Dużo odejść w ostatnim czasie z newsroomu Meloradia. "Na podwyżki nie można było liczyć"
- Stawka, którą wynegocjowało się na początku, nie podlegała później zmianie. Cały czas słyszysz jedynie, że budżet jest zamknięty. Szkoda, że nikt tam nie zatrzymuje pracowników. Przychodzisz do szefa, mówisz, że odchodzisz i tyle - opowiadają byli dziennikarze Meloradia. Narzekają na brak podwyżek i centralizację newsroomu. - Rotacja w zespole Meloradia nie odbiega od średniej w latach minionych - odpowiada nadawca.
- Miałem do nagrania codziennie 36 informacji pogodowych, 24 traffiki oraz 18 wiadomości lokalnych. Można mnie było usłyszeć w kilku miastach jednocześnie. To była fabryka dźwięków - opowiada nam Marcin Owczarek, który w czerwcu odszedł z warszawskiego newsroomu Meloradia. - Podczas sześciogodzinnego dyżuru nagrywało się z wyprzedzeniem np. informacje pogodowe dla kilku ośrodków lokalnych Meloradia. Zdarzało się, że w radiu mówiłem, że pada deszcz, a słuchacze widzieli słońce - dodaje. System organizacji pracy był jednym z powodów jego odejścia z rozgłośni.
Meloradio to sieć lokalnych stacji radiowych, które słychać w 22 miastach: Bielsku Białej, Dzierżoniowie, Giżycku, Inowrocławiu, Iławie, Katowicach, Kielcach, Kluczborku, Koninie, Krakowie, Łodzi, Morągu, Mrągowie, Olsztynie, Olsztynku, Opolu, Ostródzie, Poznaniu, Słupcy, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu. Ramówka rozgłośni w każdym z nich jest identyczna, a cały program nadawany jest ze stolicy. Meloradio ma zapisane w koncesjach dla poszczególnych lokalizacji, że powinno przeznaczać część czasu antenowego na treści lokalne. W dokumencie jest precyzyjnie określona liczba godzin, którą każda ze stacji musi poświęcić na wiadomości z regionu, prognozę pogody, informacje dla kierowców czy reklamy.
- Wszystkie te elementy lokalności są przygotowywane przez naszych reporterów z poszczególnych miast, w których słychać Meloradio. Czytają je jednak osoby z Warszawy - opowiada Marcin Owczarek. W ten sposób wypełnia się zapisy koncesji, bo nie wskazano w niej, że treści lokalne mają być emitowane z miejsca, w którym słychać rozgłośnię. Chodzi o oszczędności, bo łatwiej właścicielowi utrzymać jeden duży newsroom niż kilkanaście mniejszych.
Dlaczego jednak stacja decyduje się na nagrywanie informacji lokalnych o korkach i pogodzie z kilkugodzinnym wyprzedzeniem? - To kwestia przyjętej organizacji pracy newsroomu. Meloradio nie jest w tym wyjątkiem - wyjaśnia Michał Aleksandrowicz, rzecznik prasowy Eurozetu. Podobnie swoje serwisy informacyjne przygotowuje inna duża sieć radiowa - RMF Maxx.
"By KRRiT nie miała się do czego przyczepić"
Teraz Owczarek pracuje w warszawskim Radiu Kolor, gdzie przygotowuje i przedstawia na antenie wiadomości. - Wreszcie czytam na żywo i mówię o mieście, w którym nas słychać - zaznacza. - Newsroom Meloradia w centrali stacji to kolos. Pracuje tam ok. 20 osób, drugie tyle to reporterzy rozsiani po całej Polsce, którzy zbierają informacje lokalne. To oni piszą nam newsy, z których korzystaliśmy.
Jak słyszę od osób do niedawna związanych z Meloradiem, wydawcy w Warszawie przygotowują serwisy lokalne. W newsroomie pracuje się na kilka zmian. Jedna osoba czyta ogólnopolskie wiadomości i jednocześnie wydaje serwisy lokalne dla Warszawy. - To absurd - mówi jeden z byłych pracowników. - Zamiast skupić się na tym, by ogólnopolskie wiadomości były dobre, to musi się jeszcze martwić, czy starczy newsów, aby zapewnić lokalny serwis w Warszawie - dodaje.
