Staszewski: Sygnalistką w sprawie Lisa nie była Kim, inny też powód zwolnienia
To nie Renata Kim była sygnalistką w „sprawie Tomasza Lisa” i jego zachowań w „Newsweeku”, twierdzi były dziennikarz tego tygodnika, Wojciech Staszewski. „Powód zwolnienia Lisa jest związany z zupełnie inną osobą i zupełnie inną historią”, pisze reporter na Facebooku, oceniając, że Kim „ulepiła wielką kulkę kłamstewka”.
Renata Kim była panelistką podczas niedawnego Kongresu Kobiet. Opowiadała wówczas o kulisach odwołania przez RASP Tomasza Lisa ze stanowiska redaktora naczelnego „Newsweeka” oraz o tym, jaki był jej udział w tej sprawie. Zapewniała, że przez cztery lata chodziła do działu HR, gdzie prosiła o przeniesienie z redakcji, ale nie składała tam zawiadomień o mobbingu, gdyż miała przeczucie, „że tego nie udowodni”.
- Przy każdej okazji, w windzie, na korytarzu, na wyjeździe służbowym, opowiadałam, co dzieje się u nas w redakcji. I nikt z tym nic nie zrobił. Z perspektywy czasu: miałam rodzaj magicznego myślenia, że jak będę o tym dużo mówić, to ktoś w końcu usłyszy i załatwi problem. Mówiła też, iż po przyznaniu publicznym, że to ona sygnalizowała nieprawidłowości w refakcji, została zasypana oskarżeniami, że jest „donosicielką”.
Staszewski: To nie Kim sygnalizowała
W czwartek głos w tej sprawie zabrał były reporter „Newsweeka (skonfliktowany z Renatą Kim; od kilku miesięcy zarzuca jej, że to ona jego mobbowała) - Wojciech Staszewski. - Osobą sygnalizującą był zupełnie ktoś inny. I powód zwolnienia Tomka Lisa jest związany z zupełnie inną osobą i zupełnie inną historią, której być może opinia publiczna nigdy nie pozna - napisał na Facebooku. Staszewski dodaje też: - Renata Kim w lipcu ulepiła wielką kulkę kłamstewka. I uzyskała po tym kłamstwie niebywałe uwielbienie internetu. Spodziewam się, że to kłamstwo było obliczone właśnie na uzyskanie takiego poklasku.
Reporter precyzuje, dlaczego nie można - jego zdaniem - nazwać dziennikarki sygnalistką: sygnalistka chce bowiem „osiągnąć efekt”, podczas gdy Renata Kim tylko relacjonowała wszystkim (łącznie z działem HR), jak bardzo jest źle w redakcji, ale nie wszczynała oficjalnych procedur. - Po prostu przeżywała. Można jej współczuć trudnej relacji z szefem, ale należą się za to oklaski?
„Kulka medialnego kłamstwa”
- Chcecie uwielbiać Renatę – proszę bardzo. Ktoś może ją uwielbiać za wsparcie dla środowisk LGBT, które głośno deklaruje, ktoś za moralną bezwzględność wobec PiS, ktoś za coś. Natomiast nie da się uwielbiać Renaty za przyłożenie ręki do zwolnienia Tomasza Lisa. Bo w tym nie ma ani odrobiny prawdy. Jest tylko kulka medialnego kłamstwa - komentuje Staszewski.
W lipcu br. Wojciech Staszewski, związany z redakcją „Newsweeka” od 2013 do końca 2016 roku, w obszernym wpisie facebookowym stwierdził, że względem niego mobbing miała stosować w redakcji "Newsweeka" jego bezpośrednia przełożona, którą była właśnie Renata Kim. „Stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek. To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin „jak powietrze”, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem – opisał. Jednak odchodząc w 2016 roku z „Newsweeka”, Staszewski przedstawił inne powody. Mówił, że zaproponowano mu przejście z etatu na system pracy „firma - firma”.
W odpowiedzi Kim wytknęła Staszewskiemu słabą efektywność, pisanie słabych tekstów a także nadliczbowe urlopy w czasie, gdy pracował w „Newsweeku”. - Nazywanie mnie mobberką w chwili, gdy od zwolenników Lisa słyszę, że jestem donosicielką, beztalenciem, najsłabszym ogniwem, które latami nie umiało się ogarnąć, zawalczyć o siebie – to zwykła podłość – pisała dziennikarka.
Renata Kim do redakcji „Newsweek Polska” dołączyła wiosną 2012 roku, wraz z grupą dziennikarzy przeszła tam krótko po tym, jak Tomasz Lis został redaktorem naczelnym. Przedtem przez prawie dwa lata współpracowała z Lisem we „Wprost”. Jeszcze wcześniej pracowała m.in. jako szefowa działu opinie i działu społeczeństwo w „Dzienniku” i „Dzienniku Gazecie Prawnej”, w sekcji polskiej BBC oraz w radiowej Trójce.
Tomasz Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Po zwolnieniu, jego obowiązki w „Newsweeku” w lipcu przejął Tomasz Sekielski, który w pierwszym wstępniaku przyznał, iż „warunki panujące w redakcji odbiegały od standardów”.
Dołącz do dyskusji: Staszewski: Sygnalistką w sprawie Lisa nie była Kim, inny też powód zwolnienia
Mój borze, co za dziecinada. Dorośli ludzie...