SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Segregacja mediów przez polityków jest niedopuszczalna (opinie)

Niedopuszczalne jest jakiekolwiek segregowanie mediów, zwłaszcza przez osoby publiczne, w tym polityków, którzy mają obowiązek rozmawiania z dziennikarzami. Nie ma nieodpowiednich pytań, są tylko pytania, na które polityk jest nieprzygotowany - oceniają Bogusław Chrabota, Zbigniew Lazar, Tomasz Gackowski i Grzegorz Miecugow.

W swoim felietonie pt. „Łaźcie do zakłamanych mediów jeszcze częściej, uwiarygadniajcie i czyńcie z nich centrum debaty. Daleko zajdziecie!” Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii ds. redakcyjnych, zaapelował do polityków z obozu rządzącego, żeby zastanowili się nad ograniczeniem swojej obecności w nieprzychylnych im mediach, m.in. w największych kanałach telewizyjnych. Zaznacza jednak, że nie namawia do bojkotu. - Ale to pędzenie na wyścigi do tych przybytków, ta radość, że teraz jest się najważniejszym, że kamery, światła i kolejny słowny ping-pong, wydaje mi się dość żałosna i nieskuteczna - pisze publicysta.

- Chadzanie do takich miejsc jest przeciwskuteczne. Szans na uczciwe przedstawienie swojego stanowiska w takich rozmowach nie ma żadnych. Dostarcza się natomiast paliwa do kolejnych ataków i uwiarygadnia media kłamliwe. W ten sposób ładuje się akumulatory, by za chwilę przyłożyć obozowi zmiany tak, że nogami się nakryje! - stwierdza Karnowski.

Dziennikarz nie wskazuje, jakie media ma na myśli. Można się jednak domyślić, że felieton powstał po niedzielnym wywiadzie Karoliny Lewickiej z wicepremierem i ministrem kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotrem Glińskim w programie TVP Info „Minęła dwudziesta”. Dziennikarka skupiła się w audycji przede wszystkim na jego interwencji u marszałka województwa dolnośląskiego przed premierą spektaklu teatralnego „Śmierć i dziewczyna”. Dyskusja była niespokojna, minister starał się czytać i wyjaśniać pismo, które wysłał marszałkowi, natomiast Lewicka przerywała, zadając konkretne pytania i prosząc wielokrotnie o odpowiedzi. Tuż po zakończeniu wywiadu Lewicka została odsunięta od prowadzenia tego programu. Komisja etyki TVP uznała jednak, że dziennikarka nie złamała procedur nadawcy, a prezes Janusz Daszczyński przywrócił ją do prowadzenia „Minęła dwudziesta”.

Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota uznaje ograniczenie obecności w mediach za represję. - Chyba nie ma sensu. To samo-zamykanie pola informacyjnego. Ludzie nie są idiotami, dostrzegają subtelności na linii dziennikarze - politycy. Choć są oczywiście tytuły (jak np. Nie) do których przyzwoici ludzie nie powinni zaglądać - wskazuje naczelny „Rz”.

- Są różne media, także te, które można identyfikować jako „zdecydowanie wrogie aktualnemu układowi władzy”. - Są też bardziej neutralne, choć osobiście uważam, że stosunek do rządzących (zwłaszcza do ich pomysłu na sprawowanie władzy) powinien się odzwierciedlać na łamach i nie ma w tym nic dziwnego. W przypadku „Rzeczpospolitej”, gazety, którą interesuje przede wszystkim państwo i gospodarka, zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy krytyczni wobec działań niszczących demokratyczne państwo i antyrozwojowych w obszarze gospodarki. Niezależenie od tego, czy rządzący nazywają się PO, czy PiS - deklaruje Bogusław Chrabota.

Ekspert ds. wizerunku Zbigniew Lazar, założyciel i prezes agencji Modern Corp., wypowiada się w sposób stanowczy: absolutnie niedopuszczalne jest jakiekolwiek segregowanie mediów. - Zwłaszcza przez osoby publiczne, politycy, przedstawicieli rządu, samorządu czy spółek Skarbu Państwa. Nie mają prawa odmawiania rozmowy z jakimkolwiek medium, a ich obowiązkiem jest rozmowa z dziennikarzem każdej stacji lub gazety, przychylnych czy nieprzychylnych - ocenia Lazar.

- Oczywiście, dziennikarz z medium mniej przychylnego powinien się stosownie zachowywać, ale ma prawo zadawać dociekliwe i „podłe” pytania w imieniu widzów, czytelników, wyborców i całego narodu. Jeżeli zadaje pytania złagodzone to z rozmowy wychodzi „laurka”, a laurek nie chcemy. Nie ma nieodpowiednich pytań, są takie, na które polityk jest nieprzygotowany - tłumaczy prezes Modern Corp.

