Małaszko-Stasiewicz: Dwójki słuchają młodzi, jak i starsi
Z Małgorzatą Małaszko-Stasiewicz, szefową radiowej Dwójki, rozmawiamy m.in. o zapotrzebowaniu na tzw. „kulturę wysoką” na rynku radiowym oraz o jubileuszu 75-lecia Programu 2 Polskiego Radia.
Krzysztof Lisowski: Czy mamy obecnie do czynienia z dużym zapotrzebowaniem na tzw. kulturę wysoką ze strony osób słuchających radia?
Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, szefowa radiowej Dwójki: Źle reaguję na określenie „kultura wysoka”, ponieważ zawiera się w nim coś, co w moim odczuciu niektórych może wykluczyć. Słowo „kultura” powinno być zarezerwowane dla wszystkiego, co jest wartościowe. Sposób klasyfikacji tego, co wartościowe na pewno się zmienia. Myślę, że przed laty było zupełnie inne; trochę inaczej żyliśmy, trochę inaczej byliśmy edukowani, trochę inaczej budowane były relacje rodzinne. Odwołuję się do tego, w czym funkcjonowali moi rodzice, czy też pokolenie moich rodziców. Rodziny były wielopokoleniowe, w naturalny sposób pielęgnowały tradycje. Obecnie jest inaczej. Być może także dlatego, że media są takie jakie są, a dostępność przeróżnych programów, także tych zachodnich, wprowadza zamęt u niewyrobionego odbiorcy. Ta mozaika, możliwości, które są w tej chwili oraz pewna skłonność człowieka, aby uchwycić się tego, co łatwiejsze, utrudniają działania twórców kultury – a tym samym Programu 2 Polskiego Radia. Ale to nie oznacza, że mamy się zamykać, tworzyć enklawę, przeciwnie – chcemy wychodzić naprzeciw i pokazywać, że np. warto chodzić do filharmonii lub czytać poezję. I kierujemy te działania do osób w każdym wieku.
Jak w tym momencie wygląda grupa odbiorców radiowej Dwójki?
Przeciętny słuchacz Dwójki to nie jest – jak się często określa – target w jakimś konkretnym przedziale wiekowym, o specyficznym wykształceniu. To bardzo osobliwa grupa słuchaczy, którą cechują raczej aspiracje, a w mniejszym stopniu pochodzenie, miejsce zamieszkania, czy wiek.
Z czego to wynika?
Ponieważ Dwójki słuchają zarówno ludzie młodzi, jak i starsi, częściej ludzie z wielkich miast, ale także z bardzo małych miejscowości – wzruszające jest to, że tam właśnie Dwójka traktowana jest jako „okno na świat”. Przez tych, których dostęp do teatrów, filharmonii, sklepów z płytami jest ograniczony. Naszych słuchaczy łączy raczej rodzaj pewnej wrażliwości, ciekawości – nie wiek, czy przynależność społeczna.
>>> Ilu Polaków słucha Dwójki? - sprawdź najnowsze dane
Jak ocenia Pani działania podejmowane przez inne media, mające na celu propagowanie kultury? Mam na myśli np. radiową Jedynkę lub telewizyjną Dwójkę.
Wszystko, co robią Kamil Dąbrowa (szef radiowej Jedynki – przyp. red.) i Jerzy Kapuściński (szef telewizyjnej Dwójki – przyp. red.) jest pozytywne. Im więcej będziemy mówić i uwrażliwiać, tym większa jest szansa na to, że zainteresowanie wartościowymi wydarzeniami, ofertą kulturalną będzie większe i grono wrażliwych też się powiększy. Nie traktuję tego jako konkurencji. Gdybym miała takie podejście i tylko Dwójce przyznawała prawo do szerzenia kultury, byłoby to myślenie błędne i kompletnie abstrakcyjne. Korzystamy z telewizji, tego, co niesie ze sobą internet, przekierowujemy się nawzajem i im jest więcej wrażliwych, tym lepiej dla Dwójki.
Podoba się Pani oferta RMF Classic? Były prezes Polskiego Radia Jarosław Hasiński porównywał Dwójkę właśnie do RMF Classic...