Na zły system organizacji pracy newsroomu narzeka inny były pracownik Meloradia. - Jedna osoba czyta serwisy lokalne dla 4-6 miast. Różnice wynikają z tego, czy jest akurat pełny skład redakcji. Następna osoba wydaje wiadomości, czyli zbiera od reportera informacje, robi pisanki z PAP-u i przegląda lokalne media. To wydawca układa ostatecznie serwis wiadomości lokalnych, które następnie są nagrywane. Przy nawale pracy wszystkim tam zatrudnionym zdarzały się błędy, a czasu było mało, by je poprawiać - opowiada. - Dla naszych szefów najważniejsze było, by wszystkie miasta, w których nadaje Meloradio, świeciły się na zielono. To oznaczało, że system zassał nagrane przez nas materiały. Gdy lampka paliła się na czerwono, wiadomo było, że coś jest nie tak. Liczyło się tylko, by KRRiT nie miała się do czego przyczepić. Chodziło jedynie o wyrobienie warunków zapisanych w koncesji. A to jak realizowana jest lokalność, było sprawą trzeciorzędną - mówi jeden z byłych dziennikarzy Meloradia.
Marcin Owczarek nie boi się mówić pod nazwiskiem. Opowiada, że czasem brakowało ludzi, by nagrać serwis dla każdego z lokalnych ośrodków. - Rotacja w zespole jest duża. Pamiętam dyżur, gdy w ciągu sześciu godzin musiałem nagrać wiadomości dla siedmiu miast. W sumie to ponad 80 materiałów radiowych, które składają się na lokalne serwisy, pogody i traffiki. To prawdziwa orka. Siedzisz w pracy i tłuczesz jeden po drugim nagraniu. Często wiadomości docierają do nas z błędami. Jesteśmy w Warszawie, więc nie znamy specyfiki poszczególnych miast, nie raz trzeba było coś wyjaśnić z reporterami. Brakowało czasu na przerwę na papierosa, obiad czy toaletę - tłumaczy Marcin Owczarek.
Dziewięć odejść z Meloradia
Centralizacja newsroomu - zdaniem naszych rozmówców, byłych dziennikarzy Meloradia - to jeden z powodów, dla których zdecydowali się odejść z pracy. - Dużo roboty, wysokie wymagania względem nas i zero odpowiedzialności ze strony szefów, jeśli nawali technika i coś pójdzie nie tak - opowiada jeden z radiowców, który niedawno rozstał się z Meloradiem. Nazwiska nie chce podać. Przypomina, że w lutym 2019 r. Agora (nadawca Radia Złote Przeboje, Rock Radia, Radia Pogoda i TOK FM) za 130 mln zł przejęła 40 proc. udziałów Eurozetu, który jest właścicielem m.in. Meloradia. Wtedy pozostałe 60 proc. nabył czeski fundusz SFS Ventures. Zgodnie z umową Agora ma tzw. opcję call, czyli prawo do nabycia wszystkich udziałów od wspólnika. Na razie jednak transakcja nie została sfinalizowana. - Za jakiś czas zapewne połączą oba newsroomy i być może będę pracować z tymi samymi osobami - wyjaśnia nasz rozmówca.
W ciągu kilku ostatnich miesięcy z warszawskiego newsroomu Meloradia i jego lokalnych ośrodków odeszło dziewięć osób. To dziennikarze czytający wiadomości oraz reporterzy. Jak już informowaliśmy, pod koniec listopada z Meloradiem rozstała się Natalia Ryba, która prezentowała tam i wydawała serwisy informacyjne rozgłośni oraz była reporterką audycji "As w kinie" Andrzeja Sołtysika. Teraz jest odpowiedzialna za prowadzenie mediów społecznościowych w RMF Classic. - Meloradio to wspaniałe miejsce, żeby zacząć przygodę z dziennikarstwem. Panuje wspaniała atmosfera i spotkałam tam super ludzi - mówiła nam dwa tygodnie temu.
Latem z Meloradia odszedł Piotr Gierzyński, który przez trzy lata był związany z tą stacją - najpierw jako reporter, a później wydawca i prezenter wiadomości. Od września jest wydawcą porannego programu Radia Złote Przeboje. - Moje odejście to chęć zmiany. Pracowałem w newsach od pięciu lat i chciałem spróbować radia od innej strony, dlatego pracuję obecnie przy programie jako wydawca - mówi nam teraz Gierzyński.
