Pegasus uniwersalną bronią. "To więcej niż inwigilacja"
Ewa Wrzosek, Roman Giertych, Krzysztof Brejza pod okiem Pegasusa. Kto jeszcze był na liście? - To jak wierzchołek góry lodowej. Niebawem mogą się pojawić kolejne nazwiska - przewiduje Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
W ostatnim okresie pojawiają się kolejne informacje o tym, że izraelskie oprogramowanie inwigilacyjne Pegasus było stosowane przez służby do śledzenia aktywności osób pełniących ważne funkcje publiczne w naszym kraju. W listopadzie br. amerykańskie media podały, że ofiarą padła prokurator Ewa Wrzosek prowadząca w przeszłości postępowanie w sprawie „wyborów kopertowych”. Z kolei w drugiej połowie grudnia Associated Press podała, że polskie służby używały Pegasusa także do śledzenia adwokata Romana Giertycha.
AP, powołując się na analizy laboratorium Citizen Lab poinformowała, że do zainfekowania telefonu Romana Giertycha miało dojść w okresie ostatnich wyborów parlamentarnych w 2019 r. Był inwigilowany 18 razy. Z kolei do telefonu prokuratorki Ewy Wrzosek włamywano się sześć razy w roku 2021. Wrzosek w tym czasie z ramienia Lex Super Omnia ostro krytykowała publicznie zmiany w sądownictwie dokonywane przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
Czytaj także: Facebook zablokował działalność firm oferujących szpiegowanie użytkowników
Nie tylko prawnicy
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wyszło na jaw, że lista ofiar Pegasusa staje się w Polsce coraz dłuższa. Według Citizen Lab dwa telefony senatora PO Krzysztofa Brejzy w 2019 r. były śledzone przy użyciu oprogramowania 33 razy w okresie kampanii wyborczej do PE. Polityk potwierdził te informacje na Twitterze. Zamieścił także listę świadczącą o śledzeniu.
33 potwierdzone włamania Pegasusem w kampanii wyborczej na dwa moje telefony.
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 23, 2021
Przed chwilą takiego newsa na cały świat podało Associated Press.
Trudno się dziwić, że stosując takie metody PiS wygrał wybory.https://t.co/8mexC6OCje
Później Brejza ujawnił także, że w trakcie gdy był inwigilowany znajdował się non stop na podsłuchu służb za pośrednictwem jego smartfonów.
Truman Show trwał pół roku 26.04.2019 - 23.10.2019. Te 33 ataki to prawdopodobnie reinstalacja Pegasusa, gdy im się zawieszał.
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) December 26, 2021
Byłem nagrywany 24 godziny na dobę. Non stop audio i video z otoczenia,w sztabie i w domu-z żoną i dziećmi.
Państwo PiS wydało miliony na żywy monitoring pic.twitter.com/DiGlr6VII4
W sprawie pojawił się także wątek publicznej telewizji. Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej stwierdził w mediach społecznościowych, że problemem jest jakość opozycyjnych kadr, a nie działania służb związane z Pegasusem. Opinia Olechowskiego spotkała się z żywą krytyką ze strony polityków i dziennikarzy.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl senator Brejza nie ukrywa, że skierowane przeciwko niemu działania z użyciem Pegasusa mogły mieć znaczący wpływ na wyniki wyborów w 2019 r.
- Nie nazwałbym tych poczynań inwigilacją, ale zwykłym szpiegowaniem obywateli metodami zaczerpniętymi z czasów PRL – zaznacza Brejza. - Zastosowanie tych metod wobec konkurentów politycznych przez obecne władze mogło zniekształcić rezultat kampanii wyborczej z 2019 r. i polityczny układ w Polsce, jaki mamy obecnie.
Nasz rozmówca nie ma pewności, czy jego koledzy z obozu politycznego także padli ofiarami Pegasusa, jednak jego zdaniem wiele wskazuje na to, że tak biorąc pod uwagę metody stosowane przez PiS.
- Podjęliśmy odpowiednie kroki związane z sytuacją – przyznaje Brejza. - W toku jest sprawa sądowa dotycząca spreparowania moich SMS-ów przez TVP. Złożono też zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w prokuraturze, jednak na razie nie podjęto w tym zakresie żadnych istotnych działań. W ramach naszego obozu politycznego zamierzamy również wnioskować o rozpoczęcie dochodzenia przez Najwyższą Izbę Kontroli, a także o posiedzenie parlamentu dotyczące inwigilacji polskich obywateli z wykorzystaniem Pegasusa.
Pegasus może wszystko
Polskie służby i rząd zdecydowanie zaprzeczyły, że Pegasus był wykorzystywany do inwigilowania obywateli. Przeczy temu jednak chociażby fakt, że izraelska firma NSO Group, producent tego narzędzia poinformowała, że ograniczyła listę państw, do których sprzedaje narzędzia służące do inwigilacji i cyberataków, w tym systemu szpiegowskiego Pegasus. Na liście potencjalnych kupców zabrakło Polski i Węgier. Przyczyną tej decyzji jest m.in. korzystanie z Pegasusa niezgodnie z jego przeznaczeniem.