To, czy RMF Classic jest konkurencją dla Dwójki, można rozpatrywać na dwóch poziomach. Na tym najbardziej podstawowym, odruchowym, można tak uznać, ale jest to konkurencyjność pozorna. Mam dowody na to, że słuchacze z RMF Classic przechodzą do Dwójki, ale w drugą stronę jest to niemożliwe. Ci, którzy muzyki poważnej nie doświadczyli na jakimś wcześniejszym etapie docierają do niej poprzez RMF Classic, a następnie często trafiają do Dwójki. To, co robi RMF Classic, określiłabym jako działanie popularyzatorskie. Nasze jest edukacyjne, wymagające większego zaangażowania od słuchaczy. W pierwszym odruchu, oczywiście, można uznać, że jesteśmy konkurencyjni wobec siebie, ale jest to pozorne.
Czy jest w Polsce jakaś rozgłośnia, którą traktuje Pani jako bezpośrednią konkurencję dla Dwójki?
Myślę, że konkurencją w ogóle dla mediów klasycznych, i dla radia i dla telewizji, może być internet. Robimy wszystko, aby nasza oferta dostępna za pośrednictwem internetu czyniła z niego sprzymierzeńca, a nie konkurenta.
Czy w okresie wiosennym należy się spodziewać jakichś nowości w ramówce radiowej Dwójki?
Ramówka jest już w miarę ukształtowana i na pewno pozostanie mniej więcej w takim kształcie do czerwca. Pewne zmiany weszły w życie z początkiem stycznia – mam na myśli nowe audycje: takie, jak „Kultura w wielkim mieście”, „Gra w Dwójkę”, „Five o'clock”. Jeśli chodzi o kolejne nowości, to będą one dotyczyły słowa, spotkań z literaturą i dramatów współczesnych. W tej chwili nie chciałabym o tym jeszcze szczegółowo opowiadać, ale będzie to współpraca z dwoma teatrami w Warszawie, nowe odczytania dramatów i nowe dramaty, rozmowy na temat tego, co dzieje się w świecie literackim. Przy czym nie rezygnujemy z propozycji, z których Dwójka była do tej pory znana, czyli z czytania, z audycji literackich, publicystycznych. Dla Dwójki ten rok jest szczególnie ważny, gdyż 1 marca mija 75 lat od kiedy po raz pierwszy, jako Warszawa 2 zabrzmiała nowa antena, było to w 1937 roku. Ten moment rozpoczęcia historii tego programu będzie również w tym roku szczególnie eksponowany.
W jaki sposób?
Poprzez koncerty, spotkania i audycje, które będą przypominały o tym, jak było i dlaczego oraz kto był z tą anteną związany, jak tworzyła się historia tego programu.
Szefowa TVP Kultura mówiła niedawno w czasie wywiadu z nami, że zależy jej na pokazaniu, iż kultura nie stwarza barier. Nie ma Pani czasami poczucia, że prawdziwa kultura wciąż pozostaje elitarna?
Nie ma się co oszukiwać: kultura zawsze była w jakimś stopniu elitarna. Mnie zależy na tym, żeby liczebność tej elity była większa. Byłoby to zakłamane, gdybyśmy w tej chwili – i Pan i ja – wyszli z takiego założenia, że kulturą będą żyli wszyscy. Zależy mi jednak na tym, aby w jakimś procencie każdy miał szanse coś dla siebie uszczknąć.
W dzisiejszym świecie dla wielu osób kultura tożsama jest z mało ambitną rozrywką. Jeśli słuchamy muzyki, to raczej popowej. Jeśli idziemy do teatru, to raczej na komedię. Jeśli czytamy książkę, to chętnie romans lub obyczajową. Jak Pani się zapatruje na tę kwestię?
Myślę, że myli się popkulturę z tym, co wymaga większego zaangażowania odbiorcy – nie tylko z resztą radiowego, czy telewizyjnego, ale generalnie odbiorcy. Nie jest to właściwe myślenie. Dobrze jest pamiętać, jak świat teatralny w przeszłości interpretował naszą klasykę, ale dobrze jest też pozwolić interpretować młodej generacji – może nie do końca dla wszystkich w zadowalający sposób, czasami nawet w zetknięciu z rzeczywistością, która, zdawałoby się, do tej klasyki nie przystaje. Wszystko, czemu dziś towarzyszy szlachetność i dobry smak, działa na korzyść kultury. Ale zamiana pojęć rozrywki i kultury nie dość, że zakłamuje, to nie pozwala w przytomny sposób dokonywać wartościowania – potrzebnego nam wszystkim.
