce strzelniczej
>>> i strzelam kosmicznych much np.
>>
>> Ale nie o to chodziło. Chodziło o coś co się dzieje na statku.
>
> To już KOTOR był ciekawszy od ME, jesli chodzi o klimaty na statku.
> ME miał udawać KOTORa ale strasznie kiepsko im to wyszło.
Mmm, nie miał?
> Pewnie i trójka nie poprawi sytuacji.
Tzn nie wprowadzi mocy? :-)
>>> Klimatów spaceoperowych możesz sobie wymyśleć sporo.
>>> Nie to co w tej szczelance przygodowej ME ;)
>>
>> Ale po co wymyślać, skoro je po prostu mam.
>
> Może i są, szkoda tylko, że takie słabe.
Ale w jaki sposób słabe? Ładnie rozpisana space opera, w dodatku z
perspektywy oddziału specjalnego.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:20:09 - M.G.
[...]
>> skuteczność - dajemy więcej swobody. To jest stary problem w teorii
>> polityki, jak sądzę. Trwałość tajnego aparatu przymusu (niezależna od
>
> Patrz, jednak aparatu przymusu :-)
No tak, w takim sensie widma są jak najbardziej elementem aparatu przymusu.
>> Ich siła przebicia zależy zapewne bardziej od nich, a nie od Rady.
>> Natomiast ogólnie bycie członkiem społeczności Cytadeli wydaje się jednak
>> być bardzo korzystne, nawet jeśli nie ma się dużego wpływu na działanie
>> całego systemu. IMHO porównanie z UE jest najbliższe.
>
> Ok. Aczkolwiek Volus to dla mnie rasa, która jest jedną z silniejszych w
> ramach sojuszu, ale tego nie wykorzystuje. Coś jakby Francja czy Niemcy
> zgadzały się mieć słabszą pozycję niż jakieś średnie państwo UE,
> jednocześnie wiedząc ile dla niej znaczą.
Oni są bardziej jak Szwajcaria (gdyby była w UE).
>>> Ustabilizowanie jak ustabilizowanie. Trochę jednak przegięli. :-)
>>
>> Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-)
>
> Ale to już ME2. Póki co znalazłem Archangela :-)
> ME2 jest IMO jednak duuuuużo lepszy pod względem historii. Np. rozmawiam z
> NPC, już mu właściwie jestem skłonny zaufać i nagle rozmowa z kimś innym i
> refleksja, że może jednak nie powinienem. Joker mi tak zwrócił uwagę na
> Jakoba.
Przy czym to tylko Joker, to co on mówi jest raczej ubarwieniem, bez
konsekwencji w grze. Ale komentarze odnośnie członków drużyny ma świetne
(choć tylko po jednym).
>> Musisz pogadać z Mordinem i zrobić jego misję lojalnościową :-) Mordin to
>> chyba najciekawsza postać z nowej drużyny, przynajmniej jeśli chodzi o
>> rzucanie w kierunku gracza tzw. wielkimi problemami.
>
> W dwójce to ja bym chciał mieć opcję nie przyłączania postaci z jedynki. Na
> przykład dlatego, że pracuję teraz dla kogoś, kogo sam nie znoszę i nie
> chcę ich w to wciągać.
Co z Ciebie za Shepard? :-) Całe ludzkie kolonie giną, Reaperzy nadchodzą,
a Ty się martwisz wciąganiem w pracę dla organizacji o niejednoznacznym
wizerunku. Załatw sprawę wyższego rzędu :-)
[...]
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:34:57 - Goomich
news:a274ns82tgzn.13y5y4bpa3lrq$.dlg@40tude.net:
> Co z Ciebie za Shepard? :-) Całe ludzkie kolonie giną, Reaperzy
> nadchodzą, a Ty się martwisz wciąganiem w pracę dla organizacji o
> niejednoznacznym wizerunku. Załatw sprawę wyższego rzędu :-)
ZOSTAŃ HITLEREM KOSMOSU!
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 09:27:00 - Jader
>
> ZOSTAŃ HITLEREM KOSMOSU!
Swoją drogą, mój kolega pisze pracę o zmianach zachodzących w kulturze w
podejściu do holokaustu. Ciekawe czy zmienia się w czasie podejście
twórców gier do tematów zagłady rasy. To znaczy, czy ostatnio nie jest
np. bardziej akceptowalna niż np. 20 lat temu.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-06 22:01:05 - M.G.
> W dniu 2011-07-06 21:28, M.G. pisze:
>> On Wed, 06 Jul 2011 17:12:19 +0200, Doomin wrote:
>
>>> Trzeba sprawdzic jak u Lema bylo i tyle.
>>
>> No jak było? Światełka, wajchy, potencjometry i oblicznia na *kalkulatorze*
>> gdy trzeba było. Poza tym nie sądziłem, że mówimy o retro-SF. Dopiero byś
>> narzekał gdyby było tak jak u Lema. Że ten ME to absurdalny, bo tak to SF
>> wyglądało w latach '60-tych.
>
> Zapomnialem smileya dac xd
:-) Błąd!
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-10 19:50:49 - M.G.
>> Ale to nie jest prawda, po prostu. Następuje jedynie specjalizacja. Tam,
>> gdzie eksploracja miała mieć znaczenie, tereny są coraz większe (Far Cry,
>> GTA, nawet Just Cause), a tam gdzie liczy się reżyseria, sztuczna
>> eksploracja przestaje istnieć. I tyle.
>
> Po czesci tak, po czesci jednak wiekszosc zaczyna robic
> to co widac, ze sie sprzedaje i co latwiej zrobic.
A kiedykolwiek było inaczej?
[...]
>>> Nie wszystko, poza tym moga byc sztampowe motywy, ale forma fajna.
>>> A tu forma jest taka, ze sam bylbym w stanie to wymyslec.
>>
>> Wybacz ale wątpię :-) Pomiędzy znam ten motyw i widziałem go wiele razy,
>> a stworzyłbym coś na tym poziomie istnieje przepaść.
>
> Nie chodzi o motywy a o forme, styl wypowiedzi itd.
No to właśnie wątpię :-)
> Mi sie bedzie nudzic to moze zrobie Normandie tak jakbym ja ja
> widzial (oczywiscie z symboliczna grafa0 :P
Rzuć linka :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-10 21:18:29 - Doomin
> On Sat, 09 Jul 2011 16:44:51 +0200, Doomin wrote:
>
>>> Ale to nie jest prawda, po prostu. Następuje jedynie specjalizacja. Tam,
>>> gdzie eksploracja miała mieć znaczenie, tereny są coraz większe (Far Cry,
>>> GTA, nawet Just Cause), a tam gdzie liczy się reżyseria, sztuczna
>>> eksploracja przestaje istnieć. I tyle.
>>
>> Po czesci tak, po czesci jednak wiekszosc zaczyna robic
>> to co widac, ze sie sprzedaje i co latwiej zrobic.
>
> A kiedykolwiek było inaczej?
Sprzedawalo sie cos innego...
>> Mi sie bedzie nudzic to moze zrobie Normandie tak jakbym ja ja
>> widzial (oczywiscie z symboliczna grafa0 :P
>
> Rzuć linka :-)
Ale to tak za miesiac-dwa, i nie wiem czy bedzie mi sie
na tyle nudzic ;P
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 07:12:56 - Piotr Kapis
> Chwila - grasz facetem?
Tak. Jednak łatwiej mi się z nim identyfikować i wczuwać. A to w końcu RPG.
> A nie chciałbyś miec kogoś zaufanego z pierwszej części? Tak w razie WU?
WU?
NIe chcę mieć nikogo, na kim mi zależy w pobliżu, gdy zrobię wielką
rozpierduchę. Zbyt dużo wiem o Cerberusie, żeby sobie nie zdawać sprawy, że
wykorzysta wszystko co może przeciwko mnie.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 13:34:22 - Goomich
news:1r8rsjgqdn4ul$.dlg@codiac.to.ja:
> Tak. Jednak łatwiej mi się z nim identyfikować i wczuwać. A to w
> końcu RPG.
Babka jest lepsza.
>> A nie chciałbyś miec kogoś zaufanego z pierwszej części? Tak w
>> razie WU?
>
> WU?
www.miejski.pl/slowo-W+razie+_%22w_%22
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 13:38:40 - M.G.
[...]
>> W dwójce to ja bym chciał mieć opcję nie przyłączania postaci z
>> jedynki. Na przykład dlatego, że pracuję teraz dla kogoś, kogo sam
>> nie znoszę i nie chcę ich w to wciągać.
>
> A nie chciałbyś miec kogoś zaufanego z pierwszej części? Tak w razie WU?
Co ma do tego Windows Update? :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 13:46:24 - Goomich
news:8xazlprgudwx.13mb8ls9v9x7c.dlg@40tude.net:
> Co ma do tego Windows Update? :-)
Do odesłanie załogi użyj Mordina. :P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 17:21:15 - Piotr Kapis
>> Ale to już ME2. Póki co znalazłem Archangela :-)
>> ME2 jest IMO jednak duuuuużo lepszy pod względem historii. Np. rozmawiam z
>> NPC, już mu właściwie jestem skłonny zaufać i nagle rozmowa z kimś innym i
>> refleksja, że może jednak nie powinienem. Joker mi tak zwrócił uwagę na
>> Jakoba.
>
> Przy czym to tylko Joker, to co on mówi jest raczej ubarwieniem, bez
> konsekwencji w grze.
Wiem. Ale zastanowiło mnie to jako gracza. Bo ja już właściwie Jakobowi
zaczynałem trochę ufać - na zasadzie, że to w sumie nie taki zły facet, do
tego profesjonalista i w sumie jak już mam z kimś iść do walki, to on się
nadaje najlepiej. A nagle Joker stwierdza mimochodem Jak na tak
sympatycznego kolesia, zna zaskakująco dużo sposobów zabijania. I
refleksja, że może jednak lepiej nie zostawiać go za plecami... ;-)
W ME2 póki co podoba mi się jeszcze jedna rzecz - wykonanie postaci. Np.
taką Mirandę mógłbym nawet uznać za całkiem atrakcyjną, ale ma jakiś taki
wyraz twarzy, w taki sposób patrzy na innych, że mnie od niej odrzuca.
Świetna rzecz - postać wzbudzająca emocje dzięki swojej mimice.
>> W dwójce to ja bym chciał mieć opcję nie przyłączania postaci z jedynki. Na
>> przykład dlatego, że pracuję teraz dla kogoś, kogo sam nie znoszę i nie
>> chcę ich w to wciągać.
>
> Co z Ciebie za Shepard? :-) Całe ludzkie kolonie giną, Reaperzy nadchodzą,
> a Ty się martwisz wciąganiem w pracę dla organizacji o niejednoznacznym
> wizerunku. Załatw sprawę wyższego rzędu :-)
Rzecz w tym, że dla mnie Cerberus to organizacja o jak najbardziej
jednoznacznym wizerunku. I nie jesst to bynajmniej grupa radykalnych
pro-human. Wystarczy sobie przypomnieć ich bazy, w których hodowali własne
huski, ludzkich marines zwabionych do gniazda Tresherów, czy admirała
Kahoku rzuconego Rahni na pożarcie. Jak na pro-human zaskakująco dużo robią
eksperymentów właśnie na ludziach.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 19:08:58 - M.G.
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>
> :-)
Ha, trójeczka będzie grywalna na Eurogamer Expo, a ja tam przecież będę :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 20:09:42 - Andrzej Budzanowski
> On Sun, 3 Jul 2011 00:43:48 +0200, M.G. wrote:
>
>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>> estetyka jako całość.
>>
>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>
>> :-)
>
> Ha, trójeczka będzie grywalna na Eurogamer Expo, a ja tam przecież będę :-)
Nie zapomnij zrobić kopi i wrzucić na grupę ;)
--
psychobsoftware.cba.pl/ - strona niby domowa
psychobpl.wordpress.com/ - strona blogowa
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 21:30:51 - M.G.
> W dniu 2011-07-04 19:08, M.G. pisze:
>> On Sun, 3 Jul 2011 00:43:48 +0200, M.G. wrote:
>>
>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>> estetyka jako całość.
>>>
>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>
>>> :-)
>>
>> Ha, trójeczka będzie grywalna na Eurogamer Expo, a ja tam przecież będę :-)
>
> Nie zapomnij zrobić kopi i wrzucić na grupę ;)
Może nie zauważą, że wynoszę jedną z konsol (?), na której zostanie
uruchomiony. Z drugiej strony trochę nie wiem czy nie powinienem unikać
stanowisk z ME3 żeby sobie nie popsuć niespodzianek. Kompletny blackout na
wyczekiwany tytuł jest całkiem mądrym posunięciem.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-04 22:21:52 - Goomich
> Kompletny blackout na wyczekiwany tytuł jest całkiem mądrym
> posunięciem.
Zrób sobie blakout na diuka nuka.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-05 08:12:51 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Kompletny blackout na wyczekiwany tytuł jest całkiem mądrym
>> posunięciem.
>
> Zrób sobie blakout na diuka nuka.
Ale Diuka wyczekiwałem raczej symbolicznie :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-05 09:50:55 - M.G.
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
Jeśli pozwolicie, to będę wrzucał na bieżąco w tym wątku wrażenia.
1. Ciągle nie mogę się zdecydować co do efektu filmowego ziarna. Lepsze
oświetlenie i ładniejsze lokalizacje wyglądają dobrze z ziarnem, ale bez
nie tracą klimatu.
2. Niby wszystko przemyślane, a jednak. Misja z DLC - Normandy Crash Site,
w której odwiedza się miejsce, w którym ostatecznie skończył wrak pierwszej
Normandii. Sama lokacja jest bardzo nastrojowa ale rationale stojące za
zadaniem jest kompletnie od czapy. Trudno uwierzyć, że Sojusz szukał
Normandii dwa lata i że nie sprzątnęli wraku gdy go już znaleźli. Kurczę,
to był przecież statek wyprzedzający swoje czasy, nawet z wraku powinno dać
się odzyskać trochę technologii. Możliwe jednak, że czegoś nie wiem, bo
jestem na samym początku gry.
3. Bardziej strzelankowa mechanika jak najbardziej mi odpowiada. Nie jest
lepsza niż w jedynce, po prostu też jest dobra. Walki wyglądają cholernie
efektownie, a na przedostatnim poziomie trudności (hard? hardcore?) bywa
cieplutko. Tarcze nie starczają na długo, amunicji czasem brakuje. Walki są
dość długie i wyczerpujące.
4. Szkoda, że obszary misji zostają zamknięte po ich przejściu. Fajnie
byłoby móc do nich wrócić i się po nich pokręcić.
5. Nowa Normandia. Podobny statek ale zupełnie inny odbiór. Przede
wszystkim dlatego, że to jednostka zbudowana przez Cerberusa, w dodatku
wyposażona w monitorującą AI. Ciężko się tam czuć jak w domu, nie ma tego
poczucia bezpieczeństwa. Zapewne o to chodziło.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-07 19:19:47 - M.G.
przynajmniej fabularne. Overlord jest całkiem niezły i opowiada ważną z
pewnych względów historię. Głupio nie byłoby jej poznać.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-09 14:06:17 - Yakhub
W liście datowanym 7 lipca 2011 (19:19:47) napisano:
> No i nie warto kupować gry wcześniej, lepiej zgarnąć wszystkie DLCe,
> przynajmniej fabularne. Overlord jest całkiem niezły i opowiada ważną z
> pewnych względów historię. Głupio nie byłoby jej poznać.
A ja powiem, że chyba dziś warto. Na Steamie jest w promocji :).
--
Pozdrowienia,
Yakhub
Re: Mass Effect 2
2011-07-11 17:12:56 - M.G.
> No i nie warto kupować gry wcześniej, lepiej zgarnąć wszystkie DLCe,
> przynajmniej fabularne. Overlord jest całkiem niezły i opowiada ważną z
> pewnych względów historię. Głupio nie byłoby jej poznać.
Sprzedawca gier na Cytadeli: Brakuje mi dawnych gier RPG. Dziś to tylko
wielkie wybory i brutalna walka. A kiedyś? Trzeba było pamiętać o piciu
wody, a pięciodoniowa podróż odbywała się w czasie rzeczywistym*.
