SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Koalicja Obywatelska wyprzedziła partię rządzącą w sondażu. „Sygnał ostrzegawczy dla PiS”

31 proc. ma w najnowszym sondażu preferencji partyjnych Koalicja Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość zdobyło trzy punkty procentowe mniej. Czy to początek trwałego trendu spadkowego partii obozu władzy? - Sondaż Kantara powinien być traktowany jako sygnał ostrzegawczy dla PiS, że musi znaleźć szybkie rozwiązania na inflację, kwestię KPO, brak własnej narracji na scenie politycznej - uważa Wojciech Wybranowski.

Donald Tusk, fot. PODonald Tusk, fot. PO

Kantar Public opublikował wyniki październikowego sondażu preferencji wyborczych. Wśród Polaków, którzy deklarują pójście do urn, największe poprawie uzyskała Koalicja Obywatelska (31 proc.). Za nią znalazła się partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość (28 proc.) oraz Ruch Polska 2050 (10 proc.). Do Sejmu weszłyby także Lewica (7 proc.) oraz Konfederacja (5 proc.), progu nie przekroczyłyby PSL (4 proc.), Kukiz'15 (1 proc.), AgroUnia (1 proc.) i Porozumienie Jarosława Gowina (mniej niż 1 proc.).

Publicyści, z którymi rozmawiamy,  podkreślają: jeden sondaż powie tak, drugi sondaż powie nie: ​z tego przeprowadzonego kilka dni temu przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że nadal prowadzi PiS z 33 proc. poparcia, KO może liczyć na 26,7 proc.

- Widać trend, że poparcie PiS i KO stanęło, ale póki co w innych sondażach poparcie KO nie przekracza 30 procent. Choć ostatecznie mogą ten próg przeskoczyć, być może zimą – mówi Joanna Miziołek z „Wprost”. - Jest jednak naturalne, że jeżeli ludzie są niezadowoleni z obecnej sytuacji – a tak jest teraz – przerzucają się na największą partię opozycyjną, to zrozumiałe. W czasie przedwyborczym i wyborczym pojawiają się sytuacje, że jeden sondaż jest odpowiedzią na inny, PiS ma też swoje sondaże. One też wpływają na opinię publiczną, są takie, które wydają się nieco podkręcone. Bardziej zwracałabym uwagę na trend, a ten jest taki, że sytuacja ustabilizowała się: na prowadzeniu jest PiS, ale na ten moment oni wygraliby wybory, ale nie stworzyliby koalicji rządzącej. Na to większe szanse miałaby opozycja – zaznacza Miziołek.

- Nie tak dawno prof. Chwedoruk w wywiadzie dla „Głosu Wielkopolskiego” mówił, że jedyny wpływ na preferencje wyborcze i zachwianie poparcia dla rządu będą miały sytuacje kryzysowe, jak kryzys gospodarczy. Bo Polacy – i nie tylko oni – głosują portfelami – podkreśla Wojciech Wybranowski, redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”. - Inflacja jest tak wysoka, że wszyscy ją odczuwają, więc może mieć ona wpływ na chwilowy spadek poparcia. Na pewno do większej mobilizacji twardego elektoratu przyczyniła się aktywność Donalda Tuska. Ten elektorat był zdegustowany, że partii nie widać, nie słychać, w Platformie nie było inicjatywy, teraz podjął ją Tusk. PiS natomiast powinno traktować każdy sondaż, w którym traci przewagę nad KO, jako ostrzeżenie. Choć trzeba zwracać uwagę, kto dany sondaż robił, jak są budowane pytania. I pamiętać, że to jeden z wielu sondaży, które ostatnio się pojawiają – zastrzega Wybranowski.

Zdaniem naczelnego „Głosu Wielkopolskiego”, sondaże na półtora roku przed kampanią wyborczą mogą „pokazywać pewne przebudzenie twardych elektoratów”. - Na pewno natomiast nie pokazują trwałych preferencji wyborczych. Ale sondaż Kantara powinien być traktowany jako sygnał ostrzegawczy dla PiS, że musi znaleźć szybkie rozwiązania na inflację, kwestię KPO [Krajowy Plan Odbudowy – red.], brak własnej narracji na scenie politycznej. PiS się schował, nie widać go, stracił aktywność narracyjną. Ale mam wrażenie, że z sondażami jest jak z Twitterem. Na podstawie sondażu na grupie reprezentatywnej 982 osób wyciągamy wnioski. Tak samo ludzie, którzy siedzą na Twitterze, a nie w terenie z wyborcami, na podstawie aktywności trolli internetowych i memów przesądzają, kto wygra wybory – ocenia Wybranowski.

