SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Nie śpię przez Facebooka. Czego firmy boją się w social media?

Co spędza sen z powiek szefom firm komunikujących się w social media? Czego firmy boją się najbardziej w social mediach i co blokuje ich działania? Pisze o tym Irena Mrozek z Artegence Social Bar.

Dawno, dawno temu, była sobie firma, która odkryła lekarstwa skutecznie leczące każdą możliwą chorobę. Mieli również oddział, który produkował telefony komórkowe, które ładowało się raz na 3 tygodnie (18 dni jeśli non stop przeglądało się internet) oraz nakładkę na Windows, która sprawiała, że system nigdy się nie wieszał.  Pewnie o nich nie słyszeliście... bo nie mieli fanpaga na Facebooku z obawy, że nagle stanie się coś, co zepsuje ich wizerunek.

Oczywiście trudno sobie wyobrazić, żeby firma (oczywiście fikcyjna), mając takie produkty, nie chciała się dzielić swoimi odkryciami w social mediach, wrzucać posty na Facebooka, pokazywać, jak wygląda niewieszający się Windows na YouTube, czy pokazywać zdjęcia wyleczonych osób w galerii na Pintereście.

Jednak jest bardzo wiele firm, których zarządy tak bardzo boją się otwarcia na społeczności, że w social mediach nie robią nic. Co spędza sen z powiek prezesów tych firm i co blokuje ich decyzje o otwarciu się na społeczności?

1. Negatywne reakcje
„Jeśli napiszemy coś na Facebooku, na pewno znajdą się tacy, którzy będą mówić o nas źle”. No cóż, zła wiadomość jest taka, że niezależnie od tego, czy firma ma fanpage, czy nie, są tacy, którzy już mówią o firmie źle. Jeszcze gorsza informacja jest taka, że nie mając fanpaga prawdopodobnie nawet nie wiesz, co, gdzie i jak mówią. Dobra - mając fanpage wiesz wszystko i możesz reagować.

2. Utrata kontroli
„Zakładając fanpage i kanał na YouTube, otwieramy puszkę Pandory. Przy takiej ilości userów, kompletnie stracimy kontrolę nad wizerunkiem marki”. Utrata kontroli to chyba największa obawa firm i chyba najbardziej nieuzasadniona. Posiadanie miejsca, w którym kanalizuja się ewentualna krytyka klientów to pełna kontrola nad sytuacją. Nie ma jej, kiedy opinie sieją się na wallach klientów, w ich mailach do znajomych, smsach i profilach na Twitterze, a firma o tym nie wie. Co ważne, oddanie części kontroli w ręce klientów opłaciło się już wielu markom - pytanie o opinie, proponowanie nowych smaków, a nawet kontrola nad ceną, czyli to, co zrobił zespół Radiohead ze swoją płytą „In Rainbows”. Dając ograniczony czas na zakup płyty w takiej cenie, jaką słuchacze sobie wymyślili, sprzedali więcej albumów, niż kiedykolwiek wcześniej.

3. Nie rozluźnię się
„Na Facebooku ludzie są rozluźnieni, żartują. A ja mam poważny biznes”. Wszyscy wiedzą, że ludzie biznesu się nie uśmiechają. Natychmiast po założeniu garnituru tracą wszelkie poczucie humoru, a do nesesera pakują tylko powagę. Jeśli jednak dobrze znają swoich klientów, to wiedzą, co w ich przypadku jest niestosowne, a co ich bawi. Bo śmiać lubią się wszyscy (poza, oczywiście, ludźmi biznesu). Nikt nie każe firmie opowiadać żartów i naśmiewać się z błędów ortograficznych klientów. W sieci znaleźć można całe mnóstwo memów, filmów, artykułów, ciekawych blogów i stron, które w inteligentny sposób  bawią i często nawiązują do biznesu. Wystarczy poszukać, a rozluźnienie się opłaci.

4. Nie będzie o czym pisać
„Produkujemy wkładki do butów, o czym można więcej pisać i jak długo?”. Twój produkt jest bardzo ważny i jest wiele tematów, o których możesz przy jego okazji pisać - zdrowie stóp, dobre obuwie, akupresura, wpływ obuwia na ogólne samopoczucie. Ale Twoja firma, to też cały mechanizm i pracujący w nim ludzie. Pokazuj ich pracę, filmy z procesem produkcji, życie firmy „od kuchni”, sposoby zarządzania, które stosujesz, etc. Dziel się artykułami, które Cię zainteresowały, cytuj, wspominaj, dziel się. Przygotowując strategie dla marek w social media, często spotykam się z fanpagami, których administratorzy w ogóle nie czerpią z dobrodziejstw internetu, nie pokazują firmy i jej dobrych stron, za to zalewają fanów lawiną tak samo wyglądających linków do strony firmowej i długimi, nudnymi postami opisującymi produkt.