Czy główne media są nastawione liberalnie, a więc politycy z PiS są i będą częściej krytykowani niż ci z PO? Zbigniew Lazar przyznaje, że pytania do Ewy Kopacz rzeczywiście były zadawane w sposób bardziej łagodny niż te podczas rozmów z przedstawicielami obecnego rządu, można było je odczytywać jako „laurki” wobec urzędującej premier. Zwraca jednak uwagę, że partia rządząca nie powinna się obrażać na media. - Obowiązkiem każdej osoby publicznej jest pozyskiwanie zwolenników. To że na jakimś rynku nie ma naszych produktów to nie znaczy, że powinniśmy sobie ten rynek odpuścić. Wprost przeciwnie - jedziemy tam, spotykamy się, pozyskujemy go. Tak samo nie wolno stawiać krzyżyka na danym medium - wyjaśnia Zbigniew Lazar.

Ograniczanie występowania w „mediach nieprzychylnych” medioznawca dr Tomasz Gackowski z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego określa jako nierozsądne z perspektywy logiki wyborczej i politycznej. Ekspert przypomina, Prawo i Sprawiedliwość już kiedyś bojkotowało TVN24, odmawiając udziału w audycjach i udzielania wypowiedzi w setkach.

- TVN nie wiele na tym stracił, a PiS nie dość, że nie zyskał, to jeszcze świadomie ograniczył swoją ekspozycję i widoczność medialną. Taka postawa nie jest korzystna ze względów marketingowych. Trudniej w ten sposób przekonywać do swoich racji widzów-obywateli. Warto jednak pamiętać, że rolą dziennikarza jest dopytywać gościa, przerywać mu, jeśli ten nie chce odpowiadać na jasno i uczciwie postawione pytania. Pomimo takich trudności sprawny polityk obecny w studiu ma zawsze szansę na przekazanie własnej wizji, narracji która trafia do widza-wyborcy. I to jest ta wymierna korzyść, z której trudno zrezygnować politykom, nawet jeśli wiedzą, iż rozmowa z danym dziennikarzem czy dziennikarką nie będzie należała do łatwych i przyjemnych - ocenia medioznawca.

- Samo zniechęcanie do przyjmowania zaproszeń od mediów, które są nam nieprzychylne, z którymi się nie zgadzamy, może bardzo łatwo doprowadzić do odrealnienia obecnej władzy - oderwania od spraw, tematów i problemów, które są dla władzy najtrudniejsze. Politycy, będąc przyzwyczajeni do interakcji tylko z tymi dziennikarzami, którzy są cierpliwsi i częściej wsłuchują się w ich rację, bardzo łatwo mogą stracić czujność, instynkt samozachowawczych, a nawet pozbawić się tzw. słuchu i wyczucia nastrojów społecznych sporej rzeszy obywateli. To bardzo ryzykowne, gdyż może w dłuższej perspektywie czasowej skutkować nawet niechęcią polityków wobec danych mediów, by nie powiedzieć arogancją, która zawsze zwiastuje upadek - dodaje dr Tomasz Gackowski.

Grzegorz Miecugow, szef redakcji „Szkła Kontaktowego” w TVN24, przypomina, że politycy PiS - bojkotując jego stację - nie wskazali, jak długo potrwa ich strajk, po czym ponownie pojawili się w programach stacji.

 - Nawoływanie dzisiaj do czegoś takiego jest czymś niekompletnym. Jeżeli sami chcą się pozbawić możliwości uzasadniania swoich wyborów politycznych to znaczy, że mają kłopot z uzasadnianiem tych wyborów. A to nie jest najlepsza rekomendacja dla nowej władzy - uważa Miecugow i odwraca pytanie o nieprzychylność dużych stacji wobec obecnego rządu. - Czy pan Karnowski odważył się kiedykolwiek skrytykować cokolwiek, co robi PiS? Bo w mediach „sprzyjających PO” krytyka PO jest powszechna i naturalna, a w mediach „sprzyjających PiS” jest bałwochwalstwo i uwielbienie, nic więcej - ocenia dziennikarz.

Dołącz do dyskusji: Segregacja mediów przez polityków jest niedopuszczalna (opinie)

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
mądrości wy moje
S….. w banię.
odpowiedź
User
Leon
Segregacja mediów (prasa, radio, telewizja, portale internetowe) ma sens ponieważ nie ma mediów obiektywnych. Media bardziej lub mniej są zaangażowane w popieranie partii politycznych. Dziennikarze krytykujący segregację mediów to hipokryci.
odpowiedź
User
Cezary
Edward Miszczak, dyrektor TVN, szczerze przyznaje, że w stacji nie wolno śmiać się z Platformy! "Lemingi tego nie chcą" Szanuję pana Miszczaka za szczerość.
odpowiedź