Zdaniem szefa KRRiT słowa z TOK FM mogą prowadzić do „zagrożenia bezpieczeństwa państwa”
Przewodniczący Krajowej Rada Radiofonii i Telewizji nie zgadza się z głosami krytyki, jakoby nałożenie 88 tys. zł kary na TOK FM, było uderzeniem w wolność mediów. W specjalnym oświadczeniu szef regulatora przekonuje, że niektóre wypowiedzi, które padły w stacji mogą prowadzić do „zagrożenia bezpieczeństwa państwa”.
Pod koniec stycznia przewodniczący KRRiT Maciej Świrski nałożył 88 tys. kary na spółkę Inforadio, nadawcę TOK FM. Regulator dopatrzył się naruszeń prawa w pięciu audycjach: w dwóch przeglądach prasy w „Pierwszym śniadaniu w TOK-u” z 24 stycznia i 1 lutego ub.r. (audycję prowadził wówczas Piotr Maślak), rozmowie z dr. Mirosławem Oczkosiem w „Pierwszym śniadaniu w TOK-u” z 17 lutego ub.r. oraz w wypowiedziach w dwóch wydaniach „Poranka Radia TOK FM”. Według szefa KRRiT poniżano prezydenta RP i stosowano tzw. zooinwektywy.
Maślak użył sformułowania „faszyzm czarnkowy”. Zarzucił ówczesnemu ministrowi edukacji Przemysławowi Czarnkowi nepotyzm i kolesiowstwo. Dziennikarz nazwał też ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro „kolaborantem Kremla”. KRRiT za niedopuszczalne uznała też słowa dr Mirosława Oczkosia o boreliozie politycznej, ukąszeniu kleszczem PiS-u. Zdaniem regulatora dziennikarz powinien odciąć się od rozmówcy, który mówił o złodziejach i kłamcach z partii rządzącej. Głowa państwa została określona „Panem Andrzejem, który sprawuje funkcję prezydenta” i „jakimś facetem, który jest na funkcji prezydenta”. Ówczesny obóz rządzący gość radia określił mianem „domu wariatów”.
KRRiT: Wolność nie zwalnia z odpowiedzialności
Spółka Inforadio odwołała się od decyzji KRRiT do sądu, a portal Press.pl opublikował fragmenty jej uzasadnienia. Nadawca przekonuje w nim, że karę nałożono za inne naruszenie niż wynikało to z dokumentów o wszczęciu postępowania administracyjnego. Zdaniem TOK FM, przewodniczący Świrski nie mógł utożsamiać negatywnych wypowiedzi dziennikarza i gościa o politykach z nawoływaniem do nienawiści. Karę uznano za niedopuszczalną ingerencję w wolność prasy.
Z tym zarzutem nie zgadza się przewodniczący KRRiT. - W monitoringu programu TOK FM, który został przeprowadzony przez Departament Monitoringu KRRiT (metodą tzw. tygodnia konstruowanego), odnotowano pięć audycji, w których zaistniały wypowiedzi spełniające przesłanki świadczące o postępującej brutalizacji języka debaty publicznej. W wypowiedziach tych nastąpiło zatarcie granicy między zaangażowaną publicystyką a mową nienawiści. Niektóre sformułowania znieważające, wyszydzające, poniżające i naruszające godność najważniejszych osób w państwie, w tym Prezydenta Rzeczypospolitej, prowadziły wprost do tego rodzaju brutalizacji debaty publicznej, która pogłębiając podziały społeczne, zagraża bezpieczeństwu kraju. W ocenie Organu nie można w tej sytuacji mówić o znikomej wadze naruszenia - stwierdził w oświadczeniu przewodniczący Świrski.
„Stopień szkodliwości wyższy niż znikomy”
Dalej szef KRRiT przekonuje, że wymierzał karę o odpowiedniej wysokości. - W decyzji, opublikowanej na stronie internetowej KRRiT: https://www.gov.pl/web/krrit/spolka-inforadio-z-kara-za-emisje-przekazow-propagujacych-dzialania-sprzeczne-z-prawem-tresci-nawolujace-do-nienawisci-lub-przemocy-oraz-dyskryminujace-ze-wzgledu-na-przekonania-i-poglady-polityczne wskazano, że naruszenie prawa, którego dopuścił się nadawca było naruszeniem istotnym, a stopień jego szkodliwości był wyższy niż znikomy. Kierując się ustawowymi przesłankami wymiaru kary Organ podkreślił, że kara w wysokości 88 000 złotych (słownie: osiemdziesiąt osiem tysięcy złotych), jest karą adekwatną do stwierdzonego naruszenia oraz do możliwości finansowych nadawcy - ocenił przewodniczący KRRiT.
Zdaniem szefa KRRiT, wolność słowa ma swoje granice. - Organ podkreśla, że wolność mediów oraz swoboda wypowiedzi publicznej nie są jednoznaczne ze zwolnieniem kogokolwiek od odpowiedzialności. Dziennikarze działają w ramach prawnych określonych m.in. w ustawie z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe oraz ustawie z dnia 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji. Odpowiedzialne posługiwanie się wolnością słowa, w duchu praw i wolności obywatelskich, stanowi wartość, której społeczne znaczenie jest podkreślane w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nadawca skorzystał z prawa wniesienia odwołania od decyzji, a więc prawidłowość postępowania w tej sprawie oceni niezawisły sąd - zauważył przewodniczący Świrski.
Biuro prasowe Agory nie chce komentować stanowiska przewodniczącego Świrskiego. - W tej sprawie możemy przekazać jedynie, że nadawca Radia TOK FM nie zgadza się ani z decyzją, ani z argumentacją przewodniczącego KRRiT i dlatego odwołuje się od tej decyzji do sądu - informuje Wirtualnemedia.pl właściciel Radia TOK FM.
W lipcu ub.r. KRRiT przedłużyła koncesję Radia TOK FM na kolejne 10 lat. Opublikowała wówczas podsumowanie monitoringu zatytułowane „Mowa nienawiści w audycjach „TOK FM - Pierwsze Radio Informacyjne”. Rok temu szef KRRiT nałożył na nadawcę TOK FM 80 tys. zł kary za wypowiedzi Piotra Maślaka o podręczniku prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i teraźniejszość”. Dziennikarz stwierdził, że chwilami książkę czyta się jak podręcznik dla Hitlerjugend. Przed użyciem tego porównania, przeprosił za nie.
Dołącz do dyskusji: Zdaniem szefa KRRiT słowa z TOK FM mogą prowadzić do „zagrożenia bezpieczeństwa państwa”