5. Pracownik napisze jakąś bzdurę
„A co jeśli osoba administrująca nasz fanpage napisze coś głupiego i narazimy się klientom?”. Cóż, wtedy będziesz mógł winić tylko siebie. Czemu? Bo zadaniem do odrobienia przed oddaniem fanpaga w ręce agencji czy pracowników, jest wewnętrzne szkolenie, na którym nie tylko przekazuje się zestaw do’s i dont’s jeśli chodzi o działania firmy w social media, ale też przekazuje jasno i wyraźnie jaki jest wizerunek i charakter marki, jaka filozofia za nią stoi i co chcemy, a czego nie chcemy wspierać. W Social Barze często wspieramy firmy takimi learnbookami i organizujemy szkolenia z tego, jak firma powinna pokazywać się wśród społeczności, wskazujemy dobre i złe praktyki i pokazujemy, do czego mogą doprowadzić konkretne działania i potknięcia.

6. Nie mam czasu na social media
„A kto to będzie prowadził, moi pracownicy mają sprzedawać, a nie bawić się w Facebooka”. Decyzja o nawiązaniu dialogu z konsumentami za pomocą narzędzi social mediów to poważna sprawa. Założenie i prowadzenie fanpage na Facebooku wymaga regularności, gotowości na podjęcie rozmowy o różnych porach - często wieczorami lub w weekendy, kiedy internauci maja więcej czasu na swobodne surfowanie po sieci. Nie ma nic smutniejszego od widoku oczekujących na zmiłowanie okienek do postów, czy nie używanych lajków. Jeśli nie masz czasu i wiedzy, żeby prowadzić fanpage marki, oddaj to w ręce agencji social media. Dzięki temu zobaczysz, jak to działa i co można osiągnąć. I nawet jeśli po jakimś czasie zdecydujesz, że nadszedł czas na oddanie strony w ręce pracowników, będziesz miał olbrzymi materiał dotyczący tego co działa, a co nie na Twoich klientów.

Facebook, Twitter, Youtube, czy Pinterest to nie korporacyjna informacja prasowa i kalka Twojej strony firmowej. Najważniejszą zasadą, o której musisz pamiętać wchodząc w social media jest to, żeby naprawdę kochać to, o czym się pisze i pozwalać innym zakochać się w Twojej marce.

Nadmierna samokontrola, długie spisy zakazanych zwrotów i tematów tabu, zbytnie usztywnianie się i przemawianie z pozycji wszechwiedzącego, zniechęcają do dyskusji. Nie usuwaj słów krytyki, tylko wchodź z klientami w dialog. Dialog oparty na szczerej rozmowie, a nie wzorcu odpowiedzi, który sprawia, że fani natychmiast czują, że cytującą wyuczone formułki, nie zaś partnerem do dyskusji. Jeśli za Twoimi działaniami stoi pasja i szczerość, możesz spać spokojnie.


Irena Mrozek, social creative director agencji Artegence, szefowa pionu Social Bar

Dołącz do dyskusji: Nie śpię przez Facebooka. Czego firmy boją się w social media?

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pan Kokos
To zdjęcie to tak na serio czy pierwsze lepsze z google grafika?
odpowiedź
User
ewa
Byłam na fecebooku i wyszłam, bo to badziew dyskusyjny. Bardziej promował tych, co chcieli się wypisać w czasie swojej pustki w głowie lub gdy żre ich złość, niż mnie, która chciała się po prostu zaprezentować. Bez sensu traciłam czas na odpowiedzi, na słanie żcyzeń świątecznych, zabieranie głosu, by dać uprzejmą odpowiedż. Poza tym to wszystko pęczniało. Siedziałam w nocy, by tworzyć reakcje na reakcje i nie być obojetną. W większości odpowiadałam tym, którzy o mnie pojęcia nie mieli i moja szczerość nic w tym nie dała, bo ci wcale tak naprawdę nie byli mna zainteresowani, nie znali mnie i nie poznali, a wpisywali się "dla jaj". Zabierali mi cenny czas. Czas, który mogłam poświęcić swoim bliskim na przykład lub szkoleniom zawodowym.
odpowiedź
User
Lamia
Na facebooka szkoda "czasu i atłasu" ślą mi codziennie zaproszenia różni ci co ich znam i ci których w ogóle nie znam a poza tym sam facebook bezczelnie przesyła listę osób z pytaniem czy znam te osoby i żebym dodała je do swojego profilu - oczywiście nigdy nie odpowiadam i do tej pory nie założyłam i nigdy nie założę profilu na facebook - nie dam się zagonić do tej jednej wielkiej wspólnej zagrody - ja preferuję real czego i innym serdecznie życzę, wypiszcie się z tego badziewia.
odpowiedź