W 2011 roku pojawiały się informacje, że z powodu trudnej sytuacji Polskiego Radia mają zostać znacznie obcięte finanse m.in. na działalność producencką radiowej Dwójki. Jak ta sprawa wygląda obecnie?
Problemy finansowe ma nie tylko Polskie Radio, ale w ogóle media publiczne, bo przecież sytuacja finansowa rozgłośni regionalnych i regionalnych ośrodków telewizji do cudownych się nie zalicza. W naszym przypadku jednak nie zdarzyło się, by rok 2011, który był trudny, spowodował jakieś gwałtowne tąpnięcie. Były momenty, które mam nadzieję już się nie powtórzą, kiedy Dwójka otrzymywała bardzo niewielkie pieniądze z sugestią, że profil tej anteny powinien się radykalnie zmienić. W tym momencie bieda dzielona jest równo. Nie odbieram teraz sygnałów, żeby zrezygnować z rejestracji ważnych festiwali; by ograniczyć ilość premier na antenie Programu 2. Pracujemy. Mamy w tym roku kilkanaście projektów realizowanych z Narodowym Instytutem Audiowizualnym zaplanowanych jeszcze w ubiegłym roku. Jestem przekonana, że te projekty uda nam się zrealizować ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W szeroko pojętym „środowisku” pojawiają się opinie, że dostęp do tzw. mediów kulturalnych mają ludzie pozostający w „układzie”. Jeśli jest to np. pisarz, to tylko taki, który jest reprezentowany przez stojące za nim duże wydawnictwo… Jeśli piosenkarz, to tylko związany z koncernem płytowym i mający tzw. „plecy”…
Ja tego tak nie widzę. Mogę się wypowiadać tylko w imieniu Dwójki, gdzie - z całym przekonaniem stwierdzam - taki model myślenia jest obcy, na poziomie zarówno słowa, jak i muzyki. Mamy na to dowody. Jesteśmy gotowi nadawać prozę debiutantów, nie tylko z wielkich i silnych wydawnictw. Pokazujemy też młodych kompozytorów, również wykonawców, którzy mają tutaj wsparcie i tego rodzaju segregacji na pewno w tym programie nie ma.
Kieruje Pani anteną o ogromnej tradycji. 1 marca br. mija 75 lat od chwili, kiedy radiosłuchacze po raz pierwszy usłyszeli Wasz program. Jak mogłaby Pani podsumować te 75 lat?
Bogata, ale i zawiła historia. Tradycja, ale i nowoczesność. Dwójka jako pierwsza nadawała audycje w stereo. Jako pierwsza oferowała słuchaczom nagrania z płyt kompaktowych i z koncertów nagrywanych w systemie wielokanałowym.
Jaką rolę odgrywa kultura dla Pani prywatnie?
Gdybym nie żyła tym, co się dzieje w świecie kultury, to moja obecność tu byłaby po pierwsze bezzasadna, a po drugie niemożliwa. Moje życie zawsze było i jest związane z tym, co w kulturze się działo i dzieje, Moja pierwsza namiętność – mimo że jestem muzykologiem – to teatr, który był moją pierwszą pasją. Poczynając od Teatru Polskiego Radia, w którym spędziłam wiele lat, również przez teatr żywego planu była to zawsze sfera słowa. Muzyka natomiast była i jest w moim życiu czymś oczywistym, wśród dźwięków się wychowywałam, to, co jest muzyczne jest dla mnie naturalne i konieczne, jak oddychanie. To jednak nie wystarcza. Przychodząc do Dwójki musiałam się nauczyć współpracy ze środowiskiem muzycznym. Muzyka stała się dla mnie już nie tylko przyjemnością, stała się też pracą.
Dołącz do dyskusji: Małaszko-Stasiewicz: Dwójki słuchają młodzi, jak i starsi