Słynna kolizja z "Zakupu kontrolowanego". Adam Kornacki odsłania kulisy zdarzenia
Głośna kolizja, która miała miejsce w trakcie emisji programu "Zakup kontrolowany" TVN Turbo w 2012 roku odbiła się szerokim i niestety niezbyt pozytywnym echem. Prowadzący program Adam Kornacki, mistrz Polski w wyścigach samochodowych i dziennikarz motoryzacyjny kilka tygodni temu opublikował film, w którym tłumaczy kulisy całego zajścia i wyjaśnia, co dokładnie wydarzyło się tego dnia. Choć nie był sprawcą, ani uczestnikiem zdarzenia, wciąż dostaje liczne zażalenia o ukaranie go. Sprawę skomentował również w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Dziennikarz motoryzacyjny i polski kierowca wyścigowy Adam Kornacki od kilkunastu lat prowadzi program "Zakup kontrolowany" w TVN Turbo. Około dwa tygodnie temu opublikował w serwisie Youtube film, w którym nawiązuje do słynnej kolizji, która miała miejsce podczas emisji programu w 2012 roku. Nagranie ze zdarzenia błyskawicznie obiegło sieć i nadal jest szeroko komentowane.
Wówczas gościem programu była Małgorzata Socha. Aktorka oraz prowadzący testowali samochód marki Maserati. W pewnym momencie zatrzymali się w zatoce autobusowej, by zamienić się miejscami. Wtedy ruszający z przystanku autobus tyłem uderzył w otwarte drzwi pojazdu osobowego, wyrywając je.
Polski rajdowiec z wieloma sukcesami na koncie zdecydował się opowiedzieć o tym, co dokładnie zdarzyło się tego dnia. Jak podkreślił w opublikowanym materiale pod tytułem "Cała prawda o urwanych drzwiach i Maserati", o ile nie ma nic przeciwko prześmiewczemu podejściu do zaistniałej sytuacji, o tyle liczne żarty na ten temat już go po prostu nie śmieszą. Nawiązał również do wielu skarg i zażaleń od ludzi, którzy domagają się jego ukarania. Zaznaczył, że nie był on sprawcą ani uczestnikiem zdarzenia, a jedynie jego świadkiem - co zresztą potwierdziła policja.
Słynna kolizja w programie "Zakup kontrolowany". Adam Kornacki odkrywa kulisy zdarzenia i tłumaczy, co dokładnie zaszło
Podkreślił też, że cała produkcja została przemyślana i film nie znalazł się w sieci przypadkowo.
- Podjęliśmy decyzję wraz z działem promocji TVN, że będzie to doskonały promos nowej serii "Zakupu kontrolowanego", że rzeczywiście umieścimy ten film w internecie i wszyscy będą się dobrze bawić. W życiu nie spodziewaliśmy się, że reakcja na ten film, na ten przystanek, na ten autobus, ani na to moje powiedzenie - że "drzwi wyrywa z korzeniami" - będzie aż tak duża. Bo faktycznie zbieg tych wszystkich wydarzeń nastąpił - opowiadał Adam Kornacki. Dodał, że sytuacja wydarzyła się zupełnie przypadkowo i nie była w żaden sposób inscenizowana.
Polecił widzom słynnego nagrania zwrócić uwagę na fakt, że przesiadając się na miejsce kierowcy, wszystkie czynności wykonywał lewą ręką ze względu na poważną kontuzję prawej - polski rajdowiec cierpiał wówczas z powodu odłupanego kłykcia kości barkowej.
- To, że ten autobus ruszył w tym momencie to jest rzecz, na którą nie miałem wpływu - podkreślił.
Wskazał również na bardzo ważny element całej sprawy. - My nie mieliśmy prawa stanąć tam w okolicy tego przystanku - bo nie dość, że był tam buspas na Marszałkowskiej, to jeszcze był ten przystanek. Ale ten autobus (który tam stał - tred.), to też nie buł autobus komunikacji miejskiej, czyli zakładów MZA. To był autobus, który woził ludzi na trasie Warszawa-Nowy Dwór Mazowiecki. To była prywatna linia autokarowa, która też tak naprawdę nie miała prawa tam rezydować, bo to był przystanek komunikacji miejskiej, a nie pętla autobusów linii prywatnych - zauważył.
Wymienił również kolejny, bardzo ważny aspekt całego zdarzenia - odnoszą się m.in. właśnie do licznych wiadomości o tym, że powinien zostać ukarany. - Może nie warto tak strasznie karać pana Adama, bo to nie ja podjechałem na to miejsce, tylko Gosia. I Gosia dostała mandat za nieprawidłowe parkowanie. Za ten mandat zapłaciła nasza produkcja - oznajmił. Przyznał, że mandat otrzymał też kierowca autobusu.
