Ciężki rok dla banków i firm ubezpieczeniowych
Nie tylko polskie banki, lecz także ubezpieczyciele nie powinni liczyć na szczególnie dobre wyniki finansowe w 2015 roku – ocenia Iza Rokicka analityk Ipopema Securities. Zyski banków ograniczą niskie stopy procentowe i sytuacja na rynku walutowym, a zyski ubezpieczycieli ograniczy niekończąca się wojna konkurencyjna.
PZU, największy polski ubezpieczyciel, już od roku nakłania klientów do kupowania bardziej atrakcyjnych polis, choć za nieco wyższą cenę. Bezpośrednia likwidacja szkód miała skłonić kierowców do kupowania ubezpieczeń właśnie w tej firmie i złagodzić nieco presję na obniżki cen. Teraz analogiczne oferty uruchomiło ośmiu kolejnych ubezpieczycieli.
– PZU już w tamtym roku wprowadziło to do swojej oferty – mówi Iza Rokicka. – Na razie to nie przełożyło się w żaden istotny sposób na wyniki. Teraz dołączyło kilka kolejnych zakładów. Celem całego ćwiczenia jest przede wszystkim z jednej strony poprawa jakości świadczenia usług, z drugiej strony powstrzymanie tej presji konkurencyjnej i dalszej presji na ceny polis. Zobaczymy, czy w szczególności to drugie założenie się sprawdzi i czy będzie to już widoczne w wynikach z 2015 roku.
W 2014 roku PZU miało 8,26 mld zł składek przypisanych brutto wobec 8,27 mld zł w 2013 roku. Jednostkowy zysk netto spadł mocniej do 2,6 mld zł z 5,1 mld zł rok wcześniej.
– Patrząc tylko na PZU, widać presję cenową i dość dużą konkurencyjność w kwestii cen polis. W samym PZU gorzej wypadł wynik inwestycyjny i były tworzone dodatkowe rezerwy związane z cyklem rocznym – mówi Iza Rokicka.
Wynik inwestycyjny spółki PZU w 2014 roku zamknął się kwotą 2,57 mld zł, podczas gdy rok wcześniej było to 4,6 mld zł.
– Na rynku obligacji jest oczywiście duża niewiadoma, jak zawsze, ale wydaje się, że wzrasta prawdopodobieństwo, że wynik inwestycyjny nie będzie aż tak dobry właśnie przez gorsze zachowanie się rynku obligacji, a to wpłynie też negatywnie na wyniki PZU – przewiduje Rokicka.
Sektor bankowy problemów ma jeszcze więcej. Paradoksalnie ostatnie zawirowania wokół franka szwajcarskiego nie zaszkodziły instytucjom finansowym zbyt mocno. Ich zyski wprawdzie spadły, bo musiały uwzględnić ujemne stopy procentowe w Szwajcarii, zadłużeni jednak nadal spłacają te kredyty regularnie, więc zagrożenie stratami się nie zwiększyło.
– Banki zawęziły spready walutowe, co wpłynie trochę negatywnie na ich wynik z tytułu wymian. Silny frank przyczyni się także do tego, że niektóre banki będą musiały tworzyć rezerwy, a to odbije się na wynikach za I kwartał – prognozuje Iza Rokicka.
Zwraca jednak uwagę na to, że dla sektora znacznie istotniejsze jest dziś inne zagrożenie.
– Mamy rok wyborczy, a sektor bankowy jest postrzegany przez wielu polityków jako ten bardzo rentowny, który powinien więcej płacić czy kontrybuować dla dobra społeczeństwa, więc zawsze są pokusy, żeby coś mu „urwać”. Niewykluczone, że tym razem politycy też pójdą w tę stronę i populistycznie będą głosić takie tezy. Na to nakłada się jeszcze problem franka, więc sytuacja jest tym bardziej skomplikowana.
Zeszły rok nie był zły dla polskiego sektora bankowego. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, wynik netto polskich banków przekroczył w tym czasie 16,2 mld zł i był o ponad 1 mld zł wyższy niż w 2013 roku. Pod koniec roku było już jednak widać, że dobra passa się kończy.
– IV kwartał zdecydowanie nie był najlepszym kwartałem, szczególnie dla banków – ocenia analityk. – Było widać dość dużą presję na przychody, szczególnie w wyniku odsetkowym, gdzie odbiły się negatywnie obniżki stóp procentowych z października. Do tego IV kwartał jest o tyle mało przyjemny, że jest dużo sezonowości, czyli część banków ma zwiększone koszty ryzyka. Z reguły jest to jeden ze słabszych kwartałów i tak samo było w tym roku.
Dołącz do dyskusji: Ciężki rok dla banków i firm ubezpieczeniowych