* z pamięci
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-11 22:09:59 - M.G.
> On Thu, 7 Jul 2011 19:19:47 +0200, M.G. wrote:
>
>> No i nie warto kupować gry wcześniej, lepiej zgarnąć wszystkie DLCe,
>> przynajmniej fabularne. Overlord jest całkiem niezły i opowiada ważną z
>> pewnych względów historię. Głupio nie byłoby jej poznać.
>
> Sprzedawca gier na Cytadeli: Brakuje mi dawnych gier RPG. Dziś to tylko
> wielkie wybory i brutalna walka. A kiedyś? Trzeba było pamiętać o piciu
> wody, a pięciodoniowa podróż odbywała się w czasie rzeczywistym*.
>
> * z pamięci
>
> :-)
Jestem na statku zbieraczy!!! :D
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 00:27:10 - Goomich
> Jestem na statku zbieraczy!!! :D
s
p
o
i
l
e
r
www.youtube.com/watch?v=piVnArp9ZE0
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 01:08:25 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>
>> Jestem na statku zbieraczy!!! :D
>
> s
>
> p
>
> o
>
> i
>
> l
>
> e
>
> r
No to przecież wiadomo, że nie obejrzę :-) Chyba, że mogę, bo już tę misję
zrobiłem. Kurczę, przekonałem się po raz pierwszy jak kluczowe może być
dobranie uzbrojenia i drużyny. Męczyłem się cholernie, przeklinałem,
drapałem po twarzy z rozpaczy.
Inna sprawa, że zupełnie bezsensownie można w środku (?) gry zacząć sobie
Arrival. Odkładam tę misję na sam koniec.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 07:25:54 - Goomich
> No to przecież wiadomo, że nie obejrzę :-) Chyba, że mogę, bo już tę
> misję zrobiłem.
To możesz. :D
> Inna sprawa, że zupełnie bezsensownie można w środku (?) gry zacząć
> sobie Arrival. Odkładam tę misję na sam koniec.
Końcówka jest odrobinke inna w zależności, czy się zrobiło w trakcie, czy po.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 09:37:44 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> No to przecież wiadomo, że nie obejrzę :-) Chyba, że mogę, bo już tę
>> misję zrobiłem.
>
> To możesz. :D
Obejrzałem :-)
No a Nos Astra to piękne miasto :-)
>> Inna sprawa, że zupełnie bezsensownie można w środku (?) gry zacząć
>> sobie Arrival. Odkładam tę misję na sam koniec.
>
> Końcówka jest odrobinke inna w zależności, czy się zrobiło w trakcie, czy po.
OK. Po prostu robienie w trakcie mimo wszystko psuje mi konstrukcję fabuły,
trochę to odczapistnie wygląda. Zostawię na koniec.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 10:17:17 - Goomich
> OK. Po prostu robienie w trakcie mimo wszystko psuje mi konstrukcję
> fabuły, trochę to odczapistnie wygląda. Zostawię na koniec.
To jeszcze jedna rzecz. Jeśli chcesz mieć końcówkę odrobinę bardziej
pogodną, to misje z wątku głównego rób zawsze, gdy nie możesz już brać
robótek dla drużyny.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 10:48:00 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> OK. Po prostu robienie w trakcie mimo wszystko psuje mi konstrukcję
>> fabuły, trochę to odczapistnie wygląda. Zostawię na koniec.
>
> To jeszcze jedna rzecz. Jeśli chcesz mieć końcówkę odrobinę bardziej
> pogodną, to misje z wątku głównego rób zawsze, gdy nie możesz już brać
> robótek dla drużyny.
Tzn. robić jak najwięcej misji lojalnościowych przed rekrutacyjnymi? Tak
właśnie robię bo czuję o co chodzi. Mam nadzieję, że wyrobię ze wszystkimi
lojalkami i że nie zostanę na siłę wpędzony w końcówkę zbyt wcześnie. Z
jednej strony to trochę denerwuje, z drugiej - wiadomo, czas płynie, stop
the Collectors itp.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 11:27:55 - Goomich
news:1cpw42lx2sxh8.dorrgtpqk282.dlg@40tude.net:
> Tzn. robić jak najwięcej misji lojalnościowych przed rekrutacyjnymi?
Nie, robić jak najwięcej misji lojalnościowych i rekrutacyjnych przed
tymi zleconymi prze Illusive mena.
> Tak właśnie robię bo czuję o co chodzi. Mam nadzieję, że wyrobię ze
> wszystkimi lojalkami i że nie zostanę na siłę wpędzony w końcówkę
> zbyt wcześnie. Z jednej strony to trochę denerwuje, z drugiej -
> wiadomo, czas płynie, stop the Collectors itp.
Jedynymi grami, w których nie można się zatrzymać, bo czas płynie i
przeciwnik czyha są RTSy i pierwszy Fallout.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 11:48:34 - M.G.
> M.G.
> news:1cpw42lx2sxh8.dorrgtpqk282.dlg@40tude.net:
>
>> Tzn. robić jak najwięcej misji lojalnościowych przed rekrutacyjnymi?
>
> Nie, robić jak najwięcej misji lojalnościowych i rekrutacyjnych przed
> tymi zleconymi prze Illusive mena.
No tak robię ale w pewnym momencie nie ma wyjścia. Robię ileś misji, dzwoni
człowiek-iluzja i sorka, nie ma dostępu do mapy, trzeba lecieć na misję.
Tak ma być?
>> Tak właśnie robię bo czuję o co chodzi. Mam nadzieję, że wyrobię ze
>> wszystkimi lojalkami i że nie zostanę na siłę wpędzony w końcówkę
>> zbyt wcześnie. Z jednej strony to trochę denerwuje, z drugiej -
>> wiadomo, czas płynie, stop the Collectors itp.
>
> Jedynymi grami, w których nie można się zatrzymać, bo czas płynie i
> przeciwnik czyha są RTSy i pierwszy Fallout.
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-12 12:29:25 - Goomich
news:1tj00iw79je4o.1aiigdel3it3z$.dlg@40tude.net:
> No tak robię ale w pewnym momencie nie ma wyjścia. Robię ileś misji,
> dzwoni człowiek-iluzja i sorka, nie ma dostępu do mapy, trzeba
> lecieć na misję. Tak ma być?
Tak.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 11:48:31 - M.G.
> M.G.
> news:1tj00iw79je4o.1aiigdel3it3z$.dlg@40tude.net:
>
>> No tak robię ale w pewnym momencie nie ma wyjścia. Robię ileś misji,
>> dzwoni człowiek-iluzja i sorka, nie ma dostępu do mapy, trzeba
>> lecieć na misję. Tak ma być?
>
> Tak.
Dark Horse rozdaje subskrypcje na obie serie komiksowe jeszcze przez kilka
godzin. Mają trochę przeciążone serwery.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-15 01:31:17 - M.G.
> On Tue, 12 Jul 2011 12:29:25 +0200, Goomich wrote:
>
>> M.G.
>> news:1tj00iw79je4o.1aiigdel3it3z$.dlg@40tude.net:
>>
>>> No tak robię ale w pewnym momencie nie ma wyjścia. Robię ileś misji,
>>> dzwoni człowiek-iluzja i sorka, nie ma dostępu do mapy, trzeba
>>> lecieć na misję. Tak ma być?
>>
>> Tak.
>
> Dark Horse rozdaje subskrypcje na obie serie komiksowe jeszcze przez kilka
> godzin. Mają trochę przeciążone serwery.
Granice? To jest Tuchanka! Granice wyznaczane są przez zasięg naszej
broni!
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-18 22:29:31 - M.G.
> On Thu, 14 Jul 2011 11:48:31 +0200, M.G. wrote:
>
>> On Tue, 12 Jul 2011 12:29:25 +0200, Goomich wrote:
>>
>>> M.G.
>>> news:1tj00iw79je4o.1aiigdel3it3z$.dlg@40tude.net:
>>>
>>>> No tak robię ale w pewnym momencie nie ma wyjścia. Robię ileś misji,
>>>> dzwoni człowiek-iluzja i sorka, nie ma dostępu do mapy, trzeba
>>>> lecieć na misję. Tak ma być?
>>>
>>> Tak.
>>
>> Dark Horse rozdaje subskrypcje na obie serie komiksowe jeszcze przez kilka
>> godzin. Mają trochę przeciążone serwery.
>
> Granice? To jest Tuchanka! Granice wyznaczane są przez zasięg naszej
> broni!
>
> :-)
Do we rewrite the heretics or kill them?.
www.youtube.com/watch?v=l1dnqKGuezo
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 02:14:38 - Goomich
> Do we rewrite the heretics or kill them?.
Tak sobie myślę, że lepiej zabić.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 10:03:04 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Do we rewrite the heretics or kill them?.
>
> Tak sobie myślę, że lepiej zabić.
Tak zrobiłem. Ale mam poważne wątpliwości.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 11:22:55 - Goomich
> Tak zrobiłem. Ale mam poważne wątpliwości.
Natury moralnej, czy praktycznej? :)
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 11:55:18 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Tak zrobiłem. Ale mam poważne wątpliwości.
>
> Natury moralnej, czy praktycznej? :)
Praktycznej i moralnej :-)
Moralnej, bo przecież rachni uratowałem, Legion w demokratycznym głosowaniu
z małą przewagą wskazywał na rewrite (a więc sprzeciwiłem się
demokratycznej decyzji gethów), no i chyba wybiłem sporo istot, które po
prostu zeszły na złą drogę, a mogły zostać uratowane.
Praktycznej, bo więcej gethów w walce z Reaperami to dobrze, a wiedza
heretyków odnośnie technologii Reaperów mogła mieć dużą wartość. Tymczasem
baza poszła z dymem i odzyskana została zapewne jedynie część wiedzy, która
na niej się znajdowała.
Ale rozumowałem tak: jeśli quarianie wejdą w otwartą wojnę z gethami, to im
mniej gethów tym lepiej. Quarianie to jednak delikatne życie organiczne i
lepiej dać im większą szansę na wygraną, a następnie dać się gethom
odrodzić gdzie indziej. Quarianom w razie przegranej wojny grozi wymarcie,
gethom nie do końca. Programy można przecież mnożyć dowolnie.
W ogóle koncepcja tego typu rasy jest dość porażająca. Wspólna jaźć,
błyskawiczna ewolucja, płynne przechodzenie z jednej fizycznej platformy na
drugą, błyskawiczna komunikacja. Szczerze mówiąc, są zbyt potężni, życie
organiczne nie powinno mieć z nimi żadnych szans.
Normalnie jak Cyloni.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 12:27:38 - Goomich
> Moralnej, bo przecież rachni uratowałem, Legion w demokratycznym
> głosowaniu z małą przewagą wskazywał na rewrite (a więc sprzeciwiłem
> się demokratycznej decyzji gethów), no i chyba wybiłem sporo istot,
> które po prostu zeszły na złą drogę, a mogły zostać uratowane.
Zdecydowałeś się na genocyd (memocyd?), a mogłeś tylko wyprać im CPU,
zniszczyć wszystko na czym się opierała ta kultura i przerobić ich na
bezwolnych niewolników.
Miałeś wybór, czy chcesz być spaceHitlerem, czy może jednak
spaceHitlerem. Rozumiem twoje wątpliwości. :)
> Ale rozumowałem tak: jeśli quarianie wejdą w otwartą wojnę z
> gethami, to im mniej gethów tym lepiej. Quarianie to jednak
> delikatne życie organiczne i lepiej dać im większą szansę na
> wygraną, a następnie dać się gethom odrodzić gdzie indziej.
Tylko, że to Quarianie chcą wojny. Gethowie niezbyt rozumieją o co tamtym
chodziło i tylko bronili się. Q mogą w każdej chwili wrócić do siebie i
może nawet dalej mieć swoich robo służących.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 12:39:06 - M.G.
> On Mon, 11 Jul 2011 17:12:56 +0200, M.G. wrote:
>
>> On Thu, 7 Jul 2011 19:19:47 +0200, M.G. wrote:
>>
>>> No i nie warto kupować gry wcześniej, lepiej zgarnąć wszystkie DLCe,
>>> przynajmniej fabularne. Overlord jest całkiem niezły i opowiada ważną z
>>> pewnych względów historię. Głupio nie byłoby jej poznać.
>>
>> Sprzedawca gier na Cytadeli: Brakuje mi dawnych gier RPG. Dziś to tylko
>> wielkie wybory i brutalna walka. A kiedyś? Trzeba było pamiętać o piciu
>> wody, a pięciodoniowa podróż odbywała się w czasie rzeczywistym*.
>>
>> * z pamięci
>>
>> :-)
>
> Jestem na statku zbieraczy!!! :D
Od tego posta będzie już ostro spoilerowo.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 12:55:42 - M.G.
A więc, kolejny dowód na to, że nie warto ruszać ME2 bez fabularnych DLCów.
Lair of the Shadowbroker wymiata. Reorganizuje świat gry, pozwala
podtrzymać romans z Liarą (opcja, którą miałem nadzieję znaleźć), daje do
dyspozycji ciekawą lokację i jest jednym z najpiękniejszych momentów w
dziejach growych space oper. Najpiękniejszych graficznie.
Póki co oprawa ME2 to prawdziwy majestat, od początku do końca. Od drobnych
smaczków dźwiękowych i tego jak fantastycznie zmienia się akustyka dialogów
w zależności od pomieszczenia i bariery dzielącej od dźwięku (może to
zaleta Xonara i EAX ale nie wiem czy ono w ogóle w ME2 występuje) po pracę
plastyków, która złożona z mocno zmodyfikowanym (choć starym) silnikiem
dała niesamowity efekt. Każda lokalizacja jest zaprojektowana specjalnie
pod daną misję, nie ma już planet o proceduralnie generowanym terenie, co
dawało tak opłakane skutki w jedynce. I to widać, bo za każdym razem
miejsce, do którego przylatujemy, ma swój własny charakter. Barwy,
oświetlenie, dźwięki.
Kurka, zadbali nawet o wolumetryczny (? - tak to wygląda) kurz i
bladerunnerowe flary. Takie naprawdę bladerunnerowe. Efekt filmowego ziarna
tym razem się sprawdza, dodając uroku. Robię fotki jak porąbany, pewnie
powrzucam w którymś momencie co lepsze zrzutki na Udka, gdy się już
poogarniam z jakąś sensowną skórką.
W każdym razie, jeśli przeskok pomiędzy trójką i dwójką będzie taki jak
pomiędzy dwójką i jedynką, to oszaleję z radości. Oczywiście może też być
tak, że jest on min. efektem zmiany sprzętu ale o ile pamiętam,
niespecjalnie redukowałem detale w jedynce.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 13:16:07 - Jader
....
Nie... nieeee... muszę się... oprzeć. Nie wolno... nieeee... I jeszcze
DLC bym musiał kupić... No dobra, to mnie otrzeźwiło.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 16:59:28 - Goomich
> Nie... nieeee... muszę się... oprzeć. Nie wolno... nieeee... I jeszcze
> DLC bym musiał kupić... No dobra, to mnie otrzeźwiło.
W trzeciej części będziesz mógł do DLCować psa. :P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 17:06:08 - M.G.
> You have one message from: Jader
>
>> Nie... nieeee... muszę się... oprzeć. Nie wolno... nieeee... I jeszcze
>> DLC bym musiał kupić... No dobra, to mnie otrzeźwiło.
>
> W trzeciej części będziesz mógł do DLCować psa. :P
Psa-robota. Muszę go mieć.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 17:29:08 - Goomich
> Psa-robota. Muszę go mieć.
Patałachy nie wiedzą, że nie robią filmu i w internecie liczą się koty.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 18:57:04 - Piotr Kapis
> You have one message from: M.G.
>
>> Psa-robota. Muszę go mieć.
>
> Patałachy nie wiedzą, że nie robią filmu i w internecie liczą się koty.
Jeśli ME3 będzie takie, jakim zapowiada się do tej pory, to Shepard może
zostać ostatnim człowiekiem na Ziemi. A jak wiadomo, ostatni człowiek na
Ziemi nie jest sam. Ma psa ;-)
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-13 19:26:28 - M.G.
> On Wed, 13 Jul 2011 17:29:08 +0200, Goomich wrote:
>
>> You have one message from: M.G.