- Kierowca dostał mandat za spowodowanie kolizji. Bo rzeczywiście nasz samochód stał, jego autobus ruszył i jego pojazd spowodował kolizję tychże moich szeroko i zamaszyście otwartych drzwi. Ten mandat też zapłaciła nasza produkcja - dodał.
"Nie byłem uczestnikiem całego zdarzenia"
Wielokrotnie zaznaczał, że sytuacja ta była nie do przewidzenia, a sam nie ponosi za nią winy - co zresztą potwierdza policja. - To też potwierdziła policja ruchu drogowego. Ja nie byłem uczestnikiem całego zdarzenia. Uczestnikami byli Małgorzata S. oraz kierowca autobusu - wskazał.
Adam Kornacki ujawnił również, z jakiego rodzaju wiadomościami spotykał się ze strony komentujących nagranie.
- Nasi widzowie, nasi miłośnicy przysłali na Waliców (gdzie znajduje się komenda policji - red.) taką stertę wniosków i zażaleń o ukaranie pana Adama: wsadzić do więzienia, zabrać cały majątek, obciąć ręce i nogi, zabrać pracę, zniszczyć twarz poprzez bicie kijem - takie kary próbowano mi "wymierzyć". Zostałem wezwany na Waliców do Wydziału Ruchu Drogowego i przesłuchany w charakterze świadka. Nawet nie skontrolowano mi prawa jazdy, tylko dowód osobisty. Ponieważ byłem świadkiem tego zdarzenia - zaznaczył rajdowiec.
"Ta historia do mnie przylgnęła"
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Adam Kornacki przyznaje, że wciąż otrzymuje komentarze dotyczące sytuacji sprzed lat. - Cały czas właściwie. Ta historia do mnie przylgnęła - mówi. Dodaje, że obecnie pojawiające się komentarze są już bardziej prześmiewcze niż złorzeczące.
- Jakiego samochodu bym nie testował, to i tak ktoś w komentarzu napisze "Panie Adamie, pan uważa na drzwi". Ale też są tacy, którzy nawet po tym filmie (opublikowanym dwa tygodnie temu - red.) i tak przez cały czas mówią "wiemy, że to była twoja wina, tylko winni się tłumaczą, musisz zrezygnować z pracy" - opowiada.
- Odsyłam do policji. Ja zostałem wtedy przesłuchany jako świadek i to organy ścigania wiedzą, kogo i jak przesłuchać oraz kogo i w jakim wymiarze ukarać - kwituje kierowca rajdowy.
Adam Kornacki od wielu lat współpracuje z TVN Turbo. Do Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski powrócił w 2005 roku. W 2007 roku startował Porsche 997 GT3 w wyścigach długodystansowych. 19 maja tamtego roku został zwycięzcą - wraz z Maciejem Stańcą i Łukaszem Komornickim - rundy w Poznaniu. W 2009 roku z kolei został mistrzem Polski wraz z Robertem Lukasem. Rok wcześniej przeszedł do zespołu Lukas Motorsport. W 2010 roku natomiast znalazł się na piątym miejscu w klasyfikacji wyścigu 24h Dubaj.
Adam Kornacki prowadzi również swój własny kanał w serwisie Youtube - "Adam Kornacki Testuje". Rajdowiec testuje i recenzuje samochody, a także przekazuje i popularyzuje wiedzę z zakresu motoryzacji.
TVN zapłacił mandaty w związku z kolizją. Są pytania o zgodność z prawem
Portal Brd24.pl z kolei poruszył kwestię, dotyczącą płatności za wspomniane wyżej mandaty, uiszczoną przez TVN i zadał pytanie, czy działanie to było zgodne z prawem.
Cytowana jest również treść artykułu 57. ust 1. Kodeksu Wykroczeń. "Kto nie będąc osobą najbliższą dla skazanego lub ukaranego uiszcza za niego grzywnę, świadczenie pieniężne, kwotę pieniężną stanowiącą przedmiot przepadku, równowartość przepadku przedmiotów lub przedsiębiorstwa, kwotę pieniężną stanowiącą przedmiot przepadku korzyści majątkowej, równowartość przepadku korzyści majątkowej, nawiązkę, podlegającą zwrotowi korzyść majątkową stanowiącą kwotę pieniężną albo równowartość podlegającej zwrotowi korzyści majątkowej lub uiszcza odszkodowanie lub zadośćuczynienie lub ofiarowuje mu albo osobie dla niego najbliższej pieniądze na ten cel – podlega karze aresztu albo grzywny" - brzmi punkt 2. ust 1. art 57. KW.
Dołącz do dyskusji: Słynna kolizja z "Zakupu kontrolowanego". Adam Kornacki odsłania kulisy zdarzenia