- Z sondażami jest tak, że trzeba poczekać na kolejne, żeby trend był zaznaczony – mówi natomiast Roman Imielski, wicenaczelny „Gazety Wyborczej”. - Widać natomiast wyraźnie dla PiS nie rośnie, natomiast wewnątrz partii mają jasną informację od wyborców, że powiększa się grupa osób zdemobilizowanych. Takich, które nie zagłosują na opozycję, ale nie pójdą w ogóle na wybory. To dla PiS katastrofa, bo najtwardsza grupa wyborcza stawi się przy urnach, ale będzie o wiele za mała, żeby ugrupowanie mogło myśleć nie tylko o wygraniu wyborów, ale także o byciu największym stronnictwem w przyszłym parlamencie – dodaje.

Winter is coming

Czy dla poprawy notowań PiS postawi na nowe programy socjalne, a może wykona ruchy wizerunkowe (jak choćby wymiana premiera)?

- Jedyne, na co dziś stawia PiS, to zima. Spodziewają się wtedy spadków poparcia i od tego uzależniają swoją wygraną. Politycy PiS w rozmowach przyznają, że są dwie rzeczy, które mogą zdecydować o ich zwycięstwie: pierwszy to przetrwanie zimy, zapewnienie ludziom bezpieczeństwa energetycznego – mówi dziennikarka „Wprost”. - Dziś sytuacja sondażowa jest napędzaniem strachów: opozycja mówi, że nie wyjdziemy z kryzysu, będzie ciemno i zimno, do czego doprowadziły rządy Zjednoczonej Prawicy. A PiS chce pokazać, że mimo trudnej sytuacji, wojny, wyjdziemy z tego wszystkiego suchą stopą. Na razie są tarcze antyinflacyjne czy limity wprowadzane na ceny prądu. Podobno są zbyt małe, pytanie, czy rząd zdecyduje się je podwyższyć, co według ekonomistów poskutkuje utrwalaniem inflacji. Jedno kosztem drugiego. Wydaje się, że PiS przyjęło taktykę, i mówił o tym Kaczyński podczas spotkań z wyborcami, ustabilizowania nawet na wysokim poziomie inflacji niż utraty przez ludzi pracy. Bo gdyby zaczęli tłamsić inflację, zaczęłaby się recesja – dodaje.

Drugim czynnikiem, który może zaważyć na wynikach wyborów parlamentarnych, są zdaniem Miziołek fundusze europejskie. - KPO to najmniejszy problem, bo pojawiła się informacja na temat funduszy strukturalnych, Funduszu Spójności. Pytanie, czy to rzeczywiście może być zagrożenie dla PiS. Ale w partii usłyszałyśmy, że jeżeli fundusze będą, to nie ma Tuska. A jeżeli funduszy nie będzie, to nie ma PiS. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że nie dostajemy tych funduszy, Polska wpada wtedy w ogromną recesję – podkreśla dziennikarka.

- Od doradców Mateusza Morawieckiego dostajemy informacje, że PiS nie widzi, iż zbliża się do ściany, a za dwa do pięciu miesięcy wejdzie w nią kompletnie bez funduszy europejskich. Nie wiem, jak PiS zamierza w tej sprawie dogadać się z Unią Europejską, mam nadzieję, że niemożliwe jest zablokowanie funduszy strukturalnych, bo trzeba do tego jednomyślności wszystkich państw UE. Ale to zagrożenie gdzieś jawi się wobec napiętych relacji z Unią – dodaje Miziołek.

Dziennikarka „Wprost” przyznaje, że w kampanii PiS jest „przesyt programów socjalnych”. - Teraz można ogłaszać tylko programy ratujące, tarcze antykryzysowe. PiS musi dogadać się z UE i przetrwać zimę. To przesądzi o zwycięstwie lub przegranej partii – mówi.

Roman Imielski na pytanie o kroki partii rządzącej wobec groźby przegranej odpowiada stanowczo: „PiS ideowo się skończył”. - Nie jest w stanie zaproponować niczego, co porwałoby wyborców jak w 2015 czy 2019 roku. Najłatwiej jest dosypywać pieniądze, ale to już też nie działa, bo PiS zgotował nam otoczenie gospodarcze, jakie teraz mamy. Na to ma wpływ także wojna w Ukrainie, ale kluczowe są decyzje rządzących: drożyzna, kursy walut, ceny surowców energetycznych... To powoduje, że programy socjalne niewiele już dają. Z niektórych badań wynika też, że spora część wyborców zdała sobie sprawę, iż obóz władzy jest niekompetentny. Nie poprawił chociażby usług publicznych, jest zdecydowanie gorzej, jeżeli chodzi o służbę zdrowia czy funkcjonowanie sądów – dodaje wicenaczelny „Wyborczej”.

