KRRiT bierze udział w upolitycznieniu konkursu na nowy zarząd TVP (opinie)
Decyzja KRRiT o zatwierdzeniu tylko Janusza Daszczyńskiego spośród trójki kandydatów do nowego zarządu Telewizji Polskiej świadczy o konflikcie z radą nadzorczą nadawcy. Regulator po raz pierwszy bierze udział w upolitycznieniu konkursu - oceniają Andrzej Urbański, Robert Kwiatkowski i Wiesław Godzic.
Na wczorajszym posiedzeniu członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji częściowo zatwierdzili rekomendacje rady nadzorczej TVP, zatwierdzając kandydaturę Janusza Daszczyńskiego na prezesa spółki. Tym samym regulator odrzucił kandydatury Wiesława Roli i Mariana Zalewskiego na członków zarządu.
Takie rozstrzygnięcie stawia przed Radą Nadzorczą TVP konieczność rozpisania nowego konkursu, który uzupełni skład zarządu o dwie osoby.
Jak powiedział wczoraj wiceprzewodniczący KRRiT Witold Graboś, Rada Nadzorcza TVP postąpiła niewłaściwie ograniczając liczbę kandydatów dopuszczonych do ostatniego etapu konkursu - publicznych przesłuchań. "Rada Nadzorcza mogła ocenić wszystkich kandydatów bardziej wnikliwie, bez eliminowania kandydatów, którzy w opinii wielu środowisk na to nie zasługiwali" - dodał Graboś.
Rekomendowany skład nowego zarządu rada nadzorcza wyłoniła 10 czerwca br. Na kolejnych posiedzeniach KRRiT nie podejmowała decyzji o jego powołaniu, domagając się od RN uzupełnienia dokumentacji konkursowej o aplikacje wszystkich uczestników postępowania. Za każdym razem organ nadzorczy TVP odmawiał KRRiT, ostatni raz tydzień temu.
Robert Kwiatkowski, były członek KRRiT i prezes Telewizji Polskiej w latach 1998-2004, uważa, że jesteśmy świadkami kolejnej odsłony niepotrzebnego konfliktu między KRRiT a radą nadzorczą TVP. - Organem, który regulator sam powołał rok temu. To niepotrzebna i niezrozumiała różnica zdań - ocenia Kwiatkowski. - Przynajmniej zatwierdzono nowego prezesa, w tej chwili zarząd pozostaje jednoosobowy, co jest realizacją postulatu członków Krajowej Rady - dodaje.
Zdaniem Roberta Kwiatkowskiego sytuacja prawna decyzji Krajowej Rady jest niejasna i oznacza przesunięcie powołania zarządu o kolejne miesiące. - Pojawiają się pytania, na które regulator musi znaleźć odpowiedzi: powtórzyć cały konkurs czy wybrać spośród kandydatów, którzy już się zgłosili? Czy postępowanie będzie otwierane od początku? jakie będą jego kryteria? Nie wiemy tylko, ile miesięcy to potrwa - stwierdza były prezes TVP. - Jeśli nałożyć to na tło zapowiedzi PiS z konwencji w Katowicach o przekształceniu mediów publicznych w media narodowe i zmianie ich charakteru prawnego, to widać bardzo wyraźnie, że TVP wchodzi z przyspieszeniem w kolejny czas wielkiej niepewności i niestabilności. W tym zakresie nadzieje należy pokładać w nowo zatwierdzonym prezesie - podkreśla Robert Kwiatkowski.
Z kolei Andrzej Urbański, były członek rady nadzorczej TVP, a w latach 2007-2009 pełniący funkcję prezesa Telewizji Polskiej, zwraca uwagę, że wczorajsza decyzja KRRiT świadczy o upolitycznieniu całego postępowania konkursowego. - Od początku, kiedy tylko wyeliminowano niezależnych kandydatów, trwała walka o to, żeby rada nadzorcza upowszechniła wiedzę, która pozwalała jej na odrzucenie tych kandydatów. Od początku też mówiono, że Krajowa Rada nie zatwierdzi w całości wyboru dokonanego przez radę nadzorczą. Teraz widać kolejny etap rozmontowywania tego konkursu - ocenia Urbański.
W opinii byłego prezesa TVP, po raz pierwszy w procesie upolitycznienia udział bierze Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. - Do tej pory ona miała służyć jako regulator, a nie wdawać się w bójki barowe. W tej sytuacji cel jej funkcjonowania został rozmieniony na drobne - dodaje Andrzej Urbański.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic uważa z kolei, że decyzja regulatora o zatwierdzeniu Daszczyńskiego, a odrzuceniu kandydatur Roli i Zalewskiego należała do salomonowych. - Członkowie KRRiT wiedzą, że jest duży nacisk społeczny, aby nie zatwierdzać w całości wskazanej przez radę nadzorczą TVP trójki kandydatów. Chodzi o inną trójką, czyli Jacka Wekslera, Agnieszkę Odorowicz i Roberta Kozaka, która właściwie bez podania racji przepadła w przedbiegach - zauważa prof. Godzic.
Jednocześnie medioznawca nie wyobraża sobie sytuacji, w której Janusz Daszczyński pozostanie prezesem, a ktoś z tej trójki pełnić będzie funkcję członka zarządu. - To musi być team, zespół. Poprzednio taka forma była wybrana, więc teraz trzeba się zdecydować ponownie. Ja nie lubię rozwiązań posuwających o pół kroku do przodu. Jeśli KRRiT ma uzasadnione powody, żeby powtórzyć cały konkurs to należy go ponownie przeprowadzić i dać szansę odrzuconej trójce - podkreśla Wiesław Godzic.
Pytany o powrót do konkursu kandydatów Weksler, Odorowicz i Kozak odrzuconych przez RN, Robert Kwiatkowski zastanawia się, czy w ogóle będą chcieli. - Zostali potraktowani przez radę nadzorczą dość obcesowo. Poza tym, RN się przecież nie zmienia. Członkowie organu nadzorczego mieliby współpracować z ludźmi, których tak potraktowali? Wydaje mi się to dość niepraktyczne. Byłoby to rozwiązanie generujące kolejne konflikty. TVP w tej sytuacji powinna dążyć do eliminowania konfliktów i trudności, bo okres tzw. zmiany władzy, niezależnie od wyniku jesiennych wyborów, to jest zawsze dla mediów publicznych trudny czas - zaznacza Kwiatkowski.
Nowy prezes Telewizji Polskiej Janusz Daszczyński pełnił w przeszłości funkcje redaktora naczelnego TVP Gdańsk, był również członkiem zarządu Telewizji Polskiej w latach 1994-1999, szefem PR-u i marketingu sopockiej Ergo Hestii oraz szefem Pawilonu Polski na Wystawie Światowej EXPO 2010 w Szanghaju. Ostatnio został mianowany wicekomisarzem generalnym Sekcji Polskiej EXPO 2015 w Mediolanie.
Dołącz do dyskusji: KRRiT bierze udział w upolitycznieniu konkursu na nowy zarząd TVP (opinie)