SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Tomasz Lis: mój nowy program też w poniedziałki wieczorem, sukcesem wyborczy efekt rozmowy z Kaczyńskim

Tomasz Lis zapowiedział, że jego nowy program będzie pokazywany o tej samej porze co „Tomasz Lis na żywo” w TVP2. Przy okazji podsumował 8-letnią współpracę z Telewizją Polską, m.in. wyjaśnił kulisy podania nieprawdziwego tweeta córki Andrzeja Dudy oraz bojkotowania programu przez polityków PiS.

Na swoim blogu na portalu naTemat.pl Tomasz Lis wyraził wątpliwość, czy po zmianach w kierownictwie Telewizji Polskiej, które nastąpią po wejściu w życie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, swój program w TVP2, zgodnie z ogłoszoną już ramówką, będzie prowadził do końca stycznia. - Za chwilę nadany może być ostatni program „Tomasz Lis na żywo”. A może ostatni program już był nadany. Może ostatni będzie nadany w poniedziałek. Albo za tydzień. Nieistotne - stwierdził.

W czwartek do dymisji podali się dyrektorzy TVP1, TVP2, TVP Kultura i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej oraz dyrektor kadrowa TVP. W czwartkowym i piątkowym wydaniu „Wiadomości” niepewną sytuację w redakcji zasugerowały widzom Beata Tadla i Diana Rudnik.

Tomasz Lis na Twitterze skomplementował troje odchodzących dyrektorów. - Panu Jerzemu Kapuścińskiemu, dyrektorowi TVP2 dziękuję za wspólne dobre lata. Wyrazy szacunku dla Katarzyny Janowskiej z TVP Kultura i Tomasza Syguta z TAI. Pokazaliście klasę! Katarzynie Janowskiej dziękuję głównie za cudowne relacje z Konkursu Chopinowskiego. Tomasz Sygut pokazał, że można mieć w CV „Super Express” i być facetem przyzwoitym i z jajami. Szacunek - ocenił.

Na blogu dziennikarz podkreślił, że „Tomasz Lis na żywo” był najpopularniejszym telewizyjnym programem publicystycznym, mimo że w porze jego emisji konkurencyjne stacje pokazywały hitowe filmy i programy rozrywkowe. - Stawiam jednocześnie dolary przeciw orzechom, że w przyszłości żaden publicystyczny program poświęcony polityce, nie będzie miał takiej oglądalności jak mój. Zakłady już przyjmuję - ocenił dziennikarz. Przy okazji odparł zarzut, że wysoka oglądalność jego programu wynika z tego, że jest pokazywany po bardzo popularnym serialu „M jak miłość”. Zwrócił uwagę, że po serialu jest jeszcze emitowany krótki program z kulisami jego produkcji, więc w praktyce „Tomasz Lis na żywo” zaczyna się 16 minut po zakończeniu „M jak miłość”.

Tomasz Lis nie zgadza się też z pogłoskami o kosztach i zyskach finansowych z jego programu (realizowanego przez firmę należącą do dziennikarza). Podkreślił, że podawane co jakiś czas kwoty 5-7 mln zł rocznego budżetu produkcji (pierwszy raz opublikowały je na początku 2012 roku „Gazeta Polska” i „Super Express”) są „całkowicie kosmiczne, zupełnie zmyślone”. W rzeczywistości budżet był wielokrotnie mniejszy i służył opłaceniu kilkunastu osób pracujących przy realizacji programu. Z drugiej strony audycja pozwoliła TVP2 osiągać duże wpływy reklamowe (według Lisa przez prawie 8 lat wyniosły one łącznie grubo ponad 100 mln zł). - Nie tylko nie zarabiałem więc dzięki abonamentowi, ale pomagałem, i to na wielką skalę, uzupełnić lukę w abonamencie - podkreślił dziennikarz.

Ponadto opisał kulisy wydania programu w maju ub.r. przed drugą turą wyborów prezydenckich. W rozmowie z Tomaszem Karolakiem omawiał wtedy w krytycznym tonie rzekomy wpis twitterowy córki Andrzeja Dudy, który umieszczono na jej fałszywym profilu. O to, kto zawinił w tej sytuacji, dziennikarz i aktor korespondencyjne spierali się jeszcze w zeszłym tygodniu.

Na blogu Lis wyjaśnił, że w czasie programu z udziałem Aleksandra Kwaśniewskiego (tydzień przed rozmową z Karolakiem) czuł się bardzo słabo (wcześniej trzy razy przebywał przez wiele dni w szpitalach, w kwietniu ub.r. trafił tam po zasłabnięciu w czasie maratonu w Holandii, a najbliższe wydanie jego audycji zostało odwołane). - Czułem się strasznie, na pewno tak wyglądałem. Program, czego na szczęście nikt nie zauważył, skróciłem o 6 minut. W tym czasie na Woronicza jechała już karetka. Chwilę potem wylądowałem na kardiologii w szpitalu MSW na Wołoskiej - opisał. Przed kolejnym programem na własne życzenie wypisał się ze szpitala, a producentce polecił, żeby sama wybrała gości, byle nie takich, z którymi mogą być ostre dyskusje. Kartkę z rzekomym wpisem córki Andrzeja Dudy dostał od jednego ze współpracowników tuż przed początkiem rozmowy z Karolakiem.