Chwalą za etat, dobre zarobki i wolne weekendy
Ze stacji odchodzą także w ostatnim czasie lokalni reporterzy. Jeden z nich nie chce podać nazwiska ani powiedzieć, gdzie obecnie pracuje. Zwolnił się sam, bo dostał lepszą ofertę zawodową. Jak mówi, była dla niego atrakcyjniejsza nie tylko pod względem finansowym, ale i dawała mu większe możliwości rozwoju. Podkreśla, że gdyby chciał się realizować jako radiowiec, starałby się przejść do innej stacji. Chwali Meloradio za etat, wolne weekendy i niezłe zarobki, jak na miasto, w którym pracował. Podkreśla, że konkurencja w tym regionie płaci dziennikarzom mniej.
Krakowski newsroom Meloradia opuścił niedawno Maciej Piotrkowski. - Potrzebowałem zmiany. Przez ostatnie 14 lat pracowałem niemal we wszystkich możliwych grupach radiowych w Polsce. Byłem w VOX FM i Esce, RMF Maxxx, Antyradiu, TOK FM i Meloradiu. Wcześniej była jeszcze rozgłośnia akademicka i Radio Kraków. Łącznie to prawie 20 lat z i przed mikrofonem. Więc chciałem się wreszcie sprawdzić w czymś innym: PR. Tym bardziej, że jest to zgodne z moim wykształceniem. Chodziło o nowe wyzwania - tłumaczy nam Piotrkowski.
Od listopada zajmuje się m.in. promocją Strefy Czystego Transportu w Zarządzie Transportu Publicznego w Krakowie. - Moje serce zawsze było zielone. Poczułem, że mam coś fajnego do zrobienia. Odszedłem, choć lokalna redakcja Meloradia była bardzo fajna. Miałem etat i dość konkurencyjne wynagrodzenie jak na krakowskie warunki - mówi Maciej Piotrkowski. Nie chce powiedzieć, ile zarabiał. - Ale mogę zrozumieć odejścia z newsroomu w Warszawie. Kiedy czytałem serwisy w TOK FM w stolicy, miałem zapewniony nocleg od pracodawcy. Gdyby nie to, pewnie sam nie utrzymałbym się tam (rodzina została w Krakowie), Warszawa jest koszmarnie drogim miastem do życia.
"Cały czas słyszysz, że budżet jest zamknięty"
Marcin Owczarek do Meloradia przyszedł dwa lata temu. - Na początku wszystko było pięknie: wynegocjowałem lepsze warunki finansowe niż w poprzedniej pracy, dostałem etat, ludzie fajni, uśmiechnięci. Ale dość szybko usłyszałem: popracujesz trochę, to się dowiesz, co tu się dzieje - opowiada.
Ludzie z warszawskiego newsroomu Meloradia narzekają przede wszystkim na brak podwyżek. - To paradoks, bo warunki zatrudnienia są świetne. Mamy umowę o pracę, benefity medyczne i sportowe, atmosfera jest wspaniała. Problem leży gdzie indziej - mówi Marcin Owczarek. - Nie odchodziłabym stąd, gdyby nie warunki finansowe. Oczywiście można było zapytać o podwyżkę. Tyle, że jej nie dostaliśmy - mówi nasz rozmówca.
- Zazwyczaj takie rozmowy kończyły się argumentem, że stacja ma określony budżet, który akurat w tej chwili nie pozwala na to, by dać pracownikom podwyżkę - opowiada osoba, która wiele miesięcy temu odeszła z newsroomu Meloradia w Warszawie. - Szkoda, że nikt tam nie zatrzymuje pracowników. Przychodzisz do szefa, mówisz, że odchodzisz i tyle.
Inny radiowiec wyjaśnia, na czym polega mechanizm: - Stawka, którą wynegocjowało się na początku, nie podlegała później zmianie. Na podwyżki nie można było liczyć. Cały czas słyszysz jedynie, że budżet jest zamknięty. Co prawda po Nowym Roku dostaliśmy roczne premie, ale nie było jasne, według jakich kryteriów jesteśmy oceniani. Mam wrażenie, że wszystko zależy od tego, czy jesteś w dobrych relacjach z przełożonym.