>>
>>> Psa-robota. Muszę go mieć.
>>
>> Patałachy nie wiedzą, że nie robią filmu i w internecie liczą się koty.
>
> Jeśli ME3 będzie takie, jakim zapowiada się do tej pory, to Shepard może
> zostać ostatnim człowiekiem na Ziemi. A jak wiadomo, ostatni człowiek na
> Ziemi nie jest sam. Ma psa ;-)
Ma przede wszystkim Liarę i tylko to się liczy.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 09:12:59 - Jader
>
>> Psa-robota. Muszę go mieć.
>
> Patałachy nie wiedzą, że nie robią filmu i w internecie liczą się koty.
Nieważne, jeśli to będzie słynny V 1098. Pipok, sztuk jedna. to biorę! :)
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 12:12:53 - diuka
>>> Psa-robota. Muszę go mieć.
>>
>> Patałachy nie wiedzą, że nie robią filmu i w internecie liczą się koty.
>
> Nieważne, jeśli to będzie słynny V 1098. Pipok, sztuk jedna. to biorę! :)
Ty to mógłbyś sobie takiego sam zrobić. Chyba lenistwo przez Ciebie
przemawia. ;P
--
pozdrawiam
diuka
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 12:50:47 - Jader
>> Nieważne, jeśli to będzie słynny V 1098. Pipok, sztuk jedna. to biorę! :)
>
> Ty to mógłbyś sobie takiego sam zrobić. Chyba lenistwo przez Ciebie
> przemawia. ;P
Nie, ja nigdy nie miałem smykałki do elektroniki. Mogę go najwyżej
zasymulować software'owo.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 13:23:51 - diuka
>> Ty to mógłbyś sobie takiego sam zrobić. Chyba lenistwo przez Ciebie
>> przemawia. ;P
>
> Nie, ja nigdy nie miałem smykałki do elektroniki. Mogę go najwyżej
> zasymulować software'owo.
To już połowa zrobiona! ;)
Jakiś czas temu, choć nie tak dawno, czytałam The Best Of... Szkoda, że
facet tak mało pisał, bo wszystkie jego opowiadania są świetne, nie
tylko to o pipoku. W dodatku nikt podobnie piszący nie przychodzi mi do
głowy. Nie ma/nie znam. :(
--
pozdrawiam
diuka
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 14:36:01 - Jader
> tylko to o pipoku. W dodatku nikt podobnie piszący nie przychodzi mi do
> głowy. Nie ma/nie znam. :(
Ja przyznam, że oprócz pipoka, to nic chyba więcej tego autora nie znam
:( Za to odświeżam sobie systematycznie Lema i też dochodzę do wniosku,
że nikogo takiego niema. Jest sporo książek o świetnej, wciągającej
akcji, czy rozmachu, ale jakim Lem pisał Pięknym Językiem. Cyberiada
jest tak urzekająca, że nawet nie będę się silił na komplementy, bo nie
podołam. A jak to się do diabła dzieje, że czytam Wysoki Zamek z
autentyczną przyjemnością, chociaż mnie wybitnie nudzi? Ech...
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-14 14:41:05 - M.G.
> W dniu 07/14/2011 01:23 PM, diuka pisze:
>> tylko to o pipoku. W dodatku nikt podobnie piszący nie przychodzi mi do
>> głowy. Nie ma/nie znam. :(
>
> Ja przyznam, że oprócz pipoka, to nic chyba więcej tego autora nie znam
> :( Za to odświeżam sobie systematycznie Lema i też dochodzę do wniosku,
> że nikogo takiego niema. Jest sporo książek o świetnej, wciągającej
> akcji, czy rozmachu, ale jakim Lem pisał Pięknym Językiem. Cyberiada
> jest tak urzekająca, że nawet nie będę się silił na komplementy, bo nie
> podołam. A jak to się do diabła dzieje, że czytam Wysoki Zamek z
> autentyczną przyjemnością, chociaż mnie wybitnie nudzi? Ech...
>
> Jader
Dukaj napisał fajne opowiadanie Lema - Astromancer.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:02:23 - M.G.
> M.G.
> news:8xazlprgudwx.13mb8ls9v9x7c.dlg@40tude.net:
>
>> Co ma do tego Windows Update? :-)
>
> Do odesłanie załogi użyj Mordina. :P
:-) Jednak Garrus był oczywistym wyborem.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:03:35 - Goomich
news:1l478wa5uidbw$.iouri32gnfhe$.dlg@40tude.net:
>> Do odesłanie załogi użyj Mordina. :P
> :-) Jednak Garrus był oczywistym wyborem.
No to ktoś ci zginie.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 09:43:43 - M.G.
> W dniu 07/20/2011 02:34 PM, Goomich pisze:
>>
>> ZOSTAŃ HITLEREM KOSMOSU!
>
> Swoją drogą, mój kolega pisze pracę o zmianach zachodzących w kulturze w
> podejściu do holokaustu. Ciekawe czy zmienia się w czasie podejście
> twórców gier do tematów zagłady rasy. To znaczy, czy ostatnio nie jest
> np. bardziej akceptowalna niż np. 20 lat temu
A wtedy nie było jakichś gier 4x, w których eliminowało się całe planety?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 11:45:20 - Goomich
news:1rk5iivqhzezv$.h9z6ngxvzn2i.dlg@40tude.net:
> A wtedy nie było jakichś gier 4x, w których eliminowało się całe
> planety?
Master of Orion. Ale w starszej Civce mozna też było eksterminować
innych.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 13:53:11 - Jader
>> A wtedy nie było jakichś gier 4x, w których eliminowało się całe
>> planety?
>
> Master of Orion. Ale w starszej Civce mozna też było eksterminować
> innych.
Fakt, co prawda nie było to takie osobiste, jak decyzje podejmowane w
rezultacie dialogu. Czyli w zasadzie ludzie nie mają żadnych oporów,
nawet w sferze poprawności politycznej. Dosyć ciekawe w sumie dlaczego.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-05 23:13:33 - ML
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
Ogólnie gra mi się bardzo podobała, ale najbardziej w pamięć mi zapadła jedna,
wydawałoby się drobnostka: WRESZCIE w CRPG bohaterowie podczas cutscenek nie
zachowują się jak kompletni kretyni - potrafią chować się za osłoną, nie dają
się otoczyć, a nawet, jeśli mamy wystarczającą liczbę renegade points,
potrafią przerwać wrogowi monolog w pół zdania i go zastrzelić. Po Dragon Age
to ogromne usprawnienie.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:03:09 - M.G.
> On Wed, 20 Jul 2011 13:46:24 +0200, Goomich wrote:
>
>> M.G.
>> news:8xazlprgudwx.13mb8ls9v9x7c.dlg@40tude.net:
>>
>>> Co ma do tego Windows Update? :-)
>>
>> Do odesłanie załogi użyj Mordina. :P
>
> :-) Jednak Garrus był oczywistym wyborem.
I Kasumi do kanałów. Ale na razie nie gram tej misji, w weekend sobie
skończę.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:11:28 - M.G.
> M.G.
> news:1l478wa5uidbw$.iouri32gnfhe$.dlg@40tude.net:
>
>>> Do odesłanie załogi użyj Mordina. :P
>> :-) Jednak Garrus był oczywistym wyborem.
>
> No to ktoś ci zginie.
Fuck, no weź. Ale tak wybrałem i tak będzie. Byle mi Shepardowa przeżyła. I
tak już wiem, że nie uratuję całości załogi bo oczywiście zachchciało mi
się przed skokiem polecieć do Liary.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:19:20 - Goomich
news:5omxzpszp36b.16nqp9i00hi21$.dlg@40tude.net:
> Fuck, no weź. Ale tak wybrałem i tak będzie. Byle mi Shepardowa
> przeżyła. I tak już wiem, że nie uratuję całości załogi bo
> oczywiście zachchciało mi się przed skokiem polecieć do Liary.
To nie ma nic do rzeczy. Wysyłasz ludzi, którzy się na tym znają, tak
więc: Mordin do eskorty załogi (nie wiem dlaczego), Jack, lub jak jej
tam, judicatorka do robienia osłony (jedno naturalnie silna bio, druga
zmodyfikowana przez cerberusa, Legion, albo Tali do kanału
(inżynierowie), a Garrus lub nie wiem kto (chyba Miranda), jako dowódca
drugiej grupy (bo umieją dowodzić).
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 13:56:36 - M.G.
> W dniu 07/21/2011 11:45 AM, Goomich pisze:
>>> A wtedy nie było jakichś gier 4x, w których eliminowało się całe
>>> planety?
>>
>> Master of Orion. Ale w starszej Civce mozna też było eksterminować
>> innych.
>
> Fakt, co prawda nie było to takie osobiste, jak decyzje podejmowane w
> rezultacie dialogu. Czyli w zasadzie ludzie nie mają żadnych oporów,
> nawet w sferze poprawności politycznej. Dosyć ciekawe w sumie dlaczego.
>
> Jader
Ale ja miałem opór i to duży :-) To jest ogólnie ciekawy test na to jak to
czy ktoś zostanie uznany za zbrodniarza, może być determinowane jedynie
przez wybory, przed którymi stoi. Jeśli nie zabiłbym heretyków - mógłbym
doprowadzić do zagłady innego rodzaju. Tak źle i tak niedobrze.
Historia mnie osądzi.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 14:25:47 - Goomich
news:1261ht8qg0p6b$.qzizdasbsty3.dlg@40tude.net:
> Ale ja miałem opór i to duży :-) To jest ogólnie ciekawy test na to
> jak to czy ktoś zostanie uznany za zbrodniarza, może być
> determinowane jedynie przez wybory, przed którymi stoi. Jeśli nie
> zabiłbym heretyków - mógłbym doprowadzić do zagłady innego rodzaju.
> Tak źle i tak niedobrze.
BTW, jesli chodzi o zbrodnie, to czy skończyłeś Arrivala? :D
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 16:58:31 - Jader
>
> Ale ja miałem opór i to duży :-) To jest ogólnie ciekawy test na to jak to
Ale autorzy jakoś nie mieli oporów, żeby coś takiego umieścić w grze.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:23:52 - M.G.
> M.G.
> news:5omxzpszp36b.16nqp9i00hi21$.dlg@40tude.net:
>
>> Fuck, no weź. Ale tak wybrałem i tak będzie. Byle mi Shepardowa
>> przeżyła. I tak już wiem, że nie uratuję całości załogi bo
>> oczywiście zachchciało mi się przed skokiem polecieć do Liary.
>
> To nie ma nic do rzeczy. Wysyłasz ludzi, którzy się na tym znają, tak
> więc: Mordin do eskorty załogi (nie wiem dlaczego), Jack, lub jak jej
> tam, judicatorka do robienia osłony (jedno naturalnie silna bio, druga
> zmodyfikowana przez cerberusa, Legion, albo Tali do kanału
> (inżynierowie), a Garrus lub nie wiem kto (chyba Miranda), jako dowódca
> drugiej grupy (bo umieją dowodzić).
Ale do kanałów posłałem Kasumi (w założeniu też jest dobrą techniczką, bo
się zajmuje zabezpieczeniami, a dodatkowo jest zwinna i gibka).
Natomiast wyboru osłony dla załogi nie miałem :/ Tzn. ledwie wyszedłem z
Normandii i na razie nie gram, więc może to przychodzi potem (albo już po
nich). Mogłem jedynie wybrać kogoś do prowadzenia drugiej drużyny (tak
zrozumiałem to co piszesz) i wskoczenia do kanałów.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:35:36 - Goomich
news:166sfelx7xj1o.ih7fp8teb5ch.dlg@40tude.net:
> Natomiast wyboru osłony dla załogi nie miałem :/
Acha, czyli jednak ci zaspoilowałem. :)
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 14:53:04 - M.G.
> M.G.
> news:1261ht8qg0p6b$.qzizdasbsty3.dlg@40tude.net:
>
>> Ale ja miałem opór i to duży :-) To jest ogólnie ciekawy test na to
>> jak to czy ktoś zostanie uznany za zbrodniarza, może być
>> determinowane jedynie przez wybory, przed którymi stoi. Jeśli nie
>> zabiłbym heretyków - mógłbym doprowadzić do zagłady innego rodzaju.
>> Tak źle i tak niedobrze.
>
> BTW, jesli chodzi o zbrodnie, to czy skończyłeś Arrivala? :D
Nie. Przejdę sobie gdy już skończę właściwą fabułkę. Bo chyba tak można?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 14:58:06 - Goomich
news:n0iq2uip8adu$.1wvxrsrmulc93.dlg@40tude.net:
> Nie. Przejdę sobie gdy już skończę właściwą fabułkę. Bo chyba tak
> można?
Oczywiście. IMO tak jest lepiej. Ale przecież wczoraj byłeś już poza
Omega Relayem, co ci tak długo zabiera?
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 17:05:56 - M.G.
> W dniu 07/21/2011 01:56 PM, M.G. pisze:
>>
>> Ale ja miałem opór i to duży :-) To jest ogólnie ciekawy test na to jak to
>
> Ale autorzy jakoś nie mieli oporów, żeby coś takiego umieścić w grze.
>
> Jader
Ale to dość powszechne. Zagłady w grach, zagłady w filmach, zagłady w
książkach.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 09:06:57 - Jader
>
> Ale to dość powszechne. Zagłady w grach, zagłady w filmach, zagłady w
> książkach.
Ale dlaczego są opory przed umieszczeniem w grach krwi, swastyki czy
możliwości zabicia upierdliwego bachora a nie ma absolutnie żadnych
barier w zagładzie całych cywilizacji czy gatunków?
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 14:40:38 - M.G.
> M.G.
> news:166sfelx7xj1o.ih7fp8teb5ch.dlg@40tude.net:
>
>> Natomiast wyboru osłony dla załogi nie miałem :/
>
> Acha, czyli jednak ci zaspoilowałem. :)
Pewnie trochę ale zapewne wziąłbym Samarę do ochraniania kogokolwiek.
Ufałbym jej kombinacji totalnie wypasionej biotyki, setkom lat
doświadczenia w zabijaniu (i sztuce przetrwania), no i totalnego oddania
mojej sprawie. W końcu jest fanatyczką, która złożyła mi przysięgę. Co do
Jack to ciągle mam wątpliwości, bo to głęboko niestabilna postać. Coś z
niej będzie ale w trójce (jeśli będzie).
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 16:40:30 - Goomich
> Pewnie trochę ale zapewne wziąłbym Samarę
O właśnie, Łada Samara.
> Co do Jack to ciągle mam wątpliwości, bo to
> głęboko niestabilna postać.
Mam złe wieści. To nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 15:01:12 - M.G.
> M.G.
> news:n0iq2uip8adu$.1wvxrsrmulc93.dlg@40tude.net:
>
>> Nie. Przejdę sobie gdy już skończę właściwą fabułkę. Bo chyba tak
>> można?
>
> Oczywiście. IMO tak jest lepiej. Ale przecież wczoraj byłeś już poza
> Omega Relayem, co ci tak długo zabiera?
Zostawiłem sobie końcówkę na jutro :-). Siądę sobie z Gingersem, spokojnie
rozegram ostatnią misję i Arrivala. Chcę się nacieszyć, bo przecież potem
będę miał rok przerwy :/ ME3 dopiero w marcu, co oznacza, że zagram w niego
najwcześniej w czerwcu, po egzaminach.
Damn.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 15:09:02 - Goomich
news:1f7nzsba1zih6.1olvgau7w3oco$.dlg@40tude.net:
> On Thu, 21 Jul 2011 14:58:06 +0200, Goomich wrote:
>
>> M.G.
>> news:n0iq2uip8adu$.1wvxrsrmulc93.dlg@40tude.net:
>>
>>> Nie. Przejdę sobie gdy już skończę właściwą fabułkę. Bo chyba tak
>>> można?
>>
>> Oczywiście. IMO tak jest lepiej. Ale przecież wczoraj byłeś już
>> poza Omega Relayem, co ci tak długo zabiera?
>
> Zostawiłem sobie końcówkę na jutro :-). Siądę sobie z Gingersem,
> spokojnie rozegram ostatnią misję i Arrivala. Chcę się nacieszyć, bo
> przecież potem będę miał rok przerwy :/ ME3 dopiero w marcu, co
> oznacza, że zagram w niego najwcześniej w czerwcu, po egzaminach.