- PiS zrobi wszystko, żeby władzy nie oddać, to oczywiste – podkreśla Imielski. - Im bliżej wyborów, tym bardziej hochsztaplerskie będą próby zachowania władzy. Najnowszy przykład to słynna wrzutka z ustawą o tak zwanych spółkach o strategicznym znaczeniu dla państwa i próba zabetonowania w nich układów [rozmawialiśmy we wtorek, w środę projekt został wycofany - red.]. Chodzi o tysiące czy nawet dziesiątki tysięcy posad dla krewnych i znajomych królika. PiS to testował przez ostatnie 30 lat, bo takim przetrwalnikiem jeszcze dla Porozumienia Centrum była spółka Srebrna – twierdzi dziennikarz.

Tłuste koty ze struktur terenowych

Czy objazd Kaczyńskiego po kraju może pomóc zdobyć ugrupowaniu nowych wyborców czy skierowany jest raczej do twardego elektoratu?

- Objazd jest pobudzeniem struktur, nie chodzi o docieranie do wyborców, ale pokazywanie przez Kaczyńskiego strukturom: jest zagrożenie, musimy walczyć, bo inaczej nie wygramy wyborów. Struktury są po latach tłustymi kotami, które nie pracują – zaznacza Joanna Miziołek. - Zaskakujące jest, że prezes PiS rok przed wyborami jeździ tydzień w tydzień po kraju. Nie wiem, czy nie więcej niż Tusk. To jednak pokazuje, że w środku partii jest obawa przed utratą władzy i poczucie, że trzeba się mobilizować. Zresztą projekt, który pojawił się w poniedziałek, zapewniający miejsce w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa jest szykowaniem arki Noego na ewentualny potop w przypadku wygranej opozycji – uważa Miziołek.

- To, co latem zapowiadał Kaczyński, to mobilizacja struktur terenowych. Opozycja wytykała mu wtedy, że spotyka się tylko z sympatykami i działaczami PiS, nie ma otwartych spotkań. Ale one miały właśnie służyć spotkaniom z działaczami, to było otwarcie na struktury. Jak pracować, co robić, jak tworzyć listy. To przedwyborcza mobilizacja struktur i ludzi, którzy później będą robić kampanię – mówi również Wybranowski.

- Ten objazd na sto procent nie pomoże zdobyć żadnych wyborców. Nawet wprost przeciwnie, co przyznają na boku sami nawet politycy PiS – mówi Roman Imielski. - Prezes wychodzi tam na dobrego wujka z wesela, który sufluje swoje żarty, tak śmieszne, że można ze stołka spaść. Jeżeli to oglądają młodzi ludzie, którzy prawdopodobnie w dużym stopniu zdecydują o wyniku wyborów parlamentarnych, a wiadomo z ostatnich badań, że od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, że zaangażowanie i zainteresowanie polityką wśród osób młodych zdecydowanie wzrosło, to czarno to widzę z punktu widzenia PiS. Głównym elementem objazdu jest próba mobilizacji zdemobilizowanego elektoratu – zaznacza wicenaczelny „Wyborczej”.

- Inne sondaże pokazują, że wyborcy niezgadzający się z polityką PiS chcą przede wszystkim odsunięcia partii od władzy, konsolidacji po stronie opozycyjnej – na jednej czy dwóch listach – oraz rozliczenia władzy PiS. I tego najbardziej boi się Jarosław Kaczyński - dodaje Imielski.

Badanie Kantar Public zrealizowano w dniach 14-19 października na próbie 982 osób. W części dotyczącej preferencji partyjnych uczestniczyło 671 osób, które zadeklarowały, że „zdecydowanie” bądź „raczej” wezmą udział w wyborach.

Dołącz do dyskusji: Koalicja Obywatelska wyprzedziła partię rządzącą w sondażu. „Sygnał ostrzegawczy dla PiS”

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pytanie
Kto oprócz wyznawców PO wierzy w ten sondaż?
odpowiedź
User
Wiktor
TEN SONDAŻ ZOSTAŁ ZROBIONY NA ZLECENIE DYKTATORA TUSKOSTANU!!!!!
odpowiedź
User
Pawel
Totalna trzęsie gaciami i robi sobie pocieszenie w wątpliwych sondażach.
odpowiedź