Ludzie, z którymi rozmawialiśmy, nie chcą pod nazwiskiem mówić o swoich zarobkach. Jak słyszymy, serwisanci zarabiają w Meloradiu od 3 500 do 4 300 zł na rękę. - Najgorzej mieli ci, którzy za tę samą pracę dostawali kilkaset złotych mniej tylko dlatego, że na tyle się umówili kilka lat wcześniej - dodaje jeden z naszych rozmówców.
Meloradio zatrudnia aktorów
Oprócz kwestii finansowych Marcin Owczarek podkreśla, że problemem były rozbieżności wśród zarządzających dotyczące sposobu czytania serwisów. - Obowiązywał nas przestarzały stylebook, który nijak się miał do nowoczesnej stacji. Ciągle nam powtarzano, że jesteśmy radiem dla młodych, a jednocześnie podkład wiadomości był bardzo spokojny, mieliśmy też powoli czytać. To się nie sprawdzało. Tak naprawdę przynudzaliśmy na antenie. Wiele razy mówiliśmy przełożonym, by zmienić podkład, dodać dynamiki, ale nie było odpowiedzi - opowiada nasz rozmówca.
W pewnym momencie - gdy brakowało ludzi do pracy - stacja zaczęła zatrudniać aktorów, którzy mieli czytać lokalne serwisy. - Szef wyszedł z założenia, że mają świetne głosy. Tyle, że aktorom znacznie trudniej jest szybko wdrożyć się w dziennikarską pracę, a sam głos nie wystarczy, by dobrze czytać wiadomości - słyszę od jednego z byłych pracowników Meloradia.
Jak dodaje, rozgłośnia mogłaby wygrywać lokalnością. - Meloradio ma wiele częstotliwości w mniejszych miastach. Ludzie chcą słuchać o tym, co dzieje się dookoła nich, a nie tylko o wielkiej polityce i sprawach ważnych z punktu widzenia Warszawy. Meloradio przegrywa, bo nie potrafi stworzyć mocnego newsroomu. To niestety wynika z oszczędności i złego zarządzania - ocenia były reporter.
Zapytaliśmy nadawcę, dlaczego w ostatnich miesiącach było tyle odejść z newsroomu i czy ich powodem jest brak podwyżek. - Rotacja w zespole Meloradia nie odbiega od średniej w latach minionych - mówi Michał Aleksandrowicz. - Przyczyn rozstań jest wiele m.in. zmiany miejsca zamieszkania, lepsza oferta pracy czy przebranżowienie. Na miejsce dziennikarzy, którzy odeszli w ostatnim kwartale, redakcja zatrudniła nowych. Obecnie trwa jeszcze rekrutacja na warszawskiego reportera.
Zmiana muzyki w Meloradiu
Meloradio w ostatnim czasie traci słuchaczy. Według najnowszego badania Radio Track w okresie od września do listopada 2022 r. stacja miała 0,9 proc. udziału w rynku słuchalności. W analogicznym okresie rok wcześniej rozgłośnia notowała wynik na poziomie 1,3 proc.
Stacja wystartowała we wrześniu 2017 r. Reklamowało się jako jedyna rozgłośnia w Polsce nadająca muzykę w formacie "easy listening". Nadawca wyjaśniał, że to "połączenie przebojów z ostatnich pięciu dekad ze współczesnymi utworami, idealnie pasującymi do różnych momentów dnia i nastroju, utrzymanych w przyjaznym, średnim tempie, prezentowanych na antenie w nienachalny i ciepły sposób". Od roku doszło jednak do sporych zmian w playliście. Jest znacznie mniej starszych piosenek, dominują te nagrane po 2000 r. Muzyka w Meloradiu jest też dynamiczniejsza.
W maju informowaliśmy, że z Meloradiem rozstał się Łukasz Pieter, dyrektor muzyczny tej rozgłośni od chwili jej powstania, a dziś szef muzyczny Radia ZET. - Udało mi się stworzyć od zera format muzyczny tej stacji. Meloradio to był mój ulubiony radiowy projekt jak do tej pory - mówił nam Łukasz Pieter. Teraz za muzykę w stacji odpowiada Łukasz Borys.
Dołącz do dyskusji: Dużo odejść w ostatnim czasie z newsroomu Meloradia. "Na podwyżki nie można było liczyć"