Dziennikarz podkreślił, że z własnej inicjatywy następnego dnia przeprosił za tę pomyłkę w TVP Info i osobiście w rozmowie z Dudą w siedzibie Ringier Axel Springer Polska. - Z całym szacunkiem, nie sądzę, by była to postawa w polskich mediach standardowa. Nawiasem mówiąc, fałszywe konto Pani Kingi Dudy funkcjonowało na Twitterze przez wiele tygodni. Ani kandydat ani jego sztab nie usunęli go, choć jest to proste. Rozumiem, że ktoś miał wpaść w pułapkę. Padło na mnie. Trudno - skomentował Lis. M.in. za ten błąd dwa tygodnie temu otrzymał od Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich tytułu Hieny Roku.

Podsumowując prawie 8 lat swojego programu w TVP2, za jeden z największych sukcesów Tomasz Lis uznał rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim na początku października 2011 roku, zaraz przed wyborami parlamentarnymi, które wygrała Platforma Obywatelska. - Mój cel był prosty - zmusić prezesa Kaczyńskiego do odkrycia się. Udało się - stwierdził dziennikarz, dodając, że w komentarzach powyborczych ten wywiad uznano za jeden z czynników, które przyczyniły się do porażki Prawa i Sprawiedliwości. - Nie ukrywam, odsunięcie o kilka lat PiS-owskich rządów w Polsce, jeśli rzeczywiście w tym pomogłem, uznawałbym za jeden ze swych największych zawodowych sukcesów - uważa Lis.

Od jesieni 2012 roku politycy PiS nie przyjmowali zaproszeń do programu, a od maja ub.r. Tomasz Lis wspominał o tym na wizji i w niektórych wydaniach zostawiał dla nich pusty fotel. Bojkot tłumaczono serią okładek „Newsweeka” karykaturujących Jarosława Kaczyńskiego, jednak według Lisa, przyczyną było jedno zdanie z artykułu tygodnika o ojcu braci Kaczyńskich - jego wypowiedź: „Niech Bóg ocali Polskę przed moimi synkami narwańcami”. Cezary Łazarewicz, który napisał ten tekst, został przez SDP nominowany do tytułu Hieny Roku, a w sądzie bezskutecznie domagał się od stowarzyszenia przeprosin za naruszenie w ten sposób jego dóbr osobistych.

Tomasz Lis kolejny raz zapowiedział też swój nowy program (dwa tygodnie temu stwierdził, że będzie on emitowany częściej niż ten w TVP2). - Za chwilę, o tej samej godzinie, także w poniedziałek, pojawię się gdzie indziej. Zdążę Państwa poinformować gdzie - napisał dziennikarz. - „Tomasz Lis na żywo” znika. „Lis na żywo” będzie trwał - zadeklarował.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis: mój nowy program też w poniedziałki wieczorem, sukcesem wyborczy efekt rozmowy z Kaczyńskim

51 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pollyanna
Panie Tomku,
Robiona na Pan nagonka przez zwolenników PiS-u jest obrzydliwa i aż nadto przejrzysta - to osobista zemsta prezesa. Czy zapytał Pan kogoś z "niepokornych", co sądziliby, gdyby na marszu KOD-u pojawiłaby się na transparencie kaczka z uciętym łbem, tak jak na marszu popierających rzad transparent z martwym lisem? Wyobraża Pan sobie ten wrzask i protest?
Nie dziwię się pomyłce z wpisem Dudówny. Przecież był on bardzo prawdopodobny - w takim właśnie tonie wypowiadali się o Idzie politycy z kręgu jej ojca.
0 0
odpowiedź
User
tommyF
Jeśli fałszywe konto córki prezydenta funkcjonowało od wielu tygodni, to tym bardziej nie znajduje wytłumaczenia fakt, że przed programem tego nie sprawdzono. Ale co tam, to była "pułapka, w którą wpadł pan redaktor".
O ile się nie mylę, kulisy M jak Miłość również posiadają całkiem sporą widownię - przypuszczam, że widzowie po prostu są ciekawi, co wydarzy się w następnym odcinku. Tłumaczenie, że jest to bez wpływu na program pana redaktora, jest zupełnie chybione.
No i najważniejsze - stwierdzenie, że zaprasza się polityka do programu tylko po to, by go zdyskredytować, eliminuje prowadzącego jako dziennikarza. Wiele lat temu za coś takiego z telewizją pożegnał się pan Gembarowski. A pan Lis? Nic. Prowadził swój program jeszcze przez cztery lata, a teraz z tego wywiadu jest dumny. Więcej, nadal śmie się nazywać się dziennikarzem.

Żegnam bez pozdrowień.

Zawsze może też pan poskarżyć się w Niemczech na to, jaka niesprawiedliwość pana spotkała, bo ktoś się w końcu na panu poznał.
0 0
odpowiedź
User
Do Tommy-ego
Proszę czytać ze zrozumieniem. Lis mówi o "odkryciu", nie o kompromitacji. Co to znaczy wiemy teraz doskonale. Właśnie mamy do czynienia z "odkrywaniem" się prawdziwych zamiarów PiS-u, skrzętnie ukrytych w kampanii wyborczej przez pana prezesa, pana prezydenta i panią premier.
0 0
odpowiedź