Pegasus jest jednym z najbardziej zaawansowanych na świecie systemów elektronicznej inwigilacji. Jego atuty to szerokie możliwości śledzenia wybranej osoby oraz niewielka możliwość wykrycia tego narzędzia. Pegasus dostaje się do smartfona konkretnego użytkownika pod postacią trojana, jest w stanie zainstalować się w smartfonie nawet bez jakiegokolwiek działania ze strony właściciela sprzętu. Po zainfekowaniu smartfona Pegasus uzyskuje dostęp do całej zawartości urządzenia. Może pobrać i przekazać na zewnątrz wszystkie dane zgromadzone w smartfonie, łącznie z nagraniami, pocztą elektroniczną czy treścią rozmów prowadzonych w komunikatorach.
Dodatkowo Pegasus jest w stanie przejąć kontrolę nad wbudowanym w smartfon głośnikiem oraz kamerą, co z kolei pozwala na bieżąco podsłuchiwać rozmowy wybranej osoby oraz śledzić obraz z jej najbliższego otoczenia. Jedną z największych zalet Pegasusa z punktu wykorzystujących go służb to fakt, że platforma jest bardzo trudna do wykrycia. Przy jakiejkolwiek próbie namierzenia tego narzędzia w smartfonie ofiary Pegasus znika z urządzenia i zaciera po sobie wszystkie elektroniczne ślady. Obecnie jednak coraz więcej firm technologicznych (m.in. Apple) jest w stanie wykryć w produkowanym przez siebie sprzęcie obecność tego szkodliwego oprogramowania i ostrzec o tym użytkownika. Tak stało się choćby w wypadku prokurator Wrzosek.
Efekt „kuli śnieżnej”
Kwestie związane z inwigilacją „niewygodnych” dla polskich władz obywateli poruszyły opinię publiczną i zrodziły wiele pytań dotyczących niezgodnej z prawem ingerencji służb w prywatność Polaków. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Wojciech Klicki, prawnik i aktywista z Fundacji Panoptykon, zajmujący się tematem służb.
- Jak się okazało, wykorzystanie Pegasusa zostawia ślady, które wykryto u mecenasa Giertycha i prokurator Wrzosek, a przed kilkoma dniami - u senatora Brejzy – przypomina Wojciech Klicki. - Dlatego podejrzewam, że niebawem poznamy personalia kolejnych osób, które były celami ataków.
Zdaniem eksperta sprawa senatora Brejzy jest najbardziej poruszająca z kilku powodów. - Po pierwsze wygląda na to, że mamy informacje nie tylko o inwigilacji, ale też o sposobie wykorzystania zdobytych w ten sposób materiałów, po drugie inwigilacja szefa sztabu partii opozycyjnej rażąco narusza równość szans na zwycięstwo w wyborach (rządzący zawsze mogli być o krok do przodu względem planów Platformy). Po trzecie – według mojej wiedzy - senator Brejza (w przeciwieństwie do Romana Giertycha) nie jest o nic podejrzewany, a więc trudno znaleźć choćby formalną podkładkę pod zastosowanie Pegasusa – wylicza Klicki.
Nasz rozmówca nie ufa oficjalnym komunikatom płynącym ze strony służb zapewniających nas, że wszystko jest w porządku.
Czytaj także: Giertych złożył wniosek do Międzynarodowego Trybunału Karnego
- Służby nie podlegają niezależnej kontroli, a jednocześnie dysponują Pegasusem, który tworzy ogromną pokusę zdobycia przydatnych z perspektywy władzy informacji – zauważa Klicki. - Mój brak zaufania wynika też z faktu, że służbami kierują osoby, które były skazane za przekroczenie uprawnień. Wreszcie, służby nie prowadzą jakiejkolwiek rzetelnej polityki informacyjnej (większość z nich nie ma nawet rzecznika prasowego), która mogłaby stopniowo tworzyć społeczne zaufanie do ich działalności. Moim zdaniem do odbudowy tego zaufania potrzebne jest stworzenie niezależnej instytucji, która będzie patrzyła służbom na ręce. Ale nie mam złudzeń, że będzie to możliwe jeszcze w tej kadencji parlamentu.
W ocenie eksperta inwigilacja za pośrednictwem Pegasusa mecenasa Giertycha i przede wszystkim senatora Brejzy ma - poza oczywistą ingerencją w ich prywatność - dodatkowy ciężar gatunkowy ze względu na charakter informacji, jakie w ten sposób mogły zdobyć służby. - Stawką nie jest więc już „tylko” prawo do prywatności, ale także uczciwość procesów demokratycznych i równowaga pomiędzy rządzącymi a tymi, którzy dopiero chcą władzę zdobyć. Bez tej równowagi procesy demokratyczne są mocno zaburzone - podkreśla Klicki.
Dołącz do dyskusji: Pegasus uniwersalną bronią. "To więcej niż inwigilacja"