>
> Damn.
>
digital.darkhorse.com/search/?q=mass+effect
tinyurl.com/3uhz5np
www.imdb.com/title/tt1482455/
:D
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 17:41:22 - Wojciech Bancer
> On Thu, 21 Jul 2011 14:58:06 +0200, Goomich wrote:
>
>> M.G.
>> news:n0iq2uip8adu$.1wvxrsrmulc93.dlg@40tude.net:
>>
>>> Nie. Przejdę sobie gdy już skończę właściwą fabułkę. Bo chyba tak
>>> można?
>>
>> Oczywiście. IMO tak jest lepiej. Ale przecież wczoraj byłeś już poza
>> Omega Relayem, co ci tak długo zabiera?
>
> Zostawiłem sobie końcówkę na jutro :-). Siądę sobie z Gingersem, spokojnie
> rozegram ostatnią misję i Arrivala. Chcę się nacieszyć, bo przecież potem
> będę miał rok przerwy :/ ME3 dopiero w marcu, co oznacza, że zagram w niego
> najwcześniej w czerwcu, po egzaminach.
A nie masz innych rzeczy to zaliczenia w międzyczasie? Wiesia np.? :)
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 10:38:53 - M.G.
> W dniu 07/21/2011 05:05 PM, M.G. pisze:
>>
>> Ale to dość powszechne. Zagłady w grach, zagłady w filmach, zagłady w
>> książkach.
>
> Ale dlaczego są opory przed umieszczeniem w grach krwi, swastyki czy
> możliwości zabicia upierdliwego bachora a nie ma absolutnie żadnych
> barier w zagładzie całych cywilizacji czy gatunków?
Bo to już tylko statystyka. Chcemy czy nie, krew czy pojedyncza osoba
zabijana na naszych oczach robi na nas wrażenie. Zabicie milionów istot -
już nie. Tak działamy. To nie jest prosta arytmetyka skoro jedna zabita
osoba wywołuje smutek o natężeniu 10 Emo, to milion zabitych sprawi, że
dostaniemy w głowę 10 000 000 Emo.
O wielkie grupy po prostu się nie troszczymy na tym poziomie. Są odległe,
bezosobowe. Dlatego w kampanii społecznej ocal głodne dzieci nie pojawi
się zbiorcze zdjęcie milionów głodujących dzieci z całego świata, tylko
jedno, smutne dziecko z nadętym z głodu brzuszkiem i wielkimi oczami,
wpatrzonymi w obiektyw aparatu.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 12:16:40 - Jader
>
> Bo to już tylko statystyka. Chcemy czy nie, krew czy pojedyncza osoba
> zabijana na naszych oczach robi na nas wrażenie. Zabicie milionów istot -
....
No wiadomo, to są truizmy. Ale jednak holocaust robi jakieś tam wrażenie
do dzisiaj, pomimo, że nie znamy osobiście tych milionów ofiar. Czyli
co, ma dobry marketing? A poza tym nie chodzi o odbiór jednostki,
tylko dlaczego tabu wobec masowej zagłady nie wbiło się w poprawność
polityczną, skoro dostało się tam tyle różnych bzdetów.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 12:50:53 - Goomich
news:j0bim9$rc6$1@inews.gazeta.pl:
> tylko dlaczego tabu wobec masowej zagłady nie
> wbiło się w poprawność polityczną, skoro dostało się tam tyle
> różnych bzdetów.
Bo poprawność polityczna nie jest od holokaustu?
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 12:04:36 - Jader
>
> Bo poprawność polityczna nie jest od holokaustu?
No właśnie dlaczego nie jest? Skoro są w niej jakieś echa np.
niewolnictwa i dyskryminacji rasowej to dlaczego nie holokaustu?
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 13:38:23 - Goomich
news:j0jf3i$jmb$1@inews.gazeta.pl:
> No właśnie dlaczego nie jest? Skoro są w niej jakieś echa np.
> niewolnictwa i dyskryminacji rasowej to dlaczego nie holokaustu?
Bo poprawność polityczna dotyczy języka, np. żeby nie mówić na ludzi
men, tylko people, nie deaf tylko hearing impaired, nie black
tylko american-african itd. itp.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 12:48:53 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Moralnej, bo przecież rachni uratowałem, Legion w demokratycznym
>> głosowaniu z małą przewagą wskazywał na rewrite (a więc sprzeciwiłem
>> się demokratycznej decyzji gethów), no i chyba wybiłem sporo istot,
>> które po prostu zeszły na złą drogę, a mogły zostać uratowane.
>
> Zdecydowałeś się na genocyd (memocyd?), a mogłeś tylko wyprać im CPU,
> zniszczyć wszystko na czym się opierała ta kultura i przerobić ich na
> bezwolnych niewolników.
Eeee, nie, to by było wypranie mógzów ale przerabiające ich na w pełni
funkcjonalnych nieheretyków :-)
> Miałeś wybór, czy chcesz być spaceHitlerem, czy może jednak
> spaceHitlerem. Rozumiem twoje wątpliwości. :)
Liczy się styl i uzasadnienie ;-)
>> Ale rozumowałem tak: jeśli quarianie wejdą w otwartą wojnę z
>> gethami, to im mniej gethów tym lepiej. Quarianie to jednak
>> delikatne życie organiczne i lepiej dać im większą szansę na
>> wygraną, a następnie dać się gethom odrodzić gdzie indziej.
>
> Tylko, że to Quarianie chcą wojny. Gethowie niezbyt rozumieją o co tamtym
> chodziło i tylko bronili się. Q mogą w każdej chwili wrócić do siebie i
> może nawet dalej mieć swoich robo służących.
Się okaże się, zapewne. Jeśli nie w dwójce (teraz to pewnie już niewiele
się okaże, bo już przeskoczyłem przez Omegę-4), to w trójce.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 17:16:46 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Pewnie trochę ale zapewne wziąłbym Samarę
>
> O właśnie, Łada Samara.
>
>> Co do Jack to ciągle mam wątpliwości, bo to
>> głęboko niestabilna postać.
>
> Mam złe wieści. To nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Ale piszesz z perspektywy mechaniki, a nie wczówki :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-20 17:21:13 - Goomich
> Ale piszesz z perspektywy mechaniki, a nie wczówki :-)
PO wczówce, to Jack się zachowa bardzo profesjonalnie i patyryjotycznie.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 14:09:46 - Jader
>
> Bo poprawność polityczna dotyczy języka, np. żeby nie mówić na ludzi
Ok, źle użyłem zwrotu w tym kontekście.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-07-21 15:48:34 - M.G.
[...]
>> Zostawiłem sobie końcówkę na jutro :-). Siądę sobie z Gingersem,
>> spokojnie rozegram ostatnią misję i Arrivala. Chcę się nacieszyć, bo
>> przecież potem będę miał rok przerwy :/ ME3 dopiero w marcu, co
>> oznacza, że zagram w niego najwcześniej w czerwcu, po egzaminach.
>>
>> Damn.
>>
>
> digital.darkhorse.com/search/?q=mass+effect
Już mam, nie licząc oczywiście tego, który dopiero będzie :-)
> tinyurl.com/3uhz5np
Fakt, dwie powieści jeszcze do przeczytania. Czytałem Ascension i
Reveleation.
> www.imdb.com/title/tt1482455/
Kijem będę się bał dotknąć.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-11 16:18:10 - Goomich
news:1b2l8d0fkevaz$.2fzmod89go92.dlg@40tude.net:
>> digital.darkhorse.com/search/?q=mass+effect
> Już mam, nie licząc oczywiście tego, który dopiero będzie :-)
>> tinyurl.com/3uhz5np
> Fakt, dwie powieści jeszcze do przeczytania. Czytałem Ascension i
> Reveleation.
>> www.imdb.com/title/tt1482455/
> Kijem będę się bał dotknąć.
BOCIAN!
www.moddb.com/mods/mass-effect-dawn-of-the-reapers
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 10:34:36 - M.G.
[...]
>> Zostawiłem sobie końcówkę na jutro :-). Siądę sobie z Gingersem, spokojnie
>> rozegram ostatnią misję i Arrivala. Chcę się nacieszyć, bo przecież potem
>> będę miał rok przerwy :/ ME3 dopiero w marcu, co oznacza, że zagram w niego
>> najwcześniej w czerwcu, po egzaminach.
>
> A nie masz innych rzeczy to zaliczenia w międzyczasie? Wiesia np.? :)
W cholerę ale ja już tęsknię do ME, choć jeszcze nie skończyłem dwójki :-)
Ale póki co kolejny będzie Bioshock, którego zacznę od początku (kiedyś nie
skończyłem). Chcę go skończyć i wyłapać jak najwięcej odwołań do twórczości
Rand. Wiem, że takie rzeczy już robiono ale gdy się szuka samemu, jest
przyjemniej. Potem porównam z innymi.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-22 13:10:27 - M.G.
> W dniu 07/22/2011 10:38 AM, M.G. pisze:
>>
>> Bo to już tylko statystyka. Chcemy czy nie, krew czy pojedyncza osoba
>> zabijana na naszych oczach robi na nas wrażenie. Zabicie milionów istot -
> ...
>
> No wiadomo, to są truizmy. Ale jednak holocaust robi jakieś tam wrażenie
> do dzisiaj, pomimo, że nie znamy osobiście tych milionów ofiar. Czyli
> co, ma dobry marketing?
Zależy co masz na myśli. To było wydarzenie, które rozegrało się w Europie,
stosunkowo niedawno, o którym wiele się mówiło i mówi, o którym uczono w
szkole i które docierało do nas także poprzez relacje pojedynczych
świadków, uciekinierów, rodzin ofiar. Weź podobny okres w Azji i już nie
będziesz taki czuły np. na to co Japończycy robili w Chinach podczas II
Wojny Chińsko-Japońskiej. Nie ten kontynent, nie ci ludzie, nie ta wiedza w
temacie. A tam ginęły miliony i jest to konflikt, który zlał się z naszą
wojną w Europie i Afryce, składając się łącznie na II Wojnę Światową
(jeżeli na sali mamy historyka, to proszę o poprawienie jeśli się mylę).
Ile o tym słyszałeś? Jak bardzo się tym przejmujesz?
> A poza tym nie chodzi o odbiór jednostki,
> tylko dlaczego tabu wobec masowej zagłady nie wbiło się w poprawność
> polityczną, skoro dostało się tam tyle różnych bzdetów.
Ale poprawność polityczna nie ma tu nic do rzeczy. Możesz sobie kupić film
czy książkę z dowolną ilością krwi czy cycków. Oraz słów powszechnie
uważanych za obraźliwe.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-23 14:55:50 - M.G.
> Jader
> news:j0bim9$rc6$1@inews.gazeta.pl:
>
>> tylko dlaczego tabu wobec masowej zagłady nie
>> wbiło się w poprawność polityczną, skoro dostało się tam tyle
>> różnych bzdetów.
>
> Bo poprawność polityczna nie jest od holokaustu?
Jestem trochę zaniepokojony tym Shepardem z trójki. Co to za pazur zrobiony
z omni-toola? Przecież to tylko interfejs do narzędzia inżynierskiego, a
nie jakiś projektor wirtualnych ostrzy.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 17:20:09 - Piotr Kapis
> Się okaże się, zapewne. Jeśli nie w dwójce (teraz to pewnie już niewiele
> się okaże, bo już przeskoczyłem przez Omegę-4), to w trójce.
A ja właśnie skończyłem jedynkę i odpaliłem wczoraj dwójkę. I na dzień
dobry podniosła mi ciśnienie. :-)
Potem jest już lepiej, ale początek to świetny przykład jak parę drobiazgów
może odróżniać grę bardzo dobrą od fatalnej.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 17:23:20 - Wojciech Bancer
[...]
>> Się okaże się, zapewne. Jeśli nie w dwójce (teraz to pewnie już niewiele
>> się okaże, bo już przeskoczyłem przez Omegę-4), to w trójce.
>
> A ja właśnie skończyłem jedynkę i odpaliłem wczoraj dwójkę. I na dzień
> dobry podniosła mi ciśnienie. :-)
> Potem jest już lepiej, ale początek to świetny przykład jak parę drobiazgów
> może odróżniać grę bardzo dobrą od fatalnej.
A co konkretnie Ci ciśnienie podniosło?
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 17:48:07 - Piotr Kapis
> On 2011-07-19, Piotr Kapis
>
> [...]
>
>>> Się okaże się, zapewne. Jeśli nie w dwójce (teraz to pewnie już niewiele
>>> się okaże, bo już przeskoczyłem przez Omegę-4), to w trójce.
>>
>> A ja właśnie skończyłem jedynkę i odpaliłem wczoraj dwójkę. I na dzień
>> dobry podniosła mi ciśnienie. :-)
>> Potem jest już lepiej, ale początek to świetny przykład jak parę drobiazgów
>> może odróżniać grę bardzo dobrą od fatalnej.
>
> A co konkretnie Ci ciśnienie podniosło?
1) To że po rozpoczęciu gry intro trwa parę minut i nie da się go
przeskoczyć ani wyjść z niego inaczej niż ubijając proces gry. Dopiero gdy
trzeba iść po Jokera i odzyskuje się swobodę, można spokojnie zrobić exit.
A ja trzy razy odpalałem tę grę, bo chciałem grać w wersji angielskiej i
kombinowałem jak zmienić nie tylko głosy, ale i dialogi.
2) Test Mirandy.
Gra pozwala na zaimportowanie save'a z jedynki (i fajnie), trochę później
daje też opcję zmiany wyglądu i np. klasy. To wszystko jest jako
wprowadzenie. No i ok, zapowiada się fajnie. Potem przebijanie się przez
laboratorium, w którym już widać że to dużo lepsza strzelanka niż jedynka.
A potem odlatujemy stateczkiem na pokładzie którego Miranda postanawia
zrobić nam test, żeby sprawdzić czy osobowość jest taka jak powinna. Na
pierwsze pytanie można odpowiedzieć przejdźmy dalej, na drugie trzeba
udzielić konkretnej odpowiedzi. Ok, pomyślałem. Nie lubię Cerberusa, nie
ufam im, będę kłamał - no i powiedziałem że do rady wskazałem Udinę.
I wtedy okazało się, że to nie jest część gry jako takiej. Ja tu nie mogę
skłamać, cokolwiek powiem okazuje się prawdą. Mimo zaimportowania save'a
gra nie sprawdziła takiego szczegółu i polega na tym co ja powiem, więc
muszę się tu okazać prawdomówny. A parę sekund później koniec sceny i
autosave, czyli jeśli właśnie się zorientowałeś co zrobiłeś to zaczynaj
bracie od początku. Na szczęście zrobiłem sobie save zaraz po przebudzeniu,
ale i tak musiałem przejść przez laboratorium. A że jednak chcę się wczuć w
postać i konsekwentie odgrywać jej charakter, to i parę dialogów trzeba
było odbyć i po zostawionych laptopach poszperać znowu, żeby się dowiedzieć
o co tu chodzi.
Wydaje mi się, że skoro gra już importowała różne ustawienia i wybory, a
chwilę zdążyłem w nią pograć, to takie pytanie powinno mi dawać swobodę,
zamiast zmuszać do deklaracji jak wyglądał mój wybór w pierwszej części.
Bez możliwości cofnięcia.
Poza tym nieszczęsnym początkiem ME2 wygląda lepiej niż 1 i sprawia bardzo
dobre wrażenie. Wreszcie wygląda to jak strzelanka, parę zmian jest
wyraźnie na lepsze. Minigierki ciekawsze, chociaż nie jestem pewien czy mi
się nie znudzą szybko.
Historia na dzień dobry ciekawa no i tu widać wyraźnie że Shepard nie ma
wyboru. Zapowiada się dobrze, a nawet jeśli widzę, że Cerberus jest czymś
innym niż się ich przedstawia, to jest to na tyle dobrze zrobione, że mam
nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej później i potwierdzić swoje teorie.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 18:25:20 - Wojciech Bancer
[...]
>> A co konkretnie Ci ciśnienie podniosło?
>
> 1) To że po rozpoczęciu gry intro trwa parę minut i nie da się go
> przeskoczyć ani wyjść z niego inaczej niż ubijając proces gry. Dopiero gdy
> trzeba iść po Jokera i odzyskuje się swobodę, można spokojnie zrobić exit.
> A ja trzy razy odpalałem tę grę, bo chciałem grać w wersji angielskiej i
> kombinowałem jak zmienić nie tylko głosy, ale i dialogi.
Fakt, to trochę wkurza jak się zaczyna po raz n-ty. :)
> 2) Test Mirandy.
> Gra pozwala na zaimportowanie save'a z jedynki (i fajnie), trochę później
> daje też opcję zmiany wyglądu i np. klasy. To wszystko jest jako
> wprowadzenie. No i ok, zapowiada się fajnie. Potem przebijanie się przez
> laboratorium, w którym już widać że to dużo lepsza strzelanka niż jedynka.
> A potem odlatujemy stateczkiem na pokładzie którego Miranda postanawia
> zrobić nam test, żeby sprawdzić czy osobowość jest taka jak powinna. Na
> pierwsze pytanie można odpowiedzieć przejdźmy dalej, na drugie trzeba
> udzielić konkretnej odpowiedzi. Ok, pomyślałem. Nie lubię Cerberusa, nie
> ufam im, będę kłamał - no i powiedziałem że do rady wskazałem Udinę.
A ja od razu założyłem, że to jest moment w którym gra pozwala mi
zmienić ten wybór z jedynki. Wydało mi się to logiczne, bo inaczej
nie mógłbym spróbować innych wyborów grając importowaną postacią,
tylko musiałbym przechodzić całe ME1 od początku. :)
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 18:54:29 - Piotr Kapis
> A ja od razu założyłem, że to jest moment w którym gra pozwala mi
> zmienić ten wybór z jedynki. Wydało mi się to logiczne, bo inaczej
> nie mógłbym spróbować innych wyborów grając importowaną postacią,
> tylko musiałbym przechodzić całe ME1 od początku. :)
A ja nie pomyślałem, że to następuje na sam koniec i nie ma już potem gry,
więc może nie być zaimportowane. Zwłaszcza że dużo starsze gry niż ME2
miały opcję robienia save na zakończenie, żeby wszystkie wybory postaci
były w jednym miejscu. IMO Bioware powinno założyć, że część graczy tak
pomyśli. A przerobienie drzewka tak, żeby Shepard mógł zmienić swoją
decyzję (np. Co? Przecież tak naprawdę wskazałem Andersona Miranda Wiem.
Ale skoro kłamiesz, czemu oczekujesz prawdy ode mnie?) jest banalne.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-19 22:21:17 - M.G.
> On 2011-07-19, Piotr Kapis
>
> [...]
>
>>> A co konkretnie Ci ciśnienie podniosło?
>>
>> 1) To że po rozpoczęciu gry intro trwa parę minut i nie da się go
>> przeskoczyć ani wyjść z niego inaczej niż ubijając proces gry. Dopiero gdy
>> trzeba iść po Jokera i odzyskuje się swobodę, można spokojnie zrobić exit.
>> A ja trzy razy odpalałem tę grę, bo chciałem grać w wersji angielskiej i
>> kombinowałem jak zmienić nie tylko głosy, ale i dialogi.
>
> Fakt, to trochę wkurza jak się zaczyna po raz n-ty. :)
>
>> 2) Test Mirandy.
>> Gra pozwala na zaimportowanie save'a z jedynki (i fajnie), trochę później
>> daje też opcję zmiany wyglądu i np. klasy. To wszystko jest jako
>> wprowadzenie. No i ok, zapowiada się fajnie. Potem przebijanie się przez
>> laboratorium, w którym już widać że to dużo lepsza strzelanka niż jedynka.
>> A potem odlatujemy stateczkiem na pokładzie którego Miranda postanawia
>> zrobić nam test, żeby sprawdzić czy osobowość jest taka jak powinna. Na
>> pierwsze pytanie można odpowiedzieć przejdźmy dalej, na drugie trzeba
>> udzielić konkretnej odpowiedzi. Ok, pomyślałem. Nie lubię Cerberusa, nie
>> ufam im, będę kłamał - no i powiedziałem że do rady wskazałem Udinę.
>
> A ja od razu założyłem, że to jest moment w którym gra pozwala mi
> zmienić ten wybór z jedynki. Wydało mi się to logiczne, bo inaczej
> nie mógłbym spróbować innych wyborów grając importowaną postacią,
> tylko musiałbym przechodzić całe ME1 od początku. :)
Albo wygenerować komiksem :-) Ja tak nie założyłem ale dziwnie się na mnie
popatrzyli gdy powiedziałam, że nie miałam kontaktów z Cerberuem. Na próbę,
bo rozwaliłam im te bazy w jedynce.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 12:50:45 - M.G.
> On Tue, 19 Jul 2011 16:25:20 +0000 (UTC), Wojciech Bancer wrote:
>
>> A ja od razu założyłem, że to jest moment w którym gra pozwala mi
>> zmienić ten wybór z jedynki. Wydało mi się to logiczne, bo inaczej
>> nie mógłbym spróbować innych wyborów grając importowaną postacią,
>> tylko musiałbym przechodzić całe ME1 od początku. :)
>
> A ja nie pomyślałem, że to następuje na sam koniec i nie ma już potem gry,
> więc może nie być zaimportowane. Zwłaszcza że dużo starsze gry niż ME2
> miały opcję robienia save na zakończenie, żeby wszystkie wybory postaci
> były w jednym miejscu. IMO Bioware powinno założyć, że część graczy tak
> pomyśli. A przerobienie drzewka tak, żeby Shepard mógł zmienić swoją
> decyzję (np. Co? Przecież tak naprawdę wskazałem Andersona Miranda Wiem.
> Ale skoro kłamiesz, czemu oczekujesz prawdy ode mnie?) jest banalne.
Haha, wygląda na to, że jeśli w jedynce uratujesz Radę, to w dwójce
dostajesz dokładnie to co postulowałeś dla jedynki - Rada oferuje ciche
wsparcie, a Shepard może powiedzieć idźcie się kochać, niekumate ćwoki. W
dwójce to ma sens - sprzęt, drużyna i kasa pochodzi od Cerberusa, nie od
Rady.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-26 17:44:46 - Piotr Kapis
> Haha, wygląda na to, że jeśli w jedynce uratujesz Radę, to w dwójce
> dostajesz dokładnie to co postulowałeś dla jedynki - Rada oferuje ciche
> wsparcie, a Shepard może powiedzieć idźcie się kochać, niekumate ćwoki. W
> dwójce to ma sens - sprzęt, drużyna i kasa pochodzi od Cerberusa, nie od
> Rady.
Dwójka w ogóle jest lepiej rozwiązana. Gram Shepardem z takim samym
nastawieniem jak w jedynce, raczej dobrym, współczującym, inspirującym
innych i w ogóle bliżej paragona. Ale są momenty kiedy mam ochotę jakimś
bezczelnym dupkom zwyczajnie skopać tyłki i ta gra mi to umożliwia. Wczoraj
robiłem misję lojalnościową dla Mirandy. Moment gdy można temu sierżantowi
przerwać i rozwalić połowę jego zespołu od ręki - bezcenny :-)
ME2 faktycznie chce mi się codziennie odpalić i pograć. Co w weekend
stanowiło pewien problem. Gdyby ktoś się zastanawiał czy Geforce 8800 GTS
może chodzić bez żadnego chłodzenia, odpowiadam - może, ale najwyżej parę
minut, nawet jeśli człowiek ogranicza się do przeglądania internetu. ;-)
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-26 19:37:11 - M.G.
> On Mon, 25 Jul 2011 12:50:45 +0200, M.G. wrote:
>
>> Haha, wygląda na to, że jeśli w jedynce uratujesz Radę, to w dwójce
>> dostajesz dokładnie to co postulowałeś dla jedynki - Rada oferuje ciche
>> wsparcie, a Shepard może powiedzieć idźcie się kochać, niekumate ćwoki. W
>> dwójce to ma sens - sprzęt, drużyna i kasa pochodzi od Cerberusa, nie od
>> Rady.
>
> Dwójka w ogóle jest lepiej rozwiązana. Gram Shepardem z takim samym
> nastawieniem jak w jedynce, raczej dobrym, współczującym, inspirującym
> innych i w ogóle bliżej paragona. Ale są momenty kiedy mam ochotę jakimś
> bezczelnym dupkom zwyczajnie skopać tyłki i ta gra mi to umożliwia. Wczoraj
> robiłem misję lojalnościową dla Mirandy. Moment gdy można temu sierżantowi
> przerwać i rozwalić połowę jego zespołu od ręki - bezcenny :-)
Jest kilka takich momentów, w któych choć nie wiem jak chciałbyś paragonić,
to musisz wybrać opcję renegata, bo to po prostu wydaje się naturalnym
wyborem :-) A czasem daje też komiczne rezultaty.
> ME2 faktycznie chce mi się codziennie odpalić i pograć. Co w weekend
> stanowiło pewien problem. Gdyby ktoś się zastanawiał czy Geforce 8800 GTS
> może chodzić bez żadnego chłodzenia, odpowiadam - może, ale najwyżej parę
> minut, nawet jeśli człowiek ogranicza się do przeglądania internetu. ;-)
Jak skończysz to daj znać, bo mam kilka zarzutów do dwójki i jestem ciekaw
czy też odczujesz pewne rzeczy. Jeśli nie masz DLCów, to polecam z
pewnością zarówno Kasumi i Zaeda jak i Overlord i Lair of the Shadow
Broker. Firewalker jest ładny ale IMHO nie opowiada niczego ważnego, a
Arrival możesz ale nie musisz - to taki wstęp do trójki, IMHO
najspójniejszy jeśli przejdziesz go po głównym wątku.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-27 00:37:22 - Piotr Kapis
> Jest kilka takich momentów, w któych choć nie wiem jak chciałbyś paragonić,
> to musisz wybrać opcję renegata, bo to po prostu wydaje się naturalnym
> wyborem :-) A czasem daje też komiczne rezultaty.
No właśnie to mi się w dwójce podoba, że niezależnie jak grasz, zawsze
trafia się moment, kiedy opcja drugiej ścieżki wydaje się lepszym wyborem.
w tej samej misji zrezygnowałem z wybrania opcji paragona, bo mi nie
pasowała do postaci akurat.
Ale są i momenty, że grając renegade opcje paragona będą pasować. Choćby
przed misją ze zdobywaniem Archangela, gdy wchodzi ten dzieciak. Jako
renegade możesz zrobić dokładnie to samo co paragon, żeby mu pokazać jaki z
niego gołowąs i upokorzyć. :-)
> Jak skończysz to daj znać, bo mam kilka zarzutów do dwójki i jestem ciekaw
> czy też odczujesz pewne rzeczy.
Jasne.
> Jeśli nie masz DLCów, to polecam z
> pewnością zarówno Kasumi i Zaeda jak i Overlord i Lair of the Shadow
> Broker. Firewalker jest ładny ale IMHO nie opowiada niczego ważnego, a
> Arrival możesz ale nie musisz - to taki wstęp do trójki, IMHO
> najspójniejszy jeśli przejdziesz go po głównym wątku.
Nie mam żadnego, chociaż dostęp do chyba wszystkich. Moja dziewczyna sporo
się w ME zagrywała i ma je na swoim koncie, więc ściągnąć to nie problem.
Tyle że ja nie lubię DLC, modów i podobnych rzeczy, więc na razie sobie
darowałem. Aczkolwiek nie wykluczam, że w ME2 zagram jeszcze raz za jakiś
czas po pierwszym skończeniu - jest zdecydowanie wyższej jakości.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-08-01 00:16:58 - Piotr Kapis
>
> Jak skończysz to daj znać, bo mam kilka zarzutów do dwójki i jestem ciekaw
> czy też odczujesz pewne rzeczy.
Właśnie skończyłem. Dawaj :-)
IMO dwójka jest dużo lepiej dopracowana, zarówno technicznie, jak i
fabularnie. Początkowo nie lubiłem pewnych postaci, pod koniec gry
praktycznie z każdą byłem związany emocjonalnie.
Niestety nie udało mi się uratować jednej podczas ostatniej misji, chociaż
miałem wszystkie misje lojalnościowe zakończone.
Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive Manowi, bo
mnie wkurzał strasznie.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-27 10:20:35 - M.G.
[...]
>> Jeśli nie masz DLCów, to polecam z
>> pewnością zarówno Kasumi i Zaeda jak i Overlord i Lair of the Shadow
>> Broker. Firewalker jest ładny ale IMHO nie opowiada niczego ważnego, a
>> Arrival możesz ale nie musisz - to taki wstęp do trójki, IMHO
>> najspójniejszy jeśli przejdziesz go po głównym wątku.
>
> Nie mam żadnego, chociaż dostęp do chyba wszystkich. Moja dziewczyna sporo
> się w ME zagrywała i ma je na swoim koncie, więc ściągnąć to nie problem.
> Tyle że ja nie lubię DLC, modów i podobnych rzeczy, więc na razie sobie
> darowałem. Aczkolwiek nie wykluczam, że w ME2 zagram jeszcze raz za jakiś
> czas po pierwszym skończeniu - jest zdecydowanie wyższej jakości.
Ale nie traktuj ich jak narośli, bo gdybyś nie wiedział, że to DLC to byś
nie był w stanie odróżnić. Możesz dużo stracić, łącznie z wpisami do
Kodeksu. Od Zaeda dowiesz się np. ciekawych rzeczy o Blue Suns, a Lair of
the Shadow Broker jest po prostu konieczny. Tzn. ta historia nie jest
jakimś pobocznym wątkiem w świecie ME, ona najzwyczajniej w świecie zmienia
funkcjonujący w nim porządek. Nie wiem jak to zrobią w trójce z importem
postaci z dwójki ale jestem pewien, że to czy miałeś i przeszedłeś ten
dodatek, będzie miało dalsze konsekwencje. LotSB powinien być elementem
podstawki. Przegięli z robieniem zniego DLC.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-04 23:59:15 - M.G.
> On Tue, 26 Jul 2011 19:37:11 +0200, M.G. wrote:
>
>>
>> Jak skończysz to daj znać, bo mam kilka zarzutów do dwójki i jestem ciekaw
>> czy też odczujesz pewne rzeczy.
>
> Właśnie skończyłem. Dawaj :-)
1. Zbyt oczywisty podział na sekcje. Wchodzisz, idziesz, widzisz
pomieszczenie i choćby nie wiem jak naturalnie było umeblowane i zagracone
to gra już Cię wytrenowała byś widział osłony i wiedział, że za chwilę
będzie walka, krew i błękitne opary od biotyckich czarów. To niby poprawne,
bo Shepard powinna tak patrzyć na otoczenie ale w trójce mają to nieco
wygładzić.
2. Za dużo postaci w drużynie, co daje zbyt krótki z nimi kontakt. Ze
wszystkimi się zżyłem i wszystkie były źródłem dobrych opowieści ale
jednak. W trójce ma być mniej postaci.
3. Tali nie reaguje w zasadzie na obecność LEGIONa na Normandii. W tym
przypadku brakuje jednak prawdziwej interakcji. No i można z nim robić jej
misję lojalnościową co jest jednak przegięciem.
4. Nie wiem czy to wada. Wszyscy wiedzą, że pracujesz dla Cerberusa, więc
od razu prosisz się o bycie aresztowanym. Tymczasem bujasz się po
przestrzeni Cytadeli jak Snoop Dogg w lowriderze. Wyjaśniłem sobie to tak,
że skoro Cerberus posiada front złożony z legalnych podmiotów, to formalnie
jesteś przedstawicielem jednego z nich. Normandia jest statkiem
zarejestrowanym dla Illusive Incorporated, a drużynie pensje wypłaca Man
Ltd. Od strony prawnej nie ma jak tego najwyraźniej ruszyć, bo w każdej
sytuacji reakcja innych na Shepard jest taka: O, pracujesz dla Cerberusa,
me no like it ale co zrobić.
Ale ogólnie jestem zachwycony i tęsknię. W oczekiwaniu na trojkę sztachnę
się dwoma powieściami, których jeszcze nie czytałem.
> IMO dwójka jest dużo lepiej dopracowana, zarówno technicznie, jak i
> fabularnie. Początkowo nie lubiłem pewnych postaci, pod koniec gry
> praktycznie z każdą byłem związany emocjonalnie.
W sumie tak. Ale zbyt krótko z nimi się przebywało, bo było ich 10/12, w
zależności od DLC.
> Niestety nie udało mi się uratować jednej podczas ostatniej misji, chociaż
> miałem wszystkie misje lojalnościowe zakończone.
Kogo nie uratowałeś? Same lojalki chyba nie wystarczą, liczą się jeszcze
upgrade'y Normandii i dobre wybory w trakcie ostatniej misji.
> Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive Manowi, bo
> mnie wkurzał strasznie.
Ja też. Zwłaszcza gdy mu zniszczę tę bazę, co to mu włożyłam w ręce jak
głupia. Będzie interesująco.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 00:33:11 - Goomich
> 3. Tali nie reaguje w zasadzie na obecność LEGIONa na Normandii. W
> tym przypadku brakuje jednak prawdziwej interakcji. No i można z nim
> robić jej misję lojalnościową co jest jednak przegięciem.
Hyhyhy.
> 4. Nie wiem czy to wada. Wszyscy wiedzą, że pracujesz dla Cerberusa,
> więc od razu prosisz się o bycie aresztowanym. Tymczasem bujasz się
> po przestrzeni Cytadeli jak Snoop Dogg w lowriderze. Wyjaśniłem
> sobie to tak, że skoro Cerberus posiada front złożony z legalnych
> podmiotów, to formalnie jesteś przedstawicielem jednego z nich.
> Normandia jest statkiem zarejestrowanym dla Illusive Incorporated, a
> drużynie pensje wypłaca Man Ltd. Od strony prawnej nie ma jak tego
> najwyraźniej ruszyć, bo w każdej sytuacji reakcja innych na Shepard
> jest taka: O, pracujesz dla Cerberusa, me no like it ale co
> zrobić.
Ekhem, w dwójce nie bujasz się po przestrzeni Cytadeli (z wyjątkiem samej
Cytadeli).
>> Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive
>> Manowi, bo mnie wkurzał strasznie.
> Ja też. Zwłaszcza gdy mu zniszczę tę bazę, co to mu włożyłam w ręce
> jak głupia. Będzie interesująco.
Mam czewrcowy PCGamer. :(
Nie wytrzymalem i zajrzałem. :/
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 01:04:12 - Piotr Kapis
>>> Jak skończysz to daj znać, bo mam kilka zarzutów do dwójki i jestem ciekaw
>>> czy też odczujesz pewne rzeczy.
>>
>> Właśnie skończyłem. Dawaj :-)
>
> 1. Zbyt oczywisty podział na sekcje. Wchodzisz, idziesz, widzisz
> pomieszczenie i choćby nie wiem jak naturalnie było umeblowane i zagracone
> to gra już Cię wytrenowała byś widział osłony i wiedział, że za chwilę
> będzie walka, krew i błękitne opary od biotyckich czarów. To niby poprawne,
> bo Shepard powinna tak patrzyć na otoczenie ale w trójce mają to nieco
> wygładzić.
Tego nie odczułem. Jeśli była misja, to naturalnie widziałem każde
pomieszczenie czy korytarz jako miejsce do walki - nawet jeśli nikt mnie
tam nie atakował. Jeśli to było gdzieś po drodze, to nie miałem takiego
uczucia. Na pierwsze na pewno miało wpływ pewne doświadzczenie ze
strzelankami - ja zawsze zza rogu wyglądam ostrożnie, sprawdzam w którą
stronę jest bezpiecznie, etc.
> 2. Za dużo postaci w drużynie, co daje zbyt krótki z nimi kontakt. Ze
> wszystkimi się zżyłem i wszystkie były źródłem dobrych opowieści ale
> jednak. W trójce ma być mniej postaci.
Też nie. Było ich sporo, ale nie narzekałem. Był wybór przynajmniej,
zwłaszcza że część postaci mi nie leżała fabularnie. Aczkolwiek rozumiem
problem, można odczuć, że jest ich więcej niż powinno.
> 3. Tali nie reaguje w zasadzie na obecność LEGIONa na Normandii. W tym
> przypadku brakuje jednak prawdziwej interakcji. No i można z nim robić jej
> misję lojalnościową co jest jednak przegięciem.
Nie miałem okazji sprawdzić. Legiona dołączyłem pod sam koniec gry. Uznałem
że misja Reaper IFF jest fabularna i popchnie mi misję do przodu, a
chciałem zrobić lojalnościowe wcześniej. Rezultat był taki, że dołączyłem
go, gdy wszyscy byli loyal, zrobiłem jego misję i od razu leciałem przez
Omega 4.
> 4. Nie wiem czy to wada. Wszyscy wiedzą, że pracujesz dla Cerberusa, więc
> od razu prosisz się o bycie aresztowanym. Tymczasem bujasz się po
Zgoda. Ale ja fabularnie do całej serii ME mam parę zastrzeżeń, o czym już
rozmawialiśmy zresztą :-) IMO czasami twórcy zbytnio przymykali oczy,
zamiast wprowadzić sensowne wyjaśnienie.
> przestrzeni Cytadeli jak Snoop Dogg w lowriderze. Wyjaśniłem sobie to tak,
> że skoro Cerberus posiada front złożony z legalnych podmiotów, to formalnie
> jesteś przedstawicielem jednego z nich. Normandia jest statkiem
Legalnie może tak, ale przecież dzieje się więcej niż tylko Legalnie nie
możemy cię zatrzymać. Szef C-Sec bardzo mocno z nami współpracuje, rada
nadaje nam znowu status Spectre (z ograniczonym zasięgiem działania, ale
mimo wszystko), Anderson nie ma żadnych oporów żeby współpracować (poza
rzeczami dotyczącymi Ashley). Właściwie to chyba tylko misja w której
spotyka się Ashley jest taką, gdzie ktoś ważny mówi ci Sorry, pracujesz
dla Cerberusa. Nie ufam ci.
> zarejestrowanym dla Illusive Incorporated, a drużynie pensje wypłaca Man
> Ltd. Od strony prawnej nie ma jak tego najwyraźniej ruszyć, bo w każdej
> sytuacji reakcja innych na Shepard jest taka: O, pracujesz dla Cerberusa,
> me no like it ale co zrobić.
Ja się zastanawiam raczej, skąd wszyscy wiedzą, że dla Cerberusa. W końcu
to organizacja, która baaaardzo dba o swoje tajemnice.
> Ale ogólnie jestem zachwycony i tęsknię. W oczekiwaniu na trojkę sztachnę
> się dwoma powieściami, których jeszcze nie czytałem.
Ja odpaliłem sobie Divinity II - Ego Draconis, ale pewnie przejdę teraz ME1
i 2 ponownie niedługo.
> W sumie tak. Ale zbyt krótko z nimi się przebywało, bo było ich 10/12, w
> zależności od DLC.
Dla mnie w sam raz przy większości postaci. Problem był z tymi dołączonymi
pod koniec. Grałem bez DLC.
> Kogo nie uratowałeś? Same lojalki chyba nie wystarczą, liczą się jeszcze
> upgrade'y Normandii i dobre wybory w trakcie ostatniej misji.
Legion mi padł. Zwerbowałem go pod sam koniec, zrobiłem misję
lojalnościową, a potem poleciałem na Omega 4, gdzie wyznaczyłem go na szefa
oddziału idącego przez kanał (pierwszy wybór). No i jak zamykaliśmy drzwi,
to dostał. Reszta potem przeżyła bez problemów, a wybierałem głównie
fabularnie, na zasadzie kto by mi tu pasował.
>> Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive Manowi, bo
>> mnie wkurzał strasznie.
>
> Ja też. Zwłaszcza gdy mu zniszczę tę bazę, co to mu włożyłam w ręce jak
> głupia. Będzie interesująco.
Ja zniszczyłem. I tu jest coś, co mi przeszkadza - Shepard ma przecież na
koniec dwójki kilkoro lojalnych współpracowników, którzy wiedzą, gdzie IM
jest - choćby Miranda. Ale nie daje się do niego polecieć.
W trakcie gry brakowało mi też opcji powiedzienia np. Ashley Pracuję dla
nich bo muszę. Nie chcę by przeze mnie skrzywdzili ciebie. Schowaj się, jak
tylko zdołam, wyrwę się i wrócę do ciebie.
Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy Alenko
Memorial w wiadomościach :-)
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 11:34:11 - Goomich
> Ja się zastanawiam raczej, skąd wszyscy wiedzą, że dla Cerberusa. W
> końcu to organizacja, która baaaardzo dba o swoje tajemnice.
Szybki jutub: img23.imageshack.us/img23/495/konspiracja.jpg
> Legion mi padł. Zwerbowałem go pod sam koniec, zrobiłem misję
> lojalnościową, a potem poleciałem na Omega 4, gdzie wyznaczyłem go
> na szefa oddziału idącego przez kanał (pierwszy wybór). No i jak
> zamykaliśmy drzwi, to dostał. Reszta potem przeżyła bez problemów, a
> wybierałem głównie fabularnie, na zasadzie kto by mi tu pasował.
Szybki gugiel:
www.giantbomb.com/profile/killjoi/guide-how-to-survive-the-
suicide-mission-save-everyone/30-37384/
> Ja zniszczyłem. I tu jest coś, co mi przeszkadza - Shepard ma
> przecież na koniec dwójki kilkoro lojalnych współpracowników, którzy
> wiedzą, gdzie IM jest - choćby Miranda. Ale nie daje się do niego
> polecieć.
Shepard nie ma za bardzo powodu, żeby lecieć i kopać.
> W trakcie gry brakowało mi też opcji powiedzienia np. Ashley
> Pracuję dla nich bo muszę. Nie chcę by przeze mnie skrzywdzili
> ciebie. Schowaj się, jak tylko zdołam, wyrwę się i wrócę do ciebie.
> Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy
> Alenko Memorial w wiadomościach :-)
W kajucie powinno być oczywiście zdjęcie Liary i Ashlej memorial w
radiu.
:P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-11 17:09:25 - M.G.
> M.G.
> news:1b2l8d0fkevaz$.2fzmod89go92.dlg@40tude.net:
>
>
>>> digital.darkhorse.com/search/?q=mass+effect
>> Już mam, nie licząc oczywiście tego, który dopiero będzie :-)
>>> tinyurl.com/3uhz5np
>> Fakt, dwie powieści jeszcze do przeczytania. Czytałem Ascension i
>> Reveleation.
>>> www.imdb.com/title/tt1482455/
>> Kijem będę się bał dotknąć.
>
> BOCIAN!
>
> www.moddb.com/mods/mass-effect-dawn-of-the-reapers
Dobra dobra, póki co wygląd większości jednostek mogą sobie tylko zgadywać
:-) Ale w RTSa o wojnach z rachni bym zagrał.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 12:27:52 - M.G.
> W dniu 07/22/2011 12:50 PM, Goomich pisze:
>>
>> Bo poprawność polityczna nie jest od holokaustu?
>
> No właśnie dlaczego nie jest? Skoro są w niej jakieś echa np.
> niewolnictwa i dyskryminacji rasowej to dlaczego nie holokaustu?
Ale jakie echa niewolnictwa? Nie możesz napisać książki albo gry o
niewolnictwie i dyskryminacji?
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 14:08:20 - Jader
>
> Ale jakie echa niewolnictwa? Nie możesz napisać książki albo gry o
> niewolnictwie i dyskryminacji?
Nie możesz powiedzieć do nikogo per czarnuch ani zrobić gry, która
byłaby symulacją wiktoriańskiej plantacji bawełny. Możesz natomiast
zrobić gry, które nie mają żadnego problemu z masową zagładą, a czasem
jest to wręcz jedyne możliwe rozwiązanie.
Jader
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 00:56:08 - M.G.
[...]
>> 4. Nie wiem czy to wada. Wszyscy wiedzą, że pracujesz dla Cerberusa,
>> więc od razu prosisz się o bycie aresztowanym. Tymczasem bujasz się
>> po przestrzeni Cytadeli jak Snoop Dogg w lowriderze. Wyjaśniłem
>> sobie to tak, że skoro Cerberus posiada front złożony z legalnych
>> podmiotów, to formalnie jesteś przedstawicielem jednego z nich.
>> Normandia jest statkiem zarejestrowanym dla Illusive Incorporated, a
>> drużynie pensje wypłaca Man Ltd. Od strony prawnej nie ma jak tego
>> najwyraźniej ruszyć, bo w każdej sytuacji reakcja innych na Shepard
>> jest taka: O, pracujesz dla Cerberusa, me no like it ale co
>> zrobić.
>
> Ekhem, w dwójce nie bujasz się po przestrzeni Cytadeli (z wyjątkiem samej
> Cytadeli).
Czyli po najważniejszym miejscu w tejże :-) Poza tym możesz się bujać i
nawet zbierać surowce strzelając w planety sondami. Tylko nie ma tam w
sumie żadnej fabuły.
Z tego wszystkiego wyszła mi jeszcze jedna wada ale raczej z tych, które
są Kwestiami Niewyjaśnionymi i dotyczą samych fundamentów.
SPOILERY BĘDĄ!
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
Reaperzy, z tego co widać, swój cykl zasiewu i zbiorów przeprowadzają od
milionów lat. Martwy Reaper, który dostał solidnym pociskiem miał około 37
milionów lat. Nie znamy wieku Reaperów ani ich pochodzenia, ale przyjmijmy,
że odbyło się już około tysiąca cykli zasiewu i zbiorów. Jeśli każdy cykl
wyglądał podobnie i galaktyka była zasiedlona równie gęsto za każdym razem,
to przetoczyło się przez nią kilkanaście/dziesiąt tysięcy międzygwiezdnych
cywilizacji, z których każda szła podobną ścieżką rozwoju technologicznego,
min. eksploatując te same pierwiastki. Praktycznie każda napotkana planeta
powinna chyba już wyglądać jak ser szwajcarski, z którego nie da się nic
zrobić. Pięćdziesiąt tysięcy lat to zbyt mało (o kilka rzędów wielkości) na
stworzenie nowych planet czy odnowienie starych. Wszystkie zużyte zasoby
pozostają w jakiś sposób w galaktyce ale nie w postaci złóż w ciałach
niebieskich.
Może być tak, że galaktyka nigdy nie jest zasiedlona rzeczywiście gęsto,
tzn. że nawet w obecnym, przedstawionym w grach, stanie maksymalnego
rozwoju cywilizacyjnego (Reaperzy wracają by zebrać plony) tak naprawdę
znanych jest np. 1% planet. Dodatkowo Reaperzy mogą zarządzać galaktyką jak
polami uprawnymi poprzez manipulację siecią mass relay'ów (polski termin?
przekaźnik masy?) i tym samym regulując to, w których obszarach rozwiną
się cywilizacje na tyle zaawansowane by z nich skorzystać. W ten sposób
całe połacie galaktyki miałyby tysiące cykli na odnowienie się i
przyjęcie kolejnych cywilizacji. Oczywiście Reaperzy są potężni i mogą iść
dalej, np. regulując cykle rozwojowe planet, być może prowadząc coś w
rodzaju inżynierii na galaktyczną skalę. Na to wskazywałaby misja
rekrutacyjna Tali z zadziwiająco szybko starzejącą się gwiazdą.
Nie wiem. W ogóle niewiele o nich wiadomo. Skąd są, dokąd idą, ile ich
jest.
>>> Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive
>>> Manowi, bo mnie wkurzał strasznie.
>> Ja też. Zwłaszcza gdy mu zniszczę tę bazę, co to mu włożyłam w ręce
>> jak głupia. Będzie interesująco.
>
> Mam czewrcowy PCGamer. :(
> Nie wytrzymalem i zajrzałem. :/
Shit, to teraz możesz mnie szantażować :-) Obawiam się też, że do czerwca
trójka w sposób całkowicie przypadkowy zostanie mi totalnie zespoilerowana
i że muszę jednak ją kupić w marcu.
Egazminy :/
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 13:06:41 - Goomich
news:1mr55bhqs5p6c$.73pcgqt0gkuo.dlg@40tude.net:
> Czyli po najważniejszym miejscu w tejże :-)
Gdzie samo szefostwo mówi, że OK, póki nie bujasz się po przestrzeni
Cytadeli.
> Poza tym możesz się
> bujać i nawet zbierać surowce strzelając w planety sondami.
Ale nie w przestrzeni Cytadeli.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 12:23:15 - M.G.
[...]
>> 2. Za dużo postaci w drużynie, co daje zbyt krótki z nimi kontakt. Ze
>> wszystkimi się zżyłem i wszystkie były źródłem dobrych opowieści ale
>> jednak. W trójce ma być mniej postaci.
>
> Też nie. Było ich sporo, ale nie narzekałem. Był wybór przynajmniej,
> zwłaszcza że część postaci mi nie leżała fabularnie. Aczkolwiek rozumiem
> problem, można odczuć, że jest ich więcej niż powinno.
Znaczy ja nie narzekam na bogatość ale jej konsekwencje. Bo jednak to jest
10/12 historii, które wplatają się fajnie w sam świat i sporo o nim mówią.
Można to było rozwiązać tak, że część tych postaci nie jest w drużynie
tylko spotykamy je i rozgrywamy dla nich misje poboczne z takimi samymi
motywami.
[...]
>> zarejestrowanym dla Illusive Incorporated, a drużynie pensje wypłaca Man
>> Ltd. Od strony prawnej nie ma jak tego najwyraźniej ruszyć, bo w każdej
>> sytuacji reakcja innych na Shepard jest taka: O, pracujesz dla Cerberusa,
>> me no like it ale co zrobić.
>
> Ja się zastanawiam raczej, skąd wszyscy wiedzą, że dla Cerberusa. W końcu
> to organizacja, która baaaardzo dba o swoje tajemnice.
Masz wysprejowane logo Cerberusa na bryce :-)
[...]
>> Kogo nie uratowałeś? Same lojalki chyba nie wystarczą, liczą się jeszcze
>> upgrade'y Normandii i dobre wybory w trakcie ostatniej misji.
>
> Legion mi padł. Zwerbowałem go pod sam koniec, zrobiłem misję
> lojalnościową, a potem poleciałem na Omega 4, gdzie wyznaczyłem go na szefa
> oddziału idącego przez kanał (pierwszy wybór). No i jak zamykaliśmy drzwi,
> to dostał. Reszta potem przeżyła bez problemów, a wybierałem głównie
> fabularnie, na zasadzie kto by mi tu pasował.
Nie pomyślałem o nim, szczerze mówiąc :-) Kasumi albo Tali.
>>> Mam nadzieję, że w ME3 da się znaleźć i skopać tyłek Illusive Manowi, bo
>>> mnie wkurzał strasznie.
>>
>> Ja też. Zwłaszcza gdy mu zniszczę tę bazę, co to mu włożyłam w ręce jak
>> głupia. Będzie interesująco.
>
> Ja zniszczyłem. I tu jest coś, co mi przeszkadza - Shepard ma przecież na
> koniec dwójki kilkoro lojalnych współpracowników, którzy wiedzą, gdzie IM
> jest - choćby Miranda. Ale nie daje się do niego polecieć.
>
> W trakcie gry brakowało mi też opcji powiedzienia np. Ashley Pracuję dla
> nich bo muszę. Nie chcę by przeze mnie skrzywdzili ciebie. Schowaj się, jak
> tylko zdołam, wyrwę się i wrócę do ciebie.
> Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy Alenko
> Memorial w wiadomościach :-)
Jakąś zafałszowaną rzeczywistość masz, bo Liara jest w kajucie, a Alenko
żyje :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 11:46:33 - M.G.
[...]
>> Ja zniszczyłem. I tu jest coś, co mi przeszkadza - Shepard ma
>> przecież na koniec dwójki kilkoro lojalnych współpracowników, którzy
>> wiedzą, gdzie IM jest - choćby Miranda. Ale nie daje się do niego
>> polecieć.
>
> Shepard nie ma za bardzo powodu, żeby lecieć i kopać.
Ogólnie to nie został rozegrany wątek ewentualnego backdoora do Normandii
i EDI ze strony Cerberusa. Nie wierzę, że gościu-iluzja zostawił statek bez
takiego tricku. Za dużo kasy, za duża stawka. Co gdy Shepard naprawdę urwie
się ze smyczy?
>> W trakcie gry brakowało mi też opcji powiedzienia np. Ashley
>> Pracuję dla nich bo muszę. Nie chcę by przeze mnie skrzywdzili
>> ciebie. Schowaj się, jak tylko zdołam, wyrwę się i wrócę do ciebie.
>> Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy
>> Alenko Memorial w wiadomościach :-)
>
> W kajucie powinno być oczywiście zdjęcie Liary i Ashlej memorial w
> radiu.
> :P
Właśnie!
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 18:27:48 - Piotr Kapis
> Znaczy ja nie narzekam na bogatość ale jej konsekwencje. Bo jednak to jest
> 10/12 historii, które wplatają się fajnie w sam świat i sporo o nim mówią.
> Można to było rozwiązać tak, że część tych postaci nie jest w drużynie
> tylko spotykamy je i rozgrywamy dla nich misje poboczne z takimi samymi
> motywami.
Niby tak. Z drugiej strony w kotorach też było sporo postaci, tyle że tam
mniej się z nimi działo. I więcej sensu miało też chodzenie ciągle tym
samym składem z paroma najlepszymi postaciami, bo część była sporo słabsza.
> Masz wysprejowane logo Cerberusa na bryce :-)
No właśnie. A Cerberus jednak ma całkiem sporo na sumieniu, w wykryciu
czego Shepard miał swój udział. W zasadzie to powinna być organizacja
uznawana za mafijną.
>> Legion mi padł. Zwerbowałem go pod sam koniec, zrobiłem misję
>> lojalnościową, a potem poleciałem na Omega 4, gdzie wyznaczyłem go na szefa
>> oddziału idącego przez kanał (pierwszy wybór). No i jak zamykaliśmy drzwi,
>> to dostał. Reszta potem przeżyła bez problemów, a wybierałem głównie
>> fabularnie, na zasadzie kto by mi tu pasował.
>
> Nie pomyślałem o nim, szczerze mówiąc :-) Kasumi albo Tali.
Nie miałem Kasumi, a o Tali dbałem. Jak usłyszałem, że to może być
samobójcza misja, wyznaczyłem Legiona - w końcu nie jest pojedynczym
osobnikiem, no i miał większe szanse na przeżycie. :-)
>> Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy Alenko
>> Memorial w wiadomościach :-)
>
> Jakąś zafałszowaną rzeczywistość masz, bo Liara jest w kajucie, a Alenko
> żyje :-)
O ile rozumiem pociąg do niebieskich cycków, to co wyście się uparli tę
biedną Ashley zabijać? Alenko to chyba najnudniejszy standardowy ludzki
sidekick we wszystkich grach Bioware. Jest strasznie nie do życia. Jedyny
moment w którym czułem do niego odrobinę sympatii i szacunku, to właśnie
gdy ginął. A tu co chwila ktoś pisze, że u niego to on przeżył. :-)
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 18:45:27 - Wojciech Bancer
[...]
>> Jakąś zafałszowaną rzeczywistość masz, bo Liara jest w kajucie, a Alenko
>> żyje :-)
>
> O ile rozumiem pociąg do niebieskich cycków, to co wyście się uparli tę
> biedną Ashley zabijać? Alenko to chyba najnudniejszy standardowy ludzki
> sidekick we wszystkich grach Bioware. Jest strasznie nie do życia. Jedyny
> moment w którym czułem do niego odrobinę sympatii i szacunku, to właśnie
> gdy ginął. A tu co chwila ktoś pisze, że u niego to on przeżył. :-)
Ten, tego u mnie zginął. :)
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 18:56:31 - Goomich
> O ile rozumiem pociąg do niebieskich cycków, to co wyście się uparli
> tę biedną Ashley zabijać? Alenko to chyba najnudniejszy standardowy
> ludzki sidekick we wszystkich grach Bioware. Jest strasznie nie do
> życia. Jedyny moment w którym czułem do niego odrobinę sympatii i
> szacunku, to właśnie gdy ginął. A tu co chwila ktoś pisze, że u
> niego to on przeżył. :-)
Jak grałem drugi raz też nie wiedzaiłem dlaczego, a potem otworzyła swoją
rasistowską mordę i znowu została odparowana na Virmire. :P
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 15:17:18 - M.G.
> W dniu 07/25/2011 12:27 PM, M.G. pisze:
>>
>> Ale jakie echa niewolnictwa? Nie możesz napisać książki albo gry o
>> niewolnictwie i dyskryminacji?
>
> Nie możesz powiedzieć do nikogo per czarnuch ani zrobić gry,
Oraz przeprowadzić holocaustu. Wszystko się zgadza.
> która
> byłaby symulacją wiktoriańskiej plantacji bawełny.
To akurat możesz. Nawet obóz koncentracyjny z klocków LEGO zbudować możesz.
> Możesz natomiast
> zrobić gry, które nie mają żadnego problemu z masową zagładą, a czasem
> jest to wręcz jedyne możliwe rozwiązanie.
Oraz gry z niewolnictwem. Przecież takowe istnieją.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 15:41:49 - Goomich
news:1p5b1t5tfyhtt$.1efn22tn6bbu5$.dlg@40tude.net:
> Oraz gry z niewolnictwem. Przecież takowe istnieją.
Z drugiej strony w Empire Total War nie było.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
goomich@usun.to.wp.pl UIN: 6750153
To Win Without Fighting is Best - Sun Tzu
Screw that - Eve Community
Re: Mass Effect 2
2011-08-08 21:55:49 - M.G.
[...]
>> Poza tym możesz się
>> bujać i nawet zbierać surowce strzelając w planety sondami.
>
> Ale nie w przestrzeni Cytadeli.
Ale jak rozumiesz przestrzeń Cytadeli? Bo dla mnie to przetrzeń
wszystkich ras zrzeszonych. A w naszym Układzie Słonecznym można przecież
strzelać sondami.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-09 00:07:12 - Goomich
> Ale jak rozumiesz przestrzeń Cytadeli? Bo dla mnie to przetrzeń
> wszystkich ras zrzeszonych. A w naszym Układzie Słonecznym można
> przecież strzelać sondami.
No tak, w Sol można (akurat tam poleciałem tylko do Urana :D). Jeszcze
chyba Tuchanka nalezy do Cytadeli. Ale cała reszta to Terminus.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-08 21:59:12 - M.G.
> On Fri, 5 Aug 2011 12:23:15 +0200, M.G. wrote:
>
>> Znaczy ja nie narzekam na bogatość ale jej konsekwencje. Bo jednak to jest
>> 10/12 historii, które wplatają się fajnie w sam świat i sporo o nim mówią.
>> Można to było rozwiązać tak, że część tych postaci nie jest w drużynie
>> tylko spotykamy je i rozgrywamy dla nich misje poboczne z takimi samymi
>> motywami.
>
> Niby tak. Z drugiej strony w kotorach też było sporo postaci, tyle że tam
> mniej się z nimi działo. I więcej sensu miało też chodzenie ciągle tym
> samym składem z paroma najlepszymi postaciami, bo część była sporo słabsza.
A tego nie pamiętam, tzn. wiem, że mocno mieszałem.
>> Masz wysprejowane logo Cerberusa na bryce :-)
>
> No właśnie. A Cerberus jednak ma całkiem sporo na sumieniu, w wykryciu
> czego Shepard miał swój udział. W zasadzie to powinna być organizacja
> uznawana za mafijną.
Bo jest ale nie ma jak jej ugryźć zgodnie z prawem.
>>> Legion mi padł. Zwerbowałem go pod sam koniec, zrobiłem misję
>>> lojalnościową, a potem poleciałem na Omega 4, gdzie wyznaczyłem go na szefa
>>> oddziału idącego przez kanał (pierwszy wybór). No i jak zamykaliśmy drzwi,
>>> to dostał. Reszta potem przeżyła bez problemów, a wybierałem głównie
>>> fabularnie, na zasadzie kto by mi tu pasował.
>>
>> Nie pomyślałem o nim, szczerze mówiąc :-) Kasumi albo Tali.
>
> Nie miałem Kasumi, a o Tali dbałem. Jak usłyszałem, że to może być
> samobójcza misja, wyznaczyłem Legiona - w końcu nie jest pojedynczym
> osobnikiem, no i miał większe szanse na przeżycie. :-)
Ale jego skille techniczne są w sumie chyba wątpliwe? Ciężko powiedzieć.
>>> Za to podobały mi się drobiazgi, np. zdjęcie Ashley w kajucie, czy Alenko
>>> Memorial w wiadomościach :-)
>>
>> Jakąś zafałszowaną rzeczywistość masz, bo Liara jest w kajucie, a Alenko
>> żyje :-)
>
> O ile rozumiem pociąg do niebieskich cycków, to co wyście się uparli tę
> biedną Ashley zabijać? Alenko to chyba najnudniejszy standardowy ludzki
> sidekick we wszystkich grach Bioware. Jest strasznie nie do życia. Jedyny
> moment w którym czułem do niego odrobinę sympatii i szacunku, to właśnie
> gdy ginął. A tu co chwila ktoś pisze, że u niego to on przeżył. :-)
Nie wiem, Ashley mnie trochę irytowała :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-05 19:43:59 - M.G.
> On 2011-08-05, Piotr Kapis
>
> [...]
>
>>> Jakąś zafałszowaną rzeczywistość masz, bo Liara jest w kajucie, a Alenko
>>> żyje :-)
>>
>> O ile rozumiem pociąg do niebieskich cycków, to co wyście się uparli tę
>> biedną Ashley zabijać? Alenko to chyba najnudniejszy standardowy ludzki
>> sidekick we wszystkich grach Bioware. Jest strasznie nie do życia. Jedyny
>> moment w którym czułem do niego odrobinę sympatii i szacunku, to właśnie
>> gdy ginął. A tu co chwila ktoś pisze, że u niego to on przeżył. :-)
>
> Ten, tego u mnie zginął. :)
Nie zginął tylko go na śmierć wysłałeś :-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-14 16:04:37 - Wojciech Bancer
[...]
>> Ten, tego u mnie zginął. :)
>
> Nie zginął tylko go na śmierć wysłałeś :-)
Tylko dla tych co ukończyli :)
Ciekawe jak zaimportuje się taki save do ME3:
www.youtube.com/watch?v=FZY-sXrQeh0
www.youtube.com/watch?v=R5pESyYgJLk
:-)
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 10:27:04 - M.G.
> On 2011-08-05, M.G.
>
> [...]
>
>>> Ten, tego u mnie zginął. :)
>>
>> Nie zginął tylko go na śmierć wysłałeś :-)
>
> Tylko dla tych co ukończyli :)
>
> Ciekawe jak zaimportuje się taki save do ME3:
> www.youtube.com/watch?v=FZY-sXrQeh0
> www.youtube.com/watch?v=R5pESyYgJLk
>
> :-)
Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał bohaterkę
rekonstruować przez dwa lata. Na starcie będziesz miał trudniej, bo wojna z
Reaperami będzie już w zaawansowanym stadium i będziesz musiał pokonać
wszystkich za pomocą snajperki, mierząc w oczy.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 14:16:06 - Goomich
> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shepard-Stays-Dead
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 14:22:52 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
>> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
>
> www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shepard-Stays-Dead
A to ładne. No ale trzeba się mocno postarać by umarła.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 14:26:22 - M.G.
> On Mon, 15 Aug 2011 14:16:06 +0200, Goomich wrote:
>
>> You have one message from: M.G.
>>
>>> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
>>> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
>>
>> www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shepard-Stays-Dead
>
> A to ładne. No ale trzeba się mocno postarać by umarła.
O, to też ładne:
www.youtube.com/watch?v=98IO_wZFmLg&feature=related
Nie chciało mi się czekać i sprawdzać.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 16:23:52 - Goomich
> On Mon, 15 Aug 2011 14:22:52 +0200, M.G. wrote:
>
>> On Mon, 15 Aug 2011 14:16:06 +0200, Goomich wrote:
>>
>>> You have one message from: M.G.
>>>
>>>> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
>>>> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
>>>
>>> www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shep
>>> ard-Stays-Dead
>>
>> A to ładne. No ale trzeba się mocno postarać by umarła.
>
> O, to też ładne:
>
> www.youtube.com/watch?v=98IO_wZFmLg&feature=related
>
> Nie chciało mi się czekać i sprawdzać.
>
>
www.youtube.com/watch?v=dsdFbkN4ppA&annotation_id=annotation_958
290&feature=iv
edit: teraz mam ochotę zagrać Blonde Shepard. :|
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 16:24:22 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> On Mon, 15 Aug 2011 14:22:52 +0200, M.G. wrote:
>>
>>> On Mon, 15 Aug 2011 14:16:06 +0200, Goomich wrote:
>>>
>>>> You have one message from: M.G.
>>>>
>>>>> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
>>>>> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
>>>>
>>>> www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shep
>>>> ard-Stays-Dead
>>>
>>> A to ładne. No ale trzeba się mocno postarać by umarła.
>>
>> O, to też ładne:
>>
>> www.youtube.com/watch?v=98IO_wZFmLg&feature=related
>>
>> Nie chciało mi się czekać i sprawdzać.
>>
>>
>
> www.youtube.com/watch?v=dsdFbkN4ppA&annotation_id=annotation_958
> 290&feature=iv
>
>
> edit: teraz mam ochotę zagrać Blonde Shepard. :|
Moja od zawsze jest blond.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 18:26:19 - Goomich
> Moja od zawsze jest blond.
Moja ruda, ale chodziło mi o to, żeby przejść tak samo.
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 16:24:06 - M.G.
> You have one message from: M.G.
>
>> On Mon, 15 Aug 2011 14:22:52 +0200, M.G. wrote:
>>
>>> On Mon, 15 Aug 2011 14:16:06 +0200, Goomich wrote:
>>>
>>>> You have one message from: M.G.
>>>>
>>>>> Zapewne się nie zaimportuje albo znowu facio iluzja będzie musiał
>>>>> bohaterkę rekonstruować przez dwa lata.
>>>>
>>>> www.escapistmagazine.com/news/view/98108-BioWare-A-Dead-Shep
>>>> ard-Stays-Dead
>>>
>>> A to ładne. No ale trzeba się mocno postarać by umarła.
>>
>> O, to też ładne:
>>
>> www.youtube.com/watch?v=98IO_wZFmLg&feature=related
>>
>> Nie chciało mi się czekać i sprawdzać.
>>
>>
>
> www.youtube.com/watch?v=dsdFbkN4ppA&annotation_id=annotation_958290&feature=iv
+1
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 16:31:08 - M.G.
[...]
>> www.youtube.com/watch?v=dsdFbkN4ppA&annotation_id=annotation_958
>> 290&feature=iv
>>
>>
>> edit: teraz mam ochotę zagrać Blonde Shepard. :|
>
> Moja od zawsze jest blond.
Inna sprawa, że dopóki nie odzyskamy technologii, która uszkodziła Reapera
kilkadziesiąt milionów lat temu, to trochę nie widzę jak można z nimi
wygrać. Oby tego nie spieprzyli jakimś wyciągniętym z tyłka wyjaśnieniem i
uwzględnili, że Reaperzy to już sobie tak zbierają i zbierają od co
najmniej kilku tysięcy cykli. Z pewnością napotykali już na zdecydowany
opór.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-08-15 18:25:50 - Goomich
> Inna sprawa, że dopóki nie odzyskamy technologii, która uszkodziła
> Reapera kilkadziesiąt milionów lat temu,
To moze być z deka trudnawe.
> to trochę nie widzę jak
> można z nimi wygrać.
www.gotfuturama.com/Multimedia/EpisodeSounds/1ACV04/12.mp3
--
Pozdrawiam Krzysztof Ferenc
krzysztof.ferenc.usunto@interia.eu UIN: 6750153
We are the revolutionaries. We are the usurpers to heavenly thrones.
We are the enemies of the gods.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 02:08:42 - M.G.
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>
> :-)
Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
przeproszeniem, dochujowić.
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
..
- Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
- Larwa ludzkiego Reapera O_O
- Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
wybór to wybór.
Również:
- To nadal nie tłumaczy czemu użyłeś fragmentu mojej zbroi.
- ... ... ... Miałem dziurę.
:-)
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 09:59:03 - M.G.
> On Sun, 3 Jul 2011 00:43:48 +0200, M.G. wrote:
>
>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>> estetyka jako całość.
>>
>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>
>> :-)
>
> Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
> Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
> przeproszeniem, dochujowić.
>
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
> .
>
> - Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
> - Larwa ludzkiego Reapera O_O
> - Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
> miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
> nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
> wybór to wybór.
Damn, tak sobie teraz myślę, że Koleś Iluzja jest indoktrynowany przez
Reaperów. No to nabroiłem. Drugi raz, bo w jedynce nie uratowałem Rady i
też mi się konsekwencje nie podobały.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 10:25:31 - Wojciech Bancer
[...]
>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>> estetyka jako całość.
>>>
>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>
>>> :-)
>>
>> Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
>> Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
>> przeproszeniem, dochujowić.
>>
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>> .
>>
>> - Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
>> - Larwa ludzkiego Reapera O_O
>> - Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
>> miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
>> nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
>> wybór to wybór.
>
> Damn, tak sobie teraz myślę, że Koleś Iluzja jest indoktrynowany przez
> Reaperów. No to nabroiłem. Drugi raz, bo w jedynce nie uratowałem Rady i
> też mi się konsekwencje nie podobały.
A jakie są konsekwencje nieuratowania rady?
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 10:35:41 - M.G.
> On 2011-07-25, M.G.
>
> [...]
>
>>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>>> estetyka jako całość.
>>>>
>>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>>
>>>> :-)
>>>
>>> Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
>>> Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
>>> przeproszeniem, dochujowić.
>>>
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>> .
>>>
>>> - Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
>>> - Larwa ludzkiego Reapera O_O
>>> - Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
>>> miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
>>> nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
>>> wybór to wybór.
>>
>> Damn, tak sobie teraz myślę, że Koleś Iluzja jest indoktrynowany przez
>> Reaperów. No to nabroiłem. Drugi raz, bo w jedynce nie uratowałem Rady i
>> też mi się konsekwencje nie podobały.
>
> A jakie są konsekwencje nieuratowania rady?
Udina w Radzie (może i tak by był), panoszenie się ludzi w rolach, do
których nie dorośli i pogorszenie relacji pomiędzy asari, ludźmi i
turianami. Ogólne naruszenie równowagi w systemie politycznym Cytadeli. W
dwójce słychać to w newsach, widać w szybkim zdominowaniu C-Secu przez
ludzi.
Żałuję, że przez całą dwójkę nie można poznać bieżącego składu Rady.
Męczyło mnie to. O ile w jedynce działało się w centrum wydarzeń, wracając
na Cytadelę (albo przynajmniej kontaktując się z Radą) i potem lecąc dalej,
o tyle dwójka dzieje się zupełnie pod politycznym radarem. Mało kto wie o
tym co robi Shepard i rzeczywiście jest ona takim najemnikiem dla Faceta
Iluzji.
I teraz jeszcze ta baza. Przecież on ma w sobie kawałki technologii
Reaperów, to dlaczego oddałem mu bazę?
Wrr. Przynajmniej wymaksowałem paragona i uratowałem drużynę z załogą.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 10:41:01 - M.G.
> On Mon, 25 Jul 2011 08:25:31 +0000 (UTC), Wojciech Bancer wrote:
>
>> On 2011-07-25, M.G.
>>
>> [...]
>>
>>>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>>>> estetyka jako całość.
>>>>>
>>>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>>>
>>>>> :-)
>>>>
>>>> Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
>>>> Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
>>>> przeproszeniem, dochujowić.
>>>>
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>>
>>>> - Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
>>>> - Larwa ludzkiego Reapera O_O
>>>> - Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
>>>> miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
>>>> nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
>>>> wybór to wybór.
>>>
>>> Damn, tak sobie teraz myślę, że Koleś Iluzja jest indoktrynowany przez
>>> Reaperów. No to nabroiłem. Drugi raz, bo w jedynce nie uratowałem Rady i
>>> też mi się konsekwencje nie podobały.
>>
>> A jakie są konsekwencje nieuratowania rady?
>
> Udina w Radzie (może i tak by był), panoszenie się ludzi w rolach, do
> których nie dorośli i pogorszenie relacji pomiędzy asari, ludźmi i
> turianami. Ogólne naruszenie równowagi w systemie politycznym Cytadeli. W
> dwójce słychać to w newsach, widać w szybkim zdominowaniu C-Secu przez
> ludzi.
>
> Żałuję, że przez całą dwójkę nie można poznać bieżącego składu Rady.
> Męczyło mnie to. O ile w jedynce działało się w centrum wydarzeń, wracając
> na Cytadelę (albo przynajmniej kontaktując się z Radą) i potem lecąc dalej,
> o tyle dwójka dzieje się zupełnie pod politycznym radarem. Mało kto wie o
> tym co robi Shepard i rzeczywiście jest ona takim najemnikiem dla Faceta
> Iluzji.
>
> I teraz jeszcze ta baza. Przecież on ma w sobie kawałki technologii
> Reaperów, to dlaczego oddałem mu bazę?
>
> Wrr. Przynajmniej wymaksowałem paragona i uratowałem drużynę z załogą.
Strzelam, że Koleś Iluzja będzie w trójce takim drugim Sarenem. Wszystko
się zgadza - Saren też był częściowo scyborgizowany i też twierdził, że
ratuje galaktykę przed Reaperami. Jego racjonalizacją było to, że jedyną
metodą na przetrwanie jest udowodnienie, że rasy organiczne są użyteczne
dla Reaperów żywe. I teraz wyskakuje Kolo Iluzja i mówi, że on to wszystko
dla ludzi i że Cerberus to ludzkość. Brrr.
Co ciekawe, Legion wyraźnie ostrzegał - idźcie własną drogą, nie poprzez
technologię Reaperów. Patrzcie co stało się z heretykami gethów. A ja
oczywiście zupełnie odwrotnie - tyle fajnej technologii, nie może się
zmarnować. Nawet Mordin twierdził, że to błąd.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 11:45:00 - Wojciech Bancer
[...]
>>>>> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
>>>>> estetyka jako całość.
>>>>>
>>>>> To wszystko prostu rezonuje z mą duszą, no.
>>>>>
>>>>> :-)
>>>>
>>>> Skończyłem główny wątek :-) Było pięknie. Ale ciągle niepokoi mnie ten
>>>> Shepard z pazurem. Coś mi się wydaje, że za bardzo chcą trójkę, za
>>>> przeproszeniem, dochujowić.
>>>>
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>> .
>>>>
>>>> - Przeżyłem. Drużyna też, w komplecie.
>>>> - Larwa ludzkiego Reapera O_O
>>>> - Jak dureń oddałem bazę Zbieraczy Cerberusowi. Christie Shepard będzie
>>>> miała problemy w trójce. Ale zostaję przy swojej decyzji. Zastanawiałem się
>>>> nad nią długo. Teraz żałuję (tak jak zabicia heretyków) ale trudno. Co
>>>> wybór to wybór.
>>>
>>> Damn, tak sobie teraz myślę, że Koleś Iluzja jest indoktrynowany przez
>>> Reaperów. No to nabroiłem. Drugi raz, bo w jedynce nie uratowałem Rady i
>>> też mi się konsekwencje nie podobały.
>>
>> A jakie są konsekwencje nieuratowania rady?
>
> Udina w Radzie (może i tak by był), panoszenie się ludzi w rolach, do
> których nie dorośli i pogorszenie relacji pomiędzy asari, ludźmi i
> turianami. Ogólne naruszenie równowagi w systemie politycznym Cytadeli. W
> dwójce słychać to w newsach, widać w szybkim zdominowaniu C-Secu przez
> ludzi.
To czy Udina jest w radzie zależy od tego czy wybrałeś Andersona, czy Udinę w 1-ce
jak sądzę. U mnie w radzie jest Anderson. :-) Ludzie są w C-Sec z powodu niedoboru
w innych rasach, po ataku Sarena (przynajmniej ja taką wersję usłyszałem).
> Żałuję, że przez całą dwójkę nie można poznać bieżącego składu Rady.
O. Jak się uratuje radę, to masz z nimi spotkanie i przywracają Ci po cichu
status Widma. Jednak zastrzegają, że masz działać w Terminusie i bez większego
wsparcia rady.
> I teraz jeszcze ta baza. Przecież on ma w sobie kawałki technologii
> Reaperów, to dlaczego oddałem mu bazę?
>
> Wrr. Przynajmniej wymaksowałem paragona i uratowałem drużynę z załogą.
A ja teraz przechodzę ME2, ale z dokupionymi wszystkimi DLC z misjami. :-)
--
Wojciech Bańcer
proteus@post.pl
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 11:55:40 - M.G.
[...]
>> Udina w Radzie (może i tak by był), panoszenie się ludzi w rolach, do
>> których nie dorośli i pogorszenie relacji pomiędzy asari, ludźmi i
>> turianami. Ogólne naruszenie równowagi w systemie politycznym Cytadeli. W
>> dwójce słychać to w newsach, widać w szybkim zdominowaniu C-Secu przez
>> ludzi.
>
> To czy Udina jest w radzie zależy od tego czy wybrałeś Andersona, czy Udinę w 1-ce
> jak sądzę. U mnie w radzie jest Anderson. :-) Ludzie są w C-Sec z powodu niedoboru
> w innych rasach, po ataku Sarena (przynajmniej ja taką wersję usłyszałem).
Nie kupuję tego. Przecież na Cytadeli też byli ludzie, to ich niedoboru nie
odczuto? Pallin zginął z rąk Bailey'a w wyniku machinacji Udiny:
www.usatoday.com/life/comics/2010-10-25-masseffect25_ST_N.htm
>> Żałuję, że przez całą dwójkę nie można poznać bieżącego składu Rady.
>
> O. Jak się uratuje radę, to masz z nimi spotkanie i przywracają Ci po cichu
> status Widma. Jednak zastrzegają, że masz działać w Terminusie i bez większego
> wsparcia rady.
! Muszę odnaleźć tę scenę na tubce. Dlaczego mam wrażenie, że niby dobrze
robię ale mimo to spycham galaktykę w chaos? Niemniej jeśli będę mógł
podtweakować bohaterkę w trójce na początku, to nie wykorzystam okazji i
nie zrobię numeru z nie nie, tak naprawdę bazę Collectorów zniszczyłam.
Mam nadzieję, że Christie Shepard będzie ciągle mogła wszystko naprostować.
>> I teraz jeszcze ta baza. Przecież on ma w sobie kawałki technologii
>> Reaperów, to dlaczego oddałem mu bazę?
>>
>> Wrr. Przynajmniej wymaksowałem paragona i uratowałem drużynę z załogą.
>
> A ja teraz przechodzę ME2, ale z dokupionymi wszystkimi DLC z misjami. :-)
No Overlord i Lair of The Shadow Broker są doskonałe.
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-25 12:45:59 - M.G.
[...]
> ! Muszę odnaleźć tę scenę na tubce.
No dobra, obejrzałem. Nie jestem pewny czy warto ich było ratować :-)
[...]
--
M.G.
Re: Mass Effect 2
2011-07-26 17:48:40 - Piotr Kapis
>> To czy Udina jest w radzie zależy od tego czy wybrałeś Andersona, czy Udinę w 1-ce
>> jak sądzę. U mnie w radzie jest Anderson. :-) Ludzie są w C-Sec z powodu niedoboru
>> w innych rasach, po ataku Sarena (przynajmniej ja taką wersję usłyszałem).
>
> Nie kupuję tego. Przecież na Cytadeli też byli ludzie, to ich niedoboru nie
> odczuto?
Potwierdzam, że przy uratowanej radzie ludzi w C-Sec też jest dużo.
Wyjaśnienie jest takie, że inne rasy mają problemy, a ludzie są aktywni i
chętni. W dodatku przy takim wyborze ludziom bardziej się ufa.
--
Codiac
Re: Mass Effect 2
2011-07-28 08:54:04 - Rais
> Ech, stara miłość nie rdzewieje. Ponownie się zakochałem. Design, dźwięk,
> estetyka jako całość.
>
>
Tak na marginesie to jedynka trafiła do gazety